Ivan Cavaleiro trafił do Stali Mielec. To piłkarz z imponującym CV w porównaniu do tuzinów Słowaków i graczy trzeciej ligi hiszpańskiej, którzy zwykle przenoszą się do Polski. Jest dopiero drugim zawodnikiem w historii, który podpisał kontrakt z klubem Ekstraklasy, grając wcześniej w La Liga, Premier Ligue i Ligue 1. Niewielu było także u nas piłkarzy, którzy wcześniej występowali w dorosłej reprezentacji tak mocnej, jak portugalska.
31-letni Portugalczyk do 21 roku życia grał w Benfice, w której zdążył zadebiutować w Lidze Mistrzów. Kolejny sezon spędził w La Liga w barwach Deportivo La Coruna, a następny w Monaco, gdzie w Pucharze Francji zdarzyło mu się zagrać u boku Mbappe. W 2018 i 2020 wywalczył awans z Championship – najpierw z Wolverhampton, a potem z Fulham i za każdym razem zostawał w drużynie na kolejny sezon, by mierzyć się z rywalami w Premier League. Ostatnie lata to rola rezerwowego w Alanyasporze, Lille i brazylijskim Red Bull Bragantino.
Stal Mielec sięga po byłego reprezentanta Portugalii!
Wyjątkowo często mierzył się na boisku z Matty Cashem, gdy Polak grał w Nottingham i Aston Villi, w tym w ćwierćfinale Ligi Konferencji, gdy nasz boczny obrońca strzelił gola przeciwko Lille. Tym samym do Ekstraklasy dołącza zawodnik, którzy występował wcześniej w trzech z pięciu najlepszych lig kontynentu: w Premier League, La Liga i Ligue 1!
Niewyraźnie wygląda Cavaleiro na wieść go golu Matty’ego Casha
Ivan Cavaleiro – drugi zawodnik w historii, który po grze w Premier League, La Liga i Ligue 1 trafia do Ekstraklasy
To dopiero drugi taki przypadek. Ponad dekadę temu Korona sprowadziła Francuza Oliviera Kapo. Miał on wtedy na koncie występy w reprezentacji, a także grę w lidze francuskiej (Auxerre, Lille, Boulogne), hiszpańskiej (Levante) i angielskiej (Birmingham i Wigan), a na dodatek — epizod w Juventusie. Tak zapowiadaliśmy wtedy jego przyjście:
„To zdecydowanie nie jest facet znikąd. Jak parę miesięcy temu wyprawiał wesele, to bawili się na nim piłkarze, działacze, politycy. Z jednej strony El Hadj Diouf, z drugiej dyrektor sportowy Auxerre. Tak na marginesie: do żon też ma nie byle jaką rękę, bo po tym jak rozstał się z wicemiss Wybrzeża Kości Słoniowej, parę miesięcy temu pobrał się z Miss Senegalu”.
PRZECZYTAJ: Kapo w Kielcach. Fajnie, choć to on jest już tak nisko, a nie Korona tak wysoko
Gdy po pierwszych dziesięciu kolejkach podsumowywaliśmy później ówczesne letnie transfery, jego nazwisko otwierało listę niewypałów. Zdarzało mu się wtedy grywać w trzecioligowych rezerwach przeciwko Wolanii Wola Rzędzińska. Potem jednak stał się podstawowym graczem Złocisto-Krwistych i strzelił siedem goli.
Adam Deja pewnie nigdy nie zakładał, że zmierzy się z Olivierem Kapo
Doświadczenie w grze w La Liga, Ligue 1 i lidze angielskiej mieli także Gil Dias gdy w 2023 roku podpisywał kontrakt z Legią (występował też w Bundeslidze i Serie A) i Dariusz Dudka w 2014 z Wisłą, ale oni na Wyspach dotarli jedynie do szczebla Championship. Tomasz Frankowski gdy wracał do Jagiellonii miał na koncie występy na drugim szczeblu w Anglii i Hiszpanii oraz grę w Ligue 1.
Grali w trzech ligach z top-5, po czym trafili do Polski
Gdyby poszukać graczy, którzy dołączyli do klubu Ekstraklasy po tym jak grali w dowolnych trzech z pięciu najlepszych lig Europy, to pierwszym z nich był… Ebi Smolarek. Gdy w 2010 roku zagrał w Polonii Warszawa po występach w Bolton Wanderers, Racingu Santander i Borussii Dortmund. Kolejny był wspomniany już Kapo, a dwa lata po nim Duńczyk Nicki Bille Nielsen, który zagrał w Lechu mając na koncie Villarreal, Rayo, Reginę i Evian.
Niedługo miną cztery lata od decyzji Lukasa Podolskiego o grze w Zabrzu po tym, jak zaliczył topowe kluby kontynentu: Arsenal, Bayern i Inter, do tego jeszcze FC Koeln, czyli klub z Bundesligi. Zimą 2024 roku ŁKS sprowadził Rizę Durmisiego, byłego gracza Betisu, Lazio i Nicei. Z Duńczykiem na boisku Rycerze Wiosny wygrali jednak tylko trzy spotkania.
179 cm vs 180 cm
Drogę w przeciwnym kierunku – występy w trzech ligach z grona top-5 po grze w Ekstraklasie zaliczyli Arkadiusz Milik i… Ondrej Duda, który po Legii występował w Hercie, Kolonii, Norwich i Hellasie Werona.
Aż cztery topowe ligi miał w CV Gil Dias gdy w 2023 roku trafiał do Wojskowych. Doświadczenie z gry w Granadzie, Stuttgarcie, Fiorentinie i Monaco okazało się jednak niewystarczające, bo został on transferowym niewypałem. Albo w Warszawie nie potrafili wykorzystać jego talentu, bo całkiem nieźle prezentuje się w tym sezonie w lidze portugalskiej.
Cavaleiro grał też w sędziowanym przez Szymona Marciniaka finale młodzieżowych mistrzostw Europy w 2015 roku. Takie doświadczenie przybywając do Polski mieli Serb Nikola Mijailović, gdy dołączył do Wisły w 2004 roku, czy też Portugalczyk Iuri Medeiros, który trafił do Legii w 2019 roku.
Wymienieni piłkarze pokazują, że historia gry w najlepszych ligach kontynentu mniej więcej w połowie przypadków oznacza później satysfakcjonujące występy w Ekstraklasie. Czy Ivan Cavaleiro okaże się topem, czy flopem? Nie wiem, ale się domyślam.
Klimek o kulisach transferu Cavaleiro: Zarabia mniej niż chcieli Polacy
Z potężnych reprezentacji do Ekstraklasy
Tym, co wyróżnia nowego gracza Stali, jest jednak nie tylko doświadczenie w występach w najsilniejszych ligach, ale także gra w bardzo mocnej reprezentacji. Ten napastnik angolskiego pochodzenia zagrał bowiem w kadrze Portugalii w towarzyskim meczu z Kamerunem oraz w eliminacjach mistrzostw Europy z Albanią. Miało to jednak miejsce w 2014 roku, a więc dawno temu. Nie zmienia to faktu, że zawodników z choćby jednym występem w tak mocnej kadrze narodowej nie było dotąd w Ekstraklasie zbyt wielu.
Sprawdźmy, ilu było u nas graczy, którzy przywdziewali wcześniej koszulkę dorosłej reprezentacji z absolutnej światowej czołówki. Chodzi o kraje lepsze, niż mocne europejskie kadry, typu Dania, Ukraina, Serbia, czy niezliczeni Chorwaci, którzy gromadnie trafiali do naszej ligi.
Vadis Odjidja-Ofoe występował w reprezentacji Belgii w latach 2010-2012, na cztery lata przed tym, gdy trafił do Legii, gdzie spisywał się tak dobrze, że otrzymał ofertę z Olympiakosu. Potem żałował, że z niej skorzystał:
– Jeśli miałbym być szczery – tak, żałuję, że odszedłem z Legii. W życiu podejmujesz decyzje i próbujesz podjąć takie, które są dla ciebie najlepsze. Wtedy myślałem, że Olympiakos to najlepsza decyzja. Musisz stać za swoimi decyzjami. Sezon w Legii był świetny, to jak ludzie na mnie reagowali… Tęsknię i może to był błąd.
Vadis: Żałuję, że odszedłem z Legii
Mieliśmy też trzech byłych reprezentantów Oranje: Kewa Jaliensa w 2011 roku w Wiśle, Collinsa Johna dwa lata później w Piaście i Luciano Narsingha trzy lata temu w Miedzi. Zaledwie dwa sezony po jedynym występie w barwach Urugwaju zagrał też w Krakowie Pablo Álvarez, a jego kolega César Silvera wystąpił w dwóch ligowych meczach Pogoni w 2004 roku. Ledwie już wtedy pamiętał swoje przygody w kadrze Celeste z 1991 roku.
Słabi Niemcy i chłopak z Gliwic
Poza wspomnianym już Lukasem Podolskim występ (dokładnie jeden) w narodowych barwach naszych zachodnich sąsiadów miał także Marco Reich, gdy w 2009 przechodził do Jagiellonii. Zagrał jedną rundę i zdążył wyrobić sobie opinię o tym, że Ekstraklasa to poziom trzeciej ligi w Niemczech. Po zakończeniu kariery pracował jako opiekun osób starszych w domu spokojnej starości. Gra w warcaby i chińczyka szła mu lepiej niż potyczki o mistrzostwo Polski.
Dwanaście lat wcześniej do Widzewa trafił Ulrich Borowka. Szymon Janczyk przypominał jego historię:
Ulrich Borowka i koszulka łódzkiego klubu z charakterystycznym logiem Bakoma to klasyk, który zna każdy wierny fan Ekstraklasy. Wielu z tych fanów zapewne słyszało także liczne anegdoty o tym, jak pierwszy Niemiec w historii naszej ligi spędzał czas w Łodzi. Były reprezentant kraju i uczestnik EURO 1988 trafił do Polski mając poważne problemy z alkoholem. – Kiedy trafił do Widzewa, był już wprawdzie kompletnie zniszczony życiem – do legendy przechodzą opowieści, jak nie mógł trafić w nogawkę na treningu albo kiedy ze zmęczenia jadł… śnieg.
RANKING: Najbardziej znani piłkarze, którzy zagrali w Ekstraklasie
Kolejny Portugalczyk
Cavaleiro nie jest też pierwszym reprezentantem Portugalii, który trafił do Ekstraklasy, jest za to pierwszym, który nie trafił tu przez Legię. Warszawski klub co kilka lat sprowadza bowiem graczy znad Tagu. Dekadę temu pierwszym z nich był Orlando Sá, po nim – André Martins, a następnie Josué Pesqueira. I trzeba przyznać, że gdyby Ivan nawiązał do ich poziomu, Stal nie musiałaby się obawiać o utrzymanie, a za rok mogłaby marzyć nawet o europejskich pucharach.
Amaral jako piłkarz Pogoni Szczecin
Wcześniej wspomniany był reprezentant Francji Olivier Kapo, jednak obok Trójkolorowych, chyba najpotężniejszą kadrą, której były reprezentant trafił nad Wisłę (a właściwie Odrę), jest Brazylia. W latach 1995-1996 w zespole aktualnych mistrzów świata, prowadzonym przez Mario Zagallo, dość regularnie grał pomocnik Palmeiras — Amaral. Wystąpił w finale Złotego Pucharu CONCACAF, a na igrzyskach w Atlancie walczył u boku Roberto Carlosa, Bebeto, Ronaldo czy Rivaldo.
Później został prawdziwym obieżyświatem i przez Włochy, Portugalię, Turcję, Katar i Brazylię dotarł do Pogoni Szczecin Antoniego Ptaka. Lepiej od niego w całej lidze zarabiał ponoć tylko Mauro Cantoro. Rozegrał szesnaście meczów w coraz bardziej rozpadającej się drużynie Portowców. Strzelił tylko jednego gola, za to jakiego! Można go zobaczyć tutaj:
33-latek nie miał już jednak przesadnie wielkiej ochoty do gry w piłkę. Jego rodacy, a było ich tam wtedy ponad dwudziestu, opowiadali, że chciał jedynie zarobić. Czy Ivan Cavaleiro pójdzie w ślady Amarala i wielu jego poprzedników ze świetnym CV i Korona będzie musiała walczyć o utrzymanie, czy też spełni pokładane w nim oczekiwania? Przekonamy się na własne oczy.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Utalentowany 17-latek odstawiony na boczny tor w Pogoni. Powodem kontrakt
- Kulisy transferu Szkurina do Legii. “Latem był za drogi dla klubów z Serie A i Bundesligi”
- Legia Warszawa i panic buying. Dlaczego transfer Ilji Szkurina nie ma sensu?
Fot. Newspix.pl