Reklama

Miesiąc miodowy Legii Warszawa. Zasłużone peany dla Ediego Iordanescu

Szymon Janczyk

07 sierpnia 2025, 14:16 • 9 min czytania 16 komentarzy

Edward Iordanescu nie przegrał jeszcze meczu. Zawodnicy są zakochani w nowym trenerze. Pion sportowy obmyślił transferowy plan działania. Młode talenty odchodzą za rozsądne, solidne pieniądze. Europejskie puchary są na wyciągnięcie ręki. Tak wygląda miesiąc miodowy Legii Warszawa. Okres, w którym docenia się ciszę, spokój i dobre wyniki.

Miesiąc miodowy Legii Warszawa. Zasłużone peany dla Ediego Iordanescu

Myślę, że najbardziej zauważalną zmianą jest to, że jest ten margines i czuć, że trener jest trenerem. Trzeba mieć respekt do tego, że to on jest twoim bossem. Ale też obdarza nas wszystkich ogromnym zaufaniem. Nie jestem jedynym zawodnikiem, który obecnie wygląda dobrze. Wielu innych znajduje się w super formie i to tworzy drużynę – mówił Kacper Tobiasz przed kamerami Canal Plus Sport.

Reklama

Wiadomo, miał powody, żeby dać Goncalo Feio pstryczka w taki właśnie sposób. Wiadomo też, że piłkarze mają tendencję do zakochiwania się w trenerach, wychwalania ich, zwłaszcza na początku współpracy, zanim pojawią się pierwsze zgrzyty. Z obozu Legii Warszawa płynie jednak strumień pozytywnej energii. Dobry przekaz leci i, wbrew pozom, nie wynika on tylko z tego, że na ławce trenerskiej zrobiło się ciut mniej toksycznie.

Edward Iordanescu naprawił atmosferę w szatni Legii Warszawa

Michał Gliwa mówił, że Edi Iordanescu to facet, który dba o szatnię, relacje z zawodnikami i tworzy silną grupę. Wewnątrz Legii Warszawa da się odczuć to, czym rumuński trener wsławił się w ojczyźnie. Co prawda o Goncalo Feio też często mówiono, że swoją pracą potrafi kupić sobie zaufanie piłkarzy, lecz w jego przypadku zawsze pojawiały się pewne odpryski. Było to typowe „dziel i rządź”, w którym poszczególne jednostki mogły w moment trafić na margines, doświadczyć diametralnej zmiany podejścia.

Iordanescu odsunął Marca Guala, ale zrobił to w sposób, który nie sprawił, że ktokolwiek mógłby kwestionować uczciwość tej decyzji. Wiedział, że napastnik latem zmieni klub i skupia się na tym, więc nikt nie został schowany do szafy z powodu sklejonego naprędce argumentu.

Podejście trenera Edwarda Iordanescu chwalą weterani, jak Artur Jędrzejczyk, oraz dzieciaki, jak Jan Ziółkowski. Nawet ci, którzy byli najbliżej z Goncalo Feio czują, że nowy szkoleniowiec poprawił relacje w grupie, nie szuka kozłów ofiarnych. Nie oznacza to jednak, że w zespole panuje sielankowy nastrój. Treningi są wymagające, szkoleniowiec ruga każdego, nie patrząc na staż i status w zespole. Robi to po prostu w sposób bardziej cywilizowany, nie podcina nikomu skrzydeł.

“Będzie najlepszy w Polsce”. Kim jest Edward Iordanescu, nowy trener Legii?

Ci, którzy u Goncalo Feio byli skreśleni, odpowiadają formą. Kacper Tobiasz przekazał, że Iordanescu przede wszystkim jest szczery. W przypadku poprzednika po czasie okazywało się, że pochwały, budowanie, przeciągnie na swoją stronę, miało określony cel i występowało w konkretnych przypadkach. Dopóki byłeś potrzebny, wszystko było super. Gorzej, gdy wiatr zawiał w przeciwnym kierunku, czego przecież doświadczył sam Tobiasz.

Opinie o Edim w szatni są takie, że to człowiek, od którego czujesz charyzmę i aurę. Pracował w drużynie narodowej, widział niezły poziom. Potrafi wypowiadać się o piłce, przekazywać wiedzę w sposób, nazwijmy to, siwego mędrca. Spokojnie, konkretnie, z przekonaniem.

Juergen Elitim i Edward Iordanescu

Juergen Elitim i Edward Iordanescu

Stawianie na trenerskie przeciwieństwa — narwany, reaktywny vs opanowany, propiłkarski — w teorii nie ma sensu, bo klub powinien mieć spójną wizję i iść w podobnym kierunku. Ciężko jednak nie zauważyć, że po roku emocjonalnych wahań i niekończącej się huśtawki nastrojów, chwila wytchnienia robi dobrze wszystkim. Atmosfera wewnątrz także się poprawiła i to mimo pewnych tarć w tematach transferowych, które wypłynęły w rumuńskich mediach.

Iordanescu ma swoje wymagania, nie odpuszcza ich i nawet przed meczem z AEK Larnaka pozwolił sobie delikatnie o tym przypomnieć, lecz klimat współpracy pionu sportowego ze sztabem szkoleniowym jest dziś znacznie zdrowszy.

Odwrócony skrzydłowy i doświadczony defensywny pomocnik. Kogo jeszcze ściągnie Legia Warszawa?

W temacie transferów Edwardowi Iordanescu nie podobało się jedno — timing. Widział, że zespół dopiero się rodzi i liczył, że cegiełki do tej budowli będą dodawane szybciej. Przecieki do rumuńskiej prasy dawno jednak ustały, co też jest odbierane jako sygnał o tym, że wszyscy wiosłują w tę samą stronę. Musiał w tym pomóc transfer Milety Rajovicia, bardzo drogi i bardzo wyczekiwany przez szkoleniowca. To wtedy Edi przekonał się, że składane mu obietnice są spełniane. Wspólnie wypracowano też model dalszych wzmocnień:

  • wysoki, silny i doświadczony defensywny pomocnik;
  • odwrócony skrzydłowy z dobrym dryblingiem i szybkością, najlepiej względnie młody.

Trener Iordanescu od samego początku podkreślał, że nie wymaga wielu ruchów, lecz chciałby dostać piłkarzy jakościowych. Legia Warszawa czeka więc na idealną szóstkę. Wydawało się, że sprzedaż Maxiego Oyedele może rozczarować szkoleniowca, bo stracił szóstkę o profilu rozgrywającego, co przełożyło się na problemy w zawiązywaniu akcji, gdy niekoniecznie dobry pod tym względem Rafał Augustyniak obniżał pozycję w początkowej fazie ataków pozycyjnych.

Tyle że Edi Iordanescu liczy na defensywnego pomocnika w nieco innym stylu. Owszem, fajnie, jeśli piłka przy nodze będzie mu przeszkadzała mniej niż Augustyniakowi, lecz przede wszystkim musi być to piłkarz wysoki, silny, mocny w pojedynkach fizycznych, czyszczący wszystko, co dzieje się za plecami bardzo kreatywnych środkowych pomocników, którzy będą mieli większą swobodę w grze ofensywnej. Damian Szymański brzmi jak ktoś, kto pasuje do tego opisu, dlatego Legia tak mocno o niego zabiega. Nieprzypadkowo też Iordanescu wystawił na tej pozycji akurat Marco Burcha.

Uzasadnione wątpliwości dotyczą tego, czy Legia Warszawa nie ściągnie zbyt wielu doświadczonych piłkarzy zaraz po tym, jak spienięży i tak już nielicznych zawodników z potencjałem sprzedażowym. Edi Iordanescu w „szóstce” widzi kogoś, na kim trzeba budować skład na lata. Stąd trzyletni kontrakt, który oferowano Szymańskiemu, ale też innym kandydatom na tę pozycję. Filozofia trenera jest taka, że lepiej uniknąć nagłego transferu wychodzącego mózgu zespołu, jak to było z Maxim Oyedele.

Pytanie, czy taka sama powinna być filozofia klubu, który jednak musi myśleć długofalowo i uniwersalnie?

Uszczuplanie kadry i pomysł na grę Legii Warszawa

W idealnym świecie Edwarda Iordanescu silny defensywny pomocnik będzie zabezpieczał duet Juergen Elitim — Ryoya Morishita. Japończyk w obecnym sezonie pełnił już rolę i odwróconego skrzydłowego, i ósemko-dziesiątki, piłkarza ustawionego w środkowej strefie boiska. W opinii rumuńskiego szkoleniowca to drugie lepiej leży Morishicie, więc transfery będą zmierzały w kierunku zbudowania kadry w taki sposób, żeby został tam na stałe.

Plan na ofensywę w wykonaniu Legii Warszawa jest dość prosty. Klasyczny napastnik w stylu Jean-Pierre’a Nsame, Milety Rajovicia czy Ilji Szkuryna ma kręcić się po polu karnym i wbijać do siatki piłki dogrywane mu z bocznych stref boiska. Stąd też skupienie się na bocznych obrońcach z dobrym dośrodkowaniem — Paweł Wszołek, Ruben Vinagre, Arkadiusz Reca, Patryk Kun i Petar Stojanović mają za zadanie dużo biegać i dużo wrzucać.

Rola skrzydłowym w systemie i stylu gry Ediego Iordanescu będzie trochę inna, skupiona na tym, żeby schodzić z piłką do środka, strzelać z dystansu, dużo dryblować, ale też podchodzić pod napastnika. Wiecie, ten klasyczny ruch, w którym silna dziewiątka obniża, zgrywa i w ten sposób można uruchomić szybkiego dryblera, który pomknie na bramkę. Albo, w innym wydaniu, po prostu skrzydłowi-dziesiątki, którzy wspierają napastnika w polu karnym, gdzie przecież dogrywane będą piłki.

Mileta Rajović

Mileta Rajović zbiera bardzo dobre recenzje na treningach Legii Warszawa – jakość wykończenia i jego wachlarz możliwości w polu karnym imponuje innym zawodnikom.

Trenerowi z Rumunii do pełni szczęścia brakuje w zasadzie tylko wspomnianego wcześniej odwróconego skrzydłowego, bo resztę pozycji obsadzono w satysfakcjonujący sposób. Iordanescu odbudował kogo się dało i okazało się, że zamiast rewolucji kadrowej można nawet zrzucać zbędny balast, odchudzać kadrę.

Jeśli do zespołu nie dołączy żaden stoper za Jana Ziółkowskiego — nic wielkiego się nie stanie. Napastnika za Marca Guala nie potrzeba, wręcz pojawił się lekki kłopot spowodowany wymyślonym przez Goncalo Feio ruchem z Ilją Szkurynem, bo na ławce zawsze będzie dwóch drogich napastników. Rajović kosztował fortunę, Nsame ma ogromną pensję, na Szkuryna też wydano tak dużo, że grzechem jest traktowanie go jak opcji numer trzy, lecz jego jakość piłkarska nie pozwala na nic więcej.

W kolejce potencjalnych ruchów wychodzących czekają jeszcze Marco Burch i Bartosz Kapustka. Ten pierwszy na wczesnym etapie sezonu szukał sobie klubu — czy raczej: robili to za niego agenci. Wygląda jednak na to, że po odejściu Jana Ziółkowskiego będzie przydatny. Obskoczy „szóstkę” i środek obrony, więc nie trzeba go usilnie wypychać z klubu. Kapustki też nikt na siłę pozbywać się nie będzie, ale w Warszawie sporo mówi się o jego wysokiej pensji i niekoniecznie tak samo wysokiej jakości, przydatności dla zespołu.

Podobno otworzyły się dla niego egzotyczne kierunki, więc jeśli pojawi się konkret na stole, trener Edward Iordanescu nie będzie umierał za to, żeby został w zespole. W Legii Warszawa nie ukrywają, że wolą budować Wojciecha Urbańskiego i Pascala Mozie. Tu pojawia się w zasadzie jedyny zgrzyt, bo Iordanescu jest średnio zainteresowany stawianiem na młodzież. Trzeba będzie go do tego przymusić.

Nowy pion sportowy i lepszy styl. Zmiany na dobre w Legii Warszawa?

Oktawian Moraru mówił, że Edi Iordanescu będzie najlepszym trenerem w Ekstraklasie. Nie da się stwierdzić, że tak jest na podstawie tak krótkiego okresu, lecz da się stwierdzić, że Legia Warszawa wygląda lepiej, ciekawiej pod względem piłkarskim. Zespół prowadzony przez Goncalo Feio z czasem miał coraz większe problemy w obronie, wskaźniki i statystyki gry defensywnej leciały na łeb, na szyję. Ofensywa też zresztą przestawała być wybitna, bo i nie było powodu, żeby była, skoro opierało się to tylko fazach przejściowych, pressingu.

Tak może grać ligowy średniak z aspiracjami, nie klub, który chce nadawać rytm rozgrywkom. Skręt w kierunku futbolu proaktywnego, jaki wykonano w Białymstoku i Poznaniu, przyniósł mistrzostwo Polski dla każdej z drużyn. Nawet jeśli nie przyszły one łatwo, bo Ekstraklasa czasami wygląda jak liga wyhodowana w laboratorium – posiadanie piłki często oznacza kłopoty i nie kończy się zwycięstwem potencjalnego dominatora rozgrywek, duże znaczenie mają stałe fragmenty gry.

Słowem: polski klub wydaje się być stworzony do reaktywnego futbolu, lecz problem w tym, że reaktywny futbol nie pomaga w rozwoju.

Edward Iordanescu

Edi Iordanescu pokazuje jak jest w Legii Warszawa

Wracając jednak do sedna, obecna Legia Warszawa będzie łączyła skrupulatność w obronie z budowaniem ataków opartym na posiadaniu piłki. Wygląda na to, że wybrano pod to świetnego trenera, na pewno lepszego niż pompowany w mediach Elias Charalambous z FCSB. Podobno jego temat w stolicy ostatecznie upadł po tym, jak Dariusz Mioduski usłyszał to samo, co napisaliśmy my – że facet de facto jest słupem, drużynę prowadzi duet trenerski.

Duet, który właśnie srogo skompromitował się w Europie. Przegrał z mistrzem Andory, odpadł z eliminacji Champions League z mistrzem Macedonii Północnej. Edi Iordanescu przygotował zespół do pucharów znacznie lepiej. Nie dziękujcie za ratunek.

Ciekawe zmiany zaszły też w gabinetach. Tak, bardzo często słyszymy, że w Legii Warszawa zachodzą ciekawe zmiany w gabinetach, natomiast nowy szef skautingu, Piotr Zasada, zbiera bardzo dobre recenzje w środowisku. W zasadzie zbierał od dawna, żeby nie było, że nagle wynosimy go na ołtarze. – Pracowity, dobry w komunikacji, rozumie piłkę. Bardzo dobrze planuje ścieżkę kariery, jest konsekwentny, konkretny – słyszymy, gdy pytamy o opinie na jego temat.

Trzeba uważać na to, żeby ponownie nie nabrać się na narrację o tym, że teraz to już na pewno Legia Warszawa jest budowana w sposób mądry i wyważony. Średnia wieku wciąż rośnie, pasek wypłat także. Wiele osób jest jednak przekonanych, że zmiany, jakie zaszły w ostatnich miesiącach na wielu stanowiskach, pchnęły klub w lepszym kierunku.

WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:

SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

16 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama