Piotr Świerczewski już dwa razy był bohaterem naszej kartki z kalendarza. A to ukradli mu samochód, a to przepychał się z kontrolą antydopingową… Zdarzenie, które wspominamy dziś, odbiło się chyba jednak największym echem. Jedenaście lat temu Świrek totalnie odleciał i po meczu Polski z Irlandią… rzekomo pobił pracującego w “Piłce nożnej”, Adama Godlewskiego.
– To Świerczewski, z Lecha Poznań. Od dawna na mnie polował – mówił poszkodowany, u którego po obdukcji stwierdzono wstrząśnienie mózgu.
Wersja Godlewskiego brzmiała tak: stał obok autobusu, rozmawiając z Maciejem Żurawskim i Bartoszem Bosackim. Nagle poczuł, że ktoś go mocno pcha. Oparł się plecami o autobus i dostał dwa strzały w twarz. Potem Świerczewski miał jeszcze krzyczeć: ty szmato, to dopiero początek! Mogło być gorzej, ale całe szczęście bohaterską postawą wykazał się Bosacki, który złapał napastnika wpół i odciągnął na bok.
Wersja Świerczewskiego była trochę inna. Właściwie to zupełnie inna.
– Jakiś kibic prawdopodobnie mu walnął, bo redaktor Godlewski ma wrogów, gdzie się nie pojawi. Dobrze mu tak, ale ja tego nie zrobiłem. Nie widuję się z redaktorem Godlewskim, bo nie ukrywam, że go nie lubię. Nie witamy się, nie podajemy sobie ręki. Żaden jednak z niego mężczyzna, skoro rzuca na mnie oskarżenia, zamiast spróbować pogadać.
Świrek powiedział, że w ogóle nie było go wtedy na stadionie. Że był w zupełnie innym miejscu, na co ma dwudziestu świadków i że kiedy tylko dowiedział się o nieszczęśliwym zajściu, zadzwonił do Godlewskiego, ale ten nie chciał z nim rozmawiać.
Ostatecznie sprawa nie rozeszła się po kościach. Sześć miesięcy dyskwalifikacji w zawieszeniu na rok i 6 tys. zł. kary za “zachowanie niegodne członka PZPN”. – Zeznania świadków powołanych przez strony w tej sprawie nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, iż Świerczewski pobił redaktora Adama Godlewskiego, co sugerował ten ostatni. Nie ulega jednak wątpliwości, że doszło do utarczki słownej i znieważenia dziennikarza tygodnika “Piłka Nożna”, do czego zresztą zawodnik Lecha przyznał się przed Wydziałem Dyscypliny. Zachowanie Piotra Świerczewskiego było naganne i nieodpowiedzialne – mówił rzecznik prasowy związku.
Zabawne, że sprawa na pierwszy rzut oka oczywista, tak naprawdę nie została jednoznacznie rozstrzygnięta. Może Świrek ma brata bliźniaka?