Jan Urban jakiś czas temu był w Górniku Zabrze i kręcił dobre wyniki, teraz znów tam jest i cóż, po raz kolejny nie zawodzi. Rodzi się więc proste pytanie: po co było kombinować jak koń pod górę?
To pytanie oczywiście nie do Urbana, tylko do Górnika, który ze swoim trenerem rozstał się w nieciekawej atmosferze – chodziło między innymi o konflikt z Lukasem Podolskim. Podstaw sportowych nie miało to jednak żadnych. Górnik finiszował wówczas na ósmym miejscu z małą stratą (jedno oczko) do szóstej Wisły Płock. Naprawdę nic więcej nie można było oczekiwać od tej ekipy, która w pierwszym garniturze wyglądała jeszcze porządnie, ale przy kartkach i kontuzjach robił się problem.
Trener Urban jest profi, a Górnik niekoniecznie
Urbana mimo wszystko pożegnano, zmieniono na Bartoscha Gaula i ten – zaskoczenie – nie okazał się sprawniejszy. Raz, że miał gorszy skład, ale dwa, na razie trudno go postawiać na jednej półce trenerskiej z poprzednikiem i następcą. Jasne, pewnie się rozwinie, być może już teraz dałby radę w jakimś poważniejszym i stabilniejszym projekcie, ale Górnik ani nie jest stabilny, ani nie chce specjalnie uchodzić za poważny.
Wrócono więc do Urbana i ten załatwił zabrzanom utrzymanie, notując teraz serię czterech wygranych meczów z rzędu. To już więcej niż połowa całej ekstraklasowej kadencji Gaula.
Łukasz Milik, dyrektor sportowy klubu, powiedział ostatnio w Canal Plus: – Jeśli trener Urban będzie chciał zostać na przyszły sezon, to zostanie. Zobaczmy, czy trenerowi spodoba się projekt na nowy sezon i czy zaaprobuje zawodników, których chcemy ściągnąć.
I choć to naturalnie w gruncie rzeczy miłe słowa, Górnik chce przecież (w końcu) pozostania swojego trenera, to jednak trochę zmienilibyśmy proporcje. Może bowiem to też Urban powinien mieć wpływ na to, jak będzie wyglądać projekt na nowy sezon i może to Urban powinien nie tylko aprobować zawodników, ale w dużej mierze sam sobie ich wybierać (naturalnie w ramach budżetu)?
Na razie przecież ten krajobraz ogląda się z takiej perspektywy:
Urban profesjonalny.
Górnik nieprofesjonalny.
No i jeśli ma być lepiej, to rozsądek podpowiadałby, żeby większe uprawnienia przekazać właśnie trenerowi. Można się bowiem zgodzić, że łatwiej zaufać mu niż kadrze zarządzającej Górnikiem (szczególnie po fikołkach prezentowanych w ostatnich tygodniach i miesiącach).
Urban potrafi w krótkim czasie odmieniać swoje zespoły
Swoją drogą ciekawie pisze się historia trenera. Ktoś może się dziwić, że Urban daje się Górnikowi rozgrywać, bo raz, że wrócił (wiadomo, kontrakt), dwa, że może jeszcze zostać. Sam w sympatycznej rozmowie z Mariuszem Wróblewskim przyznał – z wdziękiem, naokoło – że nikt go tam nawet nie przeprosił za to, jak został potraktowany.
No, ale właśnie: dla Urbana ten klub to zdecydowanie coś więcej. Lata jako piłkarz, potem nawet gdy pracował dla Legii, w swoim gabinecie miał proporczyk Górnika. Ewidentnie leży mu na sercu dobro tego projektu, co już stawia go nieco wyżej niż działaczy i magistrat (tutaj intencje da się oceniać dwojako).
Ponadto Urban pokazuje, iż jest trenerem z faktycznym wpływem na zespoły, które prowadzi. Niektórzy szkoleniowcy są tak bezpłciowi, że zmienia się tylko nazwisko, bo styl i pomysł pozostaje ten sam.
A Urban wyciągnął Górnik za uszy dwa razy. W lutym sezonu 2016/17 obejmował – jak zwykle – zmarnowany Śląsk, by dość spokojnie się utrzymać. Wcześniej, w rozgrywkach 2015/16, obejmował kompletnie rozbity Lech (ostatnie miejsce w tabeli po jedenastu kolejkach!), by finiszować jako siódmy.
Gdy myślimy o trenerach, którzy w szybkim czasie potrafią podnieść zespół, o tak zwanych strażakach, to mamy w głowie raczej gości od motywacji – tu krzykną, tam podniosą głos, jazda na tyłku i tak dalej. No taki Leszek Ojrzyński, prawda? Urban jest kompletnie inny, a jednak w krótkim czasie potrafi przywrócić zawodnikom radość z grania i radzi sobie w takich misjach bardzo dobrze.
Jego problem zawsze leżał gdzie indziej – nie w odbudowie, tylko w budowie. Śląsk i Lech żegnał Urbana szybko już w kolejnym sezonie, bo te projekty nie zmierzały donikąd. Radość ulatywała, luzik przestawał działać.
Urban to idealny trener dla Górnika
Niemniej być może i tutaj zaszła zmiana, skoro Górnik Zabrze przy pierwszym podejściu Urbana radził sobie naprawdę ciekawie? Nie miał łatwo, bo owszem, fajnie mieć w składzie Podolskiego, Nowaka, Jimeneza, Wiśniewskiego czy Janżę, ale jednak w piłkę gra się w jedenastu, a do udanego sezonu potrzeba jeszcze szerszej grupy. Gdy ktoś wypadał, Urban musiał kombinować, szczególnie w obronie.
Między innymi stąd hokejowe wyniki: 3:5, 4:3, 4:2, 2:3, 3:2, 1:4. No, ale Górnik ostatecznie się obronił, co przy gorszym szkoleniowcu naprawdę nie musiałoby być takie oczywiste.
Wydaje się, że w ostatnim czasie Urban urósł jako trener. Naturalnie łączenie go z reprezentacją było absurdalne i śmieszne, bo to wciąż nie ten rozmiar kapelusza (i jeszcze długo, długo nie), ale dla Górnika to po prostu w tym momencie idealny szkoleniowiec. I wszystko, czego można więc oczekiwać od działaczy klubu, to trzech kwestii.
Nie przeszkadzać. Nie cudować. Nie prezentować fikołków.
Sporo jak na zespół z Ekstraklasy, ale może się uda.
WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE:
- Caryca z Zabrza. Czy Górnik służy do wygrywania wyborów?
- Trela: Grzeszna przyjemność – oglądanie Lukasa Podolskiego w Ekstraklasie
- Urban zastąpił Gaula, który zastąpił Urbana
Fot. Newspix