Nieszczególnie nas zaskoczyło, że Lamine Diaby-Fadiga marnował na potęgę dogodne okazje w dzisiejszym starciu Jagiellonii Białystok z Piastem Gliwice. Ten gość jest już do tego stopnia zablokowany psychicznie, że odbudowanie jego formy może się okazać nieosiągalne nawet dla takiego fachury jak Adrian Siemieniec. Ale jeśli Afimico Pululu czy Darko Czurlinow zachowują się podbramkowych sytuacjach tak samo jak Francuz, to jest to już naprawdę poważny problem dla ekipy mistrzów Polski. Jaga miała naprawdę mnóstwo szans, by przechylić dziś szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale ostatecznie tylko zremisowała z Piastem 1:1.
Najpierw porażka z Lechią, teraz ten remis… Jeszcze parę takich potknięć i Jagiellonia na dobre wypadnie z walki o mistrzowski tytuł.
Jagiellonia Białystok – Piast Gliwice 1:1. Mistrzowie Polski znowu stracili punkty
Pierwsza połowa dzisiejszego spotkania długimi fragmentami przypominała sparing. I niby nie powinno to dziwić – Jagiellonia dopiero co grała o Superpuchar Polski, w perspektywie ma ćwierćfinałowe starcie z Betisem w Lidze Konferencji. Trudno więc było od podopiecznych Adriana Siemieńca oczekiwać super-wysokiej intensywności. Choć przecież szkoleniowiec Dumy Podlasia trochę porotował składem, więc chciałoby się jednak widzieć Jagę na nieco wyższych obrotach. Natomiast już zupełnie nie rozumiemy, co stanęło na przeszkodzie Piastowi, by podkręcić tempo, zwłaszcza gdy rywal ewidentnie nie chciał się przesadnie przemęczać.
Próby wysokiego pressingu w wykonaniu gliwiczan były wręcz kuriozalne. Tego się zresztą nie da tak naprawdę nazwać pressingiem. Piast po prostu ustawiał się na połowie przeciwnika i… nic nie robił. Nie biegał, nie naciskał, nie próbował odebrać futbolówki. Jagiellonia bez problemów się spod tego pseudo-pressingu wydostawała i miała sporo naprawdę świetnych szans do wyjścia z szybką kontrą. Problem w tym, że na którymś etapie tych akcji piłka trafiała albo pod nogi Lamine’a Diaby’ego-Fadigi, albo Ediego Semedo, co było równoznaczne z głupią stratą, nieudanym dryblingiem lub beznadziejnym dośrodkowaniem prosto w pierwszego obrońcę.
Gliwiczan do aktywniejszej gry nie pobudziła nawet strata bramki.
𝐆𝐎𝐎𝐎𝐋!
Norbert Wojtuszek daje Mistrzom Polski prowadzenie w meczu z Piastem Gliwice!
Transmisja w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/W72kISowHb
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 6, 2025
W 22. minucie Frantisek Plach skapitulował po uderzeniu Norberta Wojtuszka (przy strzale mocno pomógł mu rykoszet), lecz w żaden sposób nie wpłynęło to na tempo gry gości. Dalej celebrowali każde wybicie z piątki przez pół minuty, a każdy wrzut z autu przez pół godziny. No naprawdę zęby bolały od oglądania tego dziadostwa.
Jagiellonia straciła punkty na własne życzenie
Białostoczanie doszli zatem do wniosku, że nic poważnego im dzisiaj ze strony tak ospałego Piasta nie grozi i po zmianie stron przeszli już radykalnie w tryb ekonomiczny. Problem w tym, że goście po przerwie postanowili wreszcie pograć na poważnie w piłkę, zamiast beztrosko dreptać po murawie.
Efekt? Spektakularne trafienie wprowadzonego w drugiej połowie Thierry’ego Gale’a, który wykorzystał pasywną postawę obrońców Jagi i nie dał najmniejszych szans Sławomirowi Abramowiczowi na skuteczną interwencję. A dodajmy, że to i tak powinna być już druga bramka na koncie piłkarza z Barbadosu, ale wcześniej przegrał on pojedynek z golkiperem Jagi. Zmarnował w ten sposób znakomitą asystę od… Joao Moutinho. Nie będziemy jednak Gale’a przesadnie za tę wpadkę krytykować. Po pierwsze dlatego, że swoją drugą strzelecką okazję już wykorzystał. A po drugie, bo ofensywa Piasta z nim na szpicy wyglądała dziesięć razy lepiej niż bez niego.
𝐓𝐇𝐈𝐄𝐑𝐑𝐘 𝐆𝐀𝐋𝐄!
Kapitalnie przymierzył skrzydłowy Piasta!
Mamy 1:1 w Białymstoku!
Transmisja w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/XhdZDCbvrh
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 6, 2025
Wyrównujące trafienie uświadomiło Siemieńcowi, że tego meczu nie uda się wygrać na stojąco. Wprawdzie sabotażyści Diaby-Fadiga i Semedo opuścili boisko jeszcze przy prowadzeniu Jagi, ale zaraz po golu Gale’a zmieniony został również fatalnie dysponowany Kubicki. Tym samym gospodarze przeszli do frontalnej ofensywy. Problem w tym, że ich liderzy w gruncie rzeczy w kluczowych momentach zaprezentowali taki sam poziom, jak krytykowani przez nas wcześniej gracze. Stuprocentową sytuację strzelecką zmarnował choćby Czurlinow, a Pululu to wręcz się wygłupił, przenosząc nad poprzeczką piłkę, którą wystarczyło poturlać do bramki.
W końcówce meczu Jaga naprawdę się napracowała i wykreowała wystarczająco wiele okazji, by zanotować spokojne, komfortowe zwycięstwo. No ale nie da się zgarnąć trzech punktów, jeśli knoci się tak wiele dogodnych szans do zdobycia gola. Oczywiście białostoczanie mogą szukać wymówek, czepiać się sędziów z Japonii, którzy faktycznie popełnili kilka błędów. Ale prawda jest taka, że Jaga straciła punkty na własne życzenie. No i Raków może jej zaraz odjechać w tabeli na sześć punktów.
Szanse na obronę tytułu maleją coraz bardziej.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Trela: Wpływ trenera na formę piłkarza. Łatwe rozgrzeszanie Goncalo Feio
- Pierwsza “ofiara” dyrektora Żewłakowa? Media: On odejdzie z Legii
- Jacek Zieliński: “Trzeba pieprznąć pięścią w stół. Mogą mnie karać, nie obchodzi mnie to”
fot. NewsPix.pl