Powiedzieć, że to szok, to jakby nie powiedzieć nic. Widzew Łódź pod koniec przerwy reprezentacyjnej postanowił wymienić trenera. Już po raz drugi w tym sezonie, po jedenastu rozegranych kolejkach. Teraz za hojnie finansowany projekt ma odpowiadać Igor Jovićević, Chorwat, który od pewnego czasu pozostawał bez pracy, ale CV ma naprawdę interesujące.

To kolejny raz, kiedy Widzew sięga po trenera rodem z Bałkanów. Pierwsze podejście z Zeljko Sopiciem jako tym, który miał zbudować nową potęgę łódzkiego klubu, należy uznać za nieudane. Teraz włodarze zatrudniają szkoleniowca odrobinę podobnego do jednego ze swoich poprzedników. I nie chodzi tylko o postępującą łysinę czy brodę.
Widzew Łódź szokuje! Nowy trener tuż przed meczem! [CZYTAJ WIĘCEJ]
Igor Jovićević trenerem Widzewa Łódź. Co warto o nim wiedzieć?
Nowy trener polskiego zespołu może się pochwalić całkiem bogatą przeszłością. Prowadził kilka znanych klubów, w tym słoweńskie NK Celje, chorwackie Dinamo Zagrzeb, bułgarski Łudogorec Razgrad oraz ukraińskie zespoły Dnipro-1 i Szachtara Donieck. Teraz podejmuje wyzwanie w Łodzi, gdzie na pewno nie będzie mu za łatwo, szczególnie w obliczu wielkich oczekiwań, które można mieć wobec przebudowywanego Widzewa.
Po pierwsze – Igor Jovićević zna smak mistrzostwa
Dobra, wypada się przyznać – ten punkt powstaje na potrzeby tych bardziej rozmarzonych fanów czerwono-biało-czerwonych. Igor Jovićević w przeszłości sięgał po krajowe tytuły i bez wątpienia wie, jak to jest wygrać ze wszystkimi. Z nieskrywaną dumą może chwalić się tytułem mistrza Ukrainy i Bułgarii, lecz po trofea sięgał z klubami, które należy uznać za czołowe w swoich ligach.
W sezonie 2022/23 z Szachtarem Donieck.
Dwa lata później z Łudogorcem Razgrad, drużyną która panuje w Bułgarii nieprzerwanie od roku 2012. Choć tu wypada dodać, że Jovićević sięgnął od razu po potrójną koronę wygrywając także krajowy puchar i superpuchar. Wcześniej bułgarski hegemon osiągnął taki sukces tylko raz, w sezonie 2022/23.
Po drugie – Igor Jovićević pracuje w każdym klubie średnio dwa razy dłużej niż Zeljko Sopić
Ciekawa statystyka, przyznacie. Nas tylko trochę zdziwiło rozstanie Widzewa z Zeljko Sopiciem, gdy przypomnieliśmy sobie, że Chorwat w każdym swoim klubie pracował średnio przez osiem miesięcy. W Łodzi ostatecznie spędził jeszcze mniej czasu – zespół objął w marcu, a odszedł w sierpniu. Pod tym względem nieco pewniejszą opcją wydaje się Jovićević, choć oczywiście nie damy sobie uciąć ręki za jego długą kadencję.
Gdyby wziąć pod uwagę tylko pracę w roli pierwszego szkoleniowca, wówczas bilans nowego trenera Widzewa prezentuje się następująco:
- NK Celje – siedem miesięcy,
- Dinamo Zagrzeb II – dwa lata i dziewięć miesięcy,
- Dinamo Zagrzeb – niecałe trzy miesiące,
- Dnipro-1 – rok i dziesięć miesięcy,
- Szachtar Donieck – rok,
- Al-Raed – rok,
- Łudogorec Razgrad – niecałych dziewięć miesięcy.
Nieco lepiej, ale i tak trudno dostrzegać w Chorwacie trenera na lata. Bardziej takiego na rok, choć może akurat w Łodzi odnajdzie dla siebie najbardziej odpowiednie miejsce.

Nowy trener Widzewa ma poprowadzić łodzian do europejskich pucharów. Podoła?
Po trzecie – Igor Jovićević też lubi „wojowników”
Może to typowa cecha dla chorwackich trenerów, kto wie? W maju tego roku Igor Jovićević odkrywał w Bułgarii swoje spojrzenie na piłkę takimi słowami:
– Musimy wydobyć wojownika z każdego piłkarza, aby wygrać każdy centymetr boiska.
Słowa te padły przed meczem finałowym Pucharu Bułgarii, w którym Łudogorec miał zmierzyć się z CSKA Sofia. – Dla nas ważne jest, aby traktować każdy mecz jako finał. Nie robię dużych rozróżnień między meczami lub finałami, ponieważ cel jest zawsze taki sam – wygrana – przekonywał nowy trener łódzkiego Widzewa.
Ostatecznie drużyna Jovićevicia wygrała 1:0 i wzniosła trofeum w powietrze. Ale nie o trofea tu chodzi – raczej o filozofię i podejście do piłki, która według Chorwata ma być zawsze odzwierciedleniem najlepszej wersji nas.

Szkoleniowiec ewidentnie lubi swoje czapki z daszkiem. W Ekstraklasie będzie miał w tej kwestii godnego konkurenta…
Po czwarte – Igor Jovićević, to ostatni trener, który z bliska widział dobrze grającego Mychajło Mudryka
Tak, tak, tak było. Ukrainiec po przenosinach do Chelsea wsławił się już tylko dwiema rzeczami. Tym, że kompletnie zawiódł na boisku i tym, że aktualnie jest zawieszony przez sąd sportowy we wszystkich rozgrywkach za doping. A, no i jeszcze szykuje się do startu w igrzyskach w Los Angeles, bo skoro nie może grać w piłkę, to chciałby biegać.
Wcześniej jednak zapowiadał się na jednego z bardziej ekscytujących piłkarzy w Europie, a ostatnie miesiące w ojczyźnie spędził właśnie pod okiem Igora Jovićevicia.
– To dar Boży mieć w drużynie piłkarza, który może zdecydować o wyniku gry jedną akcją – mówił o Mudryku chorwacki trener w rozmowie z klubowymi mediami Szachtara.
– Pomaga nam rozwiązywać problemy taktyczne poprzez swoją technikę, zachowanie i etykę pracy. My za to pomagamy stworzyć warunki, aby mógł otrzymać piłkę w określonej przestrzeni i być jeszcze groźniejszy w ataku.
W osiemnastu meczach, które Mudryk rozegrał pod wodzą Jovićevicia, Ukrainiec prezentował się naprawdę wyśmienicie. Zdobył dziesięć goli i zanotował osiem asyst.

Z Szachtarem Jovićević zawitał też do… Warszawy, gdzie ukraiński zespół rozgrywał swoje pucharowe mecze
Po piąte – Igor Jovićević posmakował Ligi Mistrzów
Wiecie, w kontekście Ekstraklasy to brzmi imponująco i, mimo wszystko, powinno imponować. Szachtar Jovićevicia w 2022 roku grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów i nawet urwał punkt Realowi Madryt.
To nie wydarzyło się pięćdziesiąt lat temu, od tego czasu minęły ledwie trzy sezony. W sześciu spotkaniach ukraiński zespół nie był jednak w stanie wywalczyć sobie awansu do kolejnej fazy rozgrywek:
- wygrał tylko jeden mecz – efektowny triumf 4:1 w starciu z RB Lipsk,
- trzy razy zremisował po 1:1 – dwukrotnie z Celtikiem i raz z Realem,
- uległ Lipskowi (0:4) i Realowi (1:2).
Później Szachtar dotarł jeszcze do 1/8 finału Ligi Europy, ale o dwumeczu z Feyenoordem Rotterdam trener Jovićević wolałby pewnie zapomnieć – po remisie 1:1 w pierwszym spotkaniu, w rewanżu Ukraińcy dostali srogi łomot i przegrali 1:7.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Trela: Paradoks europejskich czwartków. Kiedy widać zmęczenie pucharami?
- Lech Poznań nie wykupi piłkarza. Przeszkodą cena
- Ousmane Sow: Kupowałem tylko jedzenie i wodę. To mi wystarczało
fot. Newspix