Reklama

Kucharski chce, żeby Korona zrozumiała, co straciła

Jakub Białek

05 marca 2025, 12:32 • 4 min czytania 72 komentarzy

Tajemniczy inwestorzy Cezarego Kucharskiego mieli plan. Jaki? Sprytny. I tajemniczy. Chcieli kupić kielecką Koronę i anonimowo obrzucać ją wielką forsą, a później przetransformować ją z klubu lokalnego na klub ogólnopolski, może nawet europejski, światowy lub wręcz galaktyczny. Niestety, zaściankowe Kielce nie były na to gotowe…

Kucharski chce, żeby Korona zrozumiała, co straciła

Po rozmowie Cezarego Kucharskiego z Kanałem Sportowym, mieszkańcy stolicy województwa świętokrzyskiego uświadamiają sobie właśnie, ile stracili. Mogli złapać boga za nogi i stać się czołowym klubem Ekstraklasy, ale zmarnowali swoją jedyną szansę. Od obrzydliwie bogatych ludzi chcących hojnie dzielić się swoją fortuną wolą jakiegoś biznesmenika z regionu. No właśnie – Z REGIONU, a nie Z CAŁEJ POLSKI. To chyba jasne, że inwestor z regionu zadowoli się regionalnym klubem, a inwestorom rozrzuconym po całym kraju zależałoby na Koronie wszystkich Polaków.

Reklama

Były agent mówi w rozmowie z KS: – Jeśli prowadzilibyśmy Koronę w dobrym kierunku, to oni byliby skłonni zainwestować ogromne pieniądze. Mówimy w tym momencie o budżecie Korony, który jest w okolicach trzydziestu milionów. Plany były dużo większe. Rozumiem też, że ta lokalna społeczność chce mieć swój klub. Trzeba byłoby zrobić z tego klubu trochę więcej niż klub lokalny, ten w tej chwili taki jest i taki pozostanie. Mieliśmy szersze plany. Chcieliśmy wyjść poza Kielce, stąd też byli inwestorzy z całej Polski, z kilku województw.

Grupa inwestorów Cezarego Kucharskiego była skłonna zainwestować w Koronę dużo więcej niż trzydzieści milionów złotych, ale niestety nie była skłonna ujawnić swoich imion i nazwisk, a więc nie będzie przesadą stwierdzenie, że za zakup klubu wzięła się od dupy strony.  Bo przypomnijmy – na zapoznawczą konferencję prasową do Kielc zawitał Mariusz Siewierski, zaufany współpracownik Kucharskiego, który przedstawił się jako twarz dużej grupy inwestorów, których nazwisk nie może zdradzić, bo ci ludzie nie chcą się ujawniać. Może kiedyś zechcą, lecz na razie – nie chcą.

Kielczanie mieli więc uwierzyć, że tajemniczy wspólnicy mają czyste intencje, duże pieniądze i są wiarygodni tylko dlatego, że… tak mówi Siewierski. I za nich ręczy. Gość będący twarzą grupy tajemniczych inwestorów uznał podczas tej konferencji prasowej, że pozdrowi rodzinę Rafała Zawieruchy (my też pozdrawiamy!) i wspomni tukana będącego atrakcją jednego z kieleckich hoteli w latach dziewięćdziesiątych (szkoda, że cię już nie ma, brachu!), ale personalia przyszłych właścicieli Korony – mimo wielu pytań wścibskich dziennikarzy – pominął, bo to nieistotna ciekawostka.

Koronę kupują tajemniczy inwestorzy, którzy nie chcą się przedstawić

Dopiero kilka tygodni po tej konferencji prasowej dowiedzieliśmy się oficjalnie, że w tej enigmatycznej grupie jest jeszcze Cezary Kucharski, co było oczywiste dla każdego, kto potrafi dodawać dwa do dwóch, lecz z jakiegoś powodu pozostawało w sferze domysłów (z jakiego?). Całej reszty inwestorów wciąż nie znamy. Choć deal już w zasadzie upadł z powodu braku transparentności, to Siewierski i Kucharski dalej nie wpadli na pomysł, że jednak wypadałoby przedstawić kolegów, żeby ostudzić nastroje kibiców.

A wypadałoby, choćby ze zwykłej kultury.

Łukasz Maciejczyk, przyszły właściciel Korony, z niczego nie robił tajemnicy. Jak pisze na X Michał Siejak, kiedy radni spytali go, czy poręczyłby majątkiem za to, na co umawia się z ratuszem, bez wahania stwierdził, że tak. Siewierski i Kucharski nie byli gotowi na taką deklarację. Na jakiej podstawie ktoś miałby im więc wierzyć?

Kibic z forsą. Kim jest przyszły właściciel Korony Kielce?

Kucharski opowiada teraz o wielkich milionach, jakie kielczanie mieli pod nosem, ale chyba nie pamięta, co na wspomnianej konferencji prasowej mówił Siewierski. Bo jego człowiek wcale nie wspominał o tym, że do Kielc wjadą za chwilę ciężarówki z pieniędzmi. Wręcz przeciwnie – opowiadał o cięciach wydatków, dążeniu do samowystarczalności klubu i chęci zarabiania, a nie inwestowania.

Niedoszły właściciel mówił tak: – Chodzi o to, by nie dokładać, a zacząć zarabiać. Jest trochę przepalanych pieniędzy w różnych miejscach… Nas na to nie będzie stać, będziemy prowadzić projekt w taki sposób, by mieścić się w przychodach. I nie wydawać więcej niż mamy w kasie.

To komu teraz mamy wierzyć? Bo właśnie zbaranieliśmy. Przecież z której strony nie spojrzymy na te słowa, zobaczymy dwie kompletnie przeciwstawne narracje. Siewierski ciąłby koszty, Kucharski pompował miliony, a reszta inwestorów? Tego wciąż nie wiemy, ale wierzymy na słowo Kucharskiemu: na pewno płaciliby fortunę!

I nie, słowa Kucharskiego na pewno nie są jak z tych memów z hasłem: zrób mi takie zdjęcie, żeby zrozumiała, co straciła.

WIĘCEJ O KORONIE KIELCE:

72 komentarzy

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama