Reklama

Co jeszcze musi zawalić Kovacević, żeby Feio go posadził?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

07 marca 2025, 11:50 • 6 min czytania 69 komentarzy

Gdyby Vladan Kovacević nazywał się Kacper Tobiasz, albo chociaż gdyby nazywał się Gabriel Kobylak, dawno słyszelibyśmy narrację o tym, że Goncalo Feio ma go dość i odstawił go na ławkę. Tymczasem na ławce siedzi Tobiasz, który ogląda kolejne babole Kovacevicia ze świadomością, że trener rozłożył nad nim parasol ochronny i facet może więcej. Rozsądni patrzą na to z boku i pytają — co jeszcze musi zrobić Vladan, żeby wylecieć ze składu?

Co jeszcze musi zawalić Kovacević, żeby Feio go posadził?

Vladan Kovacević został ściągnięty do Legii Warszawa, żeby rozwiązać problem z bramkarzami w tym zespole. Nie ma sensu ukrywać, że taki istniał. Legia miała chyba najsłabszy zestaw golkiperów w całej stawce, a na pewno w jej górnej części. Linie potencjału i faktycznej formy Kacpra Tobiasza dawno rozjechały się w przeciwnych kierunkach, wybierając dwa inne zjazdy z tego samego ronda. Gabriel Kobylak natomiast nigdy nie był bramkarzem pewnym, solidnym i niezawodnym, któremu jakikolwiek inny czołowy klub powierzyłby rolę jedynki.

Ba, całkiem możliwe, że nie zrobiłby tego także żaden klub środka stawki, ani nawet żadna drużyna walcząca o utrzymanie w lidze. Już Radomiak prawie się na tym przejechał.

Legia potrzebowała więc pewnego bramkarza, Legia traciła zbyt dużo naiwnych, łatwych bramek, które torpedowały wysiłki całego zespołu. Goncalo Feio postanowił rozwiązać ten problem po znajomości, sięgając po zakopanego i obśmiewanego w Lizbonie Vladana Kovacevicia. Istotne jest to, że znał go bardzo dobrze i widział w nim rzetelnego bramkarza, którym — nie przepisujmy historii — Vladan w Rakowie rzeczywiście był.

Problem w tym, że to już czas przeszły. Kovacević nie wygląda dziś nawet jak połowa golkipera, za którego Raków skasował pięć baniek euro.

Reklama

Ryzykowna teza — Vladan Kovacević to nie jest najlepszy transfer Legii Warszawa

Były osoby, które już w Rakowie ostrzegały — Vladan Kovacević nie jest tak dobrym bramkarzem, na jakiego jest kreowany. Według danych Hudl StatsBomb w dwóch poprzednich sezonach Ekstraklasy wpuścił więcej goli, niż powinien. Nie był idealny, jeśli chodzi o grę nogami. Tylko ostrzeżenia dotyczyły tego, że w Częstochowie po prostu przeszarżowali z oczekiwaniami, licząc, że Kovacević to bramkarz za dziesięć milionów euro. Raków wyciągnął ostatecznie połowę tej kwoty i wciąż był to świetny interes, zapewne przewyższający rzeczywistą wartość Vladana, ale nie pięcio- czy dziesięciokrotnie.

To wciąż był facet, który w czołowym zespole ligi zapewniał względny spokój między słupkami.

W kilka miesięcy stało się z nim coś niewyobrażalnego. Można to zgonić na brak pewności siebie powiązany z brakiem gry, ale Kovacević prezentuje się koszmarnie dosłownie pod każdym względem. Według Hudl StatsBomb ustawia się najgorzej w całej lidze (na dwudziestu pięciu bramkarzy!), popełniając przy tym najwięcej błędów. Jeśli chodzi o skuteczność podań, jest mniej więcej w połowie stawki. Gdy zabiera się za rozgrywanie, blady strach pada na rezerwowych, bo to w ich stronę najczęściej leci piłka. W Radomiu dał popis gry nogami, pomagając Radomiakowi odzyskiwać piłkę. Goncalo Feio tłumaczył to murawą, ale… cóż, nikt przed nim i po nim nie wrzucał kolegów na konia równie często, a kilka spotkań w Radomiu tej wiosny już rozegrano.

Vladan Kovacević w typowej pozie w barwach Legii — ogląda piłkę w siatce

Leży komunikacja z kolegami, praktycznie od pierwszego meczu wychodzą z tego niezłe kwiatki. Nawet jeśli większość winy za drugą bramkę z Molde zapiszemy Janowi Ziółkowskiemu, to wciąż wyglądało to, jakby bramkarz i stoper ze sobą nie współpracowali. Wreszcie umiejętności czysto bramkarskie: do siatki Kovacevicia wlatują farfocle i niezbyt wymagające strzały. W Molde raz się popisał, ale w pozostałych sytuacjach mógł zrobić więcej, zachować się lepiej– po prostu zrobić to, czego wymaga się od klasowego bramkarza, czyli uratować zespół.

Reklama

– Taka jest piłka. Czasami ja popełnię błąd, czasami obrońcy – tłumaczył się w Norwegii bramkarz Legii. Byłoby to zrozumiałe, gdyby nie fakt, że Kovacević tych błędów nie popełnia czasem, on je popełnia non-stop. Można go wmieszać w przynajmniej połowę bramek straconych przez zespół od kiedy wskoczył do bramki. Prowadzący podcast „Warszawski Sport” Kuba Majewski zapisuje mu pięć z dziewięciu goli i można się pod taką wyceną podpisać obiema rękami.

Vladan Kovacević to porażka Goncalo Feio w transferach i zarządzaniu składem

Legia wpakowała się z deszczu pod rynnę, bo teraz ciężko znaleźć wyjście z tej sytuacji. Goncalo Feio podarował miejsce w bramce Vladanowi Kovaceviciowi po dwóch treningach. Dosłownie. Niezależnie od tego, że poprzednicy nie byli pewniakami, był to plaskacz w twarz i zgruzowanie ich pozycji w hierarchii. Kovacević dostał wszystko: ligę, Puchar Polski, europejskie puchary. Jak teraz wyciągnąć kogoś takiego z szafy i powiedzieć mu: wierzę w ciebie, wracasz do składu, jesteś nam potrzebny?

Ponownie na pierwszy plan wychodzi nieumiejętne zarządzanie szatnią i składem przez Feio. Mówiąc o tym, że piłkarze go cenią, zwykle skupiamy się na zawodnikach pierwszoplanowych. To klucz do zrozumienia problemu tego trenera — skupia się on na wąskiej grupie wybrańców, reszta jest na bocznicy, jak piąte koło u wozu. Wyjściową jedenastkę Goncalo dopieści i doceni, dla ławkowiczów jest surowy, przesuwa ich do rezerw, odstawia od gry, ich morale i zaufanie lecą na łeb, na szyję. Aż w końcu, gdy impuls z zaplecza faktycznie mógłby się przydać, nie ma na kogo postawić.

Zdesperowany Goncalo Feio postanowił uczyć Vladana Kovacevicia jak się łapie piłkę

Goncalo Feio dba o to, żeby przyklejały się do niego tylko transfery udane. Wiecie, jak trzeba się pochwalić, że naciskał na ściągnięcie Rubena Vinagre, to na pewno nie wyleci mu to z głowy. Ale gdy już trzeba wziąć na klatę Migouela Alfarelę, to wspomnieć o tym, że naciskał na zwiększenie budżetu transferowego, żeby tylko dopiąć przyszłą gwiazdę ligi, jakoś jednak zapomni. Tymczasem z transferami z polecenia Gonzo różnie bywało już w przeszłości. Pal licho, że kadrę, którą sam montował w Motorze, nazwał — według słów Zbigniewa Jakubasa — tym czymś, w domyśle nienadającym się do użytku i gry o awans, czemu zaprzeczył potem Mateusz Stolarski.

Pamiętacie jeszcze, jak Feio z Kiko Ramirezem zaczęli się bawić w pion sportowy Rakowa Częstochowa? Pierwsza myśl to Ivi Lopez, ale przecież z polecenia tego duetu do klubu trafił także Fabio Sturgeon, na którego wydano pół miliona euro i który z Rakowa trafił na ławkę portugalskiego drugoligowca. Albo cały zaciąg portugalski — Pedro Vieira, Alexandre Guedes, Miguel Luis. Matko, co to była za ekipa. Okazało się, że portugalski rynek lepiej opanowany ma nawet Radomiak, bo ananasy sygnowane poleceniem Goncalo nic do Rakowa nie wniosły. Przykładowy Guedes wylądował potem w pośredniaku, następnie w drugiej lidze japońskiej.

Dlatego dobrze, że Feio przekonany o rozwiązaniu problemów z bramkarzami w Legii nie omieszkał się pochwalić, że to on chwycił za telefon, przekręcił do Lizbony i błyskawicznie dopiął wypożyczenie Vladana Kovacevicia ze Sportingu. Katastrofa, którą oglądamy od momentu, gdy wskoczył do klatki, pokazuje kościółkowi Portugalczyka, który był gotowy oddać mu całkowitą władzę nad transferami, obwiniając o całe zło Jacka Zielińskiego i Radosława Mozyrkę, że ruchy firmowane nazwiskiem Feio to taka sama ruletka. Albo się udo, albo się nie udo.

Na nieszczęście dla Legii — przeważa opcja druga.

WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:

SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Jagiellonia z konkretną ofertą za Pululu! Znamy kierunek i kwotę [NEWS]

Jakub Radomski
5
Jagiellonia z konkretną ofertą za Pululu! Znamy kierunek i kwotę [NEWS]

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Jagiellonia z konkretną ofertą za Pululu! Znamy kierunek i kwotę [NEWS]

Jakub Radomski
5
Jagiellonia z konkretną ofertą za Pululu! Znamy kierunek i kwotę [NEWS]