W Widzewie doszło do zmiany na pozycji bramkarza. Mecz przeciwko GKS-owi Katowice (3:0) rozpoczął w pierwszym składzie Maciej Kikolski, a na ławce usiadł Rafał Gikiewicz. Decyzja sztabu szkoleniowego miała nie spodobać się doświadczonemu bramkarzowi. O tym, jaki Gikiewicz ma wpływ na szatnię Widzewa, wypowiedział się były zawodnik tego klubu, Artur Wichniarek.

W meczu przeciwko Jagiellonii w Białymstoku (2:3) Gikiewicz był współwinny przy ostatniej bramce dla gospodarzy, która padła w doliczonym czasie gry. Jego podanie do Mateusza Żyry było ryzykowne, a później błąd popełnił sam obrońca. W tym tekście Szymon Janczyk opisywał, że już wcześniej rozważano postawienie na Kikolskiego, ostatecznie argumentem był mecz z Jagiellonią, a Gikiewicz nie przyjął tej decyzji najlepiej.
Artur Wichniarek: Rafał Gikiewicz? Mieszanka wybuchowa
Wichniarek zaczął od tego, że trochę dziwi go podejmowanie takiej decyzji już po drugiej kolejce sezonu. Tłumaczył, że szkoleniowiec mógł przecież przyjrzeć się bramkarzom przez cały okres przygotowawczy. Następnie były napastnik Widzewa skupił się na osobie Gikiewicza.
– Rafał to gość, który nie zawsze jest przyjemny w szatni. On nie zawsze będzie uśmiechnięty, bo bardzo dużo wymaga od siebie i każdego innego zawodnika. To trochę mieszanka wybuchowa – powiedział.
O sytuacji z Gikiewiczem wypowiedział się po meczu z GKS-em również trener łodzian, Żeljko Sopić.
– Jestem szefem i czasami muszę podejmować trudne decyzje. Rozmowa z Rafałem nie należała do łatwych. Nie był zadowolony z tego, co się stało – przyznał szkoleniowiec.
Fot. Newspix.pl