Reklama

Marciniak posędziuje finał ME U-21. „Wkraczamy w wielkie sprawy”.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

26 czerwca 2015, 08:31 • 4 min czytania 0 komentarzy

Szymon Marciniak wraz z polskim zespołem mają poprowadzić finał mistrzostw Europy do lat 21. To kolejny sukces naszych sędziów, których notowania systematycznie rosną. Zbigniew Przesmycki, szef polskich arbitrów, już kiedyś mówił nam, że Marciniak ma potencjał na finał mistrzostw świata, a ta nominacja tylko potwierdza, że jego rozwój odbywa się we właściwym kierunku. – Małymi bądź dużymi kroczkami pokonujemy kolejne szczyty. A plan na najbliższy rok jest taki, by awansować do grupy Elite, dzięki której możemy myśleć o udziale w Euro, no i na te mistrzostwa pojechać. Mam to z tyłu głowy, bo to dla nas ogromna szansa – przyznaje Marciniak.

Marciniak posędziuje finał ME U-21. „Wkraczamy w wielkie sprawy”.

Zgaduję, że nie możesz nadążyć z odbieraniem telefonów…
– Wszyscy dzwonią, a ja nie wiedziałem, czy mogę już o tym w ogóle mówić. Prezes Boniek podał jednak informację na Twitterze i się rozeszło. Dopytywałem jeszcze w UEFA, czy to nie sekret, ale jest to już w pełni potwierdzone.

Spodziewałeś się? Szczerze.
– Wiedziałem, że jest duża szansa. Patrząc na mecze, które w tym sezonie otrzymywałem, to z obecnego tu grona jestem chyba najbardziej doświadczony. Ale cała szóstka, która przyjechała do Czech, jest bardzo mocna. Wszystkie zespoły, nie tylko główni, sędziowały dobrze, właściwie bezbłędnie. Ja miałem akurat atut w postaci doświadczenia z meczów Ligi Mistrzów i Ligi Europy, choć moim zdaniem o obsadzie finału zdecydowały niuanse. Liczy się choćby to, kto już jakie mecze prowadził w trakcie turnieju.

Ty miałeś dotychczas dwa, w tym mecz otwarcia.
– A ten pierwszy i ostatni to dwa teoretycznie najcięższe spotkania. Tym bardziej, że na otwarcie wyznaczasz trend sędziowania, jest spory rozgłos. Rzadko zdarza się, by ten sam arbiter prowadził i otwarcie, i finał, choć Paweł Raczkowski dostał oba takie spotkania na mistrzostwach Europy U-17. Przeważnie jednak albo jeden mecz, albo drugi. Dla mnie to fajna niespodzianka i dobre zwieńczenie sezonu.

To będzie twój najważniejszy mecz czy wyżej cenisz seniorów, np. w Lidze Mistrzów?
– Pod względem splendoru: to druga największa dla reprezentacji impreza w Europie. I my gwiżdżemy w finale. Każdy twój mecz wpływa na to, co będziesz sędziował za rok czy dwa, ale ten wtorkowy będzie dotychczas najważniejszy. Minie pewnie dużo czasu, zanim dostaniemy coś, co to spotkanie przebije.

Reklama

Za rok mistrzostwa Europy, ale już nie U-21. Masz pewnie świadomość, że wtorkowy finał to właśnie droga na Euro.
– Widzisz, dla mnie rok to dużo czasu! Sędziowanie ma swoje plusy i minusy. Minus jest taki, że twój słabszy mecz pamięta każdy i on może wiele kosztować. Z nami jest trochę, jak ze skoczkami narciarskimi – musimy oddać dwa równe skoki. To nie jest wyniosłość czy pycha, ale wiem, że dostaliśmy finał, bo UEFA podoba się to, co robimy. My, czyli cały zespół sędziowski. Mam świadomość, że będziemy oglądani pod kątem Euro i musimy postawić kropkę nad „i”.

Co potem? Jakie masz cele?
– Sędziowanie daje wiele możliwości, np. wyznaczania kolejnych targetów. Małymi bądź dużymi kroczkami pokonujemy kolejne szczyty. A plan na najbliższy rok jest taki, by awansować do grupy Elite, dzięki której możemy myśleć o udziale w Euro, no i na te mistrzostwa pojechać. Mam to z tyłu głowy, bo to dla nas ogromna szansa.

Wiem, że ty jesteś bez układu nerwowego, ale sam mówisz, że o błędach się pamięta, a wtorkowy finał ma dla ciebie duże znaczenie. Może jednak odrobina stresu?
– To jest fajne i, jak wszyscy twierdzą, to moja mocna strona, że mam wysoką odporność psychiczną. Sędziów często zjada trema i stres, a ja zachowuję chłodną głowę. Umiem pewne rzeczy oddzielić. Moim zdaniem, to kwestia przygotowania fizycznego, psychicznego, nic na pół gwizdka. Ja tych swoich sędziów strasznie traktuję, jestem wymagający, ale wiem, że dzięki ciężkiej pracy głowa nas nie zawiedzie. Człowiek przy dobrym przygotowaniu nie będzie w kluczowym momencie się bał. Dlatego ja tremy nie czuję dziś żadnej. Wiem, że to mój atut.

Jedni w krytycznych sytuacjach panikują, inni – radzą sobie ze stresem zupełnie inaczej. Ty do pracy nad głową wykorzystujesz konkretne narzędzia?
– To trochę jak z talentem piłkarskim: albo go masz, albo go nie masz, ale na samym talencie daleko nie zajedziesz. Mocna głowa i radzenie sobie ze stresem to w pewnym sensie dar od Boga. Poza tym, doświadczenie życiowe. Ja nigdy nie miałem wszystkiego podanego na talerzu, tylko człowiek walczył i ambitnie dążył do celu. Wyrzucali mnie przez drzwi – wchodziłem oknem. Taki charakter, że byłem liderem grupy i goniłem za sukcesem. Opłaciło się. Ostrzegali mnie tylko przed wodą sodową, bo wkraczamy – my, wspólnie, nie tylko Marciniak – w wielkie sprawy. Ale o nas się właśnie mówi, że silni jesteśmy jako zespół. Nawet w klipach często jesteśmy pokazywani jako przykład bardzo dobrej współpracy. To nasza siła.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Polecane

Motor Lublin, Jaskółki z Gollobem, a może Byki? Top 10 drużyn w historii Ekstraligi!

Szymon Szczepanik
1
Motor Lublin, Jaskółki z Gollobem, a może Byki? Top 10 drużyn w historii Ekstraligi!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...