Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

11 maja 2015, 13:58 • 4 min czytania 0 komentarzy

Chleba od razu nie przybędzie, ale złodziei ubędzie. Jak sądzę taka nadzieja przyświecała wyborcom, a ja czułem odrobinę radości – bo wygrali słabsi. No, ale to wynik do przerwy, reżimowe media ruszą do obławy z nagonką (pamiętacie jeszcze – dorżnąć watahy?), dojdzie do niejednego fałszerstwa, ale wreszcie wrócił do Polaków fakt – że tylko przy urnie ich głos jest ważniejszy, bo liczniejszy, niż samozwańczych szefów.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Nie czarujmy się, na ogół debili.

*

Dzisiaj polski, wybrałam temat o omówieniu formy autokreacji i gry z czytelnikiem w „Pięknych dwudziestoletnich”… – tyle napisała mi w esie córka. Mój Boże, przecież autokreacja i gra z Czytelnikiem to coś co tak mi bliskie, i przez Mareczka właśnie. Kiedy pierwszy raz wziąłem tę książkę do ręki – zwariowałem. Że tak można, szczerze, prosto z mostu, dowcipnie, na bańce, z kobietą u boku, zawsze – i przeciwko silniejszym. To ukształtowało całe moje życie. Tyle że Hłasko – jak wspomina – dostał kiedyś książkę jakiegoś Rybakowa pt. „Kierowcy” i stwierdził: „Tak głupio to i ja potrafię”.

No więc – pisanie to sprawa prosta. Ale tylko dla dotkniętych palcem Bożym. I już przez to skazanych na wieczne cierpienie, niezrozumienie, niedostatek i zawiść. Bo jak wiadomo pionierzy giną od strzałów w plecy. Bo wysforują się na czoło…

Reklama

Ja przerastałem wszystkich o głowę, to mnie skrócili o głowę.

Ale wczoraj niosłem ją podniesioną.

*

W polityce wybuch, w sporcie też. Legia z Lechem. Nie będę się powtarzał – przeciętny zespół i takiż trener. Wspaniali fani („Czy nas też zabijecie, bo stoimy na Żylecie?” – przejmujące). Legia już tak ma, że uwielbia oddawać tytuły na własnym stadionie. W ostatnich parunastu latach tak było z Polonią Warszawa, z Widzewem razy dwa i z Wisłą Kraków. Mecze, w których winno się pieczętować sezon – tu zawsze są w plecy. Ale co ciekawe nikt z kibiców nie płacze – są zahartowani.

Ale to dopiero początek fazy finałowej, jeszcze można spaść niżej i niżej! I naprawdę zbankrutować!

*

Reklama

Wydaje się to nie możliwe, ale… Na naszych oczach rozpada się Widzew. Który tak niedawno ogrywał w pucharach Man United i City, Liverpool, Juventus Turyn, a z piłkarzy trzecioligowych robił medalistów mistrzostw świata. Miarą mojego szacunku dla RTS było to, że pojechałem na pogrzeb Włodka Smolarka i prezesa Ludwika Sobolewskiego… Wyobrażacie sobie, że ktoś z Łodzi jedzie na pogrzeb prezesa Legii?

Jeździłem do tej Łodzi, choć wiedziałem, że już w Rawie rzucać będą kamieniami. To w trakcie jednej z takich wypraw urodziła się moja córka i ma wpisane w dowód: miejsce urodzenia Łódź.

Ileż zaliczyłem bankietów, z tuzinami tancerek poprzebieranych w stroje z epoki, długie suknie i gorsety, które szubko ściągały… – to był świat jak z Ziemi Obiecanej.

A teraz ruina – Byczyna.

Proponowałem już kiedyś, by polskie kluby dawały słabszym po jednym zawodniku, młodym, utrzymywały ich nawet, byle ratować markę ligi jako całości. Ale u nas nikt nie myśli o wspomaganiu słabszych, jakby przypuszczał, że jego samego nic złego spotkać nie może… Może, i dlatego szkoda, że nikt mnie o radę nie pyta.

*

Szacunek dla starych klubów (Widzew 1910), ale i zasłużonych – to podstawa. I przychodzi mi na myśl Lechia Gdańsk, też kandydat do pucharów. Otóż ściągają tam obieżyświatów zapominając jednak o ciągłości. Tak odbieram prośbę kumpla, by pomóc Jerzemu Jastrzębowskiemu. To trener, który dla Lechistów zdobył jedyne trofeum w ich dziejach – Puchar Polski. Pan Jerzy nie ma pracy, jak wiele milionów Polaków, choć jest żywą historią swego miasta…

W Bayernie sa Hoeness, Beckenbauer, Rummenigge, a kiedy popadł w długi Gerd Mueller – przygarnęli i jego.

Mam prośbę do Adama Mandziary, przekażę mu ją zresztą telefonicznie, by Jastrzębowski, przyzwoity człowiek, który na pracy dla Lechii nigdy się nie wzbogacił, by temu trenerowi znaleźć godne miejsce w Ojczyźnie.

Tak tworzy się marki, ciągłość, historię…

*

Tylko tak przeciwstawić się możemy przemysłowi pogardy. On się jeszcze nie poddał, on się nigdy nie poddaje. Ale walczmy z tym i nie ustępujmy.

No i dawajmy świadectwo. Jak Mareczek, przy którym wychował się i Pawełek, i dlatego ten nasz świat jeszcze nie zatracił wszystkich wartości.

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...