Reklama

Od lat bez sukcesów. Czy są tacy selekcjonerzy jak Jan Urban?

AbsurDB

Autor:AbsurDB

18 lipca 2025, 16:37 • 11 min czytania 14 komentarzy

Ocen nowego selekcjonera dokonanych na wyczucie przeczytaliśmy już wiele. Zarówno takich z wnioskami pozytywnymi, jak i negatywnymi. Co jednak mówią o dorobku Jan Urbana liczby? Jak wygląda jego doświadczenie w porównaniu do trenerów pozostałych reprezentacji europejskich? Takich, którzy od prawie dekady nie prowadzili ani klubu, ani młodzieżowej i dorosłej kadry w rozgrywkach międzynarodowych jest bardzo mało. Jeszcze mniej znaleźć można selekcjonerów, którzy na dziesięć lat przed rozpoczęcia pracy z kadrą nie zajęli miejsca w czołowej piątce ligi. Nowy dowódca naszych Orłów wypada pod tym względem słabo, ale analiza danych daje także promyczki nadziei.

Od lat bez sukcesów. Czy są tacy selekcjonerzy jak Jan Urban?

Porównanie doświadczenia Urbana do innych selekcjonerów europejskich

Doświadczenie piłkarskie

Jan Urban to trzeci były piłkarz Górnika Zabrze na stanowisku selekcjonera po Brzęczku i Probierzu. Jest także trzecim byłym piłkarzem Osasuny prowadzącym obecnie kadry narodowe. Javier Aguirre jest selekcjonerem Meksyku, a w klubie z Nawarry występował w sezonie 1986/87, zaś Thomas Christiansen trenujący Panamę grał w Osasunie w sezonie 1993/94 wraz z Urbanem. Przebywali razem na boisku między innymi w meczu przegranym 1:8 z Barceloną z Zubizarretą, Koemanem, Bakero, Stoiczkowem i Romario w składzie, prowadzoną przez Cruyffa. Inni gracze Osasuny byli też treneremi: Savo Milosević – Bośni i Goran Stevanović – Ghany i Omanu.

Reklama

Jako piłkarz, pan Jan zanotował ciekawą, mało znaną serię. W latach 1992-95 strzelił gola w sześciu kolejnych spotkaniach Pucharu Króla, w jakich wystąpił. Od tego czasu wynik ten wyrównali tylko Marokańczyk Munir i Ivan Zamorano. Nie zbliżył się do tego nawet Robert Lewandowski. Wcześniej dłuższą serię – siedmiu takich spotkań miało trzech zawodników, w tym słynny Ferenc Puskas.

Urban jest siedemdziesiątym ósmym uczestnikiem mistrzostw świata w 1986 roku, który po turnieju został selekcjonerem jakiejkolwiek reprezentacji narodowej. Byłby to dość mało istotny fakt, gdyby nie to, że tym samym turniej w Meksyku wyszedł na prowadzenie pod tym względem wśród wszystkich dotychczasowych mundiali, doganiając wcześniejsze mistrzostwa rozgrywane w Hiszpanii.

Urban w Meksyku

To właśnie turnieje z lat osiemdziesiątych zaowocowały największą liczbą trenerów kadr narodowych. Prawie co siódmy ich uczestnik został później selekcjonerem! Dla mistrzostw z lat siedemdziesiątych wskaźnik ten wynosi około dziesięciu procent, a z lat dziewięćdziesiątych – około ośmiu procent, jednak pewnie się jeszcze podniesie, bo gwiazdy z USA i Francji wciąż jeszcze zostają trenerami kadr narodowych.

Aż czterech polskich piłkarzy z mundialu w 1986 roku było selekcjonerami. Poza Urbanem kadrę prowadził Zbigniew Boniek oraz tymczasowo Stefan Majewski i Krzysztof Pawlak. Ten ostatni wygrał jedyny mecz, w jakim był selekcjonerem – z Gruzją. Pozostałym poszło bardzo kiepsko.

Jednak nie o porównywanie karier piłkarskich dziś chodzi. Sprawdźmy jak wypada porównanie doświadczenia trenerskiego nowego dowódcy naszej kadry w porównaniu do swoich europejskich przeciwników. Wezmę pod uwagę dwa podstawowe kryteria: doświadczenie międzynarodowe i wyniki prowadzonych drużyn w ostatniej dekadzie.

Selekcjonerów z tak małym doświadczeniem międzynarodowym mają tylko Liechtenstein, Andora, Malta, Bośnia i San Marino

Teoretycznie nasz nowy szkoleniowiec powinien wypadać całkiem dobrze pod względem zanotowanych wyników. Tylko pięciu z ponad pół setki europejskich selekcjonerów jest przecież obecnie od niego starszych. Są to: Rumun Mircea Lucescu, prowadzący Austrię Ralf Rangnick, mistrz Europy Luis de la Fuente, Słoweniec Matjaż Kek i znany nam dobrze Fernando Santos.

Nie ma sensu wypominanie wieku, jednak z jakiegoś powodu europejscy selekcjonerzy rozpoczynają pracę u swojego obecnego pracodawcy o dekadę szybciej, niż 63-letni Urban. Zresztą żaden Polak nie objął naszej kadry będąc starszym od nowego szkoleniowca. Jeżeli jednak trener potrafi utrzymać dobrą jakość pracy w tym wieku, to może być w stanie wciąż jeszcze osiągnąć sukces.

Problem w tym, że Jan Urban jest obecnie jedynym oprócz Konrada Fuenfstuecka (Liechtenstein), Koldo Alvareza (Andora), Steve’a Clarke’a (Szkocja), Emilio de Leo (Malta), Sergeja Barbareza (Bośnia) i Roberto Cevoliego (San Marino) selekcjonerem w Europie, który na prawie dziesięć lat przed objęciem obecnej posady nie rozegrał ani jednego meczu w Europie z klubem, inną reprezentacją ani reprezentacją młodzieżową.

Jan Urban ostatni oficjalny mecz międzynarodowy rozegrał w grudniu 2015 roku w Lidze Europy, do której awans wywalczył zresztą wcześniej Maciej Skorża. W trzech ostatnich spotkaniach pod jego wodzą Kolejorz nie strzelił nawet gola, a wcześniej też było tak sobie. Zajął ostatnie miejsce w grupie z Apollonem Limassol, a najpotężniejszymi rywalami, których wyeliminował w poprzednich sezonach było Molde (po dwóch remisach) i SV Ried.

Nawet jeśli uwzględnić tamte wyniki sprzed ponad dekady, Jan Urban ma jedną z najniższych średnich punktów na mecz na arenie międzynarodowej spośród obecnych selekcjonerów, w dodatku niżej od niego plasują się trenerzy krajów dość słabych:

Od 2015 roku Urban ani razu nie mierzył się w oficjalnym spotkaniu z zespołem spoza naszego kraju. Prawie wszyscy jego europejscy konkurenci mieli w tym czasie mniejsze lub – najczęściej – większe doświadczenie w starciach międzynarodowych.

Nawet Francesco Calzona przed objęciem kadry Słowacji nie pracował nigdzie jako pierwszy trener, ale był asystentem Sarriego i Spalettiego w Napoli. Ponadto prowadził klub z Neapolu rok temu, już w trakcie pracy u naszych południowych sąsiadów.

Dla Craiga Bellamy’ego Walia była pierwszą pracą w charakterze pierwszego trenera, ale formalnie prowadził Anderlecht podczas jednego z meczów Ligi Konferencji w 2021 roku.

Steve Clarke także był asystentem i to u takich tuzów jak Di Matteo, Dalglish, Hodgson, Benitez, Zola, a wcześniej także Zola, Mourinho, Grant i Scolari. Uwzględniając to, praktycznie jedynymi obecnie selekcjonerami bez doświadczenia międzynarodowego przez prawie 10 lat przed objęciem kadry są trenerzy Liechtensteinu, Andory, Malty, Bośni i San Marino. Oraz Jan Urban.

Urban będzie drugim Bońkiem, Brzęczkiem czy Nawałką?

A jak wyglądali pod tym względem ostatni trenerzy naszej kadry?

Probierz na dekadę przed jej objęciem grał w Europie z Cracovią i Jagiellonią. Santos prowadził Grecję i Portugalię, a wcześniej także liczne mocne kluby w pucharach. Michniewicz prowadził Legię w rozgrywkach UEFA, Sousa – Fiorentinę, Fornalik – Ruch, Smuda – Lecha, Legię, Wisłę i Omonię, Beenhakker – Feyenoord, Janas – Legię.

Selekcjonerami w XXI wieku bez żadnego meczu międzynarodowego w głównej roli na prawie dekadę przed objęciem kadry byli Jerzy Brzęczek, Adam Nawałka, który przegrał z Dinaburgiem w Pucharze Intertoto, jednak było to w 2002 roku, gdy prowadził Zagłębie Lubin oraz Zbigniew Boniek, choć trenowanie klubów niższych lig we Włoszech można by na siłę zaliczyć do doświadczenia międzynarodowego.

Wyniki w przypadku Brzęczka były całkiem dobre, styl nieco gorszy, za to i styl i wyniki były u Nawałki. Ani jednego ani drugiego nie było u Bońka. Wygląda więc na to, że świeże doświadczenie międzynarodowe nie jest warunkiem sine qua non sukcesu z naszą kadrą.

Dekada bez pierwszej piątki

Co jednak z wynikami w kraju? Można przecież nie mieć w CV sukcesów kontynentalnych, ale zdecydowanie nadrabiać to rezultatami na swoim podwórku.

Jan Urban w 2013 roku zdobył mistrzostwo Polski z Legią, a w grudniu został zwolniony, choć drużyna prowadziła w tabeli. To były niewątpliwe sukcesy i nie ma sensu im umniejszać. Co działo się jednak od tego czasu? Przecież minęła już ponad dekada. W futbolu to wieczność.

W 2014 został szkoleniowcem Osasuny, w której barwach wcześniej był bardzo dobrym zawodnikiem. Wyniki miał jednak katastrofalne. Zespół, który spadł z La Liga i którego celem był powrót do elity o mały włos spadłby do trzeciej ligi. Urban do dziś ma jedną z najgorszych średnich punktów na mecz spośród wszystkich trenerów zespołu z Pampeluny w całej jego historii.

W kolejnym roku ratował Lecha, z którym zakończył sezon na siódmym miejscu, ale na początku kolejnego odszedł, gdy zespół zajmował trzynastą lokatę. Rok później było jedenaste miejsce ze Śląskiem, z którego został zwolniony w lutym 2018 na dziesiątej pozycji w tabeli.

Z Górnikiem Zabrze w sezonie 2021/22 zajął ósme miejsce. Wrócił rok później zajmując w dwóch kolejnych sezonach szóstą lokatę. Trzy miesiące temu został zwolniony, gdy klub był na siódmej pozycji.

Przez jedenaście lat nowy selekcjoner zajmował zatem kolejno: szesnaste, siódme, trzynaste, jedenaste, dziesiąte, ósme, szóste, szóste i siódme miejsce w tabeli. Ani razu przez ponad dekadę nie zajął miejsca w pierwszej piątce tabeli ligowej, nie wspominając o zdobyciu medalu, czy tym bardziej – mistrzostwa.

Nawet jeżeli doliczymy wcześniejsze wyniki: dwa pierwsze, dwa drugie i jedno trzecie miejsce z Legią, piętnaste i jedenaste w Lubinie i czternaste z Polonią Bytom oraz jedenaste i czternaste z rezerwami Osasuny (był ich drugim najgorszym trenerem w historii), to obraz ten pozostaje lekko mówiąc taki sobie.

Średnia lokata do jakiej doprowadzał prowadzony przez siebie klub jest niższa niż ósme miejsce (przeciętna to dokładnie 8,3). Dla porównania Marek Papszun rzadko w karierze zajmował pozycję niższą niż piąta.

By zostać selekcjonerem, musisz potrafić wprowadzić swój klub do czołówki w ostatnim czasie

Zacne grono selekcjonerów w Europie, którzy przez prawie dziesięć lat nie zagrali meczu na arenie międzynarodowej podałem wcześniej. Ilu jest takich, którzy przez dekadę przed rozpoczęciem pracy w obecnie prowadzonej reprezentacji nie dali rady wskoczyć do pierwszej piątki z żadną z prowadzonych drużyn?

Luis de la Fuente przed rozpoczęciem w 2013 roku pracy z różnymi kadrami Hiszpanii, by ostatecznie objąć dorosłą reprezentację, prowadził wyłącznie baskijskie ekipy trzecioligowe, plasując się z nimi najczęściej w dolnych częściach tabeli.

Francesco Calzona (Słowacja), Craig Bellamy (Walia), Koldo Alvarez (Andora), Sergej Barbarez (Bośnia), Emilio De Leo (Malta), Scott Wiseman (Gibraltar) nigdy nie prowadzili żadnego klubu przed rozpoczęciem pracy z reprezentacją.

Bellamy prowadzi Walię

Selekcjoner Łotwy Paolo Nicolato przez dziewięć lat przed jej objęciem prowadził różne grupy wiekowe reprezentacji Włoch, jednak w okresie dekady przed pracą nad Bałtykiem wygrał młodzieżowe mistrzostwo Italii z Chievo.

Willy Sagnol prowadził w jednym meczu Bayern, gdy był on na drugim miejscu w lidze, jednak w jedynej swojej prawdziwej samodzielnej pracy ligowej nie wskoczył z Bordeaux do czołowej piątki. Pracował jednak wcześniej z francuską młodzieżówką. Obecny trener Irlandczyków – Heimir Hallgrimsson, zanim objął kadrę Islandii zdobywał z klubem ligowe medale.

Dwie rewelacje Euro 2024

Faktem jest zatem, że zatrudnienie selekcjonera, który przez dekadę nie zajął miejsca w top-5 żadnej ligi jest mocnym ewenementem w Europie. Właściwie poza Urbanem takich osób są dwie. Mocno pocieszające jest jednak to, kto jest w tym duecie. De la Fuente zmierzył się bowiem z Sagnolem w 1/8 finału ostatniego Euro, a Hiszpania i Gruzja były wśród największych wygranych turnieju, bo pierwsza wzniosła w górę puchar, a druga uznana była za jedną z jego największych rewelacji. Zresztą za chwilę spotkają się także w eliminacjach mundialu.

De la Fuente podczas meczu z Gruzją

Wszyscy życzylibyśmy sobie, by nasza reprezentacja poszła w ich ślady pod wodzą Jana Urbana, skoro brak sukcesów w klubach daje takie wyniki. Tyle tylko, że historia Sagnola i de la Fuente jest nieco inna niż Polaka. Francuz był lepszym piłkarzem od Urbana, zdobył wicemistrzostwo świata. Prowadził też jedną z najlepszych młodzieżówek świata, a szóste miejsce z Bordeaux trzeba oceniać nieco wyżej niż zajęcie go z Górnikiem. Zresztą Girondins do dziś nie przebili tego rezultatu. Sagnol asystował też Ancelottiemu w Bayernie, choć dość krótko.

Rok temu historię Luisa de la Fuente podsumowywał Radosław Laudański:

Kiedy Luis de la Fuente przejmował reprezentację Hiszpanii, wiele osób w to nie dowierzało. Początkowo wydawało się, że po Luisie Enrique selekcjonerem zostanie ktoś, kto cieszy się podobną renomą. Można było przypuszczać, że będzie to osoba, która cieszy się dużym autorytetem.(…)

Po zawieszeniu butów na kołku, szybko zaczął szukać szczęścia w roli trenera. Początkowo wydawało się, że z tej mąki chleba nie będzie. Obecny selekcjoner “La Furia Roja” w latach 2009-2011 prowadził trzecioligowe rezerwy Athleticu i zaliczył tam średnią punktów na mecz 1,21. W 2011 roku przeszedł do Deportivo Alaves. Wtedy nie był to tak silny klub, jak obecnie, i również występował na poziomie trzeciej ligi. Szkoleniowiec poradził tam sobie fatalnie i po 11 spotkaniach został zwolniony. Nikt wtedy nie miał prawa przypuszczać, że de la Fuente to trener, który będzie miał rękę do rozwijania młodzieży i pracy pod dużą presją

Jednak Hiszpan przez dziewięć lat przed objęciem dorosłej kadry prowadził coraz starsze roczniki reprezentacji młodzieżowych doprowadzając je do mistrzostwa Europy i olimpijskiego. Co ciekawe, jego droga przecięła się z Janem Urbanem i to znacznie wcześniej niż w 1991 roku, gdy zmierzyli się w meczu ligi hiszpańskiej, w którym Sevilla pokonała Osasunę 2:1.

W ćwierćfinale młodzieżowego Euro w 1984 roku w dwumeczu Polska trafiła na Hiszpanię. W drugiej połowie zremisowanego w Opolu meczu na boisko wszedł Urban. Niestety w przegranym rewanżu w Saragossie nie zagrał, a w wyjściowym składzie gospodarzy na boisko wszedł Luis de la Fuente.

Ciężko dostać posadę od PZPN bez miejsc w pierwszej piątce

Jak wyglądały decyzje prezesów PZPN o zatrudnieniu najważniejszego trenera w naszej piłce w XXI wieku? Czy zdarzały się angaże dla osób, które nie plasowały się w czołówce ligi z klubami, które prowadzili?

Na dekadę przed objęciem kadry Probierz był czwarty z Cracovią oraz zdobywał wicemistrzostwo z Jagiellonią. Santos pierwszy raz selekcjonerem był już w 2010 i zajmował wcześniej miejsca w czołówce ligi greckiej i portugalskiej. Michniewicz wygrywał ligę z Legią, Sousa z Basel i Maccabi, Beenhakker z Feyenoordem, Janas z Legią. Brzęczek był w czołowej piątce z Wisłą Płock oraz Lechią. Na tą samą lokatę doprowadził Górnika Zabrze Adam Nawałka, a przecież startował ze znacznie niższego pułapu, niż Urban, bo z 1. Ligi. Fornalik był wicemistrzem z Ruchem, Smuda był na podium z Lechem i Zagłębiem.

Sousa prowadził Basel przeciwko Lechowi

Ostatnim, który nie osiągnął czołowej piątki ligi przed objęciem reprezentacji Polski był Zbigniew Boniek. No, chyba że liczyć drugie miejsce z Avellino w trzeciej lidze włoskiej w 1995 roku po rozegraniu trzech kolejek.

Widać zatem, że angaż dla osoby bez miejsca w czołówce w ostatnich latach się nie zdarzał. A przecież mamy obecnie Polaków, którzy potrafili wyciągać swoje zespoły na czoło ligi, często dość niespodziewanie. Pod tym względem takiego grona jak Papszun, Siemieniec i Skorża nie było chyba w żadnym z ostatnich bezkrólewi na stanowisku selekcjonera.

Zdecydują kompetencje miękkie?

O zatrudnieniu selekcjonera decydują najczęściej albo wyniki, albo doświadczenie, a najlepiej oba te czynniki jednocześnie. Jak określić CV selekcjonera, który od prawie dekady nie poprowadził nikogo w oficjalnym spotkaniu międzynarodowym i nie zajął nawet piątego miejsca w lidze? Wydaje się, że trochę zbyt mało było w ostatnim czasie w publicznej dyskusji rzetelnego omawiania tego faktu. Zdecydowały kompetencje miękkie. Za chwilę przekonamy się, czy okażą się one ważniejsze od wyników klubowych i będziemy mieli naszego polskiego Luisa de la Fuente i nowego Adama Nawałkę.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZLO O JANIE URBANIE:

Fot. Newspix.pl

14 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama