Kiepski występ w fazie ligowej sprawił, że teraz Real Madryt, chcąc doczłapać się do samego finału Ligi Mistrzów, musi przejść przez całą serię ciężkich starć z ekipami z absolutnej czołówki. Udało się odprawić z kwitkiem osłabiony Manchester City, ale los chciał, że na drodze Królewskich staje teraz niezwykle groźne Atletico. A to i tak nawet nie połowa usłanej szyszkami i sosnowymi igłami ścieżki zdrowia, którą podopieczni Carlo Ancelottiego sami sobie wytyczyli na drodze do kolejnego sukcesu na europejskiej arenie.
Sukcesu, który stoi pod ogromnym znakiem zapytania i to nawet jeśli przyjmiemy, że Real to jednak Real. A Liga Mistrzów to podwórko Los Blancos. Coś sprawia, że po raz kolejny nie jesteśmy przekonani o sile Królewskich i chcielibyśmy powiedzieć wprost, że nie są największym faworytem do zdobycia tytułu najlepszej drużyny w Europie, ale rozsądek podpowiada, że takie stawianie sprawy jest bardzo niebezpieczne. Podeprzemy się więc słowami Fabio Capello, który przestrzega przed zbliżającym się dwumeczem z Rojiblancos: – Diego Simeone doskonale przygotowuje się do poszczególnych spotkań. To starcie będzie dla Realu bardzo trudne.
I teraz możemy, za znanym trenerem, wprost powiedzieć to, co myślimy wszyscy – Real będzie miał z Atletico gigantyczny problem. Albo i nawet kilka problemów.
Bez niego Real nie broni. Asencio zbawcą?
Kibice Królewskich są w tym sezonie wystawiani na próbę. Nie dlatego, że Real popadł w przeciętność i zakopał się w ligowym dżemiku jak jakiś Manchester United. Taki scenariusz jest na Bernabeu trudny do wyobrażenia. Możliwe jest jednak, że podopieczni Ancelottiego skończą sezon bez jakiegokolwiek trofeum, a w lidze będą zmuszeni do uznania wyższości i Barcelony, i Atletico.
A to byłoby już naprawdę trudne do przełknięcia.
Najgorsze jest to, że w ostatnim czasie Real trochę podpuścił swoich fanów. Wydawało się, że wielu problemom udało się stawić czoła i piłkarze z Madrytu wreszcie wychodzą na prostą. Trener przez plagę kontuzji szył z tego, co miał, a momentami miał naprawdę niewiele. Wiarę przed ważnym starciem z Atletico burzy jednak niedawna porażka z Betisem i wątpliwości dotyczące zestawienia linii defensywnej.
Przegrana z niżej notowanym rywalem może się przytrafić, ale wielu obserwatorów jest przekonanych, że wcale nie była dziełem całkowitego przypadku. Mocno oberwało się parze stoperów stworzonej w meczu z Betisem przez wracającego po urazie Davida Alabę i mającego swoje problemy zdrowotne, grającego ostatnio trochę na pół gwizdka Antonio Rudigera. Ich niepowodzenia są jak woda na młyn dla… fanów talentu Raula Asencio. – Trzy ostatnie porażki (z Barceloną, Espanyolem i Betisem) Real poniósł, gdy Carletto zdecydował się posadzić Asencio na ławce – wylicza portal realmadryt.pl. Wielu dziennikarzy i obserwatorów z Hiszpanii jest przekonanych, że bez 22-latka linia obrony traci zbyt wiele, by rezygnować z jego usług także na mecz Ligi Mistrzów.
Ancelotti na polu minowym. Obrona Realu w rękach jednego człowieka [CZYTAJ WIĘCEJ]
Nikt więc nie zakłada, że Asencio nie wyjdzie dziś w pierwszym składzie na Atletico. Szczególnie wobec dyspozycji wracającego po kontuzji Alaby. – Gra co trzy dni może być dla niego pewnym ryzykiem, ale jeden mecz na tydzień wytrzyma bez problemu – tłumaczył Ancelotti podczas jednej z niedawnych konferencji. I jeśli pozostanie przy swoim, dziś na środku obrony znów zobaczymy Asencio. Piłkarza na ten moment niezbędnego defensywie Królewskich.
Mbappe: Odrodzenie
Wróćmy do dłuższej wypowiedzi Fabio Capello dla Mundo Deportivo. Były trener Realu docenił pracę trenera Simeone, ale wiele dobrego miał też do powiedzenia na temat Carlo Ancelottiego. – On jest najlepszym trenerem na świecie, ponieważ wie, jak zarządzać taką drużyną i naprawdę doskonale zna się na piłce nożnej – chwali kolegę po fachu Capello. – Przykład? Bardzo pomógł Kylianowi Mbappe i lepsza forma Francuza to jest jego zasługa – ocenia doświadczony trener.
Mbappe był bodaj najważniejszym ogniwem Realu w wygranym dwumeczu z Manchesterem City – były piłkarz PSG w meczu rewanżowym właściwie w pojedynkę rozmontował linię obrony Obywateli i zanotował drugiego w ciągu niecałego miesiąca hat-tricka (wcześniej trzy gole ustrzelił w starciu z Realem Valladolid pod koniec stycznia). Ostatnie tygodnie 26-latek ma naprawdę dobre, a w całym sezonie ma już na swoim koncie 27 bramek we wszystkich rozgrywkach. – Wielu ludzi go krytykowało, ale nic nie rozumieli i mówili bzdury. Teraz widać, że jest niezwykłym graczem na bardzo wysokim poziomie – mówi Capello.
Trzy do jaja panowie! Gracie dalej?
Najważniejsze jest jednak to, że razem z kolegami z ofensywy Mbappe zaczął solidnie pracować na rzecz zespołu i dzięki temu mający ogromny potencjał atak Realu zdaje się być na dobrej drodze do pokazania pełni swoich możliwości. – Najważniejszą rzeczą w przypadku trenera jest dobre zrozumienie tego, co masz do dyspozycji i wiedza, dokąd chcesz dojść. Jeśli tego nie pojmujesz, to już jest twoja porażka – naucza Capello i dodaje od razu: – Wiedzcie, że Ancelotti doskonale rozumie Mbappe.
Na razie jeszcze ta współpraca nie przyniosła najsmaczniejszych owoców – Francuz nadal miewa problemy ze skutecznością i na pewno mógłby strzelać o wiele więcej. W ważnym momencie odpalił jednak i przyklepał awans do 1/8 finału. Czemu miałby nie powtórzyć swojego wyczynu także w kolejnym dwumeczu?
Atletico w gazie. Sukcesy na wyciągnięcie ręki
Może dlatego, że wspaniały, wielki sezon próbuje rozegrać Atletico, dla którego tytuły w kraju i Europie nie są chlebem powszednim. Choć to i tak jedyna drużyna, która w ostatnich dwudziestu latach była w stanie rzucić wyzwanie duopolowi lokalnego rywala i Barcelony… Dyspozycja Rojiblancos i wyniki osiągane przez nich we wszystkich rozgrywkach pozwalają marzyć o rzeczach wielkich.
Najciekawsza walka o tytuł? W Ekstraklasie i La Lidze! [DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ]
W Lidze Mistrzów może być ciężko, bo przecież podopieczni Diego Simeone, tak jak i Real, po ewentualnym awansie do ćwierćfinału wpadliby pewnie na Arsenal, a później w półfinale na Liverpool czy PSG. Nigdy nie może być za lekko.
O przyszłości będzie jednak można myśleć dopiero po rozprawieniu się z Królewskimi. Cholo, choć wie, że jego zespół czeka bardzo trudny dwumecz, zauważa, że dawno nie było tak trudno o wskazanie faworyta w derbach Madrytu. – Choć oczywiście rozumiem, że odruchowo szuka się przed meczem drużyny, która będzie miała przewagę. Real to dla nas ważny rywal, którego szanujemy, ale my znamy swoją wartość – mówił trener Atletico na przedmeczowej konferencji.
Los Colchoneros są znani z gry do samego końca i nawet w beznadziejnej sytuacji potrafią uparcie przeć do przodu. W tej edycji Ligi Mistrzów już raz popisali się dokonaniem niemożliwego. Grając przez większość meczu w dziesięciu zdołali postawić się Bayerowi Leverkusen (2:1) i w ostatnich sekundach przechylić nawet szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Bardzo emocjonująco było też w starciu madrytczyków z PSG (2:1), też rozstrzygniętym na korzyść Atletico w samej końcówce. No i jeszcze inauguracja z Lipskiem (znów 2:1) – tam o wygranej przesądził gol Jose Marii Gimeneza zdobyty w dziewięćdziesiątej minucie.
Carlo, ze mną nie zatańczysz?
Panowie ewidentnie lubią emocjonujące końcówki, ale nic dziwnego. W tej drużynie wszyscy są zarażeni pozytywnym szaleństwem trenera – Towarzyszą mi wielkie emocje. Trochę jakby był to mój pierwszy dzień w Atletico. Czuję tę samą determinację, co wtedy, gdy tu przyjechałem – chcę sprawić, że ten klub będzie miał swoje bardzo istotne miejsce w Europie – deklaruje Simeone.
Alvarez i jego wielki dar
Do charakterystycznego wybuchu radości swojego trenera może doprowadzić Julian Alvarez. Argentyńczyk ma niezwykłą umiejętność strzelania bardzo ważnych goli z naprawdę najgroźniejszymi rywalami i wydaje się, że jeśli ktoś mógłby wprowadzić Atletico do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, to chyba właśnie on. Żeby było jasne – nie jesteśmy ślepi, wiemy, jak wiele jakości ma w swoim składzie ekipa Rojiblancos.
Ale też wiemy, że czasem jakość nie wystarczy.
Julian Alvarez mógł trafić do Realu – czy wyrzuci go z Ligi Mistrzów? [CZYTAJ WIĘCEJ]
– O takim napastniku marzyłem. Jest skromny, ma świetny charakter, niesamowite umiejętności i gwarantuje nam gole – wylicza Simeone. Alvarez może nie strzela hurtowo, może nie walczy o koronę króla strzelców w LaLiga i nie rzuca wyzwania największym snajperom w Europie. Ma jednak to coś, co pozwala marzyć.
Najpierw o wygranej z Realem. A później o czymś więcej. Na przykład o tym “bardzo istotnym miejscu w Europie”.
Pora na kolejny remis czy jednak lekkie wskazanie na Real?
Ostatnie trzy starcia Realu z Atletico to trzy remisy 1:1. Niezbyt obiecująca jest najnowsza historia derbów Madrytu, choć oczywiście każde z tych spotkań miało swoją wysoką temperaturę. Ostatni mecz pomiędzy obiema drużynami z lekkim niedosytem pozostawił Królewskich, którzy, szczególnie w drugiej połowie, grali lepiej od rywali i wydawało się, że w końcu trafią do siatki po raz drugi. Na ich drodze stanął jednak doskonały Jan Oblak – śmiało można powiedzieć, że Słoweniec wybronił Rojiblancos remis przy coraz większym naporze Realu.
Dziś bramkarz też może być ważnym ogniwem Atletico, a ekipa Ancelottiego… znowu ma problemy kadrowe. W pierwszym meczu 1/8 finału nie pojawi się zawieszony Jude Bellingham, pod znakiem zapytania stoi forma wracającego po urazie Fede Valverde. I, co może najgorsze, z gry wypadł świetny w ostatnim czasie Dani Ceballos. Linia pomocy może być wiec kompletnie rozregulowana i wypracowany niedawno balans ustąpi miejsca niepewności.
Z drugiej strony – to przecież Real. Mistrzowie w kategorii “zabili go i uciekł”.
WIĘCEJ PRZED KOLEJNYMI DERBAMI MADRYTU:
- Galaktyczny Mbappe, czyli pochwała cierpliwości
- Wielki wyścig w La Liga. Trzech gigantów w walce o mistrzostwo
- Atletico w drodze na szczyt. Cholo znowu jest sigmą
Fot. Newspix