Reklama

Legia bez wzmocnień przed pucharami. Historia pokazuje – to grozi kompromitacją

AbsurDB

Autor:AbsurDB

08 lipca 2025, 10:06 • 7 min czytania 46 komentarzy

Legia pozyskała jak dotąd w letnim oknie transferowym jednego zawodnika – spadkowicza do Serie C, którego w dodatku nie zgłosiła do rozgrywek Ligi Europy i nie wydała na niego ani grosza. Przez ostatnią dekadę tylko raz polski klub przygotowujący się do startu w pucharach sprowadził latem zawodników wartych mniej niż sprowadzony przez warszawiaków Petar Stojanović. Klub, który oszczędzał latem, zawsze potem kompromitował się w Europie. Trudno zrozumieć, dlaczego drużynę Iordanescu miałby czekać inny los.

Legia bez wzmocnień przed pucharami. Historia pokazuje – to grozi kompromitacją

 

Reklama

Letnie transfery klubów startujących w pucharach w ostatniej dekadzie

Legia w czwartek o 21:00 rozpocznie meczem z kazachskim Aktobe zmagania polskich drużyn w nowej edycji europejskich pucharów. Ubiegły sezon zakończyła na piątej pozycji w tabeli, czyli najgorszej od 1998 roku poza fatalnym sezonem 2021/22, gdy skończyła na dziesiątym miejscu. Zagra w Lidze Europy dzięki zdobyciu Pucharu Polski, ale wydawało się, że po takiej wpadce wzmocnienia są oczywistością.

Tym bardziej że los uśmiechnął się do Legii, gdy ta wylosowała w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy najłatwiejszego z możliwych przeciwników, czyli właśnie Aktobe. Jeżeli ktoś będzie uzasadniał brak zakupów łatwą ścieżką w Europie, to przecież w drugiej rundzie warszawiacy trafiają na znacznie bardziej wymagających czeskich rywali. Jeśli przejdą  Kazachów, to zmierzą się z Banikiem, a gdy im się to nie uda, to w drugiej rundzie Ligi Konferencji zagrają ze Spartą Praga. Bez wzmocnień się nie obejdzie.

11 lat temu Legia zmierzyła się z Aktobe

Faza ligowa Ligi Europy to dostęp do olbrzymich pieniędzy. Nie tak wielkich, jak w Lidze Mistrzów, ale pula jest znacznie ciekawsza niż w Lidze Konferencji. Nawet najsłabsi uczestnicy Ligi Europy zarobili na niej po kilka milionów euro, zespoły z miejsc 25-30 potrafiły zyskać nawet dwanaście milionów, a uczestnicy fazy pucharowej – piętnaście. Przypomnijmy, że za dotarcie co ćwierćfinału w Lidze Konferencji Legioniści otrzymali łącznie jedenaście milionów euro. Czy dla udziału w większym torcie nie warto zainwestować w lepszych piłkarzy?

Kolejny argument jest taki, że lada chwila zaczyna się przełomowy sezon w polskiej Ekstraklasie. Aż pięć drużyn zagra za rok w europejskich pucharach – wicemistrz Polski zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów. I ten fakt przemawia bardzo mocno za tym, że warto wysupłać trochę grosza i spróbować zbliżyć się do czołowych lokat w tabeli Ekstraklasy. Najbliższe dwa sezony mogą ustawić na wiele lat te polskie kluby, które będą potrafiły wskoczyć na nowy, wyższy poziom w europejskiej hierarchii.

Dlaczego Legia akurat w takim momencie wypisuje się właściwie na własne życzenie z grona etatowych kandydatów do mistrzostwa Polski? Trudno to zrozumieć nie tylko postronnym obserwatorom, ale przede wszystkim kibicom, a efektem tych (nie)działań jest zapowiadany strajk grupy odpowiadającej za oprawy i doping na meczach Legii.

 

Najbardziej oszczędni latem w ostatniej dekadzie

A może to wcale nie jest nienormalna sytuacja? A może zespoły awansujące do europejskich pucharów nie zawsze wzmacniały się w przerwie letniej i niekoniecznie wybierają się w czerwcu i lipcu na zakupy z dużym koszykiem?

Sprawdziłem letnie transfery zespołów, które awansowały do europejskich pucharów w ciągu ostatnich dziesięciu lat w Ekstraklasie. Na czterdzieści takich przypadków (po cztery kluby w każdym z dziesięciu sezonów) tylko jeden sprowadził piłkarzy wartych mniej niż jak dotąd Legia w tym roku. Był to Górnik Zabrze w 2018 roku. Średnia wartość sprowadzonych zawodników przekracza pięć milionów euro, a w przypadku Legii – prawie dziesięć milionów euro.

Tymczasem tego lata Legia sprowadziła jak dotąd tylko jednego gracza: pozyskała za darmo wycenianego na 750 000 euro Petara Stojanovicia, który właśnie spadł z Salernitaną z Serie B, a przed chwilą okazało się, że ma takie zaległości treningowe, że… w ogóle nie został zgłoszony do rozgrywek Ligi Europy.

Tylko siedmiokrotnie w ostatniej dekadzie zdarzyło się, by polski klub startując w Europie latem sprowadził zawodników wartych łącznie mniej niż 2,5 miliona euro (nie licząc graczy wracających z wypożyczenia, ale uwzględniając tych, którzy zostali wypożyczeni do danego klubu w danym oknie transferowym). W 2016 był to Piast, który przeciwko IFK Goteborg wystawił nowo sprowadzonych Aleksandra Sedlara i Michała Masłowskiego.

Dwa lata później Górnik zaliczył najmniejszy koszyk zakupowy spośród wszystkich analizowanych drużyn ostatniej dekady. Adam Ryczkowski, Wiktor Biedrzycki i Jesus Jimenez byli wyceniani łącznie na mniej niż milion euro, ale dziś wiemy, że Hiszpan wart był realnie znacznie więcej, co pokazał w kolejnych latach strzelając dla zabrzan czterdzieści trzy gole.

Rok później Lechia wzmocniła się jedynie powracającym Chorwatem Malocą, Serbem Udoviciciem i Maciejem Gajosem z Lecha. Doszedł także Kacper Sezonienko, ale szesnastoletni wówczas zawodnik był jeszcze zbyt młody, by grać.

W 2021 do Pogoni dołączyli Parzyszek i Jean Carlos Silva. Kamil Grosicki przyszedł już po odpadnięciu z Ligi Konferencji. Rok później właściwie jedynym wzmocnieniem Lechii na Ligę Konferencji był Dominik Piła, który ostatecznie nie zagrał w niej ani minuty. Może lepiej poszłoby gdańszczanom, gdyby nie sprowadzili Joeri de Kampsa i Joela Abu Hanny dopiero w sierpniu, już po odpadnięciu z europejskich rozgrywek (chociaż patrząc na jakość tych dwóch – wątpliwe)..

Jedyny nowy nabytek Legii

Ostatni przypadek niewielkich wzmocnień to ubiegłoroczna Wisła Kraków, która ściągnęła wtedy Biedrzyckiego, Kissa, Kiakosa, Duarte, Mikulca, Sukiennickiego i Zwolińskiego. Choć trzeba podkreślić, że o ile nie byłyby to jakieś spektakularne transfery w Ekstraklasie, to jak na klub pierwszoligowy mogły zdecydowanie imponować. Niestety, nie starczyły na awans, natomiast w Europie Wisła wyeliminowała kosowskie Llapi, by odpaść z Rapidem Wiedeń, a z Ligi Konferencji rzutami karnymi wyrzucić Trnawę i polec z Cercle Brugge.

 

Kto mało kupuje, ten się w Europie kompromituje

Warto zaznaczyć, że spośród wszystkich wymienionych drużyn, to i tak był całkiem niezły występ. Jak wypadały w Europie pozostałe zespoły, które przespały letnie okienko transferowe?

Lechia wyeliminowała tylko Macedończyków, by odpaść z Rapidem Wiedeń. Pogoń nie strzeliła nawet gola Osijekowi, a Piast – IFK. Lechia odpadła z Brondby, a Górnik wyeliminował Mołdawian, by kompromitująco odpaść z Trenczynem.

Cały czas mowa jest o łącznej wycenie zawodników sprowadzonych podczas całego letniego okienka. Wliczam tu szacowaną przez Transfermarkt wartość zawodników wypożyczonych do klubu w danym okienku, pozyskanych za darmo oraz transferów gotówkowych. Często bywało tak, że zespół sprowadzał zawodników tylko w tych dwóch pierwszych kategoriach, nie wydając na nich bezpośrednio ani grosza, jak Legia teraz.

Brylował w tym Śląsk, który w 2015 i 2021 pozyskał graczy wartych prawie trzy miliony euro nie wydając na nich ani grosza. Najpierw byli to Biliński, Gecov, Kokoszka i Kiełb, a potem między innymi Schwartz, Quintana i Verdasca. Tak działała także Pogoń w 2022 sprowadzając Leo Borgesa i wypożyczając Almqvista. Jednak za każdym razem mimo braku transferów gotówkowych, kluby pozyskiwały całkiem wartościowych zawodników. Legia na razie zrealizowała tylko pierwszą część planu, czyli małe transfery.

Krótko mówiąc – zasada jest prosta: nie wzmacniasz się latem, przynosisz wstyd w Europie. Średnia liczba oczek, jakie wniosły wymienione zespoły do rankingu UEFA Polski, to mniej niż pół punktu, a i tak znacząco zawyża go Wisła, która dokonała spośród nich największych transferów. Bez niej przeciętna spada do 0,3 punktu.

Gdyby wszystkie polskie zespoły wypadały w pucharach jak te, które poprzedziły tegoroczną Legię w oszczędzaniu w letnim okienku, bylibyśmy nie na piętnastym, a na czterdziestym miejscu w rankingu UEFA. Poza krakowianami, wymienione kluby wyeliminowały tylko mołdawskie Bielce i macedońską Akademiję Pandew. Gdyby ta reguła była kontynuowana, Legia nie powinna pokonać przez czeskiego rywala, niezależnie kto nim będzie.

 

Nawet Polonia wydaje więcej

Grzebiąc głębiej w historii znalazłem, że ostatnim (poza Górnikiem) klubem, który w letnim oknie sprowadził zawodników wartych mniej niż na razie Legia była… Polonia Warszawa, która w 2009 pozyskała Tamasa Kulcsara i Daniela Kokosińskiego, czyli bohatera słynnego „Klubu Kokosa”. Na portalu X przypomniano, że nawet w… obecnym okienku Czarne Koszule sprowadziły graczy wartych więcej:

Co kieruje władzami Legii? Może wspomnienie 2014 roku, kiedy spośród sprowadzonych latem zawodników w pucharach wspomógł ją właściwie tylko Igor Lewczuk w jednym meczu, a mimo tego dotarła do 1/16 Ligi Europy. Tyle, że wtedy klub był po całkiem niezłym okienku zimowym (Orlando Sa, Ondrej Duda, Guilherme) i po wygraniu ligi z wielką dziesięciopunktową przewagą. Dziś warszawiacy nie mogą tego o sobie powiedzieć.

Oczywiście, jest jeszcze wiele czasu do końca okienka transferowego, które potrwa do 8 września. Warszawiacy dokonają w nim pewnie kilku wzmocnień, może nawet imponujących. Problem w tym, że może być już wtedy za późno, by sprowadzeni zawodnicy pomogli w europejskich rozgrywkach…

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZLO O LEGII:

Fot. Newspix.pl

46 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama