Legia Warszawa niestety gładko przegrała z Chelsea 0:3, pozwalając jej rozwinąć skrzydła w drugiej połowie. Mimo że skala wyzwania była naprawdę duża, nasze oceny nie są pobłażliwe, dlatego tylko jeden zawodnik otrzymał więcej niż wyjściową piątkę (skala 1-10).
Tak to widzieliśmy:
Legia Warszawa – Chelsea [NOTY, OCENY]
Kacper Tobiasz (5)
Niejednoznaczny występ. Z jednej strony świetnie przed przerwą obronił strzał Dewsbury’ego-Halla, a po przerwie rzut karny Christophera Nkunku. Oprócz tego miał jeszcze do zatrzymania kilka niezłych uderzeń, ale to już bardziej standardowe interwencje, przy których nie wypadało się pomylić.
Z drugiej strony, dwa pierwsze gole po części idą na jego konto. Na pewno mógł bardziej do boku zbić strzał Reece’a Jamesa zza pola karnego, a akcja na 0:2 zaczęła się od jego zbyt krótkiego wybicia, mimo że miał trochę miejsca i czasu, nie musiał kopać byle dalej za wszelką cenę. Koniec końców uznajemy, że Tobiaszowi bilans wyszedł na zero, nota wyjściowa się należy.
Paweł Wszołek (5)
Dopóki przebywał na boisku, defensywa Legii jakoś się trzymała, choć Chelsea zdążyła już objąć prowadzenie. W pierwszej akcji meczu Wszołek nieźle pokręcił rywalem i wywalczył rzut rożny. Później brakowało już odważniejszych akcji w jego wykonaniu, ale przynajmniej nie było do niego większych zastrzeżeń za postawę w defensywie.
Bezradność. Chelsea rozbija Legię
Radovan Pankov (3)
Chwilami nerwowy w rozegraniu. W 29. minucie w prostym schemacie zagrywał tak niekontrolowanie, że nabił bezradnego Pawła Wszołka. To jemu przy pierwszym golu uciekł dobijający Tyrique George. Na plus momenty z końcówki, jak ważny wyblok w 83. minucie czy przytomne odnalezienie w polu karnym Chelsea Biczachczjana, co zaraz potem dało najgroźniejszą sytuację Kuna.
Steve Kapuadi (3)
Od dłuższego czasu nie jest w najwyższej formie i to po prostu widać. Dopóki Legia broniła bardzo nisko z formacjami blisko siebie, wszystko wyglądało w porządku, ale gdy tylko więzy w defensywie się poluzowały, również Kapuadi nie dojeżdżał. Przy pierwszej straconej bramce nie musiał tak nerwowo wybijać piłki przed pole karne, gdzie byli tylko zawodnicy Chelsea. Przy 0:3 razem z Vinagre przyglądał się, gdy Madueke pakował futbolówkę do siatki.
Ruben Vinagre (3)
Dwa razy dobrze dośrodkował z rzutu rożnego, ale Augustyniak nie potrafił zrobić z tego należytego użytku. Do przerwy nieźle szachował Jadona Sancho. W drugiej odsłonie jednak Portugalczyk wypadł znacznie słabiej, uwypuklone zostały wszystkie jego niedostatki związane z grą obronną. Kulminacją była postawa w akcji dającej gościom trzecią bramkę.
Ruben Vinagre nie miał powodów do zadowolenia po meczu z Chelsea.
Maxi Oyedele (6)
Tak jak był wielkim przegranym meczu w Molde, tak dziś został zdecydowanie największym wygranym w szeregach Legii. Okoliczności mu sprzyjały. Gdy Wojskowi bronią nisko, braki szybkościowe Oyedele są znacznie mniej widoczne, a i tak nawet zdarzył mu się jeden znakomity powrót na pełnej prędkości po stracie Augustyniaka. Oprócz tego miał jeszcze sześć udanych odbiorów. Na 11 pojedynków wygrał aż osiem. W pierwszej połowie zanotował świetne otwierające podanie do Morishity, lecz Japończyk uderzył fatalnie.
Rafał Augustyniak (4)
Szkoda, że nie uderzał lepiej głową po centrach Vinagre z rzutów rożnych. W obronie miewał bardzo udane interwencje, jak ratunkowy wślizg blokujący Nkunku w 36. minucie czy neutralizujący Cucurellę w 65. minucie. Jednocześnie już niemal tradycyjnie Augustyniak czasami myślał za wolno, co przy tej klasie przeciwnika czasami oznaczało niefrasobliwą stratę i wprowadzenie nerwowości do defensywy. Za łatwo był ogrywany na ziemi, wygrał tu tylko dwa z ośmiu pojedynków.
Juergen Elitim (3)
Czasami robił użytek ze swojego balansu ciała i potrafił nie stracić piłki pod presją. To jednak w zasadzie tyle z istotniejszych plusów. Wywarł dziś zbyt mały wpływ na grę swojej drużyny.
Kacper Chodyna (2)
Nie chcemy być złośliwi, ale chwilami wyglądał jak 12-latek grający z dorosłymi. Musiał ze trzy razy przebierać nogami, żeby pokonać tę samą odległość, którą jego rywal pochłaniał jednym susem. Co chwila odbijał się od mocniejszych obrońców, fizycznie został stłamszony. Brak umiejętności utrzymania się przy piłce Chodyny w dużej mierze uniemożliwiał wyprowadzanie groźniejszych kontr po przechwycie piłki. Jedyne lepsze zagranie? Podanie do wbiegającego Kuna w 61. minucie.
Luquinhas (2)
Nic nie zdziałał w ofensywie. Na samym początku w trochę nonszalancki sposób zmarnował możliwość dobitki w zamieszaniu w polu karnym, posyłając lekki i bardzo niecelny strzał. Brazylijczyk zapadł nam w pamięć tylko raz – popisowym odbiorem piłki w pojedynku z Sancho. No trochę mało.
Ryoya Morishita (2)
Nie jest napastnikiem i było to widać. Beznadziejnie sfinalizował kontrę po podaniu Oyedele, a na początku drugiej połowy zepsuł dwie z rzędu bardzo dobrze zapowiadające się akcje: w 48. minucie zepsuł kontrę po wysokim odbiorze Oyedele, zaś minutę później przewrócił się bez walki, gdy była szansa wyjść z atakiem w przewadze. Dużo biegał, lecz nic z tego nie wynikało. Chyba się przemotywował.
Rezerwowi:
Patryk Kun (3)
Można go chwalić za aktywność w ofensywie, ale trzeba ganić za brak efektywności. Powinien lepiej zachować się po wbiegnięciu w pole karne w 61. minucie i powinien wykorzystać sytuację, do której nieco szczęśliwie doszedł w końcówce. W tyłach było kiepsko, awaryjne granie na prawej obronie dało o sobie znać. Kun dość łatwo był mijany, a na domiar złego sprokurował rzut karny, gdy już wydawało się, że sędzia zmieni decyzję, bo Augustyniak faulował przed linią szesnastki.
Wahan Biczachczjan, Tomas Pekhart, Claude Goncalves i Mateusz Szczepaniak grali za krótko.
PRZEMYSŁAW MICHALAK
Fot. FotoPyK