Reklama

Papszun: Przy straconym golu błędy popełniło aż czterech zawodników

Przemysław Michalak

Opracowanie:Przemysław Michalak

07 kwietnia 2025, 23:50 • 4 min czytania 24 komentarzy

Niektórzy być może spodziewali się na pomeczowej konferencji rozsierdzonego Marka Papszuna ze względu na to, że Raków Częstochowa w ostatniej akcji stracił prowadzenie z Puszczą Niepołomice i roztrwonił trochę przewagi nad Lechem Poznań. Trener Medalików był jednak bardzo opanowany i spokojnie odpowiadał na pytania.

Papszun: Przy straconym golu błędy popełniło aż czterech zawodników

Na początek Papszun samemu podsumował remis w Niepołomicach.

– Na pewno jesteśmy rozczarowani, bo dostaliśmy bramkę, która pozbawiła nas zwycięstwa w ostatniej akcji. To zawsze jest bolesne, natomiast dla mnie najgorsze jest to, że powinniśmy zamknąć ten mecz wcześniej, nie doprowadzić do takiej sytuacji, bo znaliśmy przeciwnika, wiedzieliśmy, jak będzie wyglądać mecz i wyglądał tak, jak miał wyglądać. Niestety nie ustrzegliśmy się błędów w kontynuacji po stałych fragmentach. Już wcześniej Mroziński miał świetną sytuację, a ciąg błędów w tej ostatniej akcji zdecydował o tym, że remisujemy, powiedzmy, wygrany mecz, bo gdybyśmy to wybronili, prawdopodobnie zaraz potem spotkanie by się zakończyło. Ale tak też bywa. Gratuluję Puszczy jednego punktu i determinacji, której się spodziewaliśmy i na którą byliśmy przygotowani. Gramy dalej. Jakbyśmy tu wygrali czy przegrali, to mistrzostwa i pucharów byśmy sobie nie zapewnili. Za chwilę następny mecz u siebie, musimy się do niego dobrze przygotować i wygrać przed własną publicznością – zaczął 50-letni szkoleniowiec.

Marek Papszun podsumował remis Rakowa z Puszczą Niepołomice

Zapytano go, czy fakt, iż Puszcza strzeliła gola w typowy dla siebie sposób dodatkowo go nie zdenerwował, ponieważ na pewno przygotowywał piłkarzy na tego typu walkę we własnym polu karnym przy stałych fragmentach gry.

– Trudno się przygotować, bo większość bramek pada z kontynuacji. One nie padają w pierwszym czy nawet drugim tempie, tylko po ciągu zdarzeń, jakichś drugich piłkach, zbitych, blokach, kolejnych strzałach, przypadkowych odbiciach. To nie jest łatwe, natomiast tutaj zachowaliśmy się jeszcze gorzej, bo błąd popełniło aż czterech zawodników. To jest bardzo dużo w jednej akcji, a jeżeli dzieje się to blisko pola karnego, można się spodziewać, że albo rywal będzie miał sytuację – taką miał Mroziński – albo strzeli gola. Nie wytrzymaliśmy – przyznał Papszun.

Reklama

I dodał: – Trzech tych zawodników weszło z ławki, widać było, że bardzo chcą pomóc zespołowi, ale podjęli złe działania indywidualne. Emocje w końcówce meczu wzięły górę nad zachowaniami indywidualnymi, nad którymi też mocno pracujemy. Jeden zawodnik wyskoczył, a powinien stać na nogach. Drugi się poślizgnął, trzeci dostał piłkę między nogami, czwarty nie skrócił, byłby spalony. Dużo błędów, ale to się zdarza, zespołowi przekazałem, że przede wszystkim mam zastrzeżenia do tego, że nie zamknęliśmy meczu. Już na ławce mówiłem, że jeśli tego nie zrobimy, będziemy mieli kłopoty, bo to jest naturalne grając z przeciwnikiem o takiej charakterystyce i może paść taka bramka, jaka padła.

– Musimy wyciągnąć wnioski, bo normalnie takie błędy nam się nie zdarzają, żeby dopuścić przeciwnika do dwóch czystych sytuacji po kontynuacjach plus jeszcze dwóch innych po strzałach głową – podsumował ten wątek.

Marek Papszun nie szczędził pochwał pod adresem Tomasza Tułacza, z którego Puszczą jeszcze w czasach II ligi debiutował jako opiekun Rakowa. – Słowa uznania dla Tomka, że przez tyle lat potrafi ten zespół budować i utrzymywać na takim poziomie mentalnym. To duża sprawa. Gdy latem graliśmy sparing, powiedziałem do zespołu, że dziś pewnie nikogo z Puszczy bym nie wziął, ale wziąłbym charakter tej drużyny i jej postawę, czego wtedy jeszcze nie mieliśmy. Dziś jesteśmy już na innym poziomie. Sport zaczyna się od charakteru i mentalności, Puszcza to ma – stwierdził trener częstochowian.

Raków ma obecnie trzy punkty przewagi nad Lechem Poznań i cztery nad Jagiellonią Białystok. W najbliższej kolejce zmierzy się u siebie z Radomiakiem Radom.

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Reklama

 

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Kane krytykuje sędziego i przepisy Bundesligi. Nie zagra w meczu o mistrzostwo

Wojciech Górski
0
Kane krytykuje sędziego i przepisy Bundesligi. Nie zagra w meczu o mistrzostwo

Ekstraklasa