Reklama

SZOK. Termalica zlała Jagiellonię, a mogła jeszcze wyżej

Jakub Radomski

18 lipca 2025, 19:53 • 6 min czytania 73 komentarzy

Marcin Brosz po czterech latach wrócił jako trener do Ekstraklasy i to jest świetna wiadomość. Dziś trener Termaliki Bruk-Bet Nieciecza ma swój wielki dzień. Czy Jagiellonia zdąży się zgrać? Czy pokaże choć trochę poziomu z dwóch ostatnich sezonów? Takie pytania zadawano przed startem ligi. Odpowiedź na oba brzmi „nie”, ale chyba nikt nie spodziewał się, że w pierwszym meczu sezonu, w Białymstoku, już do przerwy będzie 3:0 dla Termaliki. Wszyscy otwierali też szeroko oczy, gdy na początku drugiej połowy to beniaminek miał pięć (!) świetnych szans w osiem minut. Skończyło się na szokującym 4:0, a ozdobą spotkania był kapitalny gol Morgana Fassbendera. 

SZOK. Termalica zlała Jagiellonię, a mogła jeszcze wyżej

Gdzie jest ta Jagiellonia z mistrzowskiego sezonu?” – zapytał na początku transmisji komentujący spotkanie Wojciech Jagoda. No to porównajmy dzisiejszy skład zespołu z Podlasia z tym, który wybiegł na murawę, gdy Jaga w ostatniej kolejce sezonu 2023/2024 wygraną 3:0 z Wartą zapewniała sobie mistrzostwo Polski. Okazuje się, że na boisko od pierwszej minuty wyszło tylko czterech tych samych piłkarzy: Bartłomiej Wdowik (w międzyczasie był w Bradze i Hannoverze), Taras Romanczuk, Jesus Imaz i Afimico Pululu.

Reklama

To pokazuje, do jak wielu zmian doszło przez ponad rok w ekipie Adriana Siemieńca. Przed tym sezonem odeszło dziesięciu piłkarzy, a przyszło ośmiu. Niby ciekawych, solidnych, pod pierwszy skład, ale w takich sytuacjach zawsze potrzeba czasu. Mimo to chyba nikt nie spodziewał się, że po pierwszej połowie będzie aż 3:0 dla gości z Niecieczy.

Pytanie Jagody, gdzie jest ta mistrzowska Jagiellonia, można było też odnieść do gry i sensacyjnego wyniku.

Duńczyk i Japończyk z Jagiellonii na początku coś pokazali. Ale to było na nic

Niby nowy skrzydłowy Jagiellonii, Duńczyk Louka Prip, pokazał kilka razy, że ma świetną lewą nogę. Dwa razy ostro dośrodkował w pole karne, później ładnie podkręcił piłkę, która prawie wpadła do bramki. Niby inna nowa twarz w klubie Adriana Siemieńca, Japończyk Yuki Kobayashi (już widzimy te żarty, porównujące go do słynnego skoczka) kapitalnie zagrał z linii obrony do Imaza, a ten nie potrafił głową pokonać Miłosza Mleczki. Ale tego było za mało. Jagiellonia grała zrywami, nie widać było zespołu. A kolektyw tworzyli goście.

Wdowik, który wrócił do Białegostoku po nieudanej przygodzie w Sportingu Braga, zachował się nieodpowiedzialnie we własnym polu karnym. Najpierw musnął piłkę, a później ewidentnie trafił w nogę Kamila Zapolnika. Karny, sam poszkodowany pewnie trafia do siatki. Wtedy było już 2:0.

Pierwszy gol padł po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Damiana Hilbrychta. Piłkarz Termaliki  ciągle szukał lewej nogi, ale w ustawieniu go na prawym wahadle była głębsza myśl. W poprzednich rozgrywkach Hilbrycht miał aż 16 asyst, najwięcej w całej I lidze. Dziś też pokazał, że jego lewa noga jest świetna, dobrze, mocno dośrodkowując z rzutu rożnego, a gola w zamieszaniu podbramkowym strzelił Krzysztof Kubica.

To pomocnik, w którego bardzo wierzy trener gości, Marcin Brosz. Dał mu czas i latem Kubica najpierw trafił w sparingu z Omonią Nikozja, a teraz pokonał bramkarza Jagiellonii. I to nie raz.

Ciekawostka – 16 sierpnia 2021 roku Kubica przyjechał na stadion w Białymstoku jako zawodnik Górnika Zabrze Jana Urbana. Jego zespół wygrał wtedy 3:1, a on strzelił dwa gole. Wiecie, kto dołożył trzeciego? Jesus Jimenez, który obecnie jest zawodnikiem Termaliki, choć dzisiaj nie zagrał.

Już 2:0 dla gości było szokiem dla kibiców w Białymstoku, a tu nadeszła jeszcze najładniejsza akcja meczu. Maciej Ambrosiewicz zagrał na skrzydło do Morgana Fassbendera, a ten idealnie ściął do środka i trafił bardzo mocno w okienko. Gol – stadiony świata.

Po chwili sędzia Paweł Malec zakończył pierwszą połowę. Na stadionie szok. Nie dziwiliśmy się.

Termalica szła po kolejne gole

Gdybyśmy mieli wskazać najbardziej niedocenianego polskiego trenera, mocno zastanawialibyśmy się, jeszcze przed dzisiejszym meczem, nad Marcinem Broszem. Michał Trela ponad miesiąc temu opublikował na naszych łamach tekst pt:Autorasizm. Polskiemu trenerowi zawsze wiatr w oczy”.

Fragment tego tekstu, o szkoleniowcu Termaliki: „Do Ekstraklasy właśnie po raz trzeci awansował Marcin Brosz, który w międzyczasie wprowadził też kadrę U19 na Euro, a na początku kariery na boisku wywalczył awans do Ekstraklasy także z Podbeskidziem, którego nie mógł skonsumować z powodu ujemnych punktów. Z dwoma klubami dostawał się też, w roli beniaminków, do europejskich pucharów. Wcześniej, w głębokich początkach, awansował jeszcze z Polonią Bytom na zaplecze Ekstraklasy, a z Koszarawą Żywiec na trzeci poziom rozgrywkowy, co było największym sukcesem w historii klubu”. I jeszcze drugi: „Nikt, nigdy, na żadnym etapie nie nagrodził jego dobrej pracy wyciągnięciem go w górę”. 

Dlatego cieszy, że Brosz ma dziś swój wielki moment. A czujemy, że w tym sezonie może jeszcze trochę takich mieć. Nie zdziwimy się, jak Termalica postraszy jeszcze inne mocne drużyny ligi. Pamiętajmy, że do pierwszego składu dojdą Rafał Kurzawa i wspominany Jimenez.

Wydawało się, że od początku drugiej połowy do szturmu ruszy Jagiellonia, tymczasem to goście w osiem minut mogli strzelić… pięć goli. Tak, pięć, nie przesłyszeliście się. Najpierw okazja Strzałka, później uderzenia Zapolnika, potem szarża Niemca Gabriela Isika. Po chwili znów Zapolnik, z kilku metrów, choć był na spalonym. Sławomir Abramowicz w bramce dwoił się i troił. Ciągle było 0:3, a to on był najlepszym zawodnikiem Jagiellonii. Reszta niech będzie milczeniem.

W I lidze Termalica w sezonie 2024/2025 strzeliła aż 70 goli. Dziś widać było, że w tamtym wyniku nie było żadnego przypadku.

W drugiej połowie Siemieniec wprowadził na boisko Alexa Pozo, który ma być nową gwiazdą Ekstraklasy. Hiszpan kilka razy szarpnął skrzydłem, widać było u niego, że pograł na wysokim poziomie. Ale niedługo później to goście zadali kolejny cios. Podawał świetny dzisiaj Maciej Ambrosiewicz, strzelał Isik, a piłka otarła się o Kubicę i wpadła do siatki.

Dwa gole w 2021 roku i dwa gole w Białymstoku dzisiaj. Ma gość patent na Jagiellonię, naprawdę.

Spotkanie w Białymstoku oglądał Jacek Magiera, asystent nowego selekcjonera Jana Urbana. Kogo mógł obserwować? Gdybyśmy mieli wskazać dwóch zawodników, biorąc pod uwagę, że kadra ma teraz grać bazową formacją 4-4-2, postawilibyśmy na Norberta Wojtuszka i Romanczuka. Ten pierwszy był dzisiaj bardzo słaby, niewiele lepszy od Wdowika. Romanczuk grał trochę lepiej, ale wciąż mówimy o bardzo przeciętnym występie.

A Jagiellonia? Jagiellonia ma problem. Wygląda na to, że w wynikach jej sparingów (m. in. 1:7 z Widzewem) nie ma przypadku. Adrian Siemieniec to świetny trener, ale w takich okolicznościach, przy tylu zmianach, każdy trener potrzebowałby czasu.

Choć dziś nikt nie miał prawa sądzić, że będzie AŻ TAK ŹLE.

4
Abramowicz
1
Wdowik
3
Kobayashi
2
Stojinović
2
Wojtuszek
3
Romanczuk
3
Pietuszewski
2
Imaz
yellow-card
2
Flach
3
Prip
1 -
Pululu
Paweł Malec 4

Zmiany:

icon-swap
Cezary Polak
B. Wdowik
icon-swap
Dawid Drachal
2
Leon Flach
icon-swap
Alejandro Pozo
4
Louka Prip
icon-swap
Dimitris Rallis
3
Afimico Pululu
icon-swap
Alejandro Cantero
O. Pietuszewski

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

73 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama