Reklama

Fabian ze szczyptą Boruca, czyli Łukasz Budziłek w “Weszło z butami”

redakcja

Autor:redakcja

23 czerwca 2015, 08:19 • 9 min czytania 0 komentarzy

Rozmawialiśmy w drodze z jego rancza na trening Lechii. Wyluzowany, przy gitarze Jimiego Hendriksa, odpowiedział na zestaw naszych standardowych pytań plus kilka ekstra. Za co podziwia Bartka Drągowskiego, dlaczego żałuje spadku Bełchatowa, kto w Lechii bierze najwięcej na klatę, a kto jest największym jajcarzem? O tym opowiada nam Łukasz Budziłek, bramkarz gdańskiego klubu.

Fabian ze szczyptą Boruca, czyli Łukasz Budziłek w “Weszło z butami”

Najlepszy piłkarz Ekstraklasy?
W poprzednim sezonie? Niech będzie Semir Stilić

Najlepszy bramkarz Ekstraklasy?
Bartek Drągowski.

Drągowski – lekka zazdrość czy motywacja?
Przede wszystkim szacunek. Szczególnie kiedy patrzę, gdzie ja byłem w jego wieku. Moje pierwsze wejście do szatni w Bełchatowie. Dzień dobry, dzień dobry… Dochodzę do pierwszego winkla, a tam Edek Cecot. Kłaniam się, a ten do mnie: popierdoliło cię? Nie jestem starym dziadem, nie mów mi na pan. Musiałem się cofnąć i powiedzieć “cześć”. Rodzice dobrze mnie wychowali. Zawsze miałem szacunek do starszych.

Największy twardziel w lidze?
Arek Głowacki.

Reklama

Spadek Bełchatowa – wielki ból czy obojętność?
Ból, bo chciałbym z nimi zagrać i wygrać ten mecz.

Stadion z najlepszą atmosferą w Ekstraklasie?
Mam kilku faworytów. Muszę wybrać między Legią, Lechem i naszym. Legię obserwowałem z perspektywy trybun, a to trochę inny punkt widzenia, na Lechu nie miałem okazji zagrać, więc wybieram nasz.

Brak awansu do europejskich pucharów – wielki żal czy “spokojnie, uda się za rok”?
Każdą szansę trzeba wykorzystywać. Ona na pewno się pojawiła i przy naszej lepszej grze puchary były w zasięgu ręki. Na pewno rozgoryczenie.

Nastrój przed nowym sezonem – jestem pewniakiem czy obawiam się, że kupią kogoś lepszego?
Wracam właśnie do Gdańska z mega dobrym nastawieniem i mega uśmiechem na twarzy, że za trzy godziny wychodzę na trening i jestem w dobrej myśli.

Gdzie na urlop – mazury czy ciepłe kraje?
Pierwszy tydzień spędziłem w Gdańsku, gdzie odwiedziła mnie moja banda, a drugi u siebie na ranczu. To stary domek mojej babci na wsi. Nie zdradzam szczegółów, bo jak będę jak Lewandowski, to nawet tam mnie znajdą (śmiech).

Plany na przyszły sezon – otwarcie mówicie o mistrzostwie czy asekuracja?
Na pewno wszyscy dookoła będą mówić o mistrzostwie, że stać nas na walkę o najwyższe cele, ale dla nas najlepszą taktyką będzie skupianie się na najbliższym meczu. Deklaracje będą, ale między nami, w szatni. Na zewnątrz mogą wypowiadać się jednak trener albo prezes. My jesteśmy od grania.

Reklama

Artykuł na twój temat, który najbardziej zapadł ci w pamięć?
Może nie artykuł, ale jedno zdanie. Przeczytałem, że zostałem przeniesiony do drugiej drużyny Bełchatowa za całokształt. Wtedy poniżej był fajny komentarz. Ktoś napisał: “Do tej pory myślałem, że za całokształt można dostać Nobla, Oskara, a tu się okazuje, że można też wylecieć z drużyny”. To było śmieszne.

Najbardziej przereklamowany ligowiec?
Pomidor.

Ile masz punktów karnych na prawie jazdy?
Mandat dostałem jeszcze jak byłem w Warszawie. Bardzo mały, dwa albo cztery punkty. Jestem spokojnym kierowcą, albo… Dobra, zostańmy przy tym, że jeżdżę ostrożnie.

Ulubiony komentator?
Dobrze komentuje Marcin Rosłoń, ale jak rozmawiamy z kumplami, to podoba nam się Marcin Baszczyński. To, jak emocjonuje się wydarzeniami na boisku. Czasami nawet staramy się go naśladować, a najlepszy w tym jest Michał Mak.

W samochodzie Eska, TOK FM czy audiobook?
Żadne z wymienionych. Swoje płyty, Trójka albo Antyradio. Teraz na przykład leci Jimi Hendrix. Generalnie nie słucham muzyki mainstreamowej.

Tatuaże?
Nie mam żadnego i mam do tego ambiwalentny stosunek. Nie planuję, nie kręci mnie to jakoś szczególnie.

Najgłupsze pytanie od dziennikarza?
Klasyka. Czego zabrakło? Dlaczego nie wygraliście? Przecież każdy trenuje i gra po to, żeby wygrywać, ale czasem zdarza się lepszy przeciwnik. To chyba normalne.

Największy jajcarz w szatni?
Oczywiście Gerson. Może nie największy, ale bardzo pozytywna postać. Mimo tego, że nie rozmawia po polsku. Ma coś takiego w sobie, że wywołuje uśmiech na twarzy. Jest obcokrajowcem, najwięcej rozmawia z tymi, z którymi może porozumieć się w swoim języku, ale absolutnie nie odcina się od reszty. Najciekawiej jest po wygranych meczach, ale nie mogę ci powiedzieć o co chodzi. To nie nadaje się do publikacji.

Z którym kolegą ruszyłbyś na podryw?
Z Kubą Szumskim.

Kolega, który zrobi największą karierę?
Adam Buksa. Oprócz tego, że ma talent, jest młody, to ma coś, czego wielu brakuje. Dobrze do tego podchodzi, dba o siebie, nie zapomina o nauce. Oprócz polskiego zna jeszcze trzy czy cztery języki. Ma wszystko i jest przygotowany do tego, żeby dostać szansę i wypłynąć na szersze wody. Wszystko zależy od trenera. Jeśli będzie grał, to sprzeda swoje umiejętności tak jak Mackiewicz w Jagiellonii i będzie to z pożytkiem dla drużyny i klubu.

Z kim dzielisz pokój na zgrupowaniach?
Z Sebastianem Milą.

Największy pantoflarz w drużynie?
Nie wiem, czy mamy takiego ewidentnego pantoflarza… ale najbardziej rodzinny jest Grzesiek Wojtkowiak.

Polski idol z dzieciństwa?
Jerzy Dudek.

Zagraniczny idol z dzieciństwa?
Iker Casillas.

Największa bura od trenera – kiedy i gdzie?
Muszę cofnąć się do czasów juniorskich. Kiedyś zrobiliśmy sylwestra w mieszkaniu u chłopaków, którzy wynajmowali je w Bełchatowie. Powychodziły jakieś kwasy i pamiętam, że trener mocno przeciągnął nas słownie, a bałem się go bardziej niż własnych rodziców. Za karę przez dwa miesiące musieliśmy sprzątać klub.

Największa feta po wygranej?
Problem w tym, że niczego w życiu jeszcze nie wygrałem, dlatego szukam pojedynczych meczów. Czasy Bełchatowa, kiedy na ŁKS-ie utrzymaliśmy się w lidze. To był ciężki okres, spora presja. Udało się rzutem na taśmę. To był najbardziej szczęśliwy moment w mojej dotychczasowej przygodzie. Był wesoły autobus, ale w Bełchatowie zawsze był wesoły.

Twój charakter – bardziej jak Boruc czy Fabiański?
Kurde, dobre pytanie. Odkąd pamiętam starałem się dyrygować zespołem, podpowiadać, krzyczeć. Może nigdy nikogo nie dusiłem, ale ostre słowa padały. Powiedziałbym, że jestem Fabianem ze szczyptą Boruca.

Który z kolegów napisałby najciekawszą książkę?
Na pewno ktoś starszy ode mnie. Postawiłbym na “Milowego”. Na zgrupowaniach spędzamy ze sobą masę czasu i ma mnóstwo historii, nie tylko z boiska. Ewentualnie Kamil Kosowski albo Marcin Żewłakow. Ich książki też mogłyby się nieźle sprzedawać.

Przeciwnik, który najbardziej dał ci się we znaki?
Największego kopniaka dostałem w Bełchatowie, kiedy przyjechałem tam z GKS-em Katowice. Jako wychowanek chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Tym bardziej, że ze mnie zrezygnowali. Przegraliśmy 0:5. Paradoks jest taki, że zrobili ze mnie bohatera przegranych. Obroniłem parę piłek, wyjąłem karnego, ale przez 2-3 miesiące nie pokazywałem się w rodzinnych stronach, bo było mi wstyd.

Plan po karierze?
Jeszcze w Katowicach odbyłem kilka treningów z dzieciakami i jest to fajne. Zastanawiam się, jaką satysfakcję dawałoby to w szerszej perspektywie, widząc postępy bądź brak postępów tych chłopaków. Śmiałem się ostatnio, że po karierze, jeśli nie będę mieć konkretnego planu, pojadę na swoje ranczo i przez dwa czy trzy miesiące, leżąc na hamaku, zastanowię się nad tym, co robić dalej.

Sposób na motywację przed meczem?
Zależy od sytuacji, ale czasami oglądam krótkie filmiki z interwencjami bramkarzy, a podczas rozgrzewki w szatni motywuję się muzyką.

Sposób na odreagowanie po dotkliwej porażce?
Przede wszystkim telefon do szuflady i całkowita odcinka. Jeżeli nie mogę znaleźć się na ranczu, bo to w końcu 500 kilometrów, to jakiś koncert rockowy i odcięcie się od świata.

Ulubione miejsce w Gdańsku?
Bardzo lubię spędzać czas nad brzegiem morza, pijąc kawę. Podoba mi się też Motława.

Ostatnia książka?
“Obłęd 44”. Książka, która jest spojrzeniem na wojnę z perspektywy czasu. Ocena zachowań jakie poczyniły wtedy polskie władze. Historia, II Wojna Światowa to tematy, które mnie interesują, tym bardziej, że mój dziadek był w Armii Krajowej, później w obozie pracy. Żywa historia mojej rodziny. Mam kuzyna, który pracuje w wojsku i raz na jakiś czas podrzuca mi jakieś tytuły czy inne rzeczy związane z wojną.

Najważniejsza cecha do poprawy w grze?
Jak tylko przyszedłem do Lechii, to trener zwracał uwagę na moje ustawianie się przy wrzutkach. Dużo nad tym pracowaliśmy. Ja osobiście chciałbym wrócić na spokojny poziom gry, który prezentowałem w Katowicach, żeby nie posyłać piłek w aut.

Największy modniś w drużynie?
Mamy dwóch. Daniel Łukasik i Kuba Wawrzyniak. Daniel mówi, że czasem boi się wystroić do szatni, bojąc się reakcji drużyny, ale jak gdzieś wychodzimy, to hamulce puszczają.

Klub, w którym byś nie zagrał?
Jako chłopak z Bełchatowa powinienem wymienić Widzew Łódź, ale mam nadzieję, że nie będę musiał schodzić tak nisko.

Gej w szatni?
Oczywiście, że nie. Nie wyobrażam sobie tego.

Na kogo głosowałeś w wyborach prezydenckich?
Nie głosowałem, bo nie wziąłem karty z Bełchatowa, ale głosowałbym na Kukiza.

Najładniejsza dziewczyna kolegi z drużyny?
Mateusza Możdżenia.

Ilu dziennikarzy masz na czarnej liście?
Może nie na czarnej liście, ale jeden troszeczkę zaszedł mi za skórę. Po prostu przyjechał nieprzygotowany na wywiad. Nie spodziewałem się, że nieznajomy gość może zachować się wobec mnie w taki sposób, ale okej. Widocznie taki mamy klimat.

Noty po meczu – sprawdzasz?
Sprawdzam, czy nie oszukujecie.

Alkohol?
Stara zasada. Trzeba wiedzieć kiedy, gdzie i z kim.

Inwestycje?
Remontuję ranczo. To jak na razie moja pierwsza inwestycja, ale jak pogram dłużej na poziomie Ekstraklasy, to ulokuję pieniądze tak, żeby później być spokojnym.

Twitter i Instagram?
Twittera nie mam, mam Instagram. Ale nie prowadzę tego w stylu Kuby Rzeźniczaka. Dla drużyny to chyba lepiej, nie?

Kto najlepiej gra u was w Fifę?
Ja nie gram w ogóle. Nie lubię tego typu gier. Ile można żyć piłką. Ja czekam na zimę, żeby pograć w Wiedźmina trójeczkę. A z tego co wiem, to wymiata Daniel Łukasik.

Miejsce na przyszłe wakacje?
Zimą mamy już zaklepany domek w Zakopanem. Fajna opcja, tym bardziej, że na co dzień jesteśmy porozwalani po całej Polsce, albo i całej Europie.

Od kogo najwięcej nauczyłeś się na boisku?
Pokierował mną Grzesiek Fonfara. Dzięki niemu trafiłem do Katowic, a potem wypromowałem się dalej. Z nim w Bełchatowie jeździłem na treningi, mieszkaliśmy na jednym osiedlu. Miał duży wpływ i jego wskazałbym jako głównego mentora.

Który zawodnik Lechii bierze najwięcej na klatę?
Nie robiliśmy zawodów. Muszę popatrzeć po klatach. Stawiałbym na Wawrzyniaka albo Colaka. Ale mogę się mylić. Zawsze wydawało mi się, że Marcin Żewlakow jest mega silny, a na treningach w Bełchatowie u pana trenera Jana Złomańczuka mieliśmy zajęcia na macie zapaśniczej i nie miał ze mną szans. A myślałem, żę mnie poskłada. Colak być może nie wygląda, ale ma cycka.

Kogo z Lechii wysłałbyś do… Turbokozaka?
Sebastiana Milę. Najlepszy technik.

… do MMA?
Ariela Borysiuka.

… do Celebrity Splash?
A co to jest? Sorry, nie oglądam telewizji. Tylko mecze Ekstraklasy i Discovery. I kto na lepszego plaka skoczy, ten wygrywa? Kto jest taki sprawny… Dobra, jak celebryta, to ten warszawski – Wawrzyniak.

… do Jeden z dziesięciu?
Niech będzie najbardziej doświadczony, dziadek Wawrzyn.

… do zakonu?
To było zawsze, to pytanie? Babcia chciałaby, żebym to ja poszedł do zakonu. Kto jest taki grzeczny… Mateusz Możdżeń. Grzeczny, spokojny. Nadałby się.

… do Trudnych Spraw?
Przemek Macierzyński. Muszę go przedstawić, szesnastolatek. Zakręcony jak słoiki na zimę.

… do Masterchefa?
Żonę Kuby Wawrzyniaka. Zapraszają mnie na obiad.

… do Warsaw Shore?
Maćka Makuszewskiego.

rozmawiał PIOTR BORKOWSKI


fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...