Reklama

Jagiellonia w Belgii. Jesus Imaz: Chcemy wygrać Ligę Konferencji

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

12 marca 2025, 19:42 • 7 min czytania 56 komentarzy

Jagiellonia Białystok rośnie, rozwija się, staje się międzynarodowa. Na klubowego maila spływają kolejne powołania. W reprezentacji kraju zobaczymy Afimico Pululu, Darko Czurlinowa, zapewne także Mateusza Skrzypczaka. – Niedobrze, bo w przerwie na kadrę nie odpoczną! – Adrian Siemieniec żartem przerywa salwę pochwał pod ich adresem. – Co to mówi o naszym zespole? Odpowiedź zostawię wam – dodaje.

Jagiellonia w Belgii. Jesus Imaz: Chcemy wygrać Ligę Konferencji

Gdy Adrian Siemieniec obejmował Jagiellonię, międzynarodowym doświadczeniem w szatni pochwalić mogli pochwalić się tylko weterani: Michał Pazdan, Tomasz Kupisz i Taras Romanczuk. W dodatku w przypadku dwóch pierwszych była to ciekawostka z przeszłości. Romanczuk był natomiast w kadrze świeżakiem, którego ku zaskoczeniu wszystkich Michał Probierz ledwie zdążył odświeżyć.

Lada moment na marcowe zgrupowania rozjedzie się jednak znaczna część wyjściowej jedenastki Jagiellonii. W Brugii zapytaliśmy trenera Siemieńca o to, ile ten fakt dla niego znaczy i jak świadczy to o rozwoju drużyny, którą prowadzi do coraz śmielszych celów. Jak śmiałych? Wystarczy zacytować słowa człowieka, który usiadł obok trenera. Jesus Imaz na pytanie o to, jak daleko wybiega w przyszłość, gdy myśli o pucharach, bez zastanowienia rzucił:

Jagiellonia Białystok w Belgii. Jesus Imaz: Chcemy wygrać Ligę Konferencji

Chcemy wygrać Ligę Konferencji, ale musimy praktykować metodę małych kroków. Nie ma znaczenia to, co działo się tydzień temu w Białymstoku. Nie ma żadnych spekulacji o tym, czy remis nam wystarczy, będzie dla nas dobry. Mamy trochę urazów, chorób w zespole, ale zdajemy sobie sprawę, jakie wyzwanie jest przed nami. Każdy jest gotowy i chętny do gry.

Niestety dla Adriana Siemieńca: nie każdy. O sytuacji kadrowej Jagiellonii wiele mówi fakt, że prawą obronę obsadził ostatnio Tomas Silva, piąty (!) w kolejności zawodnik wypróbowany na tej pozycji. Ten najważniejszy, Michal Sacek, nie przyleciał do Belgii, wciąż leczy kontuzję. Pojawiło się jednak światełko w tunelu, bo bystre oko reportera dostrzeże w Brugii Norberta Wojtuszka, który może dostać minuty w meczu z Cercle.

Reklama

— Co do możliwości skorzystania z wracających po kontuzjach piłkarzy: zdecydujemy o tym po krótkim, porannym rozruchu — stwierdził trener Siemieniec.

Jagiellonia zabrała na wyjazd każdego, kto był pod ręką. Nawet Ediego Semedo, który nie jest uprawniony do gry w Lidze Konferencji. Szkoleniowiec wyjaśnił jednak, dlaczego taki ruch z jego punktu widzenia jest ważny i ma sens. Widać, że trener otoczył go opieką. Po ostatnim spotkaniu ligowym wziął go pod ramię i spokojnie tłumaczył, dlaczego z niego nie skorzystał, deklarując, że doczeka się swoich szans.

— Chcemy budować spójność grupy. Nie jest to łatwa sytuacja, gdy jeden zawodnik jest niezgłoszony i nie może być z drużyną od wtorku do piątku. To cały tydzień bez zespołu. Przygotowujemy się nie tylko do czwartku, ale też do kolejnego spotkania. Edi Semedo jest z nami, jest częścią drużyny. Chcę mieć czas z nim popracować, gdy będzie na to moment.

Edi Semedo zadebiutował już w barwach Jagiellonii Białystok

Światło na to, po co niezgłoszeni zawodnicy jeżdżą za swoimi kolegami po Europie, rzucił ostatnio Kamil Pestka, który wspominał, jak jego obecność na pucharowych wyjazdach wykorzystywał Dawid Szwarga.

Reklama

— Często dzień po meczu trenowaliśmy na miejscu, wyrównawczo i dopiero wracaliśmy do Polski. Wolałem to niż siedzenie w domu i oglądanie meczu w telewizji. Zawsze można było wyciągnąć jakieś wnioski. Podchodziłem do tego pozytywnie, fajnie było spędzić czas z chłopakami na takich meczach — mówił nam boczny obrońca Radomiaka.

Kamil Pestka: Raków organizacyjnie jest jak zachodni klub [WYWIAD]

Dodatkowa para rąk i nóg na zajęciach zawsze się przyda. Choćby po to, żeby jak najlepiej odwzorować grę rywala, którego Adrian Siemieniec — mimo sporej zaliczki z Białegostoku — nie lekceważy. Przed nim nietypowa sytuacja: zarządzać podejściem zespołu, który może być aż nadto pewny siebie.

— To mentalnie skomplikowany proces, aczkolwiek Jesus Imaz powiedział to, czego oczekiwałbym od drużyny — nie rozmawialiśmy o tym przed i nie ustaliliśmy wspólnej wersji, ale cieszę się, że jesteśmy spójni, jeśli chodzi o proces myślenia. Musimy być emocjonalnie zbalansowani, skupić się na zadaniu do wykonania, nie być przesadnie pewnym siebie, ale też nie popadać w bojaźń, bo nie ma takiej potrzeby — stwierdził i dodał, odnosząc się do wrażeń z pierwszej konfrontacji z Cercle Brugge:

— Czułem, że Cercle to drużyna, która ma duży potencjał. Widać, że zawodnicy mają potencjał motoryczny, ale też do działań z piłką. Czuć, że oni są groźni, nawet jeśli wydaje ci się, że wszystko jest pod kontrolą. Ich zawodnicy jedną akcją mogą zrobić dużo nieprzyjemnych dla przeciwnika rzeczy. Kwestią czasu jest, kiedy potencjał tej drużyny zostanie uwolniony. Dołożymy wszelkich starań, żeby to się nie stało jutro.

Adrian Siemieniec podczas treningu Jagiellonii w Brugii

Skrzypczak, Pululu, Czurlinow. Siemieniec o reprezentantach z Jagiellonii: Niedobrze, nie odpoczną!

Wspomniane na wstępie powołania do reprezentacji narodowych mogą Jagiellonii tylko pomóc. Zawodnicy dostali kolejny dowód na to, że rosną, że ich praca ma sens i jest doceniana. Chodzi przede wszystkim o Afimico Pululu, lidera klasyfikacji strzelców Ligi Konferencji. W Brugii spotkałem się z Rembertem Vromantem, dyrektorem sportowym Cercle Brugge, który jest wysokiej klasy specjalistą w zakresie łowienia talentów. Ciężko nawet wybrać najlepszą referencję i potwierdzenie tej tezy.

Czy jest nim fakt, że był szefem skautingu w belgijskiej federacji, gdzie w wybitnych jednostkach można przebierać? Czy może to, że kilkanaście lat wstecz dostrzegł w Kolumbii chłopaka zwanego Carlosem Bakką, którego ściągnął do Europy, tak jak potem Jose Izquierdo?

W każdym razie Vromant cmokał nad Pululu, doceniając jego bramkę z Cercle. Uznał go za jakościowego zawodnika wartego uwagi. Być może nie jest to poziom, na którym jest Kevin Denkey, sprzedany niedawno przez klub z Brugii za piętnaście tłustych milionów euro, ale Afimico jest na fali wznoszącej. Rok młodszy od niego Denkey zdążył już natrzaskać blisko czterdzieści gier dla reprezentacji Togo. Dla Pululu międzynarodowa droga dopiero się zaczyna i z pewnością jeszcze bardziej podniesie ona jego wartość.

— Jako trener i osoba, której na nim zależy, wspierałem go w tym, ale w sposobie myślenia, nie w samej decyzji, którą musiał podjąć. On sam musiał czuć, dla jakiego kraju chce grać. Trzeba się z tym utożsamiać. Afi jest dzisiaj szczęśliwy, ma duże możliwości spełniać się na arenie międzynarodowej i bardzo się z tego cieszę — stwierdził Adrian Siemieniec, gdy zapytałem go o to, jak Pululu zareagował na powołanie do reprezentacji Angoli.

Duch Puszczy, “Szrotomierz się grzeje” i “Co za tur!”. Historia Afimico Pululu

Trener może się uśmiechnąć i przypiąć sobie order. Oto zawodnik, o którego walczył, któremu zaufał od pierwszego dnia, otaczając go opieką i zapewniając, że ma na niego plan (i miał!) dorobił się statusu reprezentanta kraju. Ba, na dobrą sprawę walczyły o niego dwie drużyny narodowe, to osiągnięcie nie w kij dmuchał, którym nie każdy może się pochwalić.

Adrian Siemieniec i Afimico Pululu

Podobnie dużą sprawą będzie dla Siemieńca powołanie dla Mateusza Skrzypczaka. Nie ukrywajmy: wszyscy się go spodziewamy. Nawet cechujący się naukowym podejściem do futbolu portal CIES Football Observatory typuje go jako pewniaka do rychłego debiutu w narodowych barwach. Ten byłby zresztą już za stoperem Jagiellonii, gdyby nie kontuzja, której nabawił się przed ostatnim zgrupowaniem. Zagadnąłem trenera o to, jak Skrzypczak przepracował ten bolesny moment.

— Odpowiedział swoją postawą na boisku. Nie była to dla niego łatwa sytuacja, gra w reprezentacji Polski to marzenie każdego piłkarza, zwłaszcza tak ambitnego jak Mati. Obiecaliśmy sobie, że do reprezentacji wróci i zrobimy wszystko, żeby tak było — uznał trener Jagiellonii, rozwijając myśl o to, jaką funkcję w drużynie i szatni pełni obecnie Mateusz Skrzypczak.

Jego rola w zespole w naturalny sposób rosła, bo musiał udowadniać, że zasługuje na miejsce. Jest jednym z kapitanów, członkiem rady drużyny. Rozwinął się bardzo — dzięki swojej pracy, zaangażowaniu, determinacji, temu, że nie poddał się mimo różnych momentów. Chcę pomagać zawodnikom wchodzić na wyższy poziom i stać się najlepszą wersją siebie.

Pochwała ciężkiej pracy. Czy Skrzypczak wzmocni środek obrony reprezentacji?

Taką pomoc otrzymał od Adriana Siemieńca także Darko Czurlinow. Facet, który reprezentantem Macedonii Północnej został jeszcze przed osiemnastką, który zdążył dograć kilka piłek do Gorana Pandewa, lokalnej legendy, wreszcie — który przeżył historyczne dla Macedończyków mistrzostwa Europy. Teraz, po udanych występach w Białymstoku i przełamaniu się pod kątem konkretów: goli, asyst, wraca na poziom, na którym powinien grać regularnie.

— Nie będziemy sobie przypisywać zasług za zrobienie z niego reprezentanta, bo był nim zanim do nas trafił. Chociaż… Można zaliczyć, żeby podbić statystyki! — uśmiechnął się na koniec Adrian Siemieniec, od razu kontynuując myśl w podobnym tonie. — Dla trenera to niedobrze. W przerwie na kadrę nie odpoczną

Zbigniew Boniek spuentowałby ten wątek w swoim stylu. Chciałeś rower, to pedałuj. W przypadku trenera Siemieńca liczba podobnych wyzwań, rozterek i powodów do dumy będzie tylko rosła. I bardzo dobrze, bo zasłużył. Zresztą, jeśli w międzyczasie pijany nie przejedzie na pasach zakonnicy w ciąży (zawsze dobrze rzucić niespodziewany cytat z Adama Michnika) to za parę lat i on w przerwie reprezentacyjnej nie będzie odpoczywał.

WIĘCEJ O JAGIELLONII BIAŁYSTOK NA WESZŁO:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

MMA

Błachowicz pokazał, że nadal swoje potrafi. Ale walki nie wygrał

Sebastian Warzecha
3
Błachowicz pokazał, że nadal swoje potrafi. Ale walki nie wygrał
Polecane

Polka jeszcze nie straciła seta. Teraz zagra z wielką gwiazdą

Jakub Radomski
3
Polka jeszcze nie straciła seta. Teraz zagra z wielką gwiazdą

Liga Konferencji

MMA

Błachowicz pokazał, że nadal swoje potrafi. Ale walki nie wygrał

Sebastian Warzecha
3
Błachowicz pokazał, że nadal swoje potrafi. Ale walki nie wygrał
Polecane

Polka jeszcze nie straciła seta. Teraz zagra z wielką gwiazdą

Jakub Radomski
3
Polka jeszcze nie straciła seta. Teraz zagra z wielką gwiazdą

Komentarze

56 komentarzy

Loading...