Co się dzieje, gdy w nudnej lidze lider mierzy się z ostatnią drużyną na swoim stadionie? Szybkie 3:0 i do domu. Co się dzieje w podobnych okolicznościach w Ekstraklasie? Dostajemy świetne, wyrównane zawody, w których czołowa drużyna ratuje remis w doliczonym czasie gry. Cracovia wydarła punkt rzutem na taśmę, choć pewnie wszyscy w Krakowie wymieniliby tę zdobycz za zdrowie Ajdina Hasicia.

Bośniak zachwycił nas w pierwszych kolejkach tego sezonu, lecz niestety – nie dokończył spotkania z Lechią. Padł na murawę po 40. minutach gry, łapiąc się za udo. Nie było to pokłosie żadnego starcia czy pojedynku – do urazu doszło bez kontaktu z rywalem. Trzymamy kciuki, żeby to nie było nic groźnego, bo na Hasicia patrzy się aż miło.
Cracovia – Lechia 2:2. Piorunujący mecz Stojilkovicia
Dziś „Pasy” miały innego bohatera – Filipa Stojilkovicia. To wzór tego, jak powinien pressować napastnik. Serio, przecież te jego skoki będzie można złożyć na koniec sezonu w długą kompilację z „Remember the Name” w tle. Dobrze wiecie, że daleko nam do tego, żeby chwalić tak zwanych defensywnych napastników, ale serbski Szwajcar nie jest jednym z tych gości. Doskakuje, przechwytuje, a potem trafia do siatki. W międzyczasie – rozgrywa, walczy, wychodzi na pozycje, no i czasem bezczelnie symuluje, za co trzeba mu odjąć kilka punktów sympatii.
Nawet dziś miał sytuację, po której aż chciało się krzyknąć: „chłopie, co ty robisz?”. Cracovia goniła wynik, piłka po zagraniu Stojilkovicia trafiła w rękę rywala. Napastnik momentalnie podniósł dłoń i energicznie protestował, zapominając, że… ma wciąż szansę, by dopaść do futbolówki. Efekt? Z akcji nic nie było, bo zawodnik zajął się szukaniem sprawiedliwości u arbitra. Karnego też nie było, bo VAR zdecydował, że nie ma do czego wracać.
Póki snajper Cracovii będzie oferował taką jakość jak dziś, będziemy puszczać takie sceny w niepamięć. Pognębił już Lecha, a dzisiaj jak bulterier biegł z pianą na ustach na Diaczuka. Było tak – Weirauch niedokładnie wybił piłkę, Maigaard zagłówkował, obrońca Lechii ruszył do piłki, a zaraz za nim Stojilković. Ukrainiec był teoretycznie na wygranej pozycji, ale zupełnie nie docenił zawziętości rywala i tempa akcji. Lekko zagrał do bramkarza, co napadzior z Krakowa bezlitośnie wykorzystał dopadając do piłki i przerzucając ją nad Weirauchem.
To Stojilković ustalił też wynik meczu na 2:2. Większość zasług należy pewnie do Kakabadze (Jezu, jak boleśnie skręcił Wójtowicza), ale tę doskonałą wrzutkę trzeba było też wykończyć.
Filip Stojilković na remis! Cracovia wyrównuje w doliczonym czasie gry! 💪
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/TXyWcQKumm
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 3, 2025
W ten sposób Cracovia uratowała remis. Skłamalibyśmy pisząc, że miała pomysł na końcówkę meczu, w której przyszło jej gonić wynik. Nie, absolutnie, raczej spamowała wrzutkami do skutku i raziła niedokładnością. Zmiennicy niewiele jej dali, Luka Elsner w przypływie desperacji sięgnął w końcówce po Mauro Perkovicia, rosłego obrońcę, który podłączał się do akcji ofensywnych. Z Lechem Cracovia zagrała spektakularnie, z Bruk-Betem pewnie, a z Lechią najbliżej jej było do drużyny, którą znamy z poprzedniego sezonu.
Lechia – lepsza gra niż wyniki
Ujemne saldo Lechii stopniało dziś do minus czterech punktów. Gdańszczanie wracają nad kreskę znacznie wolniej niż zakładali, ale mogą pocieszać się tym, że w każdym z trzech spotkań – a mieli naprawdę trudny terminarz: Górnik, Lech, teraz Cracovia – wyglądali całkiem nieźle. Oczywiście mówimy tylko o ofensywie, bo defensywa…
No cóż, Lechia chyba zdaje sobie sprawę, że nie ma sensu się cofać czy brać rywali sposobem taktycznym, bo przy tych personaliach w tyłach zawsze pojawią się babole. Lepiej więc skupić się na tym, żeby jak najwięcej wpadło do sieci. Dziś lechiści strzelili oba gole po wrzutach z autu. Przy pierwszym długą wrzutkę Jaunzemsa (już z ziemi) wykorzystał Bobcek, który świetnie się urwał obrońcom wykorzystując zgranie Sezonienki. Przy drugim Wójcik wybił głową piłkę przed pole karne i Żelizko huknął tak, że nie było czego zbierać.
Bobcek strzelił jeszcze w słupek, Henriksson w poprzeczkę, więc wynik jest jak najbardziej sprawiedliwy. Podobała nam się i Cracovia, i Lechia. Tylko niech uraz Hasicia okaże się fałszywym alarmem…
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Stojilković: Balotelli mnie zadziwiał. A Puchacz włączał w szatni polski rap [WYWIAD]
- Kahveh Zahiroleslam – przez Cracovię na mistrzostwa świata 2026?
- Grzesik: Reprezentacja? To się na 99 procent nie wydarzy [WYWIAD]
Fot. Newspix.pl