Powiedzieć, że mamy do czynienia z czarnym okresem polskiej piłki, to jak stwierdzić, że Goncalo Feio miewał momenty, gdy nie do końca kontrolował emocje. Wojna Probierza z Lewandowskim, porażka z Finlandią, przegrana młodzieżówki z Gruzją po kuriozalnym golu. A teraz kadra U-21 postanowiła pójść jeszcze “dalej” i już do przerwy przegrywała 0:4 z Portugalią. Skończyło się 0:5. Sami nie wiemy, co jest najgorsze. To, że dostali łomot od jednej ze słabszych Portugalii w ostatnich latach? To, jak tracili gole? Jak naiwnie i głupio podeszli do tego meczu? Najgorsze było chyba po prostu WSZYSTKO.
Gdy piłkarze schodzili na przerwę, komentujący spotkanie Maciej Iwański wyrażał publicznie nadzieję, że nasi rywale w drugiej połowie odpuszczą. Ktoś powie, że to trochę słabe podejście. A my Iwańskiego w pełni rozumiemy.
Reprezentacja Polski do lat 21 ruszyła na przeciwnika. A on ją ośmieszył
Przed meczem rozmawiałem z portugalskim dziennikarzem Goncalo Batistą, który śledzi tamtejszy zespół do lat 21. Opisał naszego przeciwnika jako drużynę z dwoma świetnymi zawodnikami na skrzydłach: Geovanym Quendą (zwłaszcza on) i Rogerem. Mówił o niezłym środku pola i problemach na środku ataku oraz w obronie.
Co zrobili nasi? Po niezłych kilku minutach zaatakowali Portugalczyków. Ruszyli chłopcy Adama Majewskiego z atrapami na czołgi, zostawiając kilometry przestrzeni w tyłach. Zwłaszcza na bokach. Akcja na 1:0, gdy Roger i Quenda pobiegli sobie we dwóch naprzeciw Kacpra Tobiasza? Jak na podwórku, gdy nikomu nie chce się wracać. Drugi gol? Quenda ma masę miejsca i zabawia się tak z Michałem Gurgulem, że temu radzimy zbadać błędnik. Trzeci? Znów ten niesamowity Quenda, nikt go nie atakuje, i piłkarz, który za rok pójdzie do Chelsea, rzuca proste podanie, którego nikt nie potrafi przeciąć.
Co piłka w polu karnym Polaków, to gol. Tak to wyglądało. Nasi idą do przodu, a kiedy tracą piłkę, są ośmieszani. I tak w kółko.
Czego my oczekiwaliśmy i dlaczego graliśmy w ten sposób? Przecież, żeby się zorientować, w czym najgroźniejsza jest Portugalia, nawet nie trzeba było dzwonić do dziennikarza z tego kraju. Wystarczyłoby odpalić Transfermarkt i spojrzeć na wyceny czy kluby, w których grają rywale. A my przecież mamy selekcjonera (mamy?), sztab, analityków.
Bez komentarza.
Portugalczycy musieli być niezwykle zdziwieni, że zespół taki jak Polska postanowił zagrać z nimi w ten sposób.
Była 50. minuta, gdy Patryk Peda zabrał piłkę Portugalczykowi we własnym polu karnym. Czy to była pierwsza udana interwencja polskiego obrońcy we własnej szesnastce w całym meczu? Bardzo możliwe.
Portugalia grała dziś w piłkę, a Polska była memem.
Polacy w meczu z Portugalią
“Mniej niż zero” na trybunach
W przerwie trener Portugalczyków zdjął z boiska Quendę i Rogera. Pewnie Rui Jorge pomyślał: “Gramy z tak beznadziejną drużyną, że bez sensu, by się męczyli“. To trochę tak, jakby tenisista z top 10 niemiłosiernie okładał chłopaka, niemającego żadnego pojęcia, jak uderzać, i po wygraniu pierwszego seta 6:0 od początku drugiego zaczął grać drugą ręką.
Trochę lekceważenie, by nie powiedzieć – policzek.
Portugalczycy zdjęli najlepszych piłkarzy, w drugiej połowie dużo mniej im się chciało, a mimo to władowali nam jeszcze piątego gola. Po akcji, która wyglądała trochę jak na konsoli, gdzie jeden gość zna grę od lat, a drugi pierwszy raz w życiu ma w ręku joysticka. Nieprzypadkowo po tym trafieniu na stadionie w Trenczynie z głośników poleciał kawałek z FIFY.
“Mniej niż zero!” – zaczęli w pewnym momencie śpiewać polscy kibice. Bo co im zostało. Majewski tylko siedział załamany na ławce. Nawet nie podchodził do boiska, by przekazywać piłkarzom uwagi.
W 2018 roku polska młodzieżówka w barażach o EURO trafiła na Portugalię i po porażce 0:1 u siebie potrafiła sprawić sensację i pokonać rywala 3:1 na wyjeździe. To była na pewno silniejsza Portugalia, niż ta, którą oglądaliśmy dzisiaj. Tylko że wtedy prowadził nas trener, który świetnie potrafił ustawić zespół pod dużo mocniejszego na papierze rywala. Można krytykować za pewne rzeczy Czesława Michniewicza, ale to zawsze był jego atut.
Tobiasz puścił pięć goli, a był jednym z najlepszych
A dziś? Młodzieżówka ma selekcjonera, który przed turniejem mówi publicznie, że w grupie według niego jesteśmy na szarym końcu. I nie widzi w tym nic niestosownego. Tobiasz przekonuje, że jedziemy po złoto, tak samo Antoni Kozubal, a Majewski wypala, że jego zdaniem przed nami jest też Gruzja. Jak taki trener ma mieć autorytet w szatni? Bo raczej nie wierzymy, że to miał być genialny manewr psychologiczny, który zrzuci z zawodników presję.
Po tym, jak w meczu z Gruzją skompromitował się Michał Rakoczy i rywale w końcówce wbili nam gola na 2:1, selekcjoner polemizował z naszym wysłannikiem, Szymonem Janczykiem. Przekonywał, że wcale nie było tak źle, a nasz dziennikarz najwidoczniej oglądał inne spotkanie. Nie takie, w którym liczyliśmy tylko na niezłe stałe fragmenty gry i zrywy Mariusza Fornalczyka.
Już czekamy, co po meczu powie Majewski, z którym – nie do końca to rozumiemy – PZPN przed turniejem przedłużył kontrakt.
“Jesteście jak Gibraltar”
O reprezentacji Portugalii, która dziś nas zmiażdżyła w pierwszej połowie, mówi się w tym kraju, że to jedna z najgorszych generacji w ostatnich latach. Batista mówił mi też, że zwłaszcza linia obrony wygląda bardzo źle. Ktoś może teraz stwierdzić, że rzeczywiście, w końcu Polacy stworzyli dziś trochę okazji, tylko byli nieskuteczni. Że mieli pecha. Ale… no właśnie. Nie żartujmy.
Kolega Portugalczyk, który oglądał na żywo ten mecz, napisał mi w przerwie pytanie. Krótkie. “Jak wy z taką obroną dostaliście się na ten turniej? Jesteście jak Gibraltar”.
To czarne dni polskiej piłki.
Najgorsze jest to, że zerkamy w przyszłość i tej przyszłości, jakiejkolwiek, nie widać.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI U-21 NA WESZŁO:
- Filip Luberecki: “Najgorsze to mieć dar, który się zmarnuje” [WYWIAD]
- Antoni Kozubal: Chcę zdobyć drugie złoto w tym roku [WYWIAD]
- Kacper Trelowski: Gdy wybrano Mrozka, czułem niedosyt [WYWIAD]
Fot. Newspix.pl