Reklama

Turyn po raz pierwszy od 20 lat jest bordowy – derby dla Torino!

redakcja

Autor:redakcja

26 kwietnia 2015, 17:35 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdyby każdy mecz Serie A wyglądał tak jak dzisiejsze derby Turynu, to nie opuścilibyśmy ani jednego spotkania. Tempo meczu było po prostu niesamowite, bramki Pirlo i Darmiana są ozdobą całej kolejki ligowej, a szybkość z jaką gra przenosiła się spod jednego pola karnego pod drugie sprawiała, że naprawdę ciężko się było nudzić. Naprawdę rzadko kiedy chcemy, by mecz Serie A dłużej potrwał, jednak dzisiejsze spotkanie było wyjątkiem.

Turyn po raz pierwszy od 20 lat jest bordowy – derby dla Torino!

Dawno nie byliśmy świadkami tak zażartego meczu we włoskiej lidze. Przed spotkaniem spodziewaliśmy się, że Torino wzorem innych drużyn Serie A postanowi się zamurować i postawi na kontrowanie Juventusu. Tymczasem piłkarze Giampiero Ventury od pierwszego gwizdka sędziego postawili na mocny pressing i huraganowe ataki na bramkę Gigiego Buffona. Bianconeri nie chcieli być gorsi i odpowiedzieli tym samym, przez co tempo gry było wyjątkowo szybkie, nie tylko jak na Serie A. Oba zespoły od razu po odebraniu piłki natychmiast rzucały się do ataku, często z pominięciem drugiej linii. Najlepszym przykładem na to jak szybko toczył się ten mecz jest to, że w jednej chwili Torino strzeliło nieuznaną bramkę ze spalonego, a zaledwie czternaście sekund później piłkarze Juventusu trafili w słupek. Po prostu miazga.

W Torino imponował zwłaszcza Matteo Darmian. Włoski obrońca biegał bez wytchnienia na całej długości boiska i ciągle stwarzał zagrożenie. To chyba jeden z najlepszych występów Darmian odkąd trafił do Turynu i patrząc na to jak radzi sobie w stolicy Piemontu, ciężko zrozumieć jakim cudem został przed laty odstrzelony z Milanu. Włoch nie tylko świetnie spisywał się w defensywie, ale także napędzał ataki Granaty i mimo gry na lewej obronie był jej najgroźniejszym zawodnikiem. To on napoczął Juventus po przedziwnym przyjęciu piłki i to jego asysta zagwarantowała Torino zwycięstwo.

Image and video hosting by TinyPic

Po drugiej stronie boiska najbardziej rzucał się w oczy Andrea Pirlo. Co prawda l’Architetto czasem odpuszczał grę w defensywie i zdarzyło mu się także w głupi sposób tracić piłkę pod własnym polem karnym, jednak przez większość meczu po prostu wymiatał. Gdy tylko piłka trafiała pod jego nogi, akcje Juventusu od razu nabierały tempa i kształtu. Kilka razy popisał się swoimi sztandarowymi podcinkami za linię obrony rywali, jednak zdecydowanie największe wrażenie zrobiły jego rzuty wolne. Najpierw uderzył tak, że Padelli mógł tylko patrzeć, jak piłka trafia do siatki, a potem zabrakło mu odrobiny szczęścia, gdy jego strzał zatrzymał się na słupku. Był to już 27 gol z wolnego strzelony przez Pirlo w Serie A i w tej chwili brakuje mu już tylko jednej bramki by dogonić lidera wszech czasów, Sinisę Mihajlovicia.

Reklama

Powody do dumy ma po tym meczu także Kamil Glik. Il Capitano po raz kolejny udowodnił, że nie przez przypadek jest uważany za jednego z najlepszych obrońców na włoskich boiskach. Alvaro Morata i Alessandro Matri mieli przy nim niewiele do gadania, a Juventus praktycznie nie był w stanie stwarzać sobie sytuacji przez środek boiska. Polak ustrzegł się błędów, kilka razy zdarzyło mu się także ratować sytuację po błędach kolegów z obrony. Kozacki występ.

Image and video hosting by TinyPic

Juventus przegrał, ale to nie znaczy, że zagrał źle. Nie, zagrał nawet lepsze spotkanie niż ma to zazwyczaj miejsce w Serie A. Tyle tylko, że Torino zagrało chyba najlepszy mecz w tym sezonie – widać było, że piłkarze Ventury wyszli jak na wojnę. Nawet przez ekran telewizora czuć było, że przepełnia ich wola walki i ambicja. Nie odpuszczali nawet na moment i dali dzisiaj z siebie wszystko. Choć trzeba przyznać, że mieli dzisiaj trochę szczęścia – kilka razy doskonale interweniował Padelli, a piłkarze Juventusu aż trzykrotnie trafiali dzisiaj w słupek. Z drugiej strony to nie wina Torino, że Bianconeri nie potrafili wykorzystać swoich sytuacji. Po ostatnim gwizdku zawodnicy Granaty rozpoczęli wielką fetę i trudno im się dziwić – po pierwsze, dzięki tej wygranej zachowują szanse na wywalczenie gry w europejskich pucharach. Po drugie, było to pierwsze zwycięstwo Torino w derbach od sezonu 1994/95.

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...