Michael Hayboeck to od kilkunastu lat stały uczestnik zawodów Pucharu Świata. Jak się jednak okazuje: obecny sezon będzie dla austriackiego skoczka jego ostatnim. 33-latek postanowił, że wraz z końcem tegorocznej rywalizacji zakończy karierę.
Mówimy o sześciokrotnym medaliście mistrzostw świata w drużynie, a także wicemistrzu olimpijskim w zespole z Soczi. Hayboeck do świata wielkiego skakania wchodził w podobnym czasie co Stefan Kraft, ale po tym, jak w 2015 roku minimalnie przegrał z nim rywalizację o zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, nie zdołał nawiązywać do indywidualnych sukcesów kolegi z kadry. Mimo tego aż 26 razy stawał na podium zawodów Pucharu Świata i 7-krotnie je wygrywał. Świetnie spisywał się też w trwającym sezonie – na ten moment zajmuje 11. miejsce w klasyfikacji generalnej (rok temu finiszował szósty).
Hayboeck najwidoczniej uznał jednak, że to najwyższy czas, aby ustąpić miejsca młodszym. W austriackiej kadrze roi się w końcu od talentów oraz zawodników, którzy są w stanie regularnie punktować w konkursach najwyższej rangi. Najwięcej mówi się oczywiście o trójce Stefan Kraft, Jan Hoerl i Daniel Tschofening, ale wyróżnić możemy też 22-letniego Maximiliana Ortnera, 22-letniego Markusa Muellera czy 19-letniego Stephana Embachera.
Koniec kariery Hayboecka oznacza, że po raz kolejny w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy żegnamy się z zasłużonym i utytułowanym przedstawicielem skoków narciarskich. Przypomnijmy bowiem, że z rywalizacji w Pucharze Świata w 2024 roku zrezygnowali Peter Prevc czy Daniel-Andre Tande. Cóż, tutaj wspomnieć możemy, że o pożegnaniu się ze skokami nie myśli wciąż 52-letni Noiraki Kasai. Japończyk wystartuje w nadchodzących zawodach PŚ w Sapporo.
Czytaj więcej o skokach:
- Władimir Zografski. Mieszka w Polsce, trenuje z Niemcami, cierpi na bezsenność [WYWIAD]
- Szef skoków: „Za pięć lat w Pucharze Świata będzie się skakać po 270 metrów” [WYWIAD]
- Równo 30 lat temu przeszedł do historii. Dziś mówi: „Nie miałem szans być francuskim Małyszem”
Fot. Newspix.pl