Reklama

Czy Miedź się utrzyma? Kogo dogoni Lech? Czy Majewski jest MacGyverem? Pytania przed startem ESA

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

27 stycznia 2023, 12:08 • 6 min czytania 16 komentarzy

Oto jest dzień, który dała nam spółka Ekstraklasa SA oraz PZPN. Po absurdalnie długiej dla naszych serc przerwie w rozgrywkach wraca ona – najpiękniejsza liga. I od razu na słodkie powitanie dostajemy takie meczycha, że aż nas od rana nosi. Czas zadać sobie fundamentalne, kluczowe, arcyważne pytania przed starciami Miedzi z Radomiakiem i Stali z Lechem.

Czy Miedź się utrzyma? Kogo dogoni Lech? Czy Majewski jest MacGyverem? Pytania przed startem ESA

Czy Radomiak tym razem nas nie oszukał?

Doskonale wiecie, że Szymon Janczyk – nasz redakcyjny kolega – jest bardzo dobrze poinformowany w tematach Radomiaka. Często ma informacje dotyczące transferów radomskiego klubu i podrzuca je jeszcze zanim klub zdąży je ogłosić. – Panowie, Jose Manuel Morales trafi do Radomiaka, wrzucam tekst – pisze na naszym komunikatorze. A my musimy się upewnić: czy naprawdę taki piłkarz istnieje?

Zimą radomianie ściągnęli Leonardo Rochę, Mike Cestora, Francisco Ramosa i Jeana Franco Sarmiento, a ponadto Berto Cayargę i Christosa Donisa. My wiemy, że już różne wynalazki trafiały do Ekstraklasy, ale przecież to wygląda jak klasyczny zestaw pytań z weszlackiego quizu, gdzie pytanie brzmi “który z tych piłkarzy istnieje naprawdę?”, bo resztę zmyślił Paweł Paczul.

Zastanawia nas – kiedy Radomiak naprawdę zrobi sobie z nas jaja i ogłosi transfer Jeana Franco Pereirę, który tak naprawdę jest studentem turystyki na Erasmusie w Polsce. Albo po prostu zmyśli jakieś nazwisko, a na prezentację weźmie – dajmy na to – po raz drugi Leonardo Rochę i absolutnie nikt nie zorientuje się (nawet sam Rocha), że coś tu jest nie tak.

Obecnie w kadrze Radomiaka jest 16 obcokrajowców – w tym Grecy, obywatel Republiki Południowej Afryki, szwajcarski Portugalczyk, włoski Brazylijczyk (albo brazylijski Włoch), goście z Republiki Zielonego Przylądka i Gwinnei Bissau, a na dodatek Kolumbijczyk, który przed chwilą grał w Grodzisku Mazowieckim. My wiemy, że nie jest ważne czy kot jest biały, czy czarny – ważne, by łapał myszy. Ale zastanawia nas: gdzie jest punkt graniczny tej międzynarodowej mieszanki?

Reklama

W tych rozważaniach będziemy trwać, a jednocześnie spróbujemy maksymalnie do przedostatniej kolejki sezonu nauczyć się rozróżniać Rochę od Cestora oraz Sarimento od Ramosa, obiecujemy.

Czy Miedź oszuka przeznaczenie?

Patrzymy sobie na terminarz i dochodzimy do wniosku, że ten mecz otwarcia jest kluczowy dla legniczan. Nie tylko pod względem czysto mentalnym, gdzie powtarza się te truizmy o tym, że “udany początek buduje morale” albo “jak wystartujesz, tak pobiegniesz”. Ten mecz jest ważny dla beniaminka z tego powodu, że później czeka go dość trudny terminarz:

Później grają bowiem:

  • z Lechem u siebie
  • z Lechem na wyjeździe
  • z Wartą na wyjeździe
  • z Wisła Płock u siebie

Biorąc pod uwagę aspirację Lecha, skuteczność Warty w punktowaniu z dołem tabeli i to, jak jesienią wystartowała Wisła Płock – to nie wygląda to na spacerek brzegiem Bałtyku ze starym Canonem w ręce w poszukiwaniu pięknych zachodów słońca.

Od tego starcia naprawdę dużo może zależeć dla legniczan w kontekście walki o utrzymanie. Niby na ten moment to tylko pięć punktów straty do strefy bezpiecznej, ale jeśli nie udałoby się zapunktować dziś z Radomiakiem, później trudno będzie o punkty w starciach z Lechem i na początku lutego strata do tego 15. miejsca będzie już nie do odrobienia w trzy, cztery kolejki. A skoro Miedź w 16 spotkaniach zdobyła ledwie 12 punktów, to trudno oczekiwać od niej passy trzech, czterech zwycięstw i rajdu po spektakularne odrodzenie.

Reklama

Ale patrząc na zimowe ruchy transferowego dochodzimy do wniosku, że ktoś jednak przemyślał sobie kwestie tego, jak wygląda walka o byt w Ekstraklasie. Nie potrzebujesz kolejnego tuzina obcokrajowców, którzy pierwszy raz widzą śnieg i Polskę. Potrzebujesz doświadczenia i graczy, którzy nie pękną ci wewnętrznie, gdy presja w walce o utrzymanie zacznie niektórych przyciskać do podłoża. Stąd transfery Kamila Drygasa i Andrzeja Niewulisa na papierze wyglądają jak idealny ruch przed tą decydującą rundą dla Miedzi. Do tego podmianka bramkarza i dorzucenie gracza na prawą obronę/prawe wahadło… Gdyby jeszcze udało się dołożyć do tego kolejnego stopera do gry na tu i teraz, to trener Mokry naprawdę nie mógłby narzekać na zimowe okno transferowe.

Czy Adam Majewski jest MacGyverem?

Kojarzycie te odcinki legendarnego MacGyvera, gdy główny bohater brał WD-40, taśmę samoprzylepną, gumę do żucia i słomkę, po czym robił jakieś szacher-macher i wychodził mu z tego helikopter? Mamy wrażenie, że Stal Mielec wierzy, że takim MacGyverem jest Adam Majewski i z Rauno Sappinena ulepi kolejnego superstrzelca Ekstraklasy.

My wiemy, że Majewski ma cudowne zdolności i potrafi uzdrawiać piłkarzy, którzy nie rokowali. Natomiast musimy przyznać, że podmianka Hamulicia na Sappinena wygląda – przynajmniej na papierze – jak podmiana BMW M2 na Forda Escorta. Pierwszy był największym zaskoczeniem jesieni, ciągnął mielczan za uszy, strzelał jak na zawołanie, do tego wnosił mnóstwo dobrego w walkę na połowie rywala. Drugi natomiast jesienią rozegrał 411 minut, strzelił jednego gola i nie mógł wygryźć ze składu Kamila Wilczka, który nie grzeszył formą strzelecką, a i rywalizował z Alberto Torilem, którego dyspozycja strzelecka również była dość dyskusyjna.

Doskonale wiemy, że Stal bardzo dobrze zarobiła na sprzedaży Hamulicia do Tuluzy i taki jest już los klubów, w których ktoś błyśnie i ktoś kładzie na stół kilka baniek euro. Nie krytykujemy, chwalimy za tak świetną inwestycję i odważne postawienie na Hamulicia. Problem jednak jest taki, że patrzymy dzisiaj na skład Stali i widzimy jednak poważne luki na kilku pozycjach. Można liczyć nadal na znakomitego jesienią Mrozka, można dorzucić do tego regularnego Wlazło, można szukać wrzutek Getingera, można oczekiwać liczb po Domańskim, ale ostatecznie gole w głównej mierze strzelają napastnicy, a tutaj jawi nam się olbrzymi znak zapytania nad wiosną w Stali.

Jeśli Majewski zrobił z Sappinena napastnika na siedem goli w najbliższej rundzie, to my naprawdę piszemy maila do jakiegoś Warner Bros, że znaleźliśmy im w Polsce nowego MacGyvera.

Kogo dogoni Lech Poznań?

Lech transferowe okienko raczej przezimuje, poza Dominikiem Holcem raczej żadnego ruchu do Kolejorza nie ma co się spodziewać, trener van den Brom jest zadowolony z posiadanej kadry. No chyba, że na rynku pojawi się jakaś naprawdę atrakcyjna okazja, wówczas lechici przyatakują.

Ale wygląda na to, że po kryzysie z początku sezonu w Poznaniu nie ma już śladu. Poznaniacy dość udanie łączyli grę w Europie z kopaniem w Ekstraklasie, a wiemy, że w przeszłości bywały z tym kolosalne problemy, których konsekwencją było pałętanie się gdzieś po końcu tabeli, a trener za takie rezultaty płacił posadą. Teraz Lech nie tylko gra w Lidze Konferencji na wiosnę, ale i ma całkiem niewielką stratę do czołówki.

Właściwie jeśli Lech nadrobi jeden mecz z jesieni i ogra Miedź Legnica, to będzie już albo na podium, albo krok za podium. Na ten moment do trzeciego Widzewa traci punkt, lecz ma mecz mniej. Jeśli w pierwszej wiosennej kolejce zdobędzie tyle punktów co Legia i Raków, to do Legii po potencjalnym zwycięstwie nad Miedzią będzie miał punkt straty, a do Rakowa… No właśnie, do Rakowa już 10.

I o ile szybkie dorwanie Legii nie wygląda jak scenariusz science-fiction, o tyle skuteczna pogoń za Rakowem przypomina już runmageddon zimą, w klapkach i z jelitówką. Nic przyjemnego. Aczkolwiek w stolicy Wielkopolski przypominają: w 2010 też goniliśmy za Wisłą, w 2015 też goniliśmy Legię, a rok temu goniliśmy Raków, więc jeśli zdobywamy mistrzostwo, to po szalonych gonitwach.

Gdy jesienią po meczu z Rakowem pytaliśmy Michała Skórasia o to, czy dogonienie Rakowa w tym sezonie jest możliwe i czy ekipa Papszuna wygląda na taką, co to będzie traciła punkty seryjnie, ten tylko pokręcił głową i powiedział: – Rok temu też wyglądali tak, jakby mieli punktów nie stracić, a to my byliśmy mistrzem.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

foto. Newspix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
1
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Ekstraklasa

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
1
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

16 komentarzy

Loading...