Jak poinformował dziennikarz „Sportu” Paweł Czado, władze miasta Karlsruhe postanowiły zlikwidować fragment cmentarza, gdzie spoczywa między innymi Ernest Wilimowski, 22-krotny reprezentant Polski. Konieczna jest kosztowna ekshumacja.

– Ernest Wilimowski, najwybitniejszy śląski piłkarz, jeden z najwspanialszych graczy wszech czasów, jeden z tych, których talent i umiejętności zatykają dech – w 1997 roku pochowany został na cmentarzu w Karlsruhe. Wieczorem dostałem sygnał od kolegi, który mieszka w Niemczech, że władze miasta postanowiły przeznaczyć ten akurat fragment nekropolii na inne cele. W efekcie grób może zwyczajnie przestać istnieć. Jedynym wyjściem jest ekshumacja i przeniesienie nagrobka w inne miejsce cmentarza. A może rodzina zgodziłaby się przenieść go na Śląsk? Tak czy inaczej – koszty są porażające (ponad 20 tys. euro) i tak szczerze – przerastają możliwości kibiców niemieckiego fan-clubu Ruchu, który opiekuje się nagrobkiem – przekazał Paweł Czado.
Kibice Ruchu uruchomili zbiórkę środków, by opłacić ekshumację i przeniesienie nagrobku.
Ernest Wilimowski należał do najlepszych piłkarzy swoich czasów
Ernest Wilimowski należał do najwybitniejszych piłkarzy przedwojennej Europy. Czterokrotnie wywalczył mistrzostwo Polski w barwach Ruchu Hajduki Wielkie, a z reprezentacją Polski wystąpił na mistrzostwach świata we Francji. Zdobył cztery bramki w słynnym, przegranym przez Biało-Czerwonych 5:6 spotkaniu z Brazylią.
“Wojna zabrała im najlepsze lata kariery. Nawet jeśli wrócili, nie byli już sobą”
O skomplikowanych losach Wilimowskiego, który w latach 1941-1942 grał dla kadry III Rzeszy, opowiedział na naszych łamach Mariusz Kowoll, autor książki „Futbol ponad wszystko”. – Ja, jako Górnoślązak, patrzę na tę sprawę chyba inaczej niż ludzie z innych regionów Polski. Sądzę, że łatwiej mi jest zrozumieć trudne wybory, przed którymi Wilimowski stawał. Nie są one dla mnie wcale tak oczywiste, tam nie było zero-jedynkowych sytuacji. Wiele osób zapomina nawet, że on urodził się jako Niemiec. Teoretycznie można powiedzieć, że najpierw zdradził Niemcy, skoro grał dla Polski. Jego kolejne życiowe etapy też wydają mi się niekiedy mocno niesprawiedliwie przedstawiane – chęć przeżycia, chęć normalnego funkcjonowania w trakcie tak trudnego czasu jak wojna usprawiedliwia niektóre decyzje. Tak mi się przynajmniej wydaje. Wielu ludzi decydowało się na podpisanie Volkslisty, skoro gwarantowała ona perspektywę choć trochę lepszego życia.
– Wydaje mi się, że mundial w 1942 roku, do którego ostatecznie nie doszło, dla reprezentacji Polski mógł być bardziej udany od poprzedniego. Ta drużyna dojrzała i naprawdę mogła osiągnąć bardzo ciekawy wynik. Wilimowski w 1942 roku rozgrywał swoje najlepsze mecze w reprezentacji Niemiec, był w swoim najlepszym piłkarskim wieku. To nie jest przypadek. Mam wrażenie, że reprezentacja Polski mogłaby być jeszcze lepsza niż ta, która odpadła z Brazylią – uważa Kowoll. – Anegdot wokół Wilimowskiego jest mnóstwo, wiele z nich pozostaje w sferze plotek. Ludzie wtedy w ogóle lubili się zakładać, zwłaszcza przed ważnymi wydarzeniami. Słynna była jedna sytuacja, gdy Wilimowski wygrał zakład ze swoim fryzjerem i dzięki temu miał darmowe golenie. Niekiedy go oskarżano o pijaństwo, zdarzało mu się obrażać sędziów. Niosła się za nim zła fama, stąd nie zawsze był ulubieńcem działaczy, ale cieszył się niezmiennie miłością kibiców.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Brudna wyborcza gra już trwa? Obóz Kuleszy chce zabetonować wybory
- Szwed nowym dyrektorem sportowym Rakowa? Doszło do wstępnego spotkania
- Raków na autostradzie do mistrzostwa Polski [PODSUMOWANIE KOLEJKI]
- Paweł Wojtala dla Weszło: W PZPN jest za dużo polityki, za mało sportu [WYWIAD]
- Kibice Jagiellonii bojkotują Superpuchar. “Wisła nie przystąpiła do paktu”
fot. Dawid Słaboń / Ruch TV