Reklama

Sparingi a liga. Związku między wynikami nie ustalono

Antoni Figlewicz

26 czerwca 2025, 11:03 • 8 min czytania 26 komentarzy

Niby powszechnie wiadomo, że nijak mają się do tego, co będziemy potem oglądać w lidze, ale w sezonie ogórkowym letnie czy zimowe sparingi przykuwają uwagę kibiców, którzy najzwyczajniej w świecie nie mają nic do roboty. Sami dobrze wiecie, jak to jest – wasz ukochany zespół dostaje wciry od jakiegoś cieniasa i potem trzeba opowiadać na lewo i prawo, że to dopiero początek przygotowań, piłkarze roztrenowani, na efekty i dobrą grę trzeba poczekać, a na dodatek to skład był mocno eksperymentalny. I dalej bla, bla, bla. A można po prostu pokazać, że wyniki sparingów nie mają żadnego znaczenia dla układu ekstraklasowej czy pierwszoligowej tabeli.

Sparingi a liga. Związku między wynikami nie ustalono

Akurat trwa sezon ogórkowy. Akurat usiadłem sobie do komputera lekko rozleniwiony i postanowiłem pobawić się chwilę Excelem. A także naszą piłką klubową, która często dowodzi, że z matematyką jest na bakier. W tym jednak wypadku będzie trochę inaczej, bo z zabawy cyferkami wyszło mi to, co na chłopski rozum wyjść powinno.

Reklama

Wyniki w sparingach przed rundą jesienną i wiosenną można sobie wsadzić w buty. Mocniejszego dowodu dziś nie znajdziecie.

Sparingi przedsezonowe. Ich wyniki naprawdę nic nie znaczą

Często mówimy, że sparingi są dla trenera, że on ma dzięki nim zbierać informacje o zespole, dostosowywać na ich bazie taktykę. Tak jest, to prawda. Kto z nas nie obejrzał jednak towarzyskiego meczu swojej drużyny z przekonaniem, że kibic też może sobie wyrobić opinię na podstawie tego, co widzi w starciu z rywalem z:

  • niższej półki,
  • wyższej półki,
  • tej samej półki.

Bo tylko takie kryteria oceny przeciwnika zwykle przyjmujemy i nie ma w tym niczego złego. Przerwa między rundami czy sezonami ma to do siebie, że trzeba w niej szukać chociaż cienia emocji, a ten mogą zapewnić spotkania towarzyskie, które potem z braku innych tematów rozkładamy na czynniki pierwsze. Zapewniam jednak, że bez względu na to, co wy myślicie o postawie waszych ulubieńców, nie powinniście dać się temu zwieść. Jeśli w okresie przygotowawczym osiągają niezłe wyniki, to w trakcie zmagań ligowych mogą wyglądać źle. I odwrotnie. Korelacja między jednym i drugim jest żadna.

Żeby sprawdzić, a może bardziej udowodnić, że cały koncept dogłębnego analizowania wyników z presezonu nie ma żadnego sensu, wziąłem na warsztat mecze towarzyskie drużyn z dwóch pierwszych poziomów rozgrywkowych i wyniki osiągane przez te same drużyny w poszczególnych rundach poprzedniego sezonu. W związku z tym rzuciłem okiem na w sumie 36 różnych zespołów i ich wszystkie sparingi, które poprzedziły rundę jesienną i wiosenną. Próbka całkiem przyzwoita, na jej podstawie da się już coś sprawdzić.

Matematyka w służbie futbolu

Sprawdźmy więc co i jak. Zaczniemy sobie od Ekstraklasy, która teoretycznie powinna być najbardziej reprezentatywną ligą w Polsce pod względem każdego tego typu „badania”. Im lepsi piłkarze, tym mniejsze znaczenie czynników losowych, tak przynajmniej się wydaje. W praktyce jest jednak tak, że choćbyśmy bardzo się wysilali, to nijak nie uda nam się wskazać silnej korelacji między wynikami sparingów, a rezultatami osiąganymi później w lidze. By jednak jej poszukać, postanowiłem sprawdzić wartość współczynnika korelacji Pearsona dla średniej punktów uzyskiwanych przez drużyny w meczach towarzyskich przed każdą z rund ubiegłego sezonu oraz dla średniej punktów uzyskiwanej już w zmaganiach ligowych w danej rundach.

Współczynnik korelacji Pearsona – współczynnik określający poziom zależności pomiędzy zmiennymi. Prościej – pozwala on ocenić, jak bardzo jedna zmienna może wpływać na inną (w tym wypadku średnia punktów w sparingach na średnią punktów w lidze). Współczynnik ten przyjmuje wartości w przedziale od -1 do 1, a im bliżej wartości skrajnych, tym większa jest korelacja między zmiennymi. Im bliżej zera, tym korelacja mniejsza. Zwykle już pomiędzy -0,5 i 0,5 mówimy o faktycznym braku korelacji.

Ta wstawka może mierzić kogoś bliżej zaprzyjaźnionego z matematyką czy fizyką. Jest jednak efektem konsensusu pomiędzy pisaniem o statystyce i pisaniem o piłce nożnej. Obie te dziedziny coraz częściej się przeplatają, ale nie chodzi o to, żeby korzystać z magii liczb w służbie futbolu w sposób kompletnie niezrozumiały. Chyba…

Jeszcze pokażę wam zestawienie przykładowych wykresów punktowych z dostępnego w Internecie skryptu o statystyce autorstwa doktora Błażeja Kochańskiego z Politechniki Gdańskiej. Tam zawarto ułatwiający interpretację moich wyników zestaw dwunastu ilustracji, które pokazują jak układają się punkty na wykresie przy różnych wartościach korelacji. Im te punkty bliżej siebie i im bardziej formują się wokół linii trendu, tym większa jest korelacja, czyli zależność między badanymi zmiennymi. W przypadku naszej piłki ligowej i zależności wyników sparingów od wyników w lidze… no cóż, konia z rzędem temu, kto byłby w stanie zauważyć jakiś wyraźny trend, o czym za chwilę.

Tak najłatwiej wytłumaczyć, jak graficznie przedstawia się grupy zmiennych o dużej, a jak te o niemal żadnej korelacji (źródło: skrypt do „Podstaw statystyki” autorstwa doktora Błażeja Kochańskiego)

Okres przygotowawczy prawdę ci powie. A tak serio, to nie

Dobra, to tylko taka drobna baza matematyczna – minimum potrzebne wam do przeczytania tego wszystkiego z poczuciem, że ma to jakikolwiek sens. Wracamy do piłki. Polskie zespoły zwykle rozgrywają kilka spotkań towarzyskich przed startem sezonu i często podobną ich liczbę w przerwie zimowej. Właśnie jesteśmy w tym momencie roku, w którym najlepsze kluby w Polsce rozpoczęły przygotowania do ligowych zmagań i tym samym serię meczów towarzyskich. Jedni zwykle grają więcej, inni mniej, ale to nie ma większego znaczenia. Żaden z tych sparingów nie ma większego znaczenia.

W trakcie zimowych przygotowań zespół tego pana poniósł dotkliwą porażkę z pewnym duńskim klubem

Może pamiętacie, jak zimą Lech rozegrał zamknięty dla kibiców mecz z Nordsjaelland. Ja pamiętam, mistrzowie polski 25 stycznia tego roku dostali od Duńczyków srogie lanie, było 1:7. Wróciłem sobie do wpisu klubu na Twitterze z wynikiem tamtego spotkania. Pewnie tego właśnie się spodziewacie, ale przytoczę trzy przykłady komentarzy.

– Mistrzowska kadra, nie ma chuja!

– Dwa tygodnie przygotowywali się w Turcji, by tydzień przed ligą i w ostatnim sparingu w Poznaniu się skompromitować. Brawo!

– To będzie wspaniała wiosna. Myślę, że porównywalna z wiosną Rumaka.

Były też jednak głosy rozsądku, kibice przekonujący, że to przecież tylko sparing. Nie dało się jednak nie wyczuć niepokoju fanów Kolejorza, którzy po udanej jesieni wiedzieli, że zespół stoi przed ogromną szansą na mistrzostwo Polski. A tu taki klops i tak wysoka porażka. Powody do obaw?

Kibicu nie martw się! Ekstraklasa ma w trąbie sparingi

Lech to w ogóle niezły przykład na brak dodatniej korelacji między wynikami sparingów, a dokonaniami w rozgrywkach ligowych. Latem ubiegłego roku poznaniacy w czterech meczach towarzyskich wywalczyli punkcik (0,25 punktu na mecz). Później, po osiemnastu jesiennych spotkaniach, cieszyli się z zimowania na szczycie tabeli po zgromadzeniu 38 punktów (2,11 punktu na mecz). W przerwie zimowej było podobnie – średnio punkt na mecz w sparingach i dwa punkty na mecz w lidze. Gdyby na świecie istniał tylko Lech, to moglibyśmy śmiało przypuszczać, że im gorzej idzie drużynie w sparingach, tym lepiej wypada ona w Ekstraklasie. Tak też jednak nie jest.

Dowód? Stal Mielec, która w sparingach spisywała się raczej kiepsko (latem średnio 1,00 punktu na mecz, a zimą 1,33), a w lidze też ostatecznie spisała się kiepsko (średnia punktów w sezonie na poziomie 0,90). Fajnie wypadają również wyniki Śląska, szczególnie te osiągane przez ekipę z Wrocławia latem i jesienią. W sparingach przed sezonem średnia godna walki o mistrzostwo, dwa punkty na mecz. W lidze już tylko nieco ponad pół punktu na mecz w osiemnastu spotkaniach (2,00 kontra 0,56).

Chciałem więc, nawet bardzo, znaleźć jakąkolwiek prostą zależność, ale tej po prostu nie ma. Nie ma jej tak bardzo, że śmiało możemy powiedzieć o totalnym jej braku. Pokażę to na przykładzie wykresu poniżej. To zestawienie średniej liczby punktów zdobywanych w sparingach z tą osiąganą później w lidze. Każdy punkt przedstawia taką parę wartości dla jednego zespołu Ekstraklasy w rundzie. Czyli tak – jesień, to wyniki w rundzie jesiennej osiągane po letnich sparingach. Wiosna to wyniki z rundy rewanżowej po zimowych sparingach.

Współczynnik korelacji: -0,104

I wiecie co tu widać? Otóż nic tu nie widać. Jeden wielki bałagan, pomieszanie z poplątaniem, które dowodzi tylko, że wyniki sparingów nie miały w ubiegłym sezonie żadnego wpływu na wyniki osiągane potem w Ekstraklasie. Współczynnik korelacji wyszedł też taki, że trudno w ogóle doszukiwać się czegokolwiek.

-0,104 nie pozostawia pola do dyskusji. Bezpośredniej zależności brak.

Jak to wygląda w I lidze? Bardzo podobnie

Sprawdziłem Ekstraklasę i uznałem, że skoro mam już gotowy arkusz w Excelu, to nic nie stoi na przeszkodzie przeliczeniu tego wszystkiego także dla danych z jej zaplecza. Tam również bez większego zaskoczenia, wszystko wygląda bardzo podobnie i próżno szukać jakiejkolwiek korelacji. Czy to Lech, czy Jagiellonia, czy GKS Tychy, czy nawet Pogoń Siedlce – wyniki sparingów naprawdę nie mają znaczenia.

Współczynnik korelacji: 0,140

Wnioski są bardzo proste

Czasem pewnie trudno to sobie sensownie wytłumaczyć i możemy mieć zwyczajnie problem z przejściem do porządku dziennego nad jakąś wstydliwą porażką w okresie przygotowawczym, ale naprawdę – nie ma podstaw ku temu, by jakkolwiek się nią przejmować. Gdyby wyniki osiągane w sparingach przed rundą jesienną i wiosenną miały nam ustalić kształt tabeli ubiegłego sezonu Ekstraklasy, to mistrzem Polski zostałby Piast Gliwice mający najwyższą średnią punktów w tych meczach. Na podium znalazłoby się jeszcze miejsce dla Lechii Gdańsk i Zagłębia Lubin. Wysoko byliby spadkowicze, czyli Śląsk i Puszcza, ale również mocne Raków, Legia i Jagiellonia. A Lech zleciałby z hukiem do I ligi.

Nie szukajcie żadnej reguły, bo po prostu jej nie ma. A im więcej danych się zbierze, tym bałagan robiony w poszukiwaniu korelacji robi się zwyczajnie większy. Wyniki sparingów naprawdę nie znaczą nic, więc nie bójcie się wpadek waszych ulubionych zespołów w najbliższych dniach.

Współczynnik korelacji: 0,046

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

26 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Betclic 1 liga

Reklama
Reklama