Robert Lewandowski zdobył wczoraj 95. bramkę dla Barcelony, wyprzedzając Ronaldinho na liście strzelców wszech czasów Dumy Katalonii. Polski napastnik wskoczył na 20. miejsce w tym zestawieniu, zbliżając się do przeskoczenia granicy stu bramek. Jak wysoko może awansować Lewandowski? Realne wydaje się nawet miejsce w… historycznym top5.
Gdyby ktoś tak koło 2006 roku powiedział mi, że kiedyś 34-letni Polak w końcowej fazie kariery przyjdzie do Barcelony i zdobędzie w jej barwach więcej bramek od tego pana, nie uwierzyłbym. Nie ma szans – napisałem wczoraj w przypływie euforii na Twitterze, gdy Lewandowski zdobył bramkę z Osasuną. Wpis w ciągu kilku godzin dorobił się blisko stutysięcznego zasięgu, co chyba potwierdza, że nie byłem w swoim odczuciu osamotniony.
Robert Lewandowski przed Ronaldinho na liście strzelców wszech czasów Barcelony
I to oczywiście biorąc pod uwagę wszystkie różnice między oboma zawodnikami: fakt, że bramki nigdy nie były największym atutem Ronaldinho, że nie był on nawet napastnikiem, że jego prime był dość krótki. Ronaldinho dla wielu z nas jest symbolem czystego piłkarskiego geniuszu, a całe pokolenie dzisiejszych 30-latków zakochało się w jego sposobie gry w piłkę.
Ale to chyba właśnie dlatego przebicie Ronaldinho działa tak bardzo na wyobraźnię: przez magię, jaką wokół siebie roztaczał, sprawiając, że łatwo było uwierzyć, iż nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Fakt, że nasz rodak – ot, tak z marszu – przychodzi na koniec kariery do Barcelony i ładuje więcej goli od niego, jest czymś, co 20 lat temu nie miałoby prawa przyjść do głowy komukolwiek. Nie komuś wychowanemu na Ebim Smolarku w Racingu i Tomaszu Frankowskim w Elche. A to wszystko, gdy drugi z Polaków wskakuje do bramki Dumy Katalonii z emerytury, nie przegrywa meczu przez kwartał i z miejsca rozkochuje w sobie kibiców.
Co za czasy.
Gdyby ktoś tak koło 2006 roku powiedział mi, że kiedyś 34-letni Polak w końcowej fazie kariery przyjdzie do Barcelony i zdobędzie w jej barwach więcej bramek od tego pana, nie uwierzyłbym. Nie ma szans.
Lewandowski – 95 bramek dla Barcelony,
Ronaldinho – 94 bramki.Kosmos pic.twitter.com/YPt8Be3vgJ
— Wojciech Górski (@Woj_Gorski) March 27, 2025
Kto następny na celowniku Lewandowskiego?
Ale Ronaldinho to oczywiście tylko oddziałowujący na wyobraźnię symbol, bowiem jeśli chcielibyśmy porównywać jabłka do jabłek, a więc napastników do napastników, wielu z nich Lewandowski też ma już na rozkładzie. Polak dla Barcelony zdobył więcej bramek od choćby legendarnego Sandro Kocsisa, Gary’ego Linekera, Thierry’ego Henry’ego, Davida Villi czy Brazylijczyków Ronaldo i Romario.
A co przed nim? Szybki awans na kolejne pozycje w historycznym rankingu jest w zasięgu wzroku. Do Pedro (99 goli) Lewandowski traci zaledwie pięć bramek, do Juana Manuela Asensiego siedem (ten 101 goli), a dziesięć do Neymara (105).
Do końca sezonu Barcelona rozegra jeszcze przynajmniej 13 spotkań, a możliwe jest nawet 17 (w zależności od wyników w Pucharze Króla i Lidze Mistrzów). To liczba gier pozwalająca realnie sądzić, że Polak Neymara jest w stanie przeskoczyć jeszcze w tym sezonie.
A jeśli wyprzedzi obecnego gracza Santosu – przeskoczy też Eulogio Martineza i Evaristo de Macedo, mających tyle samo bramek co Brazylijczyk. Tylko jednego gola więcej ma Jose Zaldua, trzy więcej – Luis Enrique, a pięć – Estanislao Basora. To sprawia, że Lewandowskiego od 12. miejsca na historycznej liście dzieli zaledwie 15 trafień. To wynik, który – bez jakiegoś spektakularnego załamania strzeleckiego – Polak osiągnie najpóźniej na początku przyszłego sezonu.
Top10 w zasięgu wzroku, top5 jak najbardziej realne
Nieco większy dystans dzieli Lewandowskiego od top10, ale to cel jak najbardziej możliwy do osiągnięcia – aby dogonić Christo Stoiczkowa i Josepa Escolę Lewy potrzebuje odpowiednio 22 i 25 bramek. Znów: bez wyraźnego spadku formy do zrobienia w przyszłym sezonie.
Ba, realnym celem może być nawet awans na… 5. miejsce w historycznym rankingu. Samuel Eto’o i Rivaldo, zajmujący je obecnie ex aeuqo, zdobyli po 130 bramek dla katalońskiej drużyny. Lewandowski ma ich na razie 35 mniej. Ale tylko w tym sezonie ma już na koncie 36 trafień, co znów daje prosty wniosek: jeszcze jeden sezon na takim poziomie sprawi, że Polak, który do Barcelony przybył w wieku 34 lat, będzie w absolutnym topie topów strzelców w historii jednej z najlepszych drużyn świata. Wcześniej jeszcze lepszy wynik wykręcając w Bayernie Monachium, gdzie ustępuje jedynie Gerdowi Muellerowi.
Oczywiście, może się zdarzyć, że organizm Lewandowskiego, który przyszły sezon będzie kończył już jako niemal 38-latek, w końcu przestanie pozwalać mu zdobywać bramki z taką regularnością. Jednak sam fakt, że dziś atak na barcelońskie top5 wydaje się całkowicie realny, świadczy o skali tego osiągnięcia.
Poza zasięgiem Lewandowskiego jest tylko czterech graczy w całej historii Blaugrany: to oczywiście Leo Messi (672 bramki), Cesar Rodriguez (226 goli w latach 40. i 50.), Luis Suarez (195 trafień) i Laszlo Kubala (193 gole w latach 1950-61).
Lepszą średnią ma tylko Leo Messi
I jeszcze jedna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę: wśród piłkarzy, grających dla Barcelony w XXI wieku i należących do czołowych strzelców w historii klubu, lepszą średnią goli na mecz od Lewandowskiego może pochwalić się jedynie Messi. Ten dla Barcy strzelał średnio 0,86 gola na mecz, podczas gdy Polak zdobywa 0,7 gola na mecz.
Dla porównania – to wynik bardzo zbliżony do Luisa Suareza (0,69), ciut lepszy od Samuela Eto’o (0,65) i wyraźnie już lepszy od Neymara (0,56), Zlatana Ibrahimovicia (0,48), Patricka Kluiverta (0,47), Stoiczkowa (0,45), czy właśnie Ronaldinho (też 0,45). Javier Saviola (0,42), Thierry Henry (0,4) i David Villa (0,4) też osiągali gorsze strzelecko wyniki od Lewandowskiego.
Najlepsi strzelcy w historii Barcelony:
- Lionel Messi – 672 bramki,
- Cesar Rodriguez – 226,
- Luis Suarez – 195,
- Laszlo Kubala – 193,
- Samuel Eto’o – 130,
- Rivaldo – 130,
- Mariano Martin – 129,
- Patrick Kluivert – 122,
- Carles Rexach – 122,
- Josep Escola – 120,
- Christo Stoiczkow – 117,
- Estanislao Basora – 110,
- Luis Enrique – 108,
- Jose Zaldua – 106,
- Neymar – 105,
- Evaristo de Macedo – 105,
- Eulogio Martinez – 105,
- Juan Manuel Asensi – 101,
- Pedro – 99,
- Robert Lewandowski – 95.
WIĘCEJ O LALIGA NA WESZŁO:
- Absurd! Rywal Barcelony chce walkowera
- Lewandowski wszedł z ławki i wyprzedził Ronaldinho. A Szczęsny to kawał dryblera
- Lewandowski jak… Filippo Inzaghi? “Widziałbym kilka podobieństw”
fot. Newspix.pl