Bez goli w Lublinie i w sumie na tym można by było zakończyć. Pod względem piłkarskim starcie Motoru z Piastem nie przyniosło nam niczego poza refleksją dotyczącą spotkań gliwiczan. Dopóki nie postanowią, że jednak chcą strzelać gole, to może po prostu dalej przekładajmy ich mecze?

W takim skwarze zwykle nie dzieje się za wiele, to też nie oczekiwaliśmy specjalnie porywającego widowiska. Za pewne zaskoczenie należy jednak uznać fakt, że wypoczęty dzięki naszym pucharowiczom Piast długimi fragmentami wyglądał lepiej od Motoru – do przerwy to chyba właśnie gliwiczanie byli stroną delikatnie przeważającą, po zmianie stron było może nawet lepiej. Ale wynik to się nie zmienił od samego początku spotkania.
I to uznajemy za największy grzech dzisiejszego meczu w Lublinie, który, delikatnie mówiąc, nie porwał.
Motor – Piast 0:0. Nuuuda
Jakieś strzały padły, parę razy komentatorzy Canal+ podnieśli nam ciśnienie, ale wszystko to było jedynie próbą utrzymania widzów przy telewizorach. Na korzyść nadawcy Ekstraklasy działa pogoda- któż chciałby zaznać letniego spaceru w tych nieludzkich warunkach, zamiast w domowym zaciszu oglądać Motor z Piastem? A że ci, co zostali przed ekranem wpadli z deszczu pod rynnę…
Najszerzej omawiana sytuacja tego meczu to potencjalna czerwona kartka dla Quentina Boisgarda, który poza tym jednym zagraniem zaliczył całkiem niezłe spotkanie. Ale weź tu bądź mądry w ocenie piłkarza, który swój występ powinien skończyć w 23. minucie. Jego faul na Jakubie Łabojce wyglądał bardzo brzydko i było w nim wszystko. Impet, wyprostowana noga. W dodatku uniesiona deczko nad ziemią.
Mecz na razie nudniejszy od, parafrazując klasyka, flaków z olejem, więc zdecydowanie akcją meczu jest ta. Ciekawi mnie, jakim cudem Boisgard dalej przebywa na boisku… chyba zero zdziwienia, kiedy spojrzymy na obsadę sędziowska #MOTPIA pic.twitter.com/lDRIvu5VUo
— Michał Wawrzyniak (@Wawrzyn_7) August 16, 2025
Atak z tych, które trzeba piętnować. Potencjalnie bardzo niebezpieczny, ewidentnie zasługujący na najsurowszą karę. Ale jej brak to już nie wina Boisgarda, a dosyć luźno podchodzącego do swoich obowiązków Karola Arysa.
Piast z pierwszym punktem, ale nadal bez pierwszego gola
Gliwiczanie po ostatnim gwizdku sędziego nie są jednak, najpewniej, specjalnie zadowoleni. Dość powiedzieć, że najlepszą akcję ofensywną Motoru napędził dziś w pojedynkę stoper, Bright Ede. Na drugim miejscu jeśli chodzi o zagrożenie pod bramką Piasta, z dużym potencjałem na lokatę pierwszą, uplasować należy… piłkarzy Piasta. Wejście w mecz mieli oni naprawdę badziewne, ale już po paru minutach udało im się wrócić do normy.
Właśnie, do normy. Piast jest taki zwykły, cholera jasna. Obejrzysz ich mecz, ale za godzinę nie będziesz już tego specjalnie pamiętał. Niezbyt to ekscytujące, nie wróży też dobrze w kontekście walki o lepsze wyniki niż w tych pierwszych trzech meczach. Dwie porażki do zera, bezbramkowy remis, połowa sierpnia a Piast nadal bez gola w lidze. Niby grali gliwiczanie tylko trzy mecze, ale można wątpić, czy oni są w stanie do końca sierpnia zdobyć chociaż jedną bramkę.
Nawet końcówka rozegrana przez gości z przewagą zawodnika po czerwonej kartce dla Kacpra Karaska nie przekonała nas, że ofensywa Piasta może robić to, do czego została teoretycznie stworzona. Nawet trochę szkoda, bo przez to wszystko umyka nam fakt, że w nowy sezon weszliśmy z gorszym Motorem, niż ten do którego przywykliśmy w ostatnich miesiącach.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Prezes Widzewa komentuje sędziowskie kontrowersje. “Jutro może to spotkać innych”
- Kowal: Cypr pokazuje, że Ekstraklasa nie jest taka mocna, jak byście chcieli
- Kevin Čustović: Po przenosinach do Wisły Płock byłem w szoku [WYWIAD]
Fot. Newspix