Transferowy deadline day w takich krajach jak Turcja jest tak szalony, że przerasta to nasze wyobrażenia. Właśnie wtedy w Stambule wylądował prywatny samolot z Przemysławem Frankowskim na pokładzie. Reprezentant Polski finalizował przenosiny do Galatasaray, lidera Super Lig i hegemona tureckiej piłki, który zagiął na niego parol i nie zniechęcał się odrzucaniem kolejnych ofert przez RC Lens. Jak doszło do tego transferu? Co czeka Frankowskiego w Galatasaray? Komu zależało na tym, żeby trafił do Turcji?
— Dużo pracy, mało snu w ostatnim czasie. Przemek jest bardzo szczęśliwy, to krok do przodu w jego karierze. Można powiedzieć, że wyciska z niej maksa — mówi nam Mariusz Mowlik, właściciel agencji 11 – Football Players, który reprezentuje Przemysława Frankowskiego. Rozmawiamy o kulisach transferu, którym w ostatnim tygodniu żyliśmy, obserwując trudne negocjacje pomiędzy stronami.
— Oczekiwania są olbrzymie, Galatasaray nie może przegrywać i Przemek będzie musiał się tej nowej presji nauczyć, ale myślę, że sobie z tym poradzi. Życiowo też czeka go duża zmiana, bo przenosi się z malutkiego Arras do piętnastomilionowej aglomeracji, jaką jest Stambuł — dodaje.
Przemysław Frankowski, Galatasaray i przepis na sympatyczną karierę
***
Jak się robi transfery z Turkami, na tak szalonym rynku?
Dużo się działo, to specyficzny rynek. Rozmowy z Galatasaray zaczęły się latem. Pierwszy raz spotkaliśmy się podczas mistrzostw Europy, zjedliśmy lunch. Stwierdziliśmy, że Przemek pasuje profilem do ich systemu, stylu. Nie udało się jednak tego sfinalizować. Wiele czynników musiało się złożyć na to, że udało się teraz. Nie ma co ukrywać, to spory transfer jak na niemal 30-letniego piłkarza. Galatasary płaci duże pieniądze, więc myślę, że każda strona jest zadowolona.
Latem pojawiła się oferta czy skończyło się na rozmowie?
Zainteresowanie z ich strony było, wiedzieliśmy, że jest na shortliście obserwowanych zawodników, ale na taki transfer składa się wiele czynników. Latem zdecydowali się na bocznego obrońcę z Danii (Elias Jelert, kupiony za 9 mln euro z FC Kopenhaga — przyp. red.). Bardzo pomogło to, że przez ostatnie pół roku Przemek częściej grywał jako prawy obrońca, co pokazało jego uniwersalność. Idealnie pasuje to do Galatasaray, bo trener Okan Buruk bardzo często zmienia system: grają w czwórce obrońców i w trójce z wahadłowymi. Przemek odnajduje się w obydwu konfiguracjach, to pomogło w ostatecznej decyzji w zimowym okienku.
Co konkretnie sprawiło, że Galatasaray wrócił do tematu?
Nie wiem, jak to wyglądało wewnętrznie, ale wiem, że w hierarchii trenera Buruka Przemek od dawna był bardzo wysoko. Kiedy doszło do rozmowy między nimi, można było od razu poczuć chemię. Zaiskrzyło. Trener od tej pory był jeszcze bardziej zdecydowany, naciskał na klub, żeby sfinalizować ten ruch. Doszło do rozmów z RC Lens, stanęło na wypożyczeniu z obowiązkowym wykupem latem.
Czemu Przemysław Frankowski chciał zamienić Lens na Galatasaray?
Świat nie kończy się na ligach TOP5. Wiem, że przeciętny kibic ogląda tylko ligę angielską, Real i Barcelonę, ale w piłkę gra się też w innych miejscach. Galatasaray jest olbrzymim klubem, z rzeszą kibiców. Przemek już tego doświadczył, bo fani witali go na lotnisku w Stambule zaraz po wylądowaniu. Zainteresowanie nim i całą transakcją jest ogromne. Nie ma też co ukrywać, że kwestie finansowe miały bardzo duży wpływ. Jego wynagrodzenie wzrośnie znacząco, ale nie deprecjonowałbym znaczenia pozycji Galatasaray w europejskiej piłce. Grają tu piłkarze z topu, jak Victor Osimhen czy Alvaro Morata, więc samo to świadczy, że to jeden z najlepszych, najlepiej zorganizowanych klubów w Europie. Na pewno przerastają możliwościami większość klubów z lig TOP5.
Deprecjonować nie trzeba. Sam postawiłem tezę, że Przemka w Lens nic lepszego już nie czekało. Racing raz wyskoczył na drugie miejsce, poza tym jest zespołem siódmego miejsca.
Liga francuska będzie przechodziła delikatny kryzys ze względu zmniejszenia pieniędzy z praw telewizyjnych, więc każdy klub będzie szukał oszczędności. Jeżeli trafiła się okazja, żeby zarobić na 30-letnim piłkarzu dziesięć milionów euro… Warto z niej skorzystać. Jeśli chodzi o samego Przemka, to naszym zdaniem z każdym transferem robi krok do przodu. Zrobił krok do przodu, gdy z Jagiellonii przechodził do USA, tak samo było wtedy, gdy z MLS trafił do Lens. Teraz będzie walczył o mistrzostwo Turcji i Ligę Mistrzów, praktycznie co roku będzie na pierwszym miejscu w lidze, raczej nie niżej. Planując jego karierę, znając jego mentalność, wiedzieliśmy, że co trzy, cztery lata, warto będzie szukać mu nowych rozwiązań, dbać o kolejne bodźce. To się dotychczas sprawdza. Z żadnego klubu nie był wypychany, grał w praktycznie wszystkich meczach Chicago Fire, tak samo RC Lens. Życzę mu tego, żeby grał jak najwięcej w Galatasaray. Mądrym prowadzeniem kariery można sporo w piłce osiągnąć.

Wyglądało jednak na to, że Lens bardzo chciał go zatrzymać. Nie byli zdecydowani na ten transfer.
Dwie, trzy pierwsze oferty zostały zdecydowanie odrzucone, bez żadnego pola na negocjacje. Determinacja Galatasaray była tak duża, że w końcu udało się znaleźć rozwiązanie. Bardzo realne, że po spełnieniu bonusów kwota transferu sięgnie 10 milionów euro. Myślę, że to całkiem niezła cena. Zakładaliśmy, że transfer może oscylować wokół 7-8 milionów euro, ale ostatecznie to rynek dyktuje wartość. Wiemy, że regularnie grał na dobrym poziomie w bardzo trudnej lidze. Stanęło na kwocie zbliżonej do wartości rynkowej Przemka.
Rozbijało się głównie o pieniądze czy o to, jak ważny dla Lens był Frankowski?
RC Lens stracił sporo piłkarzy w tym okienku — Kevin Danso, Abdukodir Chusanow, Brice Samba. Na pewno problemem w negocjacjach był fakt, że okienko we Francji było już zamknięte. Gdyby do transakcji miało dojść w styczniu, sprawa byłaby łatwiejsza, bo Lens miałby czas na znalezienie następcy. Determinacja i chęci Przemka do zmiany klubu też miały duży wpływ na decyzję, ale bardzo szanujemy Lens i dziękujemy za sfinalizowanie transferu.
Frankowski: Chusanow może być jak Virgil van Dijk [WYWIAD]
Było parcie na to, żeby odejść nawet gdyby nie zdarzyła się oferta z Galatasaray?
Zainteresowanie różnych stron było, ale brakowało konkretów. One przyszły dopiero z Galatasaray. Znając Przemka, wiedzieliśmy, że on potrzebuje nowych wyzwań, więc próbowaliśmy doprowadzić do transferu zimą, najpóźniej latem. Piłkarsko zwyczajnie by tego potrzebował. Nie było jednak tak, że chciał odejść gdziekolwiek. Po prostu mając na stole ofertę z takiego klubu jak Galatasaray, trzeba patrzeć na wszystko. Przemek nigdy w karierze nie zdobył mistrzostwa kraju, o które Galatasaray co roku walczy. To może być dla niego piękna przygoda.
Skoro chciał go trener, skoro Galatasaray płaci duże pieniądze, to chyba nie musimy obawiać się o pozycję Frankowskiego w nowym klubie?
Nie, nie. W Galatasaray nie byliby tak zdeterminowani, gdyby mieli jakieś wątpliwości. Wierzymy, że od samego początku Przemek stanie się ważną postacią drużyny. Jest środek sezonu, ale jest na to przygotowany, nie będzie miał problemów z adaptacją. Nie będzie mógł grać w Lidze Europy, bo kadra na nią jest już zamknięta, ale w lidze może być ważną postacią.
Czemu ten transfer nie wydarzył się wcześniej, miesiąc temu?
Rzadko zdarza się, żeby Turcy robili coś przed końcem okienka, taki jest rynek. W Anglii, w innych krajach, najwięcej dzieje się w deadline day. Wszystko zamknęło się w pięć dni, tak się tutaj działa.
Ciekawostką jest to, że tureckie kluby podają dokładne dane finansowe i zarobki nowych piłkarzy. Przemysław Frankowski zarobi 900 tysięcy euro w tym sezonie i 1,7 miliona euro w kolejnym, to kwoty bez bonusów. To duża podwyżka względem Lens, gdzie nie był nawet w dziesiątce najlepiej opłacanych piłkarzy zdaniem „L’Equipe”?
To akurat było dziwne zestawienie, ale to dobrze, nam nie zależało, żeby być w świetle jupiterów. Myślę, że tak naprawdę był w TOP5 jeśli chodzi o zarobki w Lens. Trzeba pamiętać, że we Francji są prawie pięćdziesięcioprocentowe podatki. W Turcji kwoty, które wynegocjowaliśmy, są na zupełnie innym poziomie. To kwoty netto, system podatkowy jest inny, więc na tym na pewno Przemek zyska.
Miliony na pensje w Galatasaray. Przemysław Frankowski z solidną podwyżką
Jak Przemek odebrał ten spektakl, którego był częścią w zasadzie od momentu wejścia na pokład samolotu?
To pokazuje skalę zainteresowania tym klubem. RAMS Park jest olbrzymim stadionem, atmosfera na nim jest niezapomniana. Już za kilkanaście dni Przemka czekają derby z Fenerbahce. On zawsze jest spokojny, nie angażował się za bardzo do momentu wydania zgody na transfer. Potem była już ekscytacja, był pod dużym wrażeniem tego, jak go przyjęto. Prywatny samolot, powitanie na lotnisku przez kilkuset kibiców… Życzę mu pierwszego mistrzostwa kraju i regularności w grze.
WIĘCEJ O TURECKIEJ PIŁCE:
- Adampol, Simsik i Kaan Dobra, czyli Polacy w Turcji
- Nasza kolonia w Turcji. Czy Polacy odwracają się od topowych lig?
- Bal u Recepa. Jak Erdogan steruje futbolem w Turcji
- Barwy Stambułu. Z wizytą na Basaksehir – Fenerbahce [REPORTAŻ]
ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK
fot. Newspix