Wielu nie zgadzało się ze sposobem, w jaki Alexander Isak wymusił rekordowy w historii Wielkiej Brytanii transfer do Liverpoolu, ale nikt nie ma wątpliwości co do umiejętności zawodnika wycenionego na 125 milionów funtów. Osoby, które śledziły jego karierę, opowiadają FourFourTwo, dlaczego Isak może nawet przyćmić Salaha.
![Alexander Wielki! Droga Isaka do najdroższego transferu Liverpoolu [FourFourTwo]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/09/Gzyb9qBWQAA-Y2x.jpeg)
Kliknij tutaj i oglądaj Ligę Mistrzów w Canal+
Jest pewna historia, którą zdradza trener młodzieży AIK, Elias Mineirji, dotycząca pierwszego treningu młodego Isaka z dorosłym zespołem. Zdając sobie sprawę, że to ogromny krok naprzód dla 16-latka, i to w jednym z największych szwedzkich klubów, Mineirji pojawił się na treningu, aby dodać mu otuchy.
Alexander Wielki! Jak Isak chce podbić serca fanów Liverpoolu?
– Wziął piłkę jeszcze na własnej połowie i ruszył z ogromną prędkością – wspominał później Mineirji. – Nikt nie mógł go dogonić – przebiegł 55 metrów prawą stroną. Ci z nas, którzy oglądali to z trybun, myśleli, że dobiegnie i poda. Ale on, będąc jeszcze poza polem karnym, uderzył z ostrego kąta. Piłka poleciała prosto do bramki, kompletnie zaskakując bramkarza. Wszyscy zaczęli bić brawo.
Młody zawodnik, urodzony w Szwecji w 1999 roku jako syn erytrejskich rodziców, od dawna był typowany do gry w pierwszym zespole, ale to właśnie to oszałamiające, indywidualne trafienie przekonało trenera AIK, Andreasa Alma, aby wystawić go w zbliżającym się meczu Pucharu Szwecji przeciwko niżej notowanemu Tenhults. Isak wszedł na boisko w 75. minucie i już 11 minut później zdobył bramkę w swoim debiucie.
Dwa miesiące później Alm wystawił go w drugim meczu ligowym sezonu – przeciwko Ostersunds, prowadzonemu przez Grahama Pottera. Isak znów trafił do siatki, stając się najmłodszym strzelcem gola w najwyższej klasie rozgrywkowej dla AIK. Miał zaledwie 16 lat i 199 dni.
– Po tym meczu odbył się słynny wywiad z Isakiem – opowiada dziennikarka Sportbladet, Frida Fagerlund, w rozmowie z FourFourTwo. – Zapytano go o świetny występ, ale on zaczął mówić, że następnego dnia ma szkołę. Był już wtedy wysoki, więc nikt nie zdawał sobie sprawy, że jest tak młody. Taki był utalentowany.
Isak od razu stał się kluczową postacią drużyny, zdobywając 10 bramek w 24 meczach, a AIK zakończyło sezon jako wicemistrz Szwecji. Niedługo po zakończeniu rozgrywek otrzymał powołanie do seniorskiej reprezentacji Szwecji i zadebiutował w meczu towarzyskim przeciwko Wybrzeżu Kości Słoniowej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Już w swoim drugim występie, przeciwko Słowacji, Isak zdobył bramkę, stając się najmłodszym strzelcem w historii reprezentacji.
Zainteresowanie wykazały największe kluby Europy — według doniesień kontaktował się z nim nawet Real Madryt — jednak Isak miał serce nastawione na Niemcy. W tym samym miesiącu Borussia Dortmund zapłaciła za nastolatka 8,2 miliona funtów — była to rekordowa kwota za zawodnika z Allsvenskan. Biorąc pod uwagę renomę niemieckiego giganta jako jednego z najlepszych miejsc dla młodych graczy w światowym futbolu, wydawało się to idealnym dopasowaniem.

Alexander Isak dołączył do Borussii Dortmund w 2017 roku
– To był typowy transfer Borussii Dortmund — młody talent, ale jeszcze nie gotowy produkt – mówi Sebastian Kolsberger, dziennikarz Bilda zajmujący się BVB, w rozmowie z FourFourTwo. – Nazywano go nowym Zlatanem Ibrahimoviciem, a jego przyjście wiązało się z ogromnymi oczekiwaniami.
Dortmund toczył wówczas zaciętą walkę o awans do Ligi Mistrzów, więc nowy trener, Thomas Tuchel, niechętnie dawał szansę nastolatkowi. Isak rozegrał zaledwie jeden mecz w ciągu pierwszych sześciu miesięcy — cztery minuty w Pucharze Niemiec.
– Wciąż był bardzo szczupły i rzadko znajdował się nawet na ławce rezerwowych – wspomina Kolsberger. – Jego brak szans wynikał z dwóch powodów. Po pierwsze — Tuchel, który był często krytykowany za stawianie wyników ponad długoterminowy rozwój. Prawdopodobnie nie był idealnym trenerem dla Isaka. Po drugie — Pierre-Emerick Aubameyang był praktycznie nie do ruszenia ze składu.
Tuchel odszedł po zakończeniu sezonu, a Aubameyang został sprzedany w styczniu następnego roku. Mimo to nadzieje na większą liczbę minut dla Isaka szybko zostały rozwiane przez kolejne transfery. W sezonie 2017/18 Isak zagrał tylko w pięciu meczach Bundesligi, a do tego doszło siedem występów w krajowych pucharach — strzelił jednego gola w pucharowym zwycięstwie nad Magdeburgiem.
– Zagrał wtedy bardzo dobrze, ale ten występ nie przełożył się na kolejne szanse – mówi Kolsberger. – Było widać, że zaczyna się frustrować. Zaczęły pojawiać się plotki, że nie przykładał się do treningów tak, jak powinien — spodziewał się większej liczby okazji do gry i nie miał wsparcia, na które liczył.
W połowie swojego trzeciego sezonu, po serii występów w drużynie rezerw, Isak poprosił o możliwość gry na wyższym poziomie — został wypożyczony do holenderskiego Willem II, gdzie wreszcie otrzymał szansę, by zabłysnąć.
Isak zdobył bramkę w swoim czwartym meczu dla Willem II, a bohaterem został już w szóstym — strzelił wyrównującego gola przeciwko AZ Alkmaar w półfinale Pucharu Holandii, a następnie pewnie wykorzystał decydujący rzut karny w serii jedenastek.
W kolejnych siedmiu meczach ligowych zdobył aż 11 bramek, stając się pierwszym zagranicznym piłkarzem, który strzelił 12 goli w swoich pierwszych 12 występach w Eredivisie. Choć jego wypożyczenie zakończyło się porażką w finale Pucharu z Ajaksem, wydawało się, że Isak jest gotowy na powrót do Dortmundu. Borussia miała jednak inne plany.
– Uznali, że zrobił wystarczająco dużo, by zwrócić na siebie uwagę innych klubów – mówi Kolsberger. – Stwierdzili, że w czasie pobytu w Niemczech nie przykładał się wystarczająco. Postanowili na nim zarobić, a chętnych nie brakowało.
Najdziwniejszy finał Pucharu Króla
Klubem, który wygrał wyścig o podpis 19-letniego Isaka, było Real Sociedad. Zapłacili za niego jedynie 7,5 miliona funtów latem 2019 roku. Klub z La Liga od dawna słynie z rozwijania lokalnych talentów, ale zagraniczni piłkarze podlegają tam dodatkowej presji — przez kilka dekad, aż do końca lat 80., w zespole występowali wyłącznie zawodnicy z Kraju Basków.
– To naprawdę trudne miejsce dla obcokrajowców – mówi John Aldridge w rozmowie z FourFourTwo. Real Sociedad zmienił swoją politykę transferową, by sprowadzić go z Liverpoolu w 1989 roku. – Na mojej pierwszej konferencji prasowej dziennikarz zapytał mnie, jak się czuję z tym, że żaden z kibiców mnie nie chce. Chwilę później na murze przy ośrodku treningowym pojawił się napis: ‘Wyp…aj, Aldridge!’ — miło, prawda?
– Od tamtej pory sytuacja się uspokoiła, ale presja na cudzoziemcach nadal jest ogromna, bo akademia wypełniona jest utalentowanymi lokalnymi dzieciakami, które marzą o grze w pierwszym zespole. Społeczność też chce ich oglądać. Jest tylko jeden sposób, by ich do siebie przekonać — trzeba dawać z siebie wszystko na boisku. Dla napastnika oznacza to bieganie bez wytchnienia i strzelanie goli.
Aldridge strzelił dwie bramki Barcelonie już na początku i szybko stał się ulubieńcem kibiców. Isak potrzebował pięciu meczów, aby się przełamać, a niektórzy początkowo zastanawiali się, czy podoła wyzwaniu.
– Imponował w Holandii, ale La Liga to zupełnie inna bajka – mówi Aldridge, który nadal regularnie odwiedza swój stary klub. – Pod względem fizycznym nie był jeszcze do końca gotowy. To wysoki chłopak, który zawsze miał szybkość, ale potrzebował trochę więcej masy mięśniowej.
Mimo to potencjał był bardzo wyraźny. – Widać było, że ma świetny ruch i inteligencję piłkarską – był cudownym, naturalnym zawodnikiem – wspomina Aldridge. – Z czasem nabierał pewności siebie, a kibice ostatecznie zostali nagrodzeni za swoją cierpliwość.

Alexander Isak podczas grupowego meczu ze Słowacją na EURO 2020
Isak zdobył dwie bramki przed grudniem, ale swoje prawdziwe strzeleckie buty założył tuż przed Świętami – podobnie jak u Aldridge’a, ważne było zdobycie gola przeciwko Barcelonie, a potem trafił także w zwycięskim meczu z Osasuną. Szwed dołożył jeszcze pięć bramek w drugiej połowie sezonu, w tym zwycięską, strzeloną w końcówce meczu z rywalami z Athletic Bilbao. – Jeśli to nie przypadnie kibicom do gustu, to już nic nie pomoże – mówi Aldridge. – Kiedy strzelasz ważną bramkę dla nich, oni cię kochają.
Jednak to w Pucharze Króla Isak naprawdę zabłysnął – zdobył siedem goli w pięciu meczach, w tym dublet w zwycięstwie nad Realem Madryt, co zaprowadziło jego nowy klub do pierwszego finału od 32 lat. Ich przeciwnikiem miało być Athletic Bilbao.
– Dla klubu nie ma nic większego niż to – mówi Aldridge. – Bramki Isaka były kluczowe, by tam dotrzeć.
Półfinały odbyły się w marcu 2020 roku, ale pandemia koronawirusa sprawiła, że finał przesunięto aż na kwiecień 2021, ponieważ oba kluby chciały poczekać, aż na trybunach pojawią się kibice.
Ostatecznie mecz odbył się jednak bez publiczności w Sewilli — Real Sociedad sięgnął po swój pierwszy trofeum od 1987 roku. – Takie dni nie zdarzają się często klubom takim jak La Real – mówi Aldridge. – Isak na zawsze pozostanie tam bohaterem za swoje wysiłki.
Real Sociedad mógł cieszyć się z trofeum tylko przez dokładnie dwa tygodnie, zanim przekazali je zwycięzcom sezonu 2020-21, Barcelonie — w tym czasie Isak zbliżał się do końca drugiego sezonu w La Liga, w którym zdobył 17 bramek.
W środku sezonu zdobył dziewięć goli w sześciu meczach, w tym hat-tricka przeciwko Alaves — pierwszy hat-trick w La Liga zdobyty przez szwedzkiego piłkarza od 1949 roku (od Henry’ego Carlssona). – W trakcie pobytu w Hiszpanii stawał się coraz lepszy przed bramką – mówi Aldridge. – Miał już świetny ruch i drybling, ale dołożył do tego lodowaty instynkt, który mają najlepsi napastnicy. Poprawiła się jego gra tyłem do bramki i świetnie współpracował z miejscowymi chłopakami. Kibice przyjęli go jak swojego.
Isak zyskał większą popularność podczas EURO 2020, zdobywając pochwały, gdy Szwecja dotarła do 1/8 finału. Choć sam nie strzelił gola, za to zanotował dwie asysty.
– To właśnie wtedy stał się prawdziwym talizmanem drużyny – mówi szwedzki dziennikarz Fagerlund o zawodniku, który od tego czasu przekroczył już 50 występów w reprezentacji swojego kraju. – Wczesne porównania do Ibrahimovicia mogły nie być trafne pod względem stylu gry, ale istnieje wrażenie, że jest jego następcą.
„Jestem tu szczęśliwy”
Latem 2022 roku Isak miał 22 lata i znów był ścigany przez niektóre z największych klubów na kontynencie — Newcastle zapłaciło rekordowe 63 miliony funtów, aby sprowadzić go na St James’ Park. – To wybitny talent i jest w idealnym wieku, by rozwijać się w tym klubie – powiedział Eddie Howe po jego przybyciu. – Nie był jeszcze w pełni ukształtowanym zawodnikiem, a niektórzy widzieli w tym pewne ryzyko – wspomina Aldridge. – Ale ci, którzy oglądali go w Hiszpanii, wiedzieli, że Newcastle zyskuje zawodnika o ogromnym potencjale. Twierdzę też, że był mniejszym ryzykiem niż na przykład Darwin Nunez, który tego samego lata przeszedł do Liverpoolu. Isak zdobywał bramki w Hiszpanii, która jest trudniejszą ligą niż Portugalia.
Były gwiazdor Liverpoolu Steve McManaman, który sam grał w La Liga w barwach Realu Madryt, zgadza się z tą oceną. – W Realu Sociedad grają bardzo technicznie – powiedział magazynowi FourFourTwo. – Wszyscy tam są świetnie wyszkoleni technicznie, więc tacy piłkarze dobrze odnajdują się w angielskich drużynach, które grają piłką.
Mimo to, niektórzy podchodzili sceptycznie. – Nie był wtedy gwiazdą światowego formatu — wielu ludzi nigdy wcześniej o nim nie słyszało – dodaje były skrzydłowy Newcastle i reprezentacji Anglii, Chris Waddle. – To była ogromna inwestycja w niesprawdzonego napastnika z nieco burzliwą przeszłością. Musiał wiele udowodnić.
Isak odpowiedział najlepiej, jak potrafił — na boisku. Już w debiucie w Premier League otworzył wynik meczu na Anfield. Liverpool ostatecznie wygrał dzięki bramce Fabio Carvalho w 98. minucie, ale Isak zaznaczył swoją obecność. – To było kapitalne uderzenie i znakomity sposób, by przywitać się z kibicami Newcastle – mówi Waddle.
Kibice szybko ułożyli przyśpiewkę na jego cześć, opartą na hicie Abby: – Gimme, gimme, gimme a striker from Sweden, he’s our number 14 and he plays in attack.
Napastnik wypadł jednak z gry na cztery miesiące z powodu kontuzji uda, ale po powrocie strzelił osiem goli w 12 meczach ligowych — pomagając klubowi zakwalifikować się do Ligi Mistrzów po raz pierwszy od dwóch dekad. Co prawda nie zdołał wpisać się na listę strzelców w przegranym przez Newcastle finale Pucharu Ligi z Manchesterem United, ale najlepszy moment jego debiutanckiego sezonu przyszedł, gdy zanotował asystę.
Jacob Murphy zdobył nagrodę BBC za bramkę miesiąca w kwietniu, niemal wyłącznie dzięki Isakowi, który przejął piłkę w okolicach linii środkowej w meczu z Evertonem. Potem popisał się niesamowitym dryblingiem mijając kilku obrońców, a następnie wyłożył piłkę koledze do pustej bramki. – Ma w sobie coś z Thierry’ego Henry’ego – zachwycał się menedżer Eddie Howe.
Pod koniec sezonu kibice „Srok” byli zakochani. – To dokładnie ten typ piłkarza, jakiego Geordies uwielbiają – mówi Waddle. – To showman, zdobywca bramek, prawdziwa dziewiątka. Kibice Newcastle od zawsze kochają takich graczy.

Isak od samego początku świetnie dogadywał się z kolegami w Newcastle
Pozycja Isaka jeszcze bardziej umocniła się w sezonie 2023/24, kiedy zdobył 21 bramek w Premier League — więcej strzelili jedynie Erling Haaland i Cole Palmer, mimo że kampanię Szweda przerywały kontuzje pachwiny. Isak mógł się jednak pochwalić najlepszą skutecznością spośród wszystkich graczy, którzy zdobyli co najmniej 15 bramek — jego współczynnik konwersji strzałów wyniósł 26,9%.
– Coś się w nim zmieniło podczas drugiego sezonu w Newcastle – mówi Aldridge w rozmowie z FourFourTwo. – Zyskał tę bezwzględność, która odróżnia bardzo dobrego napastnika od światowej klasy snajpera. Haaland potrzebował więcej okazji do zdobycia bramki niż Isak. Obaj są fantastyczni, bo nie dają bramkarzowi szans, ale można powiedzieć, że Isak był nawet lepszy.
W ostatnim sezonie wszedł na jeszcze wyższy pułap. W samej tylko serii 15 meczów Premier League między październikiem a styczniem, Isak zdobył 16 bramek — w tym hat-tricka przeciwko Ipswich oraz zaliczył potężne uderzenie przeciwko Liverpoolowi, które zostało uznane za bramkę miesiąca w grudniu. W tym samym miesiącu został także wybrany najlepszym zawodnikiem ligi. Gdy zwiódł Virgila van Dijka i oddał strzał, kamery zmierzyły jego prędkość — 109 kilometrów na godzinę, co uczyniło go najmocniejszym uderzeniem sezonu.
– To znak klasowego napastnika — ktoś, kto potrafi sam sobie wykreować sytuację – mówi Waddle. – Nie polega tylko na podaniach. On potrafi stworzyć bramkę z niczego.
Isak zakończył sezon z 23 bramkami w Premier League – ustępując jedynie Mohamedowi Salahowi. Jednak to on wygrał najważniejsze bezpośrednie starcie – przynajmniej z perspektywy kibiców Newcastle – finał Carabao Cup, w którym gol Szweda po przerwie zapewnił „Srokom” pierwsze trofeum od 1969 roku. – To znaczy wszystko – uśmiechał się Isak po meczu. – Kibice byli niesamowici.
– To był wspaniały dzień w historii Newcastle – wspomina Chris Waddle. – Isak był znakomity przez cały turniej. Strzelał przeciwko Chelsea i Arsenalowi w drodze do finału, a potem dokończył dzieła przeciwko Liverpoolowi. Wielkie gole w wielkich meczach.
Niesamowite występy Isaka rozpaliły plotki o możliwym, wysokobudżetowym transferze – i to właśnie podczas świętowania po finale musiał się do nich odnieść. – Wielokrotnie powtarzałem, że nie myślę zbytnio o swojej przyszłości – zapewniał fanów. – Jestem tutaj szczęśliwy, a my walczymy o tytuły. Ten temat miał zdominować kolejne miesiące.
Ewolucja względem Darwina
Po tym jak Newcastle zdobyło trofeum i znów zakwalifikowało się do Ligi Mistrzów, kibice czuli się pewni, że uda im się zatrzymać swój największy skarb. Jednak za kulisami nie wszystko było w porządku. Isak, przekonany, że większe sukcesy czekają go gdzie indziej, podobno już w maju oznajmił Newcastle swoją decyzję o odejściu. Powiadomiony Liverpool zaczął badać możliwość sprowadzenia Szweda na Anfield, wierząc, że wzmocni ich atak.
– Isak jest dość kompletny – wyjaśnia były pomocnik Liverpoolu Danny Murphy w rozmowie z FourFourTwo. – Potrafi wejść za plecy obrońców, może grać jako łącznik, bo ma świetne umiejętności techniczne, a także strzela typowe bramki napastnika. Prawdopodobnie powodem, że tak zabłysnął w zeszłym sezonie, było to, że pozostał zdrowy — dzięki temu budował siłę i pewność siebie. Kiedy przychodził do Anglii, nie był tak konsekwentny w grze kombinacyjnej — ostatni sezon był pod tym względem znacznie lepszy.
Michael Owen również był pod wrażeniem. – W zeszłym sezonie można go było uznać za najlepszego środkowego napastnika na świecie, był po prostu niesamowity – mówi były zawodnik Liverpoolu i Newcastle w rozmowie z FourFourTwo. – Świetny w wykończeniu, inteligentny, dobrze przyjmujący piłkę, z odpowiednią osobowością. Nie było niespodzianką, że Liverpool go chciał, ale to zawsze był ambitny transfer, zwłaszcza że oni wciąż musieli wzmocnić inne pozycje.
Rzeczywiście, The Reds już poczynili postępy na kilku innych polach. Liverpool pobił rekord transferowy Wielkiej Brytanii, sprowadzając Floriana Wirtza, a także zakontraktował Jeremiego Frimponga i Milosa Kerkeza do obsadzenia obu pozycji obrońców bocznych, podnosząc letnie wydatki do 170 mln funtów. Ale to nie był koniec. Wobec licznych spekulacji o odejściu Darwina Núñeza i Luisa Díaza, klub przygotowywał się na wzmocnienie ofensywy jeszcze zanim tragiczna śmierć Diogo Joty w wypadku samochodowym na początku lipca wstrząsnęła zespołem.

Zdobyty Puchar Ligi z Newcastle nie wystarczył, aby przekonać go do pozostania
Liverpool wysłał wstępne zapytanie o Isaka, które zostało odrzucone. W tym momencie Newcastle wciąż liczyło, że uda im się sprowadzić napastnika, który mógłby zastąpić odchodzącego Calluma Wilsona i współpracować z Isakiem. Klub rozważał kupno Liama Delapa, Joao Pedro i Bryana Mbeumo, ale przepadł we wszystkich trzech przypadkach. Próbowano też połączyć Hugo Ekitike z Isakiem w Newcastle, lecz Liverpool wygrał rywalizację o gracza Eintrachtu Frankfurt, płacąc 79 mln funtów z bonusami.
Isak wkrótce wycofał się z przedsezonowej trasy po Azji z Newcastle i udał się na treningi do swojego byłego klubu, Real Sociedad, twierdząc, że chce odejść. Gdy sezon zaczął się bez rozwiązania tej kwestii, frustracja kibiców tylko rosła. – Nie podoba mi się to, jak się zachował — było to żenujące – mówi Waddle. – Jeśli chciał odejść, powinien to jasno zakomunikować od początku – myślę, że ludzie by to bardziej uszanowali. Kibice Newcastle mają pełne prawo być rozgoryczeni. Postąpił źle.
– Nie można pochwalać odmowy grania lub treningów – dodaje Owen. – Ale zrozumiałem — w pewien sposób on widział to jako szansę życia. Masz tylko jedno życie, jedną karierę. Może dostrzegł szansę, by grać dla prawdopodobnie najlepszej drużyny na świecie — takiej, jaką Liverpool jest obecnie. Na początku brzmiało to dość przyjaźnie, gdy wyraził swoje uczucia. Ale potem wszystko zamieniło się w bałagan.
Były skrzydłowy Liverpoolu, Jermaine Pennant, mógł współczuć Isakowi. – Zdarzyło mi się to, choć na znacznie mniejszą skalę, kiedy grałem dla Stoke. Wszystko było ustalone, że pójdę na wypożyczenie do Leeds, a potem, nagle, Tony Pulis to zablokował – opowiada Pennant w wywiadzie dla FourFourTwo. – Powiedział: ‘Będziesz częścią moich planów’, a potem, w następnym meczu z Evertonem, posadził mnie na trybunach. Nie byłem z tego powodu w ogóle zadowolony.
– Pomyślałem: ‘Więc uniemożliwiłeś mi grę w pierwszym składzie, powiedziałeś że będę w twoich planach, a potem wysłałeś mnie na trybuny?’ Okazałem frustrację i tydzień później trenowałem z młodzieżą. Powiedziano mi, że mam się nie pokazywać przy pierwszym zespole. Tak to działa w obie strony, i ponieważ sytuacja Isaka była na taką skalę, została bardzo nagłośniona. Ale takie konflikty dzieją się w każdym klubie.
Gdy Newcastle dalej nie ustępowało, Isak zbojkotował sierpniowe nagrody PFA (Stowarzyszenie Zawodowych Piłkarzy), kiedy ogłoszono go w drużynie sezonu Premier League, i po raz pierwszy publicznie wyraził swoje frustracje. W oświadczeniu na Instagramie stwierdził, że „obietnice” zostały złamane i wersja wydarzeń podana do publicznej wiadomości „nie odzwierciedla tego, co naprawdę zostało powiedziane i uzgodnione za zamkniętymi drzwiami.” Zakończył stwierdzeniem, że gdy „zaufanie jest tracone, relacja nie może trwać dalej.”
– Zaczął stosować wszystkie możliwe sztuczki, by wymusić transfer – mówi Owen. – Nie było już szans, by wrócił do Newcastle. Pomimo publicznych zaprzeczeń, myślę, że wtedy klub zaczął szukać najlepszej oferty, jaką mogli mu zapewnić.
Pierwszym domowym meczem Newcastle w sezonie było oczywiście starcie z Liverpoolem. Kibice dali upust swoim frustracjom związanym z nieobecnością byłego bohatera.
– Nie było zdziwieniem, jak bardzo byli zranieni przez to wszystko – ubolewa Waddle. – Isak był absolutnie uwielbiany na Tyneside. Kibice trwali przy nim mimo licznych kontuzji — a było ich wiele — i Eddie Howe pomógł uczynić go światowej klasy zawodnikiem. Wszyscy zasłużyli na coś lepszego niż to.
W dniu meczu z Liverpoolem delegacja zarządu Srok udała się do domu Isaka na rozmowy. Domagający się transferu napastnik zapewnił, że rozegrał już swój ostatni mecz dla klubu i że nie da się przekonać. Ostatecznie dla Newcastle stało się jasne, że muszą go sprzedać.
Lepszy niż Mo Salah?
Opłata transferowa w wysokości 125 milionów funtów, którą Liverpool zapłacił w ostatnim dniu okienka, sprawiła, że ich letnie wydatki przekroczyły 440 milionów funtów – co stanowi rekord Premier League dla jednego lata. To wzbudziło pytania, jak udało im się pozostać w zgodzie z zasadami zysku i zrównoważonego rozwoju ligi. Jednak sprzedaż takich zawodników jak Diaz, Nunez i Jarell Quansah pozwoliła klubowi uzyskać około 260 milionów funtów, a nagrody za wygranie Premier League i awans do Ligi Mistrzów również miały ogromne znaczenie finansowe.
W momencie podpisania kontraktu z Isakiem, Liverpool był liderem Premier League, wygrywając trzy pierwsze mecze sezonu. Szczególnie imponował Ekitike, który zdobył bramkę w meczu o Tarczę Wspólnoty na Wembley, a następnie dorzucił dwa gole i asystę w sierpniowych spotkaniach ligowych.
– Po prostu jest w nim wiele rzeczy, które można polubić – mówi Danny Murphy o Francuzie. – Imponuje mi jego pewność siebie – wchodzi na boisko z pełną wiarą w swoje możliwości.
– Liverpool sprzedał Diaza i Nuneza, a do tego doszło do tragicznej śmierci Diogo Joty w wypadku samochodowym, więc stracili trzech napastników z poprzedniego sezonu – mówi były zawodnik Liverpoolu, Steve McManaman. – Sprowadzili Wirtza i Ekitike, więc i tak byli jednego napastnika mniej niż rok wcześniej. Podoba mi się, że mają opcje. Jeśli będą grali we wszystkich rozgrywkach do końca, to może być nawet 60 meczów, więc liczba zawodników, którzy potrafią odmienić losy spotkania, będzie kluczowa.
Florian Wirtz, nowy playmaker, mniej imponował na początku sezonu, ale jako aktualny piłkarz roku w Niemczech i absolutnie kluczowa postać w historycznym dublecie Bayeru Leverkusen w sezonie 2023–24, może liczyć na cierpliwość.
– To fantastyczny zawodnik, ma dopiero 22 lata i bardzo podoba mi się sposób, w jaki ustawia się na boisku – mówi McManaman. – Świetnie pracuje barkami, ma doskonałą równowagę, potrafi przechodzić z lewej na prawą i komfortowo porusza się z piłką. Uwielbiałem go oglądać w Leverkusen. To był naprawdę sygnał siły, że Liverpool po niego sięgnął.
Murphy również był świadomy jego talentów: – Jestem jego ogromnym fanem. Ma niesamowitą odwagę i kreatywność, nie boi się popełniać błędów, żeby wygrać mecz. Ma też tę jedną cechę, której nie można wytrenować – widzenie całego obrazu wcześniej niż inni na boisku. Liverpool nie miał takiego zawodnika od czasów Coutinho. Nie chcesz stać się przewidywalny – gdy jesteś skuteczny, inne drużyny zaczynają planować, jak cię zatrzymać. Wirtz jest odpowiedzią – był najlepszym możliwym wyborem.

Isak świętuje pierwszego gola dla Liverpoolu – w meczu Pucharu Ligi z Southampton
Jeśli Niemiec pokaże formę, która uczyniła go jednym z najbardziej pożądanych młodych piłkarzy świata, a Isak, Ekitike, Salah i Gakpo będą się uzupełniać tak, jak ma nadzieję Arne Slot, kibice Liverpoolu będą w siódmym niebie.
– To może być najpotężniejszy atak w światowym futbolu – twierdzi Michael Owen. – To już nie jest tak jak kiedyś, że miałeś zawodników do konkretnych pozycji i tyle. Teraz jest tyle meczów, tyle rotacji, że każdy z tych zawodników jest kluczowy. Liverpool ma bogactwo opcji ofensywnych, ale każdy topowy klub powinien mieć taki problem, jeśli chce rywalizować na wszystkich frontach.
– Oczywiście nie wszyscy zagrają w każdym meczu – będą kontuzje, spadki formy. Ciekawie będzie, kiedy wszyscy będą zdrowi i przyjdzie czas na wielki mecz – kogo wybierze Arne Slot do pierwszego składu? Ale to jest problem, którego zazdrościłby każdy menedżer.
Dla Aldridge’a, który zdobył 63 bramki w 104 występach dla Liverpoolu, Isak może nawet przyćmić Salaha: – Mo to jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, ale nie jest tak skuteczny jak Isak – mówi były napastnik. – Liverpool miał wielu takich snajperów w historii – Roger Hunt, Kevin Keegan, Ian Rush, Robbie Fowler, Michael Owen, Fernando Torres. Oni potrzebowali tylko jednej okazji, by zdobyć bramkę. Ekitike to młody chłopak z doskonałą techniką, ale jeszcze nie dorównuje tamtej klasie. Isak ma wszystko.
– Jeśli chłopak włączy drugi bieg w tym sezonie – a naprawdę wierzę, że może – Liverpool będzie nie do zatrzymania. Nie widzę, żeby Manchester City, Arsenal czy ktokolwiek inny mógł się równać z taką siłą ognia. Ekscytujące czasy czekają Anfield, a Isak będzie ich centralną postacią. Przeszedł długą drogę, by się tu znaleźć – kibice Liverpoolu docenią to ogromnie. A jak może im się odwdzięczyć? Jedna czy dwie Ligi Mistrzów powinny wystarczyć!
Po wszystkim, co Isak musiał zrobić, by trafić na Anfield, możesz być pewien, że właśnie do tego będzie dążył.
CZYTAJ WIĘCEJ EKSLUZYWNYCH MATERIAŁÓW WE WSPÓŁPRACY Z FourFourTwo:
- Trzy miliardy funtów na transfery! Szalone lato w Premier League
- Chicharito: „Próba znalezienia kolejnego Sir Alexa była błędem”
- 7000 mil, 18 godzin lotu, jeden wyjazdowy kibic… Kajrat w Lidze Mistrzów!
- Thomas Frank – od juniorów w Danii do Premier League
- Dembele: Przed finałem LM ludzie krzyczeli do mnie „Złota Piłka!”.
fot. Newspix/Liverpool FC
