Reklama

Trela: Nowe KMŚ. Czy Messi i Trojak przyciągną globalną publikę?

Michał Trela

14 czerwca 2025, 08:30 • 11 min czytania 16 komentarzy

Gdyby Raków Częstochowa i Lech Poznań brały udział w Klubowych Mistrzostwach Świata, byłyby silniejsze od połowy uczestników. Druga połowa ściąga jednak na nowy turniej globalną uwagę. Czy kontrowersyjne nowe rozgrywki mają szansę rozkochać w sobie kibiców?

Trela: Nowe KMŚ. Czy Messi i Trojak przyciągną globalną publikę?

FIFA podejmowała już w przeszłości liczne próby spieniężenia tego, co Europa ma najlepszego, czyli klubów przyciągających globalną uwagę. Ani jednak pojedyncze mecze między mistrzami Ameryki Południowej a Europy, czyli Puchar Interkontynentalny, ani Klubowe Mistrzostwa Świata w formie corocznego turnieju nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Światowa organizacja postanowiła więc wykorzystać lato poprzedzające swój produkt premium, czyli międzypaństwowy mundial, by zastąpić Puchar Konfederacji. I spróbować wyciągnąć więcej pieniędzy z gwiazd europejskich klubów.

Reklama

Przewodnik po Klubowych Mistrzostwach Świata 2025

Kalendarz najlepszych piłkarzy został tym samym przeładowany do maksimum. Doszło też do kontrowersji związanych z transferami, których dokonuje się zwykle między sezonami, a co za tym idzie, w trakcie nowego turnieju. W FIFA liczą jednak, że gdy piłka zacznie się toczyć, wszystkie głosy krytyki jak zwykle ucichną, a impreza okaże się sukcesem. Czy to faktycznie może się wydarzyć? Na co patrzeć przez najbliższy miesiąc? Kogo zobaczymy i jakie są tzw. polskie wątki? Czas na przewodnik po Klubowych Mistrzostwach Świata.

JAK ONI SIĘ TAM ZNALEŹLI?

Kluczowa sprawa do rozstrzygnięcia to kryteria wyboru akurat tych 32 drużyn z 6 kontynentów i 20 krajów. Podstawowym założeniem było zgromadzenie w jednym czasie i miejscu jak największej liczby zwycięzców kontynentalnych Lig Mistrzów. Dlatego każdy zwycięzca z lat 2021-2024 automatycznie otrzymywał prawo gry w Klubowych Mistrzostwach Świata. W ten sposób z Europy na turniej dostały się Chelsea, Manchester City i Real Madryt (zwycięzca z 2022 i 2024 roku). W Stanach Zjednoczonych pojawi się też aktualny triumfator Ligi Mistrzów, czyli Paris Saint-Germain oraz zwycięzca z 2020 roku (Bayern Monachium), ale pojadą tam już z innej puli.

Europie organizatorzy przyznali 12 miejsc. W założeniu cztery dla triumfatorów Ligi Mistrzów z lat 21-24 i osiem dla najwyżej sklasyfikowanych drużyn rankingu UEFA. Jako że Real w branym pod uwagę okresie wygrał Ligę Mistrzów dwa razy, prawo gry w Klubowych Mistrzostwach Świata przypadło dziewięciu najlepszym rankingowo drużynom w latach 2020-2024.

Tu jednak ważne zastrzeżenie. Co do zasady w turnieju mają brać udział maksymalnie dwie drużyny z jednego kraju. Wyjątkiem jest sytuacja, w której Ligę Mistrzów wygrywały w latach 2021-24 więcej niż dwa zespoły z danego państwa. Tak stało się w przypadku Brazylii, która w ostatnich czterech latach miała czterech różnych triumfatorów Copa Libertadores, czyli południowoamerykańskiej Ligi Mistrzów. To sprawiło, że na turniej zakwalifikowały się Botafogo, Palmeiras, Fluminense i Flamengo. Jedno dodatkowe miejsce spoza zwyczajnej puli przypadło też gospodarzom, czyli Amerykanom.

Piłkarze Flamengo (po prawej David Luiz)

To zastrzeżenie sprawiło, że na turniej nie pojechał Liverpool, który rankingowo znajdował się w danym okresie wśród najsilniejszych drużyn Europy. Jako że Chelsea i Manchester City wygrały jednak w tym okresie Ligę Mistrzów, a „The Reds” tego nie zrobili, nie mogli zostać uwzględnieni w stawce. Ze względu na wysoką pozycję w rankingu z Europy na turniej pojadą więc także Bayern, Borussia Dortmund, Atletico Madryt, Juventus, Porto, Benfica, PSG, Inter. A także Red Bull Salzburg, najmniej oczywisty z uczestników z naszego kontynentu.

Z puli triumfatorów lokalnych Lig Mistrzów, oprócz kwartetu brazylijskiego, wezmą też udział w Klubowych Mistrzostwach Świata egipskie Al Ahly, marokański Wydad czy saudyjskie Al Hilal. Poza tym Monterrey, Pachuca, Seattle Sounders, Urawa Red Diamonds, Al Ain ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Auckland City. Z kolei z puli kontynentalnych rankingów w 32-zespołowym gronie znalazły się Boca Juniors i River Plate z Buenos Aires, Ulsan HD, Esperance Tunis oraz południowoafrykański Mamelodi Sundowns. Osobne słowo należy się dwóm pozostałym uczestnikom ze Stanów Zjednoczonych. Z tytułu zwycięstwa w Lidze Mistrzów strefy CONCACAF w 2023 roku w rozgrywkach miał wziąć udział meksykański Club Leon. Został jednak wykluczony ze względu na sprawy właścicielskie. O opuszczonym przez niego miejscu zadecydował baraż między dwoma kolejnymi najwyżej sklasyfikowanymi drużynami w strefie. Los Angeles FC pokonało w nim meksykański Club America, zostając ostatnim uczestnikiem turnieju.

W rozgrywkach teoretycznie powinien się pojawić także jego lokalny rywal z Miasta Aniołów. Miejsce zarezerwowane dla gospodarzy miało przypaść aktualnemu mistrzowi MLS, czyli Los Angeles Galaxy. FIFA zdecydowała jednak o przyznaniu go drużynie, która zdobyła najwięcej punktów w fazie zasadniczej, poprzedzającej rozgrywane w USA play-offy. „Przypadkiem się złożyło”, że chodziło o Inter Miami Leo Messiego, który odpadł już w pierwszej rundzie play-off. Ale w FIFA uznali, że lepiej mieć w rozgrywkach Messiego niż Mayę Yoshidę.

KOGO ZOBACZYMY?

Kibice na co dzień zanurzeni w europejskiej piłce niekoniecznie muszą mieć orientację, kto gra w składach drużyn z obcych kontynentów. A turniej będzie stanowił doskonałą okazję, by ponownie zobaczyć na tle europejskich drużyn piłkarzy, którzy wyjechali z kontynentu i trochę zniknęli z radarów. Naszpikowany dawnymi gwiazdami będzie oczywiście Inter Miami, gdzie oprócz Messiego występują Luis Suarez, Jordi Alba czy Sergio Busquets. Barwy Los Angeles FC reprezentować będą z kolei m.in. Hugo Lloris czy Olivier Giroud.

W Monterrey będzie można zawiesić oko na Sergio Ramosie, we Fluminense na Thiago Silvie. W Boca Juniors zaś na Edinsonie Cavanim, czy Anderze Herrerze. A w barwach Al Hilal mogą wystąpić Kalidou Koulibaly, Joao Cancelo, Sergej Milinković-Savić, czy Aleksandar Mitrović. Flamengo reprezentować będzie choćby Jorginho, mistrz Europy z 2021 roku, Alex Sandro, czy Danilo, były obrońca Juventusu oraz Realu. Bramki Al Ain może z kolei bronić Rui Patricio, portugalski mistrz Europy z 2016 roku. Dodając do tego grona także zawodników 12 klubów europejskich, wielkich i rozpoznawalnych postaci światowej piłki na pewno nie zabraknie.

Rui Patricio i Cristiano Ronaldo

CZY KTOŚ MOŻE ZAGROZIĆ EUROPEJCZYKOM?

Klubowe Mistrzostwa Świata w dotychczasowej formule były mało atrakcyjne głównie dlatego, że nie dawały żadnych emocji. Zespół z Europy, ktokolwiek nim nie był, praktycznie zawsze zgarniał trofeum. Teraz obecność dwunastu drużyn z Europy ma sprawić, że zwycięstwo będzie sprawą otwartą. Oczywiście, tu też poziom jest zróżnicowany i trudno się spodziewać, by Salzburg, Benfica, Porto, czy nawet Juventus albo Borussia Dortmund były w stanie zgarnąć trofeum. Ale już jednoczesna obecność Realu, Atletico, Bayernu, Manchesteru City, PSG, Interu czy Chelsea powinna gwarantować nutkę niepewności.

Podczas losowania zadbano, by drużyny z tej samej konfederacji nie trafiały na siebie w grupach. Wyjątkiem jest Europa, ale tu pilnowano, by nie dochodziło do spotkań więcej niż dwóch zespołów z tego kontynentu. Tak więc Real zagra w fazie grupowej z Salzburgiem, Bayern z Benficą, Manchester City z Juventusem, a PSG z Atletico. Sportowo to ten mecz zapowiada się na najciekawsze starcie pierwszej fazy.

Kluczowe pytanie brzmi jednak, czy to znów będzie sprawa wyłącznie europejska. Poziom zapowiada się na bardzo zróżnicowany. Trudno porównywać siłę drużyn z różnych kontynentów, które nigdy ze sobą nie grały, niemniej przy pomocy Opta Power Ranking można spróbować ją oszacować. Jedenaście najsilniejszych na papierze zespołów pochodzi z Europy. Jedynie dołujący ostatnio Salzburg teoretycznie jest słabszy od kilku drużyn z innych kontynentów. Na jedną z nich, czyli saudyjskie Al Hilal trafił już w grupie. Może się zdarzyć, że Austriacy będą jedynymi Europejczykami, którzy odpadną po pierwszej fazie.

Najsilniejszych pozaeuropejskich drużyn w rankingu trzeba, oprócz Al Hilal, szukać w Ameryce Południowej. Palmeiras, Flamengo, Botafogo czy River Plate wydają się zespołami, które przy korzystnym układzie drabinki mogą pograć w turnieju trochę dłużej. Także Al Ahly oceniane jest obecnie jako silniejsze od Salzburga.

O tym, jak zróżnicowany będzie poziom, można się przekonać, nanosząc w rankingu Opty na uczestników Klubowych Mistrzostw Świata kluby z… Ekstraklasy. Raków Częstochowa i Lech Poznań są według algorytmów mocniejsze od niemal połowy drużyn, które zagrają w czerwcu i w lipcu w Stanach Zjednoczonych. Patrząc z dołu stawki, Al Ain i Auckland City miałyby problem, by utrzymać się w polskiej lidze. Wydad i Ulsan to poziom środka polskiej stawki. Pachuca, Esperance i Urawa nie byłyby faworytami z Jagiellonią. A Legia powinna sobie poradzić ze Seattle Sounders czy Fluminense. To oczywiście tylko szacunki, ale pokazujące, jak trudno będzie drużynom spoza Europy przeciwstawić się najsilniejszym klubom Starego Kontynentu.

O CO GRAJĄ EUROPEJCZYCY?

Nowy turniej najmniej jest oczywiście na rękę Europejczykom. Jednocześnie FIFA zadbała o odpowiednią motywację tutejszych klubów. Za sam start każdy z klubów zrzeszonych w UEFA ma zagwarantowane ponad 11 milionów euro. Dalsze kwoty zależą od wyników sportowych, ale zwycięzca może zgarnąć przeszło 115 milionów. Biorąc pod uwagę, że PSG za niedawną wygraną w Lidze Mistrzów dostało łącznie 148 milionów, a Barcelona i Arsenal, dochodząc do półfinału, zyskały po 116 milionów, nagrody przygotowane przez FIFA wyglądają godnie.

Desire Doue świętujący mistrzostwo Francji

To oczywiście sprawiło, że mimo początkowych głosów ze strony piłkarzy i trenerów o braku zainteresowania nowymi rozgrywkami, kluby jak najbardziej chciały wziąć w nich udział. Zwłaszcza że chodzi także o korzyści długoterminowe. Pokazanie się globalnej publiczności na pozaeuropejskich rynkach, gdzie klientela jest mniej niż w Europie nasycona futbolem. To wszystko daje nadzieje, że kluby potraktują rozgrywkę poważnie, co powinno gwarantować wysoki poziom.

Dochodzą także historie stricte sportowe, bo Klubowe Mistrzostwa Świata będą już dla ich uczestników wstępem do nowego sezonu. Xabi Alonso stanie więc przed szansą zdobycia pierwszego trofeum w roli szkoleniowca Realu. Christian Chivu będzie starał się na nowo poukładać Inter po przegranym finale Ligi Mistrzów. Z kolei Simone Inzaghi będzie już uczestniczył w zmaganiach jako trener Al Hilal.

Do tego potencjalne debiuty nowych piłkarzy w klubach. Choćby Deana Huijsena czy Trenta-Alexandra Arnolda w Realu albo Tijaniego Rijndersa w Manchesterze City, powinny przyciągać uwagę kibiców w okresie, gdy było o nią stosunkowo najtrudniej.

O CO GRA RESZTA ŚWIATA?

Klubom spoza Europy trudno będzie sięgnąć po końcowy triumf albo nawet zajść bardzo daleko w rozgrywkach. W dużej mierze to jednak impreza obliczona na zainteresowanie kibica pozaeuropejskiego. Starcia klubów z różnych kontynentów z przeciwnikami europejskimi będą okazją, by się sprawdzić. Pokazać w globalnej skali, zaprezentować swoje gwiazdki i talenty szerszej publiczności. I zgarnąć pieniądze, które pozwolą umocnić pozycję na własnych rynkach wewnętrznych. Dla części klubów spoza ścisłego topu udział w Klubowych Mistrzostwach Świata będzie też ważną kartą przetargową w negocjacjach z zawodnikami, czy trenerami. Możliwość wzięcia udziału w takiej imprezie, zagrania przeciwko Messiemu, Kylianowi Mbappe czy Erlingowi Haalandowi, albo zmierzenia się z drużynami Pepa Guardioli, Luisa Enrique, czy Diego Simeone, nie każdemu się zdarza. Siłą rzeczy europejscy kibice będą przynajmniej zerkać na to, jak radzą sobie w turnieju ich kluby. A to ma szansę sprawić, że świadomość istnienia marek pozaeuropejskich także się podniesie.

POLSKIE WĄTKI

Są oczywiste i nieoczywiste. Spośród europejskich klubów biorących udział w rozgrywkach tylko w Interze występują Polacy. Mowa oczywiście o Nicoli Zalewskim i Piotrze Zielińskim, którzy będą mieli okazję zaprezentować się u nowego trenera. Ich drużyna jest jednym z poważnych kandydatów do wygrania imprezy. Jedynym oprócz nich polskim piłkarzem uczestniczącym w Klubowych Mistrzostwach Świata będzie… Miłosz Trojak. Jeszcze do niedawna kapitan Korony Kielce, który właśnie przeszedł do Ulsan HD. To właśnie dla piłkarzy jego pokroju udział w Klubowych Mistrzostwach Świata może działać jak magnes. W wieku 31 lat obrońca nagle może zagrać przeciwko Borussii Dortmund czy Fluminense, co brzmi jak przygoda życia. Obok niego w koreańskiej drużynie będzie występował Lee Jin-Hyun, w zimie sprzedany do tego klubu przez Puszczę Niepołomice.

Miłosz Trojak przed transferem do Ulsan HD

Wśród dawnych znajomych z Ekstraklasy warto zwrócić uwagę na Yawa Yeboaha. Byłego zawodnika Wisły Kraków, która w sezonie spadkowym sprzedała go do Columbus Crew za prawie dwa miliony euro. Ghańczyk dobrze odnalazł się na amerykańskim rynku i w zimie przeszedł do Los Angeles. Na razie w drużynie Llorisa i Giroud raczej jest zmiennikiem, ale regularnie pojawiającym się na boisku. W starciach z Chelsea czy Flamengo powinien więc wystąpić.

Co w polskich warunkach nieczęste, polskim śladem będzie też trener, bo w rywalizacji weźmie udział Urawa Macieja Skorży. Jego drużyna zmierzy się w grupie z Interem, River Plate i Monterrey. W żadnym z tych starć nie będzie faworytem. Ale dla polskiego trenera będą to kolejne niezapomniane doświadczenia, o jakich jego krajowi koledzy po fachu mogą tylko pomarzyć.

Polskie wątki znajdą się też naturalnie wśród sędziów. Jednym z arbitrów głównych przewidzianych do prowadzenia meczów na turnieju jest oczywiście Szymon Marciniak. Oprócz niego pracować za oceanem w najbliższych tygodniach pojadą także asystenci Adam Kupsik i Tomasz Listkiewicz oraz Tomasz Kwiatkowski jako arbiter VAR.

GDZIE I KIEDY ODBĘDĄ SIĘ KLUBOWE MISTRZOSTWA ŚWIATA?

Mecz otwarcia nowego turnieju pomiędzy Interem Miami a Al Ahly rozpocznie się w niedzielę 15 czerwca o 2 w nocy czasu polskiego. Faza grupowa potrwa do 25 czerwca. Szesnaście zespołów, które ją przetrwa, 28 czerwca rozpocznie fazę pucharową. Wyłonieni w niej finaliści spotkają się 13 lipca w New Jersey. Mecze odbywać się będą na 12 amerykańskich stadionach: w Pasadenie, Nowym Jorku, Charlotte, Atlancie, Filadelfii, Seattle, Miami, Orlando, Nashville, Cincinnati oraz Waszyngtonie. To będzie stanowić próbę generalną przed przyszłorocznym mundialem, którego jednym z głównych współgospodarzy będą Amerykanie. Kolejna edycja turnieju zaplanowana jest na 2029 rok. Miejsce, w którym się odbędzie, nie zostało jeszcze wybrane.

WIĘCEJ O FUTBOLU ZA GRANICĄ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

16 komentarzy

Patrzy podejrzliwie na ludzi, którzy mówią, że futbol to prosta gra, bo sam najbardziej lubi jej złożoność. Perspektywę emocjonalną, społeczną, strategiczną, biznesową, czy ludzką. Zajmując się dyscypliną, która ma tyle warstw i daje tak wiele narzędzi opowiadania o świecie, cierpi raczej na nadmiar tematów, a nie ich brak. Próbuje patrzeć na futbol z analitycznego dystansu. Unika emocjonalnych sądów, stara się zawsze widzieć szerszą perspektywę. Sam się sobie dziwi, bo tych cech nabywa tylko, gdy siada do pisania. Od zawsze słyszał, że ludzie nie chcą już czytać dłuższych i pogłębionych tekstów. Mimo to starał się je pisać. A później zwykle okazywało się, że ktoś jednak je czytał. Rzadko pisze teksty krótsze niż 10 tysięcy znaków, choć wyznaje zasadę, że backspace to najlepszy środek stylistyczny. Na co dzień komentuje Ekstraklasę w CANAL+SPORT.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama