Śląsk Wrocław zwyciężył wczoraj na wyjeździe ze Stalą Mielec 4:1 i wciąż nie można go skreślać w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Trener Ante Simundza zaznaczył jednak na konferencji prasowej, że nie czuje ulgi po tej wygranej, bo jego drużyna wciąż znajduje się na dnie tabeli.
Wrocławianie mieli wczoraj pewne problemy z przebiciem się przez defensywę Stali, mimo że od 39. minuty spotkania grali w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Damiana Kądziora. Ich pewnością siebie wstrząsnął zwłaszcza rzut karny, zmarnowany przez Petra Schwarza przy wyniku 1:1.
– Bardzo ważne jest to, że trzymaliśmy się planu. Nie ma znaczenia, czy strzela się karnego czy nie, ale rozumiem, że może mieć to wpływ na drużynę. Dzisiaj mentalnie byliśmy dobrze przygotowani i mieliśmy głód trzech punktów. To dla nas wszystkich bardzo ważne – przyznał Simundza, cytowany przez klubowe media. – Słaba gra w przewadze była efektem tego, że nie strzeliliśmy karnego. Nie zachowywaliśmy spokoju przy piłce. Zaakceptowaliśmy sposób gry przeciwników. Potem uspokoiłem moich piłkarzy, a ich gra się poprawiła. O to mi właśnie chodzi, kiedy mówię, że trzymaliśmy się planu.
– Jesteśmy bliżej Stali, pięć punktów za nią w tabeli. Nie czuję ulgi, bo wciąż jesteśmy z tyłu, ale to daje nam motywację i energię na przyszłość – dodał szkoleniowiec Śląska. – To był bardzo dynamiczny mecz. Wiele rzeczy się wydarzyło. Na pewno zarówno kibice na stadionie, jak i przed telewizorami są zadowoleni. My też jesteśmy zadowoleni z tych trzech punktów na tak trudnym wyjazdowym terenie.
Po 25 seriach spotkań Śląsk ma na koncie 18 punktów. Wczoraj odniósł dopiero trzecie ligowe zwycięstwo w sezonie 2024/25.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Odpłynął, dostał burę”. Jak Mariusz Fornalczyk został czołowym skrzydłowym ligi
- Niezwykły wyczyn Majchrowicza. Nikt w XXI wieku nie miał lepszej skuteczności
- Królewski nie wytrzymał. Nazwał kibica idiotą i kazał mu “wyp…lać”
fot. NewsPix.pl