Od dobrych kilkunastu miesięcy nieustannie chwalimy Jagiellonię Białystok, bo i ciągle jest ją za co komplementować. Jeśli jednak przyjrzymy się aktualnej sytuacji mistrzów Polski w lidze, to nie jest ona wcale tak komfortowa, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Podopieczni Adriana Siemieńca zanotowali ostatnio dwa potknięcia, które mocno ograniczyły ich szanse na obronę mistrzowskiego tytułu. Mało tego – Jaga zaczyna pomału czuć na plecach oddech rozpędzonej Pogoni Szczecin, która nie rezygnuje z marzeń o ligowym podium.
Dzisiejsze starcie z Legią Warszawa ma zatem dla Jagiellonii kolosalne znaczenie. Jeśli ekipa z Białegostoku zatriumfuje przy Łazienkowskiej, utrzyma się w grze o mistrzostwo Polski. Jeżeli jednak zremisuje lub co gorsza polegnie, to będzie musiała przełączyć się z trybu walki o tytuł do obrony miejsca w TOP3.
Kurczą się szanse Jagiellonii na obronę mistrzowskiego tytułu
Czy byłoby to z perspektywy białostoczan rozczarowujące?
No niby nie, zwłaszcza że pewnie niewiele osób przewidywało, iż Jaga w ogóle będzie się po raz drugi z rzędu liczyła w rywalizacji o mistrzostwo. Widzimy przecież, gdzie jest w tym sezonie Śląsk Wrocław, który poprzednią kampanię zakończył na drugim miejscu w stawce. Z ekipy Adriana Siemieńca latem 2024 roku odeszło kilku ważnych zawodników, a ci, którzy pozostali w klubie, nie mieli na ogół większego doświadczenia w łączeniu Ekstraklasy z europejskimi pucharami. Wszystko to nie przeszkodziło jednak Jagiellonii w napisaniu pięknej historii w Lidze Konferencji przy więcej niż przyzwoitej postawie na krajowym podwórku. A zatem to, że w kwietniu wciąż jeszcze dyskutujemy o szansach Dumy Podlasia na obronę mistrzowskiego tytułu, jest w gruncie rzeczy sukcesem samym w sobie.
Wolny piłkarz, odmieniec i pracoholik. Droga Adriana Siemieńca z Czeladzi do Sewilli
Spójrzmy zresztą, kto jest w tabeli przed Jagiellonią. Raków Częstochowa oraz Lech Poznań – klub bogatsze, mocniejsze kadrowo, nierywalizujące w sezonie 2024/25 na arenie europejskiej. Mało tego, jedni i drudzy szybciutko wylecieli też z Pucharu Polski. Marek Papszun i Niels Frederiksen od dawna są więc skoncentrowani wyłącznie na jednym celu – triumfie w Ekstraklasie. Adrian Siemieniec nie ma tego komfortu. Nawet w Pucharze Polski jego zespół dotarł dalej od Medalików i Kolejorza.
Już przed startem sezonu najbardziej prawdopodobny wydawał się scenariusz, że to Lech i Raków rozstrzygną między sobą losy mistrzostwa. I faktycznie, grająca w pucharach Legia nie zdołała dotrzymać kroku ekipom z Poznania i Częstochowy. Jagiellonia wciąż próbuje jednak za nimi nadążyć. Co jest tym bardziej imponujące, jeśli porównamy sobie aktualną sytuację białostoczan w ligowej tabeli z analogicznym momentem poprzedniej kampanii. Po 27. kolejkach sezonu 2023/24 Jaga miała bowiem na swoim koncie 52 punkty, czyli… dokładnie tyle samo, co obecnie. Przy blisko dwudziestu “gratisowych” występach w europejskich pucharach.
To robi wrażenie.
Superpuchar Polski jedynym trofeum Jagiellonii w tym sezonie?
Z drugiej jednak strony, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ostatni czas – wyłączając triumf nad Wisłą Kraków w starciu o Superpuchar Polski – nie jest dla Jagiellonii zbyt wesoły. Betis sprowadził ekipę Siemieńca na ziemię w Lidze Konferencji, a wyjazdową porażkę z Lechią i remis u siebie z Piastem trudno traktować inaczej, niż jako duże wpadki mistrzów Polski. Widać, że białostoczanom zaczyna brakować energii – choćby Afimico Pululu knoci sytuacje, które jeszcze nie tak dawno wykorzystałby z zamkniętymi oczami. Daje też o sobie znać krótka kołderka Jagi, bo Lamine Diaby-Fadiga czy Edi Semedo jako zmiennicy dostarczają drużynie więcej problemów niż pozytywnych impulsów. Taki João Moutinho też wygląda na piłkarza, któremu przydałoby się trochę czasu spędzonego na ławce rezerwowych.
Siemieniec stara się widzieć szklankę do połowy pełną. Po porażce z Betisem stwierdził, że drużyna zaprezentowała się lepiej niż latem, w wyjazdowym spotkaniu z Ajaxem Amsterdam. Że dostrzega postępy poczynione przez zespół na wielu płaszczyznach. I pewnie ma rację, tylko że sam rozwój drużyny to może być trochę za mało, by Jaga zakończyła ten sezon z trofeum cenniejszym od Superpucharu Polski na swoim koncie. Zwłaszcza że ekipa z Podlasia ma przed sobą niełatwy terminarz:
Pozostałe mecze Jagiellonii w sezonie 2024/25:
- Legia Warszawa (wyjazd)
- Real Betis (LKE; dom)
- Zagłębie Lubin (dom)
- Korona Kielce (wyjazd)
- Górnik Zabrze (dom)
- Raków Częstochowa (wyjazd)
- Śląsk Wrocław (wyjazd)
- Pogoń Szczecin (dom)
W tej chwili białostoczanie tracą siedem punktów do liderującego w Ekstraklasie Rakowa Częstochowa. Ewentualne zwycięstwo z Legią pozwoli im zatem zachować do Medalików dystans możliwy jeszcze do zredukowania na finiszu rozgrywek. Ale jeśli ta siedmiopunktowa strata do ekipy Marka Papszuna się utrzyma po dzisiejszym meczu Jagi z Wojskowymi, to obrońcy tytułu będą musieli zacząć oglądać się za siebie. I to nawet nie na Legię, lecz na Pogoń, która punktuje ostatnio jak szalona.
– Zakończenie sezonu w TOP3 przestało być marzeniem. To realny i osiągalny cel – zapowiedział Alex Haditaghi, prezes Portowców.
Pozostałe mecze Pogoni w sezonie 2024/25:
- Piast Gliwice (wyjazd)
- Raków Częstochowa (dom)
- Puszcza Niepołomice (wyjazd)
- Legia Warszawa (PP; finał)
- Radomiak Radom (wyjazd)
- Motor Lublin (dom)
- Lechia Gdańsk (dom)
- Jagiellonia Białystok (wyjazd)
Otwartym oczywiście pozostaje pytanie, do jakiego stopnia Pogoń skoncentruje się w najbliższych tygodniach na Ekstraklasie, mając w perspektywie do rozegrania finał Pucharu Polski. Wywalczenie trofeum jest niewątpliwie w Szczecinie priorytetem numer jeden, nie ma co nawet na ten temat dyskutować. Ale przedwczesne wybieganie myślami w stronę finału może przynieść skutki odwrotne od pożądanych i wytrącić drużynę ze znakomitego rytmu, w jakim znajduje się ona od początku rundy wiosennej. I chyba stąd komunikat właściciela, dodatkowo mobilizujący zespół do walki o jak najlepszy rezultat również na ligowym froncie.
***
Oczywiście nie chcemy tu zachęcać trenera Siemieńca i zawodników Jagi, by zamartwiali się na zapas. Na razie białostoczanie trzymają się na ligowym podium i mają o pięć punktów więcej od Pogoni. To fakty, a nie przypuszczenia. Ale fatalna postawa drużyn w starciu z Lechią i koszmarna nieskuteczność w spotkaniu z Piastem musi jednak mocno niepokoić, bo czarny scenariusz – czytaj: niezakwalifikowanie się do kolejnej edycji europejskich rozgrywek – wciąż pozostaje w grze. No a trochę głupio by wyszło, gdyby taki sezon Jagi – pod wieloma względami przepiękny, niezapomniany, historyczny – został tak fatalnie spuentowany.
Czyżby zatem Legia miała się zachować jak pies ogrodnika i pozbawić Jagiellonię marzeń o mistrzostwie po tym, jak sama też przestała się liczyć w walce o najwyższy stopień podium? Byłoby to dla ekipy z Białegostoku wyjątkowo bolesne. Zwłaszcza gdy przypomnimy sobie konfrontację tych drużyn w ćwierćfinale Pucharu Polski i wszystkie otaczające ją kontrowersje.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Trela: Więcej niż kaprys. Czy nowa fala bogatych właścicieli kupi polskim klubom know-how?
- Kosecki o stawianiu na młodzież: Trenerom brakuje jaj
- Obrońca Puszczy wściekły na sędziów. “Ciężki jest los małych klubów”
fot. NewsPix.pl