Michał Świerczewski wpatruje się w telefon. Przegląda wiadomości. Analizuje reakcję środowiska. Uśmiecha się i zaprasza do gabinetu. Czy istnieje „dziedzictwo Marka Papszuna”? I czy jego odejście to hamulec dla rozwoju klubu? Jakie umiejętności posiadać musi jego następca? I jaką władzę otrzyma? Właściciel Rakowa Częstochowa opowiada nam o swojej perspektywie przełomowego momentu we współczesnej historii lidera Ekstraklasy.
Raków Częstochowa podąża we właściwym kierunku?
Wydaje mi się, że tak.
Ale to tylko przypuszczenie.
Przekonamy się za jakiś czas.
Nie obawia się pan, że odejście Marka Papszuna okaże się hamulcem w rozwoju klubu?
Obawiam się. Marek Papszun jest gwarantem pracy na sprawdzonym i bardzo wysokim poziomie. W przypadku zatrudnienia nowego trenera naturalnie wzrośnie ryzyko obniżenia tego poziomu, co jest może nawet bardziej prawdopodobne niż potencjalne przyspieszenie rozwoju.
Dlaczego?
Mogę tylko powtórzyć, przyczyna jest bardzo prosta: w tej chwili ten poziom jest bardzo wysoki.
Na konferencji prasowej wspominał pan, że od dłuższego czasu trwały przygotowania na wypadek ewentualnego odejścia Marka Papszuna. To prawda, że spotykał się pan z potencjalnymi kandydatami, już kiedy w 2021 roku Legia oficjalnie robiła pod niego podchody?
Tak. Mam rozeznanie.
To tworzy pewną przewagę.
Każdy wybór obarczony będzie jednak wielkim ryzykiem.
Ostatecznie padło na trenera, którego poznał pan podczas tamtego rozeznania?
Wybrałem szkoleniowca, którego od kilku lat brałem pod uwagę.
Prosimy o konkret.
Nazwiska nie podam.
Czy jest to człowiek o imieniu Dawid?
Nic nie zdradzę.
Nic a nic?
Trzymam się swojego postanowienia. Nie powiem, czy to polski szkoleniowiec, czy obcokrajowiec, czy pracuje w innym ekstraklasowym klubie, czy w zagranicznej lidze, żadnych dodatkowych szczegółów i wskazówek. Na pewno chcemy, żeby kontynuował aktualny system taktyczny i preferował atrakcyjny w odbiorze styl gry.
Marek Papszun zna tego trenera?
Siłą rzeczy zna swojego następcę, bo prosiłem go o zaopiniowanie tej kandydatury.
Zaopiniowanie?
Pytałem po prostu, co o nim myśli.
Istnieje „dziedzictwo Marka Papszuna”?
Marek Papszun zastał klub drewnianym, a zostawia murowanym.
Ładne.
Mieliśmy wielu drewnianych zawodników, teraz też nie wszyscy piłkarze idealnie wpisują się w profil naszych oczekiwań, niektórzy gracze wciąż mają swoje mankamenty, ale ta szatnia jest tak zbudowana, że zdecydowana większość chce podążać w jednym kierunku. Jedni są w tym postanowieniu bardziej zdeterminowani, inni ciut mniej, ale rozwój zauważalny jest wszędzie, również na poziomie organizacji klubu.
I organizacji pracy?
Nie tylko w organizacji pracy pierwszego zespołu, ale także w organizacji całego klubu.
Kolejny trener otrzyma władzę w Rakowie Częstochowa na miarę Marka Papszuna?
Myślę, że nie.
Zmieni się model przywództwa?
Nie sądzę, żeby nowy trener oczekiwał takiej władzy. Na pewno położymy większy nacisk na wprowadzanie młodych zawodników do pierwszej drużyny.
Do tej pory to nie funkcjonowało?
Nie jest prawdą, że Marek Papszun nie chciał i nie chce wpuszczać na boisko młodzieży. Po prostu nie zapewnialiśmy mu wystarczającej liczby młodych piłkarzy o odpowiedniej jakości piłkarskiej. W tym elemencie chcemy się zmienić.
Odważniej postawić na młodych?
Zwiększyć ich liczbę. I w większym stopniu opierać na nich klub.
Nowy szkoleniowiec już w tej chwili opiniuje piłkarzy pod kątem przyszłych transferów?
Nie odpowiem na to pytanie.
Wciąż będzie pan tak mocno ingerował w zadania dyrektora sportowego? Czy pana rola upodobniła się już do klasycznego stanowiska wpływowego właściciela klubu?
Moja rola się zmieniła. Nie mam zbyt dużo czasu. Nie mogę wszystkiego doglądać i obejrzeć każdego sprowadzonego zawodnika w akcji. Dopóki jednak nie do końca zadowala mnie skauting i selekcja piłkarzy, będę w jakiś tam sposób ingerował w ten cały proces, żeby przedstawić mój punkt widzenia.
Czy dyrektor Robert Graf zostanie w Rakowie?
Ocena pracy Roberta Grafa nastąpi wraz z końcem jego kontraktu, który wygasa 30 czerwca 2023 roku, kiedy to udzielę wyczerpującej odpowiedzi na ten temat.
Odchodzi Marek Papszun, odejść może też Tomas Petrasek, czyli jedyny człowiek, który przebijał się z klubem od drugoligowych czasów i ostał się w zespole.
Znów: nic teraz nie powiem.
Mawia pan, że w prowadzeniu klubu najważniejsi są ludzie. Minęło już jednak trochę lat i coś nam podpowiada, że jeszcze istotniejsze mogą być pieniądze.
Na pierwszym miejscu zawsze będą ludzie. Na drugim zaś pieniądze. Dość często jedno jest zresztą ściśle związane z drugim. Jakościowi pracownicy muszą być opłacani proporcjonalnie do umiejętności i kompetencji. Też chcą przecież odnosić sukcesy i pracować w komfortowym dla siebie środowisku. To oczywiste, że bez środków pieniężnych nie ma możliwości zbudowania silnej kadry i stabilnego projektu.
Wysoki budżet nie oznacza jednak automatycznego sukcesu. Najlepszym przykładem Hertha Berlin. Plany miała mocarstwowe, wydawała miliony na rynku transferowym i inwestowała w mocarstwowe cele, a nie przyniosło to wyników na miarę oczekiwań. Bez właściwych ludzi, wspartych zapleczem finansowym, nie zrealizuje się żadnej sensownej strategii.
Irytuje pana konieczność wkładania coraz większych i większych pieniędzy w Raków Częstochowa?
Denerwuje mnie to, ale taki jest urok mniejszego miasta.
Przedłużenia kontraktów, kuszenie konkurencyjnymi pensjami, sowite wynagrodzenia dla prezesów, dyrektorów i trenerów, perspektywa inwestowania w infrastrukturę.
Częstochowa nie jest bogata, ma swoje problemy infrastrukturalne, a na domiar złego przez dłuższy czas trwała w zapaści sportowej. Mam świadomość, że zdecydowanie prościej byłoby działać w Warszawie, w Krakowie, w Gdańsku czy w Poznaniu. Gdybyśmy prowadzili Raków w większym ośrodku miejskim, już znajdowalibyśmy się zdecydowanie dalej.
Mówi pan, że to przełomowy moment w historii Rakowa. Zbliża się właściwy czas na ogłoszenie nowego planu pięcioletniego rozwoju klubu?
Jest to problematyczne, bo nie posiadam jeszcze dostatecznej wiedzy, jak budować futbol na tym poziomie, w mniejszym mieście i przy wszystkich tych problemach infrastrukturalnych.
Naprawdę tak dużo tych problemów?
Dużo problemów w kwestii otoczki klubu. Trudno będzie rozwiązać to wszystko w relatywnie krótkim terminie. Wobec tego ciągle odkładam ten plan pięcioletni na bliżej nieokreśloną przyszłość. Chciałbym go stworzyć. Jest szansa, że po kilku miesiącach pracy nowego trenera, wyjaśni się część tematów infrastrukturalnych i kilka czysto klubowych, stanę się mądrzejszy i wtedy nie będę miał już wymówki na odwlekanie przedstawienia planu pięcioletniego. W tej chwili jednak nie jestem w stanie przedstawić klarownej wizji przyszłości w tak odległej perspektywie przez liczbę zmiennych dookoła i nieprzewidywalności środowiska piłkarskiego.
ROZMAWIALI JAN MAZUREK I MACIEJ WĄSOWSKI
Czytaj więcej o Rakowie Częstochowa:
- Raków idzie na całość w omijaniu minut dla młodzieżowców? Kto mógłby się spodziewać…
- Papszun po sezonie odejdzie z Rakowa
- Bycie następcą Papszuna – robota pożądana, ale i potwornie trudna
Fot. Newspix