Reklama

Maksymilian Boruc: Przewagą Legii jest doświadczenie [WYWIAD]

Przemysław Michalak

21 sierpnia 2025, 15:46 • 7 min czytania 17 komentarzy

Ostatnim Polakiem, który miał bezpośrednią styczność z Hibernianem, rywalem Legii Warszawa w eliminacjach Ligi Konferencji, jest Maksymilian Boruc. 22-letni bramkarz latem odszedł ze Szkocji, ale ma sporo do powiedzenia na temat byłego zespołu. Rozmawiamy z nim także o przejściu do klubu kupionego przez Andresa Iniestę i dziwnych wydarzeniach z czasów Śląska Wrocław. Zapraszamy. 

Maksymilian Boruc: Przewagą Legii jest doświadczenie [WYWIAD]

W pierwszym odruchu kogo traktowałeś jako faworyta w parze Legia – Hibernian?

Reklama

Na pewno za Legią przemawia doświadczenie w europejskich pucharach, co by nie mówić. Hibernian w eliminacjach pojawia się dość często, ale nigdy nie udało mu się ich przejść do końca. Kluczowe będzie pierwsze spotkanie, bo w rewanżu Legia ma przewagę swojego stadionu. Co nie znaczy, że na Easter Road nie będzie znakomitej atmosfery. Trybuny też znajdują się bardzo blisko murawy, kibice potrafią być głośni i żywiołowi.

Jeśli w Edynburgu skończyłoby się remisem, powinniśmy to odbierać jako dobry wynik dla Legii. Generalnie nie mogę się doczekać tych meczów.

„Remis w Edynburgu powinniśmy odbierać jako dobry wynik dla Legii”

Jeszcze w zeszłym sezonie byłeś w kadrze Hibernianu, więc możesz trochę o tym zespole opowiedzieć. Jakie są jego mocne i słabe strony?

Nadal mam kontakt z wieloma kolegami i wiem, że atmosfera w szatni wciąż jest znakomita. To zgrany zespół na boisku i poza nim, prezentuje futbol bardzo emocjonalny i energetyczny. Tutaj naprawdę „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Legia trafia na niezwykle walecznego przeciwnika, który do ostatnich sekund nie odpuści.

Hibernian raczej jest mocniejszy w ofensywie niż defensywie, choć za ubiegły sezon MVP w klubie wybrany został stoper Rocky Bushiri. Potężny chłop, wolałbym nie grać przeciwko niemu.

Z przodu nie brakuje interesujących zawodników. Doświadczony Martin Boyle od kilku lat jest ważną postacią reprezentacji Australii. W ostatnim sezonie ligi szkockiej strzelił 15 goli. Na środku ataku powinien zagrać wysoki Kieron Bowie, który w czerwcu zadebiutował w kadrze Szkocji. To on w rewanżu z Partizanem zdobył tę kapitalną bramką z daleka, dzięki której udało się dojść do dogrywki. Dużą indywidualnością jest 35-letni Junior Hoilett z przeszłością w Premier League. Na tym poziomie wiele występów zaliczył też stoper Grant Hanley, na dziś etatowy szkocki kadrowicz. Jak widzisz, naprawdę nie brakuje tu ciekawych nazwisk.

Spodziewam się bardzo zaciętego meczu, w którym taktyka zejdzie na dalszy plan. Hibernian potrafi ładnie grać w piłkę, ale gdy trzeba, odnajduje się też w typowo szkockim graniu, gdzie posyła się dużo dalekich podań.

Z tego, co widzę, Hibernian wyjściowo od dawna stosuje ustawienie z trójką stoperów.

Tak, choć akurat w pierwszym meczu z Partizanem zagrał 4-3-3. Przeważnie jednak jest to 3-5-2 lub 3-4-2-1.

Pomijając mecze z Celtikiem czy Rangersami, Hibernian raczej dominuje i prowadzi grę, czy opiera się na fazach przejściowych i stałych fragmentach?

Ten zespół lubi przetrzymać piłkę i rozegrać ją od tyłu, ale w odpowiednim momencie często bazuje na wybieganiu za plecy obrońców i fizyczności. To w pewnym sensie połączenie futbolu typowo wyspiarskiego z bardziej technicznymi elementami, co naprawdę daje efekty. Poprzedni sezon zaczęliśmy słabo, ale potem mieliśmy passę siedemnastu meczów z rzędu bez porażki. W tym czasie wygrywaliśmy też z Rangersami i Celtikiem.

Czytałem, że w tamtym sezonie Hibernian strzelił w Szkocji najwięcej goli po rzutach rożnych, bo aż dziewięć.

Tak, to groźna broń. Tutaj szczególnie trzeba uważać na Bushiriego. W ostatnim sezonie zdobył w ten sposób parę bramek, teraz też już trafił z Kilmarnock.

Maksymilian Boruc podczas debiutu w Hibernianie. 

W pierwszym zespole Hibernianu rozegrałeś trzy mecze. Historia nietypowa o tyle, że nigdy nie chodziło o 90 minut, za każdym razem wchodziłeś z ławki.

Tak, dwa razy zmieniałem Davida Marshalla i raz Joe’a Wollacotta. Dość szybko zadebiutowałem, kibice mnie polubili, natomiast potoczyło się to trochę niefartownie. Sprowadzał mnie menedżer Lee Johnson, który po kilku tygodniach wraz z całym sztabem został zwolniony. Jestem przekonany, że gdyby został, potoczyłoby się to inaczej, bo Marshall był bardzo podatny na kontuzje. Nowy trener niestety miał już zupełnie inny plan.

W poprzednim sezonie znajdowałeś się w kadrze Hibernianu, natomiast przestałeś pojawiać się w kadrze meczowej.

Zgadza się, dwa razy siedziałem na ławce w pucharze ligi. Latem próbowałem odejść, ale klub wolał, żebym został i tak też się stało. Zimą miałem parę ofert, nawet dwie z innych drużyn szkockiej Premiership. Hibernian nie chciał jednak oddawać mnie do ligowego konkurenta. Musiałem wypełnić kontrakt i dopiero teraz mogłem swobodnie szukać czegoś nowego. Prowadziliśmy wcześniej jakieś rozmowy na temat przedłużenia umowy. Nie widziałem jednak większego sensu, bo moja sytuacja nadal byłaby niepewna, a niekoniecznie mógłbym pójść na wypożyczenie.

Wcześniej dwa lata spędziłeś w Śląsku Wrocław, głównie w rezerwach. Jak podsumujesz ten okres?

Chciałem już przejść do piłki seniorskiej. Mogłem zostać i podpisać nowy kontrakt z West Bromwich. Wielu wydawało się, że w Anglii już mnie po prostu nie chcieli, ale to nieprawda. Była możliwość pozostania tam już jako zawodowiec, natomiast zdecydowałem się na Śląsk, gdzie plan na mnie wydawał się fajny i pozytywny. Niestety nie zdawałem sobie sprawy, jak wielki syf panuje w tym klubie. W drugim sezonie zostałem przesunięty do rezerw. Otwarcie mi powiedziano, że nie chodzi o względy sportowe. Do dziś dokładnie nie wiem, o co poszło. Tam bardziej rządzą politycy niż dyrektorzy czy prezesi. Nie działo się dobrze. Z tego, co widzę, sytuacja raczej mocno się nie zmieniła.

Maksymilian Boruc na treningu Śląska Wrocław. 

Mówiąc o syfie w Śląsku bardziej masz na myśli decyzyjność czy także kwestie organizacyjne i tym podobne?

Różne rzeczy się działy, ale głównie mam na myśli sprawy polityczne. Boiska do treningu były dobre, odżywek nie brakowało. Problemem były decyzje pozaboiskowe, zapadające odgórnie, których nikt nie był w stanie wytłumaczyć. Nad dyrektorami w klubie stali ludzie z polityki, bo to miejski klub. Dla mnie to śmieszne.

„Dla mnie to śmieszne, że w Śląsku nad dyrektorami stali ludzie z polityki”

W pierwszym sezonie zdążyłeś rozegrać 12 meczów w drugoligowych rezerwach Śląska. Czułeś, że wykorzystałeś szansę?

To były moje początki w dorosłym futbolu, miałem dopiero 18 lat. Wcześniej grałem tylko w angielskich akademiach. W pierwszych 2-3 meczach faktycznie musiałem okrzepnąć, funkcjonowanie w seniorskiej szatni było zupełną nowością. Jak pewnie sam wiesz, to duża różnica w porównaniu do piłki juniorskiej. Potem grałem lepiej, dobrze broniłem, ale z czasem powiedziano mi, że już nie będę występował. Stało się to po obozie w Turcji. Zagrałem w sparingu z jakimś austriackim zespołem, wypadłem bardzo dobrze i mimo to poszedłem w odstawkę. Od marca 2022 do rozstania latem 2023 nie zaliczyłem w Śląsku ani jednego meczu.

Widzisz jakieś plusy pobytu we Wrocławiu?

Zebranie seniorskiego doświadczenia. Szkoda, że nie udało się odejść po roku, a taki miałem zamiar. Śląsk jednak liczył, że coś na mnie zarobi. Nie wiem, na jakiej podstawie, skoro już od paru miesięcy nie grałem.

Dużo zyskałem mentalnie. Miałem w szatni styczność z klasowymi zawodnikami jak Krzysztof Mączyński. Nauczyłem się odporności na różne przeciwności losu. Bardzo dobrze współpracowało mi się z trenerem Krzysztofem Osińskim, mieliśmy super relację, więc nawet ten czas bez meczów pozwolił mi utrzymać przyzwoitą formę. Dzięki temu pojechałem na testy do Hibernianu i szybko przekonałem klub do siebie. Niedługo potem po półtora roku bez grania zadebiutowałem w eliminacjach Ligi Konferencji i wypadłem pozytywnie. O czymś to świadczyło.

W Szkocji najwięcej pograłeś na wypożyczeniu w drugoligowym Arbroath, ale widzę, że koledzy z defensywy ci tam nie pomagali.

To był ruch na ostatnią chwilę. Hibernian załatwiał mi transfer do Holandii. Niestety ostatecznie temat się wysypał. Nie było czasu, żeby wybrzydzać, Arbroath dawało mi pewność, że będę grał. Natomiast faktycznie, ten zespół w pewnym sensie był już „stracony”, pogodzony z losem. Pod koniec sezonu zaczęliśmy seryjnie przegrywać. Miałem wiele dobrych interwencji, ale i tak przeważnie wpuszczałem po kilka goli na mecz.

Teraz jesteś w duńskim trzecioligowcu FC Helsingor. Na papierze wygląda to słabo, ale rozumiem, że w tym momencie kierowałeś się wyłącznie regularnym graniem.

Tak. Miałem możliwość pozostania na Wyspach Brytyjskich lub pójścia w bardziej egzotyczną stronę. Wolałem jednak iść do Helsingor, bo to wiarygodny klub. Jego właścicielem jest Andres Iniesta i jego grupa, ten fakt był decydujący. Nie brali mnie tu w ciemno, zrobili wcześniej dokładną analizę na mój temat, również pod kątem osobowościowym. Plan jest taki, żebym rozegrał pełny sezon i żeby latem każda strona była zadowolona. Klub ma nadzieję, że się wypromuję i zostanę sprzedany. Dla nich liczy się zysk, chcą promować młodych zawodników.

Początki są obiecujące. Rozegrałem już dwa mecze ligowe i jeden pucharowy, zebrałem dobre recenzje. Helsingor ma w pełni profesjonalny zespół, nikt tu nie trenuje po godzinach. Pracujemy w optymalnych warunkach, mam narzędzia do rozwoju.

No to na koniec: komu kibicujesz w dwumeczu Legia – Hibernian?

Legia to Legia, jestem Polakiem, urodziłem się w Warszawie, natomiast w Legii nikogo nie znam. W Hibernianie mam dużo kolegów w zespole i w sztabie. Niech wygra lepszy, a ja kibicuję niedawnym kompanom z szatni.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

17 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama