Marcin Brosz zaszokował wszystkich, którzy wczoraj zasiedli do obejrzenia inauguracji nowego sezonu Ekstraklasy. Nie to, żeby Termalica była całkowicie skazywana na pożarcie, ale nikt nie mógł zakładać, że dosłownie zleje Jagiellonię na jej stadionie. Jak skomentował ten wyczyn trener „Słoni”?

Szkoleniowiec beniaminka nie chciał mówić, czy jego zespół był tak dobry, czy jednak ekipa trenera Siemieńca była tak słaba. Jak zwykle w takich przypadkach, prawda leży gdzieś pośrodku. Na pewno Brosz zaimponował faktem, że wyszedł na mocnego rywala z otwartą przyłbicą i fajnymi pomysłami.
Brosz chwali swój zespół, ale jest jedno „ale”
Brosz powiedział na konferencji prasowej po 4:0 w Białymstoku: – Czy to my byliśmy tak dobrzy, czy Jagiellonia tak słaba? Po pierwszej kolejce nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Patrząc na przebieg meczu, stwarzaliśmy sytuacje i bramki nie były przypadkowe – zmienialiśmy ciężar gry, dążyliśmy do strzelania z wielu sytuacji. Repertuar był szeroki. Ja patrzę na swój zespół i cieszę się, że robimy progres. Patrząc półtorej roku do tyłu, byliśmy w całkiem innym miejscu i walczyliśmy o utrzymanie szczebel niżej. Cieszy to, że tak wielu młodych zawodników poszło do przodu: ich gra sześć-siedem miesięcy temu, a teraz, stanowi dużą różnicę.
I dodał: – Przygotowywaliśmy się do tego spotkania i wiele nam się dziś udało, mimo że jak mówiłem – pierwsze minuty nie były dla nas najlepsze. By osiągać jeszcze więcej, w przyszłości musimy jednak jeszcze lepiej finalizować akcje na początku meczu. Nie tylko je stwarzać, ale i finalizować.
Trener wicemistrza 1. ligi z poprzedniego sezonu, mimo świetnego otwarcia w Ekstraklasie, nie ukrywał jednak, że czegoś mu jeszcze brakuje. Wskazał na wąską kadrę: – Jest nas zbyt mało i na niektóre pozycje potrzebujemy jeszcze wzmocnień.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Mokra szmata już w lipcu. Lech nie dojechał na sezon 25/26
- SZOK. Termalica zlała Jagiellonię, a mogła jeszcze wyżej
- Animucki: Top15 rankingu UEFA to sukces, ale stać nas na więcej [WYWIAD]
- Trela: Nie patrz w dół. Połowa ligi chce do Europy
- Już nie pocałunek śmierci. Lech połączy puchary i grę o mistrzostwo?
Fot. Newspix