W ostatnim czasie – nie bez przyczyny – skupiamy się na kryzysie Legii Warszawa. Ale nie tylko ona w czwartkowy wieczór będzie miała coś do udowodnienia. Bo choć rywalizację w Lidze Konferencji Raków Częstochowa zaczął od zwycięstwa, to w tabeli Ekstraklasy znajduje się za Wojskowymi. I w najbliższym czasie musi udowodnić swoją wartość – nie tylko w starciu z Sigmą Ołomuniec.

Krytyka mediów i kibiców w ostatnim czasie skupiona jest na Legii Warszawa – i właściwie trudno się dziwić. Jej kryzys zbiegł się w czasie niemal dokładnie z rozpoczęciem rywalizacji w Lidze Konferencji. Najpierw Edward Iordanescu wymienił cały skład na mecz z Samsunsporem, tylko po to, by zacząć rywalizację w Europie od porażki – a później przegrać i z Górnikiem Zabrze i Zagłębiem Lubin.
Całość zwieńczył chaos, gdy na początku tygodnia nie było wiadomo czy Iordanescu w ogóle poprowadzi drużynę w meczu z Szachtarem Donieck. Rumun ostatecznie został na stanowisku, choć niewykluczone, że starcie w Krakowie będzie po prostu kolejnym rozdziałem w historii jego przedłużającego się pożegnania.
Ale Legia to nie jedyny polski klub, który musi walczyć o ratowanie sezonu.
Raków Częstochowa. Liga Konferencji największą nadzieją?
Patrzymy bowiem w tabelę Ekstraklasy – a tam Raków Częstochowa ogląda plecy krytykowanych zewsząd legionistów. Jasne, obu drużyn nie dzieli przepaść – Medaliki mają tylko punkt mniej, ale jedenaste miejsce ekipy Marka Papszuna zdecydowanie nie przystoi do klubowych aspiracji.
W Lidze Konferencji Raków zaczął, rzecz jasna, od pewnej wygranej z Universitateą Krajowa (2:0), ale za chwilę może okazać się, że gra w Europie – tak jak w zeszłym sezonie dla Legii – może stać się jedynym sposobem, by uratować sezon. Bo z marzeniami o tytule mistrzowskim można pożegnać się wyjątkowo wcześnie.
Raków już pod koniec października traci do liderującej Jagiellonii dziesięć punktów – i pewnie, nie jest to strata, której nie dałoby się odrobić. Ale nie da się ukryć: za nami już jedna trzecia sezonu, a nawet jeśli Jagiellonia wpadłaby w kryzys, to przed Rakowem jeszcze masa innych zespołów z rozbudzonymi apetytami. Na czele z rewelacjami z Zabrza i Krakowa, a także przyczajonym w oddali Lechem Poznań.
Scenariusz, w którym wszyscy rywale nagle zaczęliby tracić punkty, a Raków wróciłby do seryjnego wygrywania wydaje się mało realny. Medaliki szykują się raczej do walki o to, by w ogóle znaleźć się na miejscach premiowanych grą w europejskich pucharach. A i o to wcale nie będzie łatwo.
Zwłaszcza, że alternatywna droga wiodąca do pucharów też zapowiada się wyboiście – a najbliższa przeszkoda, czyli Cracovia, może okazać się wyjątkowo trudna do pokonania. Z Pasami, z którymi Raków dopiero co przegrał w lidze 0:2, częstochowianie zmierzą się już 29 października w meczu 2. rundy Pucharu Polski. A więc za niecały tydzień.
Sigma – Raków. „Raków powinien dominować”
Może więc okazać się, że kierunek do uratowania sezonu będzie prowadził przez europejskie puchary. Kolejny krok, by awansować do fazy pucharowej Raków będzie mógł wykonać już dziś, zwłaszcza, że w starciu z czeską Sigmą Ołomuniec jest wyraźnym faworytem.
– Nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż dominacji Rakowa w tym spotkaniu. Mierzyliśmy się z nimi w tym sezonie. To zespół, który bazuje na dobrym przygotowaniu fizycznym i prostym futbolu – mówi w rozmowie z TVP Sport Tomas Petrasek, obecnie grający w lidze czeskiej, a w przeszłości kapitan Rakowa. – Raków w optymalnej formie powinien dominować, dyktować tempo gry. Nie widzę innej możliwości – dodaje.
Powody, by sądzić tak jak Petrasek faktycznie są. Sigma wygrała tylko dwa z ostatnich jedenastu spotkań, przegrywając w tym czasie aż sześciokrotnie. Czeski zespół fatalnie spisuje się zwłaszcza w Europie – przegrał wszystkie trzy dotychczasowe starcia i to bez żadnej zdobytej bramki. W eliminacjach Ligi Europy Sigma przegrała 0:2 i 0:3 z Malmo FF, a w pierwszym meczu Ligi Konferencji przegrała 0:2 z Fiorentiną.
Lepszą informacją dla Sigmy jest powrót na własny stadion. Tam wygląda o wiele lepiej niż na wyjazdach. W meczach czeskiej ekstraklasy u siebie jest wciąż niepokonana (cztery wygrane, dwa remisy), podczas gdy na wyjazdach spisuje się fatalnie (jedno zwycięstwo, dwa remisy, trzy porażki).
Raków zaś, mimo weekendowej porażki z Cracovią, wydaje się powoli wychodzić na prostą. Trzy poprzednie mecze wygrał bez straty gola (z Widzewem, Krajową oraz Motorem) i chce ostatecznie zażegnać kryzys ogłoszony po porażkach z Pogonią Szczecin i Górnikiem Zabrze.
Pytany zresztą o posadę Marka Papszuna był również Petrasek, który nie ma wątpliwości, że szkoleniowiec powinien pozostać na stanowisku.
– Pracowałby dla mnie tak długo, ile by tylko chciał – odpowiada Czech pytany o to, co zrobiłby na miejscu prezesa Rakowa. – To jeden z największych profesjonalistów, których spotkałem w swoim życiu. Nie wątpię w to, że robi wszystko w swojej mocy i myślę, że jak zawsze przechyli szalę na swoją korzyść – dodaje.
Kolejnymi rywalami Rakowa w Lidze Konferencji będzie Sparta Praga oraz Rapid Wiedeń (6 i 27 listopada), natomiast w grudniu ekipa Papszuna zmierzy się ze Zrinjskim Mostarem i Omonią Nikozja. Wygląda więc na to, że schody w Europie dopiero się zaczną. Oby nie w Ołomuńcu.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Trener Legii Warszawa znowu narzeka. „Najbardziej pechowy okres w mojej karierze”
- Edward Iordanescu: „Jestem w Legii dla wyzwania. Miałem 10 razy lepsze oferty”
- Michał Żewłakow: Iordanescu wierzy, że naprawi sytuację
Fot. Newspix