Reklama

Widzew zmienił zasady dla Chorwatów. Sopić układa sztab i zespół

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

28 marca 2025, 11:56 • 7 min czytania 22 komentarzy

Plotki głoszą, że transformacja Widzewa Łódź na nową modłę w pełni dokona się wtedy, gdy po klubowych korytarzach poniesie się głos Alena Nizeticia ryczącego „Dalmacijo”. RTS nie jest jeszcze tak chorwacki, lecz wpływ Mindaugasa Nikoliciusa i Żeljko Sopicia na Widzew jest ogromny. W Łodzi w subtelny sposób zmieniono kurs, porzucając wiele założeń, którymi kierowano się dotychczas.

Widzew zmienił zasady dla Chorwatów. Sopić układa sztab i zespół

Mindaugas Nikolicius działa sprawnie i szybko. Ma w klubie własnego trenera, ma także szefa skautingu, którego sam naznaczył. Słusznie, prawidłowo, od tego przecież jest dyrektor sportowy, żeby układać cały organizm na własną modłę. Tego chciał Tomasz Stamirowski, który opowiadał w wywiadach o budowaniu Widzewa wokół silnego dyrektora sportowego, tego oczekuje również Robert Dobrzycki, któremu spodobał się projekt rozrysowany przez Nikoliciusa.

Widzew Łódź gotowy do wielkich zmian. “Doszliśmy do pełnego porozumienia”

Mimo wszystko jednak to, jak szybko oddano lejce chorwackiej ekipie, może zaskakiwać tych, którzy byli przyzwyczajeni do nieco innego sposobu działania Widzewa.

Widzew Łódź po chorwacku. Mindaugas Nikolicius, Żeljko Sopić i nowe zasady

Jeśli Widzew Łódź miał dotychczas jakikolwiek szerszy plan działania, filozofię czy strategię, przejawiała się ona tym, że o wszystkim decydować musi zarząd klubu. Nie byłoby to szokujące, gdyby nie fakt, że kontrola działaczy tyczyła się nawet najbliższych współpracowników trenera. Zwykle jest tak, że szkoleniowcy w poszczególnych klubach dostają sporą swobodę w zakresie doboru sztabu szkoleniowego. Podpisując kontrakt, ściągają asystenta, trenera przygotowania fizycznego, analityka — kogo dusza zapragnie.

Reklama

Daniel Myśliwiec w Łodzi dostał możliwość wyboru jednego człowieka, z którym będzie współpracował. Człowieka, którego potem i tak mu zabrano, odgórnie decydując o zwolnieniu go z klubu.

Nie był to przypadek wyciągnięty poza nawias. Jeszcze niedawno, gdy rozmowy z Widzewem prowadził Jacek Magiera, usłyszał, że i jego obowiązywać będzie reguła: sztab ustalamy my. W negocjacjach kluczono wokół tego, czy Magiera będzie mógł zaprosić do Łodzi jednego współpracownika, co mocno nie pasowało trenerowi, który niedawno rozstał się ze Śląskiem Wrocław. Tam jego sztab był spory, lecz Widzew był w tej kwestii nieprzejednany.

Gdy w klubie pozwalają ci na jednego asystenta, a potem i tak go zwalniają

Do czasu. Żeljko Sopić nie napotkał już przeszkód, jakie stawiano przed polskimi szkoleniowcami. Chorwat, namaszczony już przez Mindaugasa Nikoliciusa, dostał naprawdę komfortowe warunki pracy. Dwuipółletni kontrakt sam w sobie brzmi dobrze, w dodatku umowa zawiera opcję przedłużenia współpracy. Nikt w Ekstraklasie nie może liczyć na tak długą umowę — Tomasz Tułacz oraz Mateusz Stolarski też podpisali kontrakty obowiązujące jeszcze przez dwa lata, ale bez wspomnianej opcji prolongaty.

Jeszcze ciekawsze jest jednak to, że Sopić zalał Łódź swoim sztabem. Wraz z Chorwatem w Widzewie pracę znaleźli jego rodacy: Dario Grabusić w roli asystenta, Josip Pausić jako analityk oraz Ivan Ćuković pełniący funkcję trenera przygotowania motorycznego. Nieugiętość poszła w las, tym razem warunki trenera zostały przyjęte. Pion zarządzający zdołał przeforsować swoje interesy — na przykład umieszczenie Patryka Czubaka w roli pierwszego asystenta, co jest istotne nie tylko z nazwy, ale z powodu punktacji do UEFA Pro — lecz wyglądało to bardziej jak kompromis niż narzucanie własnej wizji.

Reklama

Nowe porządki w Widzewie. Dyrektor wymienia współpracowników [NEWS]

Sopić chce grać inaczej niż Myśliwiec. Stawia na motywację

Wizja zmieniła się także w zakresie tego, jak Widzew chce grać w piłkę. Żeljko Sopić wbił już szpileczkę Danielowi Myśliwcowi, stwierdzając, że jeśli ktoś pressuje, przegrywa mecze i wciąż pressuje, to nie jest zbyt mądry. Nie zapominajmy jednak, że Myśliwca zatrudniano właśnie według tego klucza. Jego zespół miał grać w ten sposób, po prostu, kropka, takie założenia przedstawiono, z tego go rozliczano. To dlatego dochodziło do tarć z dyrektorem sportowym, który niby powinien wiedzieć, że zatrudniając trenera pod konkretny styl, trzeba dobrać do tego także piłkarzy, ale jednak nie wiedział i oceniał, że Noah Diliberto jest lepszy niż Patrik Hellebrand.

Wy tu tak żyjecie?

Można licytować się na argumenty, czy miało to sens, skoro drużyna wpadała w dołek. Można też zauważyć, że był to dołek poniekąd spodziewany, bo trenera zwolniono po porażkach w najtrudniejszym momencie terminarza, co powinien brać pod uwagę każdy, kto patrzy szerzej, ale enta analiza słuszności tej decyzji mija się z celem. Chodzi tylko o to, żeby dostrzec wyraźną różnicę w preferowanym stylu gry, bo Żeljko Sopić nie był i zapewne nie będzie trenerem, dla którego szybkość i intensywność stanowią klucz.

W pierwszym okresie pracy da się zauważyć, że Sopić oczekuje większej ostrożności i pragmatyzmu, co pewnie łączy się z ostatnimi wynikami. Żeby coś zbudować, trzeba naprawić, odbudować pewność siebie drużyny. Nie zrobi się tego tak, jak w okresie przejściowym między obydwoma trenerami — bycie zespołem reaktywnym, wycofanym, działa na krótką metę. Chorwat idzie w kierunku dominacji na boisku, po prostu chce ją osiągać nieco innymi środkami niż Myśliwiec.

Znacząco różni się od niego także pod kątem charakteru, osobowości. Daniel oglądał treningi z boku, analizował, był chłodny i wyważony. Żeljko to wulkan energii, przerywa zajęcia, instruuje, krzyknie, wymaga. Zawodnicy zauważyli już, że jest narwany i że jego zapowiedzi „szaleństwa i wkurwienia”, gdy drużynie nie będzie szło, na pewno nie są rzucane na wiatr. Dostrzeżono także, że uwielbia iść w bajerkę, motywację, budować szatnię mentalnie.

Żeljko Sopić naucza

Takich elementów jest sporo i to też absolutnie nie dziwi — takie podejście do zawodu Sopicia było wiedzą powszechną, w ten sam sposób działał w Chorwacji, choć wtedy było to łatwiejsze, bo mógł władać ojczystym językiem. Z tym szekspirowskim radzi sobie przeciętnie, więc to aspekt, który musi bardzo szybko poprawić, jeśli chce mieć taki sam wpływ na głowy piłkarzy, jak w Rijece.

Stabilność i krok w górę. Żeljko Sopić poprawiał zespoły, w których pracował

Metody Sopicia dotychczas były jednak skuteczne. Sprawdzając wszelkie rankingi określające siłę drużyny, dowiemy się, że Żeljko Sopić poprawiał sytuację klubów, w których pracował. Na wyższy poziom wzniósł HNK Gorica, Rijekę także zostawił silniejszą. Suche wyniki ma dobre, porządne, ale ciekawsze jest to, co za nimi stoi. W Goricy znacząco poprawił grę ofensywną drużyny, która zaczęła wykręcać expected goals na poziomie pozwalającym marzyć o utrzymaniu. Jednocześnie lekko poprawił też defensywę, zbliżył do siebie oba wykresy, osiągając stabilizację konieczną do walki o ligowy byt.

Przewidywane bramki dla i przeciwko Goricy według Hudl StatsBomb — drugie pole między niebeskimi słupkami to Żeljko Sopić

W Rijece było jeszcze lepiej. Absurdem wręcz było zwolnienie Żeljko Sopicia z tego klubu, bo to on odpowiada za bardzo stabilny okres gry zespołu, jeden z lepszych do spółki z Goranem Tomiciem czy Matjażem Kekiem, za którego pracy Rijeka była najlepsza. Przez większość kadencji utrzymywał bardzo dobry, pozytywny bilans expected goals do expected goals against. Jego zespół kreował znacznie więcej, poprawił grę w obronie, potrafił utrzymać formę na dłuższym dystansie. Krótko mówiąc: grał tak, jak powinien grać klub walczący o czołowe lokaty.

Działacze mogli być rozczarowani brakiem efektu w postaci trofeum, ale trzeba patrzeć na sprawę uczciwie. W Chorwacji dominuje Dinamo Zagrzeb i nawet klub z tak potężnym zapleczem jak Hajduk Split, czy też pompowany węgierskimi pieniędzmi NK Osijek, nie jest w stanie realnie Dinamu zagrozić. Rijeka Sopicia zrobiła wiele, wycisnęła maksa i osiągnęła naprawdę świetny wynik, stając się drugą siłą ligi i pucharu. Trener się obronił, mógł parafrazować Tedego: z nimi przegrać, to jak wygrać.

Jeśli Żeljko Sopić poprawi pozycję Widzewa Łódź w rankingu Elo o pięćdziesiąt punktów — tyle, ile wynosi jego średnia z chorwackich klubów — klub stanie się dziewiątym zespołem w stawce i postawi kolejny krok w kierunku wyczekiwanej odbudowy marki. W tym miejscu rankingu Elo był Daniel Myśliwiec w szczytowym momencie pracy w Łodzi. Skoro jednak apetyty są większe, na transfery mają być przeznaczone miliony, to poprzeczka wędruje w górę i oczekiwanym wynikiem będzie peak Sopicia z Rijeki, co w przełożeniu na obecną Ekstraklasę dawałoby miejsce w ścisłej czołówce, tuż za największymi.

Zostaje jednak pytanie: czy zdąży to zrobić, nim presja czasu i potencjalne kryzysy, drobne problemy, przegnają go ze stanowiska? Nie tacy jak on przekonywali się, że w polskiej piłce pierwsza pomyłka może być ostatnią.

WIĘCEJ O WIDZEWIE ŁÓDŹ NA WESZŁO:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Polecane

Praca z Małyszem, ratowanie karier i pasja do Premier League. Oto nowy trener kadry skoczków

Jakub Radomski
2
Praca z Małyszem, ratowanie karier i pasja do Premier League. Oto nowy trener kadry skoczków