Reklama

Trener Radomiaka wciągnął rywala w pułapkę. „Zaskoczyliśmy ich”

Szymon Janczyk

04 października 2025, 21:02 • 3 min czytania 15 komentarzy

Radomiak Radom odegrał się na Zagłębiu Lubin po porażce w Pucharze Polski i w meczu ligowym pokonał Miedziowych 3:1. Gospodarze strzelili dwie bramki po stałych fragmentach gry, co nie było przypadkiem, lecz efektem… zasadzki, którą Joao Henriques zastawił na kolegów po fachu.

Trener Radomiaka wciągnął rywala w pułapkę. „Zaskoczyliśmy ich”

Szkoleniowiec Radomiaka ujawnił, na czym polegał fortel, który zastawił na Leszka Ojrzyńskiego oraz jego sztab. Wszystko zaczęło się przed tygodniem w Lublinie.

Reklama

Ekstraklasa. Joao Henriques: Radomiak przygotował pułapkę na Zagłębie Lubin

— Przygotowaliśmy małą pułapkę na Zagłębie Lubin. Po meczu z Motorem Lublin zostawiliśmy w szatni schematy rozegrania naszych stałych fragmentów gry i one trafiły w ręce sztabu Zagłębia. Wiemy o tym, bo widzieliśmy, jak wyglądało ustawienie Zagłębia przy pierwszym stałym fragmencie gry, gdy Maurides mógł strzelić gola. Byli gotowi na coś zupełnie innego, przygotowaliśmy nowe warianty i ich tym zaskoczyliśmy. Czasami ktoś mnie przechytrzy, czasami to mi się uda — powiedział na konferencji po meczu Joao Henriques.

Trener Radomiaka był jednak zadowolony nie tylko z tego, że wciągnął Zagłębie Lubin w zasadzkę. Zresztą jej istnienia nie potwierdzają na razie w Lubinie.

Nie zmienia to jednak faktu, że Joao Henriques jest zwyczajnie dumny z meczu swoich podopiecznych, o czym też nie omieszkał dziś opowiedzieć.

— Byliśmy najlepszą wersją siebie. Mogliśmy strzelić więcej bramek, nie daliśmy rywalom zbyt wielu szans. Osiągnęliśmy najlepszy start w historii Radomiaka w Ekstraklasie pod względem dorobku punktowego i bramkowego po 11 kolejkach. Jesteśmy też drugą najlepszą ofensywą ligi. Ciężko na to pracowaliśmy, szacunek dla zawodników. To dla nich ważny moment, bo czuli, że powinniśmy mieć na koncie więcej punktów. Niektórzy mówili wcześniej o naszym kryzysie. Teraz mamy dwa zwycięstwa i remis na koncie. Nie wiem, jakie słowo będzie odpowiednie, żeby opisać przeciwieństwo kryzysu, więc powiem tylko, że mamy różne momenty, wierzymy w naszą pracę i potencjał tego zespołu, ale nie odlatujemy. Nasz wynik to zasługa wszystkich ludzi, którzy pracują w klubie, także tych, których nie widzicie, bo działają na zapleczu.

Joao Henriques: Powiedziałem piłkarzom – skupcie się na swoich zadaniach

— W każdym meczu staramy się grać w taki sposób, jak dziś. Nie zawsze wychodzi, lecz tym razem działało to dobrze. Nasze założenia są proste – próbujemy założyć wysoki pressing, jeśli nie odbierzemy piłki, wracamy, żeby zachować organizację, bo nie można biegać jak szalony cały czas. Jeśli piłka znów będzie wyżej, wtedy znowu idziemy za nią. Mamy konkretne, specyficzne momenty. Gdy dostaniemy piłkę pomiędzy linie, opadamy do niskiego bloku i czekamy. Byliśmy bardzo dobrzy w walce o piłkę, o drugą piłkę, w powietrzu. Dobrze działały głębokie podania i wejścia. Przed meczem pytaliście o stałe fragmenty gry – nie straciliśmy po nich bramki, strzeliliśmy dwie. Zagłębie to wysoki zespół, który gra tak, że piłka wciąż lata w powietrzu. Wolę widzieć ją na ziemi, to przyjemniejsze dla kibiców. Trzeba sobie jednak radzić – kontrolowaliśmy rywala, radziliśmy sobie z dośrodkowaniami — tłumaczył założenia zespołu Joao Henriques.

Szkoleniowiec z Portugalii zdradził też, w jaki sposób przygotował drużynę do meczu i jak zmotywował swoich piłkarzy.

— Przed meczem pokazałem zawodnikom jedno zdanie – skup się na swoich zadaniach. Nie na wyniku, bo on jest następstwem tego, co robisz na boisku, jak wypełniasz swoje założenia. Musieliśmy trochę odbudować ten zespół, nie widzicie tego, ale nie chcieliśmy dokonać rewolucji. Gdybyśmy mieli wszystkich dostępnych i gotowych od początku, punktów byłoby więcej, ale akceptujemy to – sezon jest długi. Zawodnicy dostaną teraz trochę wolnego, potem wracamy, żeby poprawić nasz bilans na wyjazdach, bo czeka nas trudny występ.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

15 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama