Nowy właściciel, nowy trener, zwycięski Widzew Łódź. Kibice tej drużyny mają powody do zadowolenia, bo po solidnym meczu ich ulubieńcy wygrali w debiutanckim spotkaniu trenera Żeljko Sopicia. Piękny gol Frana Alvareza i efektowna akcja zakończona trafieniem Juljana Shehu dały wyjazdowe zwycięstwo 2:0 nad Piastem Gliwice.
Zmiany, zmiany, zmiany – to czynnik łączący przed spotkaniem Piasta Gliwice z Widzewem Łódź. Trener pierwszej z drużyn dopiero co dowiedział się, że z końcem sezonu przestanie prowadzić drużynę, a my zastanawialiśmy się, czy wobec tego – wzorem sytuacji z Arkadiuszem Pyrką – Aleksandar Vuković nie powinien odsunąć Aleksandara Vukovicia od drużyny.
Czy Vuković odsunie od drużyny Vukovicia? Powinien
Widzew zaś po raz pierwszy grał dziś pod wodzą Żeljko Sopicia, byłego szkoleniowca HNK Rijeki. Obszerną sylwetkę Chorwata znajdziecie w tym miejscu, ale to tylko początek wielkich zmian w łódzkim klubie. Dziś oficjalnie potwierdzone zostało, że nowym właścicielem zostanie Robert Dobrzycki, wchodząc w posiadanie 76% udziałów klubu.
Pan i władca dojazdów do autostrad. Kim jest nowy właściciel Widzewa?
Piast Gliwice – Widzew Łódź. Sopić wygrał w debiucie
Widzew pod wodzą nowego trenera i pod okiem nowego właściciela 76% posiadania piłki z pewnością nie miał, ale i tak mógł być bardzo zadowolony z tego, jak układało mu się spotkanie. Zanim piłkarze Piasta Gliwice na dobre zameldowali się bowiem na boisku, już przegrywali 0:1.
Wszystko za sprawą Frana Alvareza. Hiszpan już w 7. minucie dostał podanie przed polem karnym i niby Jakub Czerwiński ruszył w jego stronę, żeby zablokować strzał, niby Jorge Felix wracał zza jego pleców, ale obaj robili to w takim tempie, że gdyby Alvarez chciał, zdążyłby jeszcze przed strzałem wypić kawę i podgrzać kanapkę w mikrofali. W końcu uznał, że czekania dość i huknął po widłach bramki Frantiska Placha. 33-letni Słowak nie miał nic do powiedzenia.
W 21. minucie Widzew podwyższył na 2:0, przeprowadzając wprost wzorową akcję. Naprawdę – wzorową. Patrzyliśmy na nią kilkukrotnie i zagrało tam absolutnie wszystko. Najpierw Bartlomiej Pawłowski zszedł głęboko do środka, tworząc zresztą miejsce na lewej stronie Juljanowi Shehu. Zanim jednak piłka dotarła do Albańczyka, Pawłowski zagrał między linie, gdzie Alvarez wyciągnął z linii obrony Jakuba Czerwińskiego. Hiszpan wymienił szybkie podanie z Lubomirem Tuptą i uruchomił na prawym skrzydle Jakuba Sypka. Ten tylko zagrał wzdłuż bramki i zamykający akcję Shehu strzelił do pustej bramki. Akcja jak z podręcznika!
W tym momencie spotkanie było już ułożone pod dyktando Widzewa. Przed przerwą łodzianie grali rozsądnie i jeśli dopuszczali rywala do strzałów na własną bramkę – to głównie z dystansu. Przy strzale Grzegorza Tomasiewicza Rafał Gikiewicz miał niespodziewane kłopoty, więc Piast zaczął próbować tego rozwiązania częściej. Ale już przy uderzeniu Erika Jirki były bramkarz Augsburga w pełni się zrehabilitował.
Gikiewicz i nieuznany gol zatrzymały Piasta
Gikiewicz sprawdzany na poważnie był dopiero w drugiej połowie. To wtedy przewaga Piasta z minuty na minutę stawała się coraz wyraźniejsza. Ekipa Vukovicia bombardowała pole karne Widzewa dośrodkowaniami i choć z przodu nie miała „wieżowców”, była bliska powodzenia.
Jak choćby wtedy, gdy głową uderzał mierzący zaledwie 167 cm Tomasiewicz, lecz bramkarz Widzewa zanotował akurat znakomitą paradę. Jeszcze lepiej spisał się po kilkunastu sekundach, gdy poprawił – także głową – Jirka. Ale Gikiewicz nie dał się pokonać.
W 65. minucie golkiper gości wreszcie skapitulował, ale radość kibiców w Gliwicach była przedwczesna. Raz jeszcze zagrożenie miało miejsce po dośrodkowaniu – tym razem po rzucie rożnym uderzał Czerwiński, a choć Gikiewicz zdołał odbić to uderzenie, to przy dobitce Tomasa Huka był już bezradny. Sytuacja długo była sprawdzana przez system VAR, czy Huk na pewno był na spalonym, ale ostatecznie arbiter nie zdecydował się bramki uznać.
Nieuznany gol był w pewien sposób punktem zwrotnym w tym meczu – Widzew dobrze odczytał sygnał ostrzegawczy i konsekwentnie odpychał Piasta od własnego pola karnego. Gliwiczanie zaś, choć wcześniej wydawali się nabuzowani i przez pewien czas na murawie pachniało kontaktowym golem, od tamtej pory wyraźnie spuścili z tonu.
Podopieczni Vukovicia niby byli przy piłce, niby wrzucali ją w pole karne, niby próbowali uderzeń – ale to wszystko robili bez przekonania. Jakby przez ostatnie 20 minut stracili wiarę, że są w stanie jeszcze odrobić straty. A Widzew umiejętnie schładzał mecz.
Widzew dogonił Piasta w liczbie punktów w tabeli
To wszystko złożyło się na wygraną w debiucie Sopicia – jego zespół nie zachwycił, ale zagrał solidne spotkanie, mając dwa efektowne momenty i oba zamieniając na bramki. Dało mu to bardzo ważne trzy oczka – łodzianie odsunęli się od strefy spadkowej na dziesięć punktów.
Co więcej, Widzew w tabeli zrównał się punktami z Piastem, a także z Koroną Kielce i GKS-em Katowice, które swoje spotkania rozegrają odpowiednio przeciwko Radomiakowi (dwa punkty za Widzewem) oraz Górnikiem Zabrze.
Dla Piasta z kolei, pogodzonego już ze zwolnieniem Vukovicia, była to trzecia porażka z rzędu. Wcześniej w tym sezonie taka sytuacja miała miejsce tylko raz.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Koulouris: Legia? Były jakieś rozmowy?
- Ważny zawodnik Motoru Lublin zrywa umowę z klubem
- Nowy wspaniały świat Widzewa [KOMENTARZ]
Fot. Newspix