Legia Warszawa ma w składzie pewne braki kadrowe. Brakuje na przykład optymalnego zastępstwa za Pawła Wszołka, gdy ten jest niedostępny przez kontuzję. Co prawda na prawym wahadle mogą grać od biedy Pankov, a także Chodyna czy Morishita. Ale w klubie przydałby się ktoś bardziej zbliżony cechami do prawego obrońcy, odkąd Goncalo Feio chętniej stawia na czwórkę w linii obrony. Problem w tym, że taki transfer został zablokowany.

Legia zimą mogła ściągnąć innego piłkarza do rywalizacji z Pawłem Wszołkiem, który wypadł z urazem po pierwszym meczu z Chelsea. Z Jagiellonią i w rewanżu w Londynie musiał zastępować go Pankov, co nie brzmi jak najlepsze rozwiązane na świecie. Sebastian Staszewski podał informację, że wcale nie musiało tak być, bo w Warszawie stwierdzono po rundzie jesiennej, że przydałby się ktoś dodatkowo na tę pozycję, ale…
Paweł Wszołek nie chciał konkurenta?
Sęk w tym, że taki pomysł zgasił Goncalo Feio do spółki z Pawłem Wszołkiem. Staszewski uzupełnił informacje Legia.net i napisał, że to główny powód rezygnacji – chodziło o to, że 32-latek nie czułby się komfortowo, mając konkurenta. A słysząc doniesienia o potencjalnym uzupełnieniu składu Legii, byłaby to całkiem ciekawa opcja. Legia przymierzała choćby Arkadiusza Pyrkę z Piasta Gliwice, który na rundę wiosenną wylądował w „Klubie Kokosa”, oraz Norberta Wojtuszka, który bryluje dziś w Jagiellonii Białystok.
CZYTAJ WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:
- Legia ograła Chelsea. Jak to wpłynie na przyszłość Feio?
- Przeżyjmy to jeszcze raz! Jagiellonia i Legia w Europie – najlepsze momenty
- Oyedele z Chelsea jak szef. Poznaliśmy wszystkie jego zalety
Fot. Newspix