Kiedy Marek Papszun wrócił do Rakowa po roku przerwy, było się niemal pewnym, że mistrz z 2023 roku wróci do ustawień fabrycznych. I choć zdarzały się okresy, gdy papszunball tłumów nie porywał, tak też się stało. Trudno było nie doceniać pracy, jaką właściwie z miejsca zaczął wykonywać jeden z najlepszych polskich trenerów, a teraz będzie… jeszcze trudniej.

Z kilku powodów poziom trudności dla częstochowian wzrósł tak znacznie, że chyba nie przesadzimy, mówiąc o być może najtrudniejszym sezonie w karierze Papszuna, odkąd dostał się do Ekstraklasy.
Raków Częstochowa – zapowiedź sezonu 2025/2026
Zaczynając od rzeczy niezwiązanych bezpośrednio z Rakowem, a jednak wpływających na ich szanse na mistrzostwo, trzeba spojrzeć na czołówkę. Lech? Pozytywnie zaskakuje spójnymi i szybkimi działaniami na rynku, a w dodatku – przynajmniej na papierze – utrzymuje jakość kadrową z poprzedniego sezonu. Jagiellonia? Mimo że wśród najlepszych przeżyła do tej pory największą metamorfozę, pokazuje transferami, że mocno stoi na nogach i niezmiennie trzeba się z nią liczyć. Pogoń? Może trochę w cieniu, ale posprzątała kadrę i włączyła do niej nowe, naprawdę ciekawe ogniwa. Niemrawo wygląda jedynie Legia, ale za to gdzieś z tylnego siedzenia, dzięki kosmicznym jak na wcześniejsze możliwości inwestycjom, do grona liczących się zespołów może dołączyć Widzew.
To nie tak, że tylko nam się coś wydaje i sztucznie pompujemy rywalizację o mistrzostwo, w której znowu będą brać udział 3-4 zespoły. To fakty, które wymuszają na Rakowie większą skuteczność działań. A na Papszunie, który za trzecim podejściem do pucharów po raz pierwszy w karierze może zagrać na trzech frontach dłużej niż przez kilka tygodni, szybką naukę. I to w naprawdę trudnych, właściwie trudniejszych niż zwykle warunkach.
Start sezonu dla Rakowa „na blokadach”. I poważny test dla Papszuna
Główni rywale wciąż mocni albo nawet silniejsi. Trener z presją na dotarcie do fazy grupowej LKE, której wcześniej dwukrotnie nie osiągnął. Cięższe kontuzje kluczowych zawodników w okresie przygotowań. Jakim Papszun nie byłby kozakiem, jaką Raków nie byłby potęgą finansową – sorry, to wszystko nie brzmi jak zwiastun sezonu, w którym Raków rozdaje karty. A przynajmniej nie na początku, nie w pierwszych tygodniach czy może nawet miesiącach, kiedy wspomniane mankamenty mogą doskwierać najbardziej.
Marek Papszun klasycznie tonuje nastroje, nie zapowiadając walki o mistrzostwo. Wróciła znana śpiewka o małym klubie z sercem i ambicjami, który „chce namieszać”. Cóż, gdy ostatnio Raków do samego końca walczył z Lechem o mistrzowski tytuł, takie ściąganie presji z piłkarzy brzmiało jak tania i dość śmieszna zagrywka psychologiczna. Teraz jednak, o ile tego typu zdania dalej budzą śmiech, zwłaszcza gdy zna się realia budżetowe Rakowa, o tyle Papszun ma odrobinę więcej argumentów. Ale nie za tym, żeby swoją drużynę kompletnie wyrzucać poza top 3, tylko za faktem, że po prostu nie jest ona głównym faworytem.
Najważniejsza kwestia to kadrowe turbulencje. Każdy, kto przychodzi do Rakowa, musi przejść dość długi i wymagający etap wdrożenia. Poznaje zasady funkcjonowania zespołu, inną intensywność, obowiązki nawet poza klubem. O tym opowiedział nam w wywiadzie Dawid Drachal: – Bardzo dużo było elementów taktycznych, które wcześniej były mi obce. One wiele mi dały w kontekście rozumienia gry i poruszania się po boisku. Raków mógłby być uniwersytetem choćby z tego względu, że zawodnik nie spędza tam trzech-czterech godzin, jak to zwykle ma w zwyczaju w klubie X. W Rakowie zdarzało się, że musieliśmy przyswajać coś poza klubem w godzinach wieczornych. Jeśli mówimy o poświęceniu i chęci stawiania kroków do przodu, takie funkcjonowanie jak w Rakowie jest kluczowe.
Wszystko, co składa się na skuteczny w Ekstraklasie reżim Papszuna, wymaga długich tygodni pod kątem dostrojenia indywidualnego i zespołowego. Sęk w tym, że jak każdy taki system, który ma pracować jak w szwajcarskim zegarku, nie wybacza nagłych, nieprzygotowanych zmian. A takimi niewątpliwie są:
- kontuzja Władysława Koczergina, który wypadł co najmniej do końca roku
- kontuzja Jeana Carlosa, który wróci w drugiej części sierpnia
- kontuzja Iviego Lopeza, który też raczej wróci w drugiej części sierpnia
- po zerwaniu ACL-a ma wrócić Bogdan Racovitan, ale nie wiadomo, kiedy dokładnie to nastąpi i jak będzie wyglądał (nie grał w sparingach)
Koczergin małym pożarem Rakowa. Co pochłonie i jak go ugasić?
Z poważnymi wyrwami Raków ma prawo spuścić z tonu, ale bez przesady
Szczególnie strata pierwszej trójki może zaboleć. Co prawda Rakowowi udało się szybko zareagować i ściągnąć Repkę z GKS-u Katowice, żeby zakryć wyrwę po Koczerginie, ale Fadiga, który przyszedł z Jagiellonii, albo Diaz, Adriano czy Makuch to nie piłkarze o tej klasie piłkarskiej co Ivi Lopez. Naturalne są więc obawy kibiców Rakowa, skoro na okres, który może ustawić przebieg całego sezonu i wyraźnie odbić się na finansach, Papszun nie może skorzystać z kluczowych zawodników.
Poza tym właściwie poza klubem jest już Gustav Berggren – jego odejście potwierdził dziś Wojciech Cygan. Szwed miał zostać sprzedany do New York Red Bulls na początku lipca, więc trochę się to przeciągnęło. Tak czy siak, nie pojawiał się w składzie przedsezonowych sparingów, mimo że jego nazwisko mogliśmy do tej pory zobaczyć na liście zawodników Rakowa. Papszun w testach generalnych, za jakie można było uznać spotkania z Club Brugge i Anderlechtem (11 i 12 lipca), wystawił na przykład środek pola Struski-Repka, z wyżej ustawionym Makuchem oraz Ameyawem; w drugim meczu Diazem i Diabym-Fadigą. Choć w pierwszym przypadku naprawdę fajnie zobaczyć „spolszczenie” wyjściowej jedenastki częstochowian, na widok tego zestawienia nie ma się myśli, że to ekipa na awans do Ligi Konferencji i skuteczną grę na trzech frontach do końca sierpnia.
Wszystko więc spada na barki Papszuna, który po raz pierwszy w karierze ma tak naprawdę obowiązek, żeby przebrnąć przez eliminacje LKE. We wcześniejszych latach, gdy odpadał ze Slavią Pragą czy Gentem, nie było takiej presji. Czy to wewnętrznej, czy ze strony środowiska Ekstraklasy. Teraz, po tym jak Dawid Szwarga wprowadził Raków do Ligi Europy, tuż po sukcesie mistrzowskim Papszuna z 2023 roku, Rakowowi zwyczajnie nie wypada się potknąć. Nie zmienią tego słowa o skromnym klubie, który „ma namieszać”. To klub, który coś musi. Koniec, kropka.
Tym bardziej że w klubie wciąż są świetni zawodnicy i liderzy (o ile nikt nie odejdzie, tak jak na przykład Rocha do Zagłębia Lubin czy Brunes za granicę) – Trelowski wsparty rywalizacją z Zychem, Svarnas jako jeden z najlepszych defensorów w lidze, Arsenić też jako czołówka, mający coś do udowodnienia Tudor, Plavsić, no i szereg takich piłkarzy jak Repka, Mosór czy Ameyaw, z których Papszun potrafi ulepić graczy elitarnych na swoich pozycjach. To, szczególnie teraz, będzie niezwykle potrzebne.
Marek Papszun może tym sezonem wiele zyskać
Ktoś może nam zarzucić, że w narracji o Rakowie i zapowiedzi sezonu 2025/2026 jesteśmy zbyt „papszuno-centryczni”. Ale jak patrzy się na wyzwania, jakie przed nim stoją, trudno nie odnieść wrażenia, że ten rok jest swego rodzaju sezonem prawdy dla Papszuna. Oczywiście nie pod kątem udowadniania, czy jest świetnym trenerem – to już wiemy. Chodzi bardziej o uwiarygodnienie siebie jako szkoleniowca na jeszcze wyższym szczeblu, niż dotąd jest. Szkoleniowca, który na wzór Goncalo Feio czy Adriana Siemieńca potrafi z dużym powodzeniem grać w Europie, a w dodatku idąc bardziej za tym drugim – łączyć wiosenne boje w LKE z długą walką o podium Ekstraklasy.
Czy to możliwe? A może wymagamy za dużo? Chyba nie, choć mamy na uwadze, że wcześniej wspomniane kontuzje w zespole i rewolucja w środku pola mogą misję Papszuna kompletnie wykoleić już na starcie. Ale jeśli uda się ustać pierwsze tygodnie, jeśli Raków zdąży zrobić jeden-dwa ciekawe transfery, będziemy później oczekiwać, że zrobi mniej więcej to, co w zeszłej kampanii Jagiellonia. Odpadnięcie w eliminacjach, utrata na koniec sezonu miejsca w top 3 – każdy z tych scenariuszy, niekoniecznie spełnionych jednocześnie, będzie porażką.
Transfery przychodzące w letnim okienku:
- Jonatan Braut Brunes (wykupiony z OH Leuven za 2 mln euro)
- Karol Struski (transfer za 2 mln euro; wcześniej Aris Limassol)
- Jesus Diaz (wykup ze Stali Rzeszów za 0,5 mln euro)
- Lamine Diaby-Fadiga (wcześniej Jagiellonia; przyszedł w ramach wymiany za Dawida Drachala z dopłatą – jak podaje Transfermarkt – 120 tys. euro)
- Apostolos Konstantopoulos (wcześniej Beerschot VA, bez kwoty odstępnego)
- Oliwier Zych (wypożyczenie z Aston Villi)
Transfery wychodzące w letnim okienku:
- Ben Lederman (bez odstępnego, transfer do Maccabi Tel Aviv)
- Lazaros Lamprou (bez odstępnego, transfer do Volos NPS)
- Dawid Drachal (wymiana z Jagiellonią za Diaby-Fadigę, kwota nieznana)
- Kacper Masiak (transfer do Stali Rzeszów, kwota nieznana)
- Kacper Nowakowski (wypożyczenie do Chrobrego Głogów)
- Matej Rodin (wolny zawodnik)
- Milan Rundić (wolny zawodnik)
- Dusan Kuciak (wolny zawodnik)
Najlepsza wiadomość przed sezonem:
Korzyści idące z ciągłości pracy. Marek Papszun poprzedni sezon musiał w jakiejś mierze poświęcić na naprawę tego, co nie wyszło w krótkiej kadencji Dawida Szwargi. Z jednej strony dostaliśmy potwierdzenie, że Raków jest uzależniony od Papszuna, ale z drugiej – skoro od razu po powrocie dał klubowi wicemistrzostwo Polski – że po kolejnym okienku i okresie przygotowawczym nie powinno być gorzej. A to już dobry punkt zaczepienia.
Najgorsza wiadomość przed sezonem:
Kontuzje w pierwszej fazie sezonu, które w jakimś stopniu na pewno odbiją się na potencjale Rakowa. Nie twierdzimy, że to gwóźdź do trumny dla sezonu z pucharami, ale pozycja startowa nie jest optymalna i trudno o optymizm. Pierwsze tygodnie w grze co trzy dni powiedzą nam, na ile Raków potrafił się przed stratami uchronić.
ZAPOWIEDZI SEZONU EKSTRAKLASY NA WESZŁO:
- Już nie pocałunek śmierci. Lech połączy puchary i grę o mistrzostwo?
- Jagiellonia na placu budowy, ale w rękach solidnych majstrów
- Kluczowy sezon Legii. Albo powrót na właściwe tory, albo przeciętność
- Filip Stolijković zastąpi Cracovii Kallmana? Szybki, lecz nieskuteczny
- Czas na huczne 75-lecie. Motor chce dalej piąć się w tabeli
- Nie ma Bergiera, nie ma Repki. Kto będzie strzelał gole dla GKS-u?
- Szybcy i wściekli. Radomiak chce zaskoczyć ligę analizą danych
- Piast Gliwice z nowym pomysłem na siebie. “Musimy zadbać o finanse”
- W Koronie pojawił się uśmiech. Jak wiele zmienia sprzedaż klubu
- Brosz Budowniczy. Czy Termalica będzie zespołem na miarę Ekstraklasy?
- Poważny transfer i nadzieja na utrzymanie. Wisła Płock chce zostać w elicie
- Czy Arka stała się gotowa na Ekstraklasie? „Utrzymanie to cel minimum”
- Zakładnik upragnionej wielkości. Zeljko Sopić pod wielką presją
- Trzeba posypać głowę popiołem: John Carver nie okazał się przebierańcem
- Brak jakości i spójnego planu. Zagłębie Lubin na liście do odstrzału
Fot. Newspix