Reklama

Jagiellonii gratuluję ćwierćfinału. W awans Legii nie wierzę

Wojtek Kowalczyk

Autor:Wojtek Kowalczyk

07 marca 2025, 15:30 • 4 min czytania 64 komentarzy

Od lat czekam na takiego mistrza Polski, który połączy obronę tytułu mistrzowskiego z udaną wiosną w pucharach. I już myślałem, że się tego nigdy nie doczekam, ale teraz sobie myślę, że to może być właśnie ten sezon. Jagiellonia naprawdę ma potencjał, żeby coś tam jeszcze podziałać w Europie i wygrać później Ekstraklasę drugi raz z rzędu. A przecież i Puchar Polski byłby w zasięgu, gdyby nie cyrk Marciniaka i Lasyka.

Jagiellonii gratuluję ćwierćfinału. W awans Legii nie wierzę

Umówmy się, ćwierćfinał Ligi Konferencji mają już w Białymstoku odhaczony. Nie wypuszczą tego, można im oficjalnie składać gratulacje. Zwycięstwo wczoraj nie było wcale takie oczywiste, długo mi pachniało bezbramkowym remisem, ale trener Belgów nie zauważył, że ma u siebie zapalnik w środku pola, no to się doigrał. Czerwona, zaraz potem karny, pozamiatane. Może następnym razem gość będzie bardziej spostrzegawczy. Brugia po stracie pierwszego gola chciała chyba po prostu dotrwać jakoś do końca z wynikiem 0:1 i dać sobie szansę na odrobienie strat w rewanżu, ale Jaga szybciutko wybiła jej to z głowy.

I bardzo dobrze, brawo – masz frajera, to go duś.

No a jako że Jaga została przekręcona w Pucharze Polski, a Ligą Konferencji nie musi się przejmować aż do ćwierćfinałów, to w najbliższym czasie Siemieniec może się spokojnie skoncentrować na Ekstraklasie i natłuc w niej trochę punktów. Dlatego ja bym ich absolutnie nie skreślał w walce o tytuł, mimo że Raków i Lech od dawna grają tylko na jednym froncie. A pamiętajmy, co się ostatnimi czasy działo z mistrzami Polski. Legia prawie spadła z ligi, Raków ze Szwargą został nazwany średniakiem przez właściciela, Lech też nie zbliżył się do obrony mistrzostwa. To tylko pokazuje, jaką robotę odwalili w Białymstoku Masłowski z Siemieńcem.

Takich mistrzów zawsze chciałbym w naszej piłce – mistrzów, którzy po wywalczeniu tytułu jeszcze mocniej się rozwijają, zamiast od razu się zwinąć.

Reklama

***

Pogadajmy też o Legii, czyli o klubie, który mistrzostwa na pewno nie zdobędzie. I do ćwierćfinału Ligi Konferencji również nie awansuje. Jeszcze w poprzednim sezonie byłem w stanie uwierzyć, że porażka 2:3 na wyjeździe to nie jest zły wynik w kontekście rewanżu, ale potem szybko odarto mnie ze złudzeń w Warszawie. Trzy sztuki i do widzenia. A musimy wziąć pod uwagę, że rok temu Legia była po prostu lepszym zespołem. Dlatego teraz w żadne odrobienie strat nie wierzę. Legia musiałaby strzelić u siebie Norwegom co najmniej trzy bramki, jeśli nie lepiej, żeby doprowadzić w tym dwumeczu chociaż do dogrywki.

Bo przecież wiadomo, że czystego konta to oni nie zachowają. Nie z tymi cudakami w obronie. Co jeden, to lepszy – co najmniej dwa gole w plecy to pewniak.

Brawa dla tych, którzy zmontowali taką ekipę ananasów – to się już naprawdę trzeba postarać.

Inna sprawa to organizacja drużyny. Kuźwa, czy wy widzieliście wczoraj pressing Legii? Oni wychodzą wysoko – a raczej udają, że wychodzą – ja patrzę, a Norwegowie pyk-pyk, wymieniają dwa podania i już są pod bramką Kovacevicia, w dodatku w przewadze liczebnej. Takiej amatorki dawno nie widziałem. Zresztą ten Kovacević to też ciekawy temat. Na razie broni tak, że pojawiają się głosy tęsknoty za Tobiaszem, a to już naprawdę oznacza skrajną desperację. Jak znam życie, to pewnie Feio zaraz powie, że on z tym transferem w zasadzie nie miał nic wspólnego, a do znajomych ze Sportingu dzwonił tak naprawdę po to, żeby zablokowali to wypożyczenie.

No ale skoro ja teraz słyszę, jak Feio po meczu coś bredzi o większej liczbie sytuacji w pierwszej połowie meczu z Molde, to dochodzę do wniosku, że trzeba przestać poważnie traktować cokolwiek, co ten facet wygaduje. 0:3 w czajnik po 45 minutach, a ten pierdzieli o lepszych okazjach, no ludzie. Niech ktoś mu wreszcie przetłumaczy, o ile to w ogóle możliwe, że pierwsze strony gazet to nie jest miejsce dla szkoleniowca, który znowu dostał kartkę, znowu coś palnął na konferencji prasowej albo znowu się z kimś pokłócił, obraził czy, nie wiem, nawrzeszczał na sędziego. Na pierwszych stronach ma być zespół, który gra świetny futbol. To ma być wizerunek, wizytówka Legii Warszawa – świetnie funkcjonująca drużyna. A nie trener z krótkim lontem i parciem na szkło.

Reklama

Przy Łazienkowskiej takiego zespołu nie ma.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. FotoPyk

Selekcjoner.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi