Jeszcze przed startem europejskich pucharów Jagiellonia chce domknąć kadrę, więc w Białymstoku nie próżnują. Sekulski, Grzelczak, Tomasik, a teraz Vassiljev. Może i nazwiska na kolana nie rzucają, ale jednak widać, że Michał Probierz eliminacje Ligi Europy traktuje bardzo poważnie. Praktycznie wszystkie luki w składzie już zostały uzupełnione.
Niezmiernie cieszy fakt, że trzeci zespół Ekstraklasy nie ma zamiaru podchodzić do pucharów na zasadzie turystyczno-sparingowej. W Białymstoku pełna mobilizacja. Najpierw trener zapowiedział, że o dłuższych wakacjach piłkarze będą mogli pomyśleć dopiero zimą i już w środę pogonił wszystkich do zajęć. Podczas gdy część ligowców leży jeszcze do góry brzuchem, na Podlasiu trwają przygotowania na całego.
W nowym sezonie w Jagiellonii grać już nie będą Piątkowski, Popchadze, Sawickij i Słowik. Z pozycją bramkarza nie ma na dziś w klubie kłopotu, a wyrwę po reszcie zawodników wypełniono imponująco szybko. Duże nadzieje w Białymstoku wiążą z pozyskanym ze Stali Stalowa Wola Łukaszem Sekulskim. Miejsce po Gruzinie Popchadze zająć ma Piotr Tomasik. Grzelczak wzmocni konkurencję w ofensywie.
Jednak największe zainteresowanie związane jest z dzisiejszym nabytkiem, Konstantinem Vassiljevem. W Piaście do końca łudzili się, że uda się Estończyka zatrzymać na kolejny sezon, lecz umówmy się – w minionych rozgrywkach zdążył on pokazać, że nie do końca pasuje do reszty gliwickiej ferajny. Nieco wyższa półka. Stąd też przenosiny do klubu, który ma szanse powalczyć o coś więcej niż dziewiąte miejsce na koniec sezonu. Pod względem kultury gry to absolutna ligowa czołówka i sami jesteśmy ciekawi, jak spisze się w mocniejszym towarzystwie.
Na przykładzie Jagiellonii widać, że można szybko i sprawnie działać na rynku transferowym. To dobry wzór dla jednego z innych naszych pucharowiczów, który występy w Lidze Europy zacznie wprawdzie od II rundy, ale kadrowo jest jeszcze daleko w lesie. Natomiast w Białymstoku wszystko jak na dłoni – jedni odeszli, to już sprowadzamy następców. Oczywiście szybko nie znaczy dobrze, co pokazał zimowy przykład GKS-u Bełchatów, ale tym razem jesteśmy dobrej myśli.
Fot. FotoPyK