Optymistyczny i pozytywnie nastawiony do życia Michał Probierz zabrał się za rozrysowanie sytuacji reprezentacji Polski na starcie eliminacji mistrzostw świata. Selekcjoner zapowiedział, że zamierza w nich robić to, co ćwiczyliśmy w Lidze Narodów. Pytanie, czy to obietnica, czy może groźba?
Jak dobrze wiemy, selekcjoner reprezentacji Polski od dawna upiera się, że jego drużyna gra ofensywnie i jeśli narracja nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów. Odstawmy jednak na bok złośliwości i skupmy się na przekazie, który płynie z ust Michała Probierza przed meczami z Litwą oraz Maltą. Zdaniem trenera przed nami okres, w którym zobaczymy efekty tego, nad czym pracował w trakcie Ligi Narodów, która, jak sam stwierdził, była „okresem przygotowań”.
— Każda strata punktów będzie mogła kosztować awans. Od samego początku musimy grać dobrze, wprowadzać rzeczy, które robiliśmy w Lidze Narodów. Grać ofensywnie, szukać dogrania, dostarczać piłkę Robertowi Lewandowskiemu. Musimy też zdecydowanie lepiej bronić, bo za łatwo jeden czy drugi zespół zdobył przeciwko nam bramkę. Nastawieni jesteśmy pozytywnie. Wypadł na jeden czy drugi zawodnik, ale trzeba się z tym liczyć, że będą kontuzje — mówił dziennikarzom Probierz.
Selekcjoner bardzo szybko zadeklarował też, że nie zmieni ustawienia zespołu, bo „nie mamy skrzydłowych regularnie grających na tych pozycjach”. Nie mamy też Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego, ale trener dostrzega szansę na innych zawodników, którzy mogą wejść w buty liderów zespołu. O kim mowa?
Moder liderem, Cash przyjacielem. Michał Probierz przed meczami z Litwą i Maltą
Przede wszystkim o Jakubie Moderze, wokół którego krążono przy kilku okazjach. Michał Probierz w końcu jest zadowolony, że potencjalny lider drużyny regularnie gra w klubie.
— Bardzo szkoda byłoby stracić taki talent. Wspieraliśmy go, jak mogliśmy, nawet gdy nie grał w Brighton. Wierzę, że będzie silnym punktem reprezentacji Polski na lata. Kluczowe będzie to, żeby nie złapał żadnej kontuzji w najbliższym czasie — mówił selekcjoner, którego cieszy także uniwersalność Modera, którą dostrzeżono także w Rotterdamie. — W Feyenoordzie grał na szóstce, ósemce i dziesiątce, jest silnym punktem. Zrobimy wszystko, żeby jak najlepiej go wykorzystać. Potrafi wiele zrobić w ataku pozycyjnym, będzie bardzo ważnym ogniwem w drugiej linii.
Wygląda na to, że druga linia będzie więc budowana wokół Modera. Dowiedzieliśmy się też, że ostatnia formacja na pewno nie doczeka się wielkiej rewolucji. Matty Cash to dla Probierza „tylko i wyłącznie wahadłowy”. Z kolei wobec absencji Nicoli Zalewskiego „niespodzianek nie będzie”, więc można w ciemno założyć, że na bokach obrony zobaczymy i Przemysława Frankowskiego i wspomnianego już Casha, z którym trener — jak twierdzi — ma dobre relacje.
— W ostatnim okresie Matty Cash przed każdym zgrupowaniem był kontuzjowany. Jak ktoś nie wierzy, nich sprawdzi terminarz. Od pewnego czasu jestem z nim w kontakcie, rozmawialiśmy, nie ma między nami złej krwi.
Selekcjoner stara się też utrzymać dobre relacje z Simone Inzaghim, którego na konferencji… przepraszał. Chodzi o doniesienia włoskich mediów, które twierdziły, że trener Interu płonął gniewem na wieść o tym, że Probierz powołał do kadry leczącego uraz Zalewskiego.
— Kwestia zdenerwowania to kwestia przekazu medialnego. Z Nicolą było ustalone, że jeśli zagra z Atalantą, będzie powołany. Doktor rozmawiał potem z lekarzem Interu i stwierdzili, że nie ma sensu, żeby Zalewski przyjeżdżał. Jeśli jednak zdenerwowałem Simone Inzgahiego, to przepraszam, że nadwyrężyłem jego nerwy.
Michał Probierz: Bardzo istotne jest kierowanie karierami młodych zawodników
Sporo czasu poświęcono także sprawom Ekstraklasy. To znaczy: powołaniom z niej. Na samym początku Michał Probierz pomachał szabelką w kwestii samej liczby zawodników z polskiej ligi, która stawiła się na zgrupowaniu.
— Jak powołujemy ich dużo, to pytacie, dlaczego tak wielu. Jak niewielu, to dlaczego nie ma ich więcej. Naturalna kolej rzeczy, powołaliśmy tych, którzy mogą dać najwięcej.
Ciekawym rozwinięciem tego wątku była odpowiedź na pytanie o dodatkowe powołanie dla Mateusza Skrzypczaka. Obrońca o profilu build-up center back, który z poprzedniego zgrupowania wyleciał z powodu urazu, wydawał się naturalnym kandydatem do gry z Litwą oraz Maltą, gdzie umiejętność wprowadzenia piłki będzie niezwykle istotna. Tymczasem stoper Jagiellonii znalazł się na liście wybrańców dopiero wtedy, gdy z kadry wypadł Sebastian Walukiewicz.
— Zdaję sobie sprawę, że były dywagacje o Mateuszu Skrzypczaku. Zawsze trzeba było kogoś skreślić, żeby powołać kogoś innego. W Lidze Narodów miałby większe szanse grania, dzisiaj mamy zawodników, którzy są w klubach, regularnie przyjeżdżają na kadrę. Trzon, piętnastu zawodników, było chyba na każdym zgrupowaniu. Życzę mu, żeby dobrze pokazał się w treningu, ale to musi mieć swoją kolej, jeśli chodzi o reprezentację — tłumaczył Michał Probierz.
Selekcjoner odniósł się także do zarzutów o to, że przebudowa reprezentacji Polski w jego wykonaniu to ściema, bo ani średnia wieku, ani liczba debiutantów, nie odbiega od tego, co serwowali nam jego poprzednicy.
— Uważam, że jest grupa, która wchodzi do reprezentacji i potrzeba czasu, żeby coś zmienić. Mieliśmy prezentację o tym, ile czasu potrzeba zawodnikom, żeby rozegrali pełne trzy mecze w kadrze. W topowym okresie, w 2016 roku, debiutantom potrzeba było na to roku i dziewięciu miesięcy.
Wreszcie doczekaliśmy się obietnicy tego, że piłkarze z Ekstraklasy — jeśli tylko będą w formie przez dłuższy okres — doczekają się swojej szansy. Padło nawet nazwisko Mariusza Fornalczyka.
— Jeśli dalej będzie prezentował taką formę, ma szansę na dostanie się do kadry. Każdy, kto strzela bramki, ma asysty, dużo broni, ma szansę grać w reprezentacji. Faktycznie zmniejszyliśmy powoływaną grupę względem Ligi Narodów, żeby wygrać te eliminacje.
Michał Probierz odniósł się jeszcze do kwestii, którą poruszono w pytaniach do Roberta Lewandowskiego. Mianowicie: o brak młodych, polskich zawodników, którzy przebijają się w silnych ligach zagranicznych.
— Robert wyjechał jako król strzelców ligi polskiej. Wielu zawodników wyjeżdża bardzo młodo. To złożony problem, trzeba spojrzeć na kulturę fizyczną. Brakuje SKS-ów w szkołach, na orliku, gdy grałem z synem, był jeden chłopak. Trzeba stworzyć warunki. Szkolenie się poprawiło, ale brakuje nam rywalizacji, gdy wyjeżdżamy za granicę, żeby dostać się do najlepszych klubów. Uważam, że jest grupa, która może to zrobić, ale patrzę też na młodzieżówkę, którą prowadziłem i losy tych zawodników. Takich zawodników, jak Filip Marchwiński, który wyjechał i nie gra, można mnożyć. Bardzo istotne jest kierowanie karierą młodych piłkarzy, oni czasami wyjeżdżają z seniorów w Polsce do rozgrywek juniorskich.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Robert Lewandowski myśli o setnym golu dla reprezentacji. “To kuszące”
- Cash-back! Probierz musiał i powołał
- Odmładzanie kadry to mit. Średnia wieku jak za późnego Santosa
fot. FotoPyK