Wczoraj we Wrocławiu odbyła się debata na temat przyszłości i dotychczasowych błędów Śląska. Organizator, czyli “Gazeta Wrocławska”, zaprosił do udziału w panelach dyskusyjnych dziennikarzy, w tym nas, a także przedstawicieli różnych stron ze świata wrocławskiej piłki, m.in. prezesa DZPN, byłych piłkarzy, przewodniczącego rady nadzorczej klubu czy innych polityków. W tym towarzystwie pojawił się także dyrektor sportowy Rafał Grodzicki, którego złapaliśmy na rozmowę o kulisach funkcjonowania Śląska w ostatnich tygodniach i przemyśleniach na rundę wiosenną związanych przede wszystkim z nowym trenerem.
Oszukać przeznaczenie, edycja wrocławska
Z czego kibic Śląska może dzisiaj czerpać optymizm? Mówił pan, że 28 punktów w rundzie wiosennej powinno wystarczyć, ale wtedy musielibyście punktować jak klub, który walczy o europejskie puchary.
Jesienią tyle punktów zrobił Motor Lublin, który zajmuje ósme miejsce i ma daleko do europejskich pucharów. Uważam, że to jest do zrobienia, a skąd mój optymizm? Bo wiem, jaką ta kadra ma jakość. Może to nie jest zespół na mistrzostwo, wicemistrzostwo czy puchary, ale na pewno na środek tabeli. Do tego mamy teraz bardzo doświadczony i rzeczowy sztab, który wie, jak chce grać. Jego oczkiem w głowie jest organizacja pracy na boisku i widać gołym okiem, że to zostało w przerwie zimowej wypracowane.
Myślę, że zadziała też mental. Część chłopaków w zeszłym sezonie zdobyła jednak wicemistrzostwo Polski. Do tego dodamy wzmocnienia i wyjdzie, że mamy duże szanse na zdobycie wyznaczonej liczby punktów i utrzymanie w Ekstraklasie.
To była źle zaprojektowana kadra.
Wcześniej? Po pierwsze, nie chcę uderzać w poprzedników. Wykonali kawał dobrej roboty, zdobywając wicemistrzostwo. Natomiast odnoszę wrażenie, że jest w Śląsku dużo fajnych klocków, ale nie od tych puzzli co trzeba. Dzisiaj zadaniem trenera Simundzy jest to poukładać, choć uważam, że od momentu przyjścia do klubu już to przepracował. Okazało się, że niepasujących elementów wcale nie jest tak dużo. Oczywiście chcemy odchudzić kadrę i na pewno będą odejścia. Widać jednak, że zasady narzucone przez nowego trenera trochę zmieniły funkcjonowanie zawodników. Niektórzy zaczęli lepiej pasować do pomysłu.
To do tej pory największe wyzwanie dla Rafała Grodzickego, dyrektora sportowego?
W Warcie na pewno było inaczej, bo zaczynałem od początku sezonu i byliśmy na zero, a niemal na samym wejściu do Śląska mam tak naprawdę -9. Muszę przyznać, że w listopadzie największy problem tej ekipy siedział w psychice. Oni przestali wierzyć w samych siebie i kolegów obok. Dzisiaj z kolei to już inna drużyna, która wreszcie wierzy we własną jakość. No i ogrom pracy wykonał sztab. Ci ludzie podnieśli piłkarzy na duchu.
Oczywiście możemy pięknie opowiadać, a i tak w poniedziałek okaże się, w jakim momencie jesteśmy. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale mamy plan na tę rundę. Wiemy, jak podchodzić do meczów. Liczy się pełna pula, choć można to rozegrać jak w partii szachowej, spokojniej.
Spokojne to na pewno jest dotychczasowe okienko w wykonaniu Śląska. Obiecywał pan w 99% gotową kadrę na obóz zimowy, a skończyło się na obietnicach. Nie wiem, po co to było, skoro można było się spodziewać, jak będzie wyglądać wasza pozycja negocjacyjna.
To prawda, że podeszliśmy do tematu zbyt optymistycznie. Realia są brutalne, a negocjacje trudne. Do rozmów z potencjalnymi zawodnikami Śląska podchodzę jak do rozmów z trenerami, czyli jeśli ktoś chce kłócić się tylko o pieniądze, znaczy to, że nie będzie umierał przez te pół roku za klub. Czekają nas mecze walki, w których piłka nie będzie często szukać zawodnika wybitnego w robieniu przewagi, gdy posiadamy piłkę, bo być może tej piłki prawie w ogóle nie będzie miał przy nodze. Szliśmy w kierunku, że drużynie w tym momencie potrzeba również dużo charakteru.
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław
Na razie wzmocniliśmy się dwoma nazwiskami. Pamiętam pierwszą rozmowę z trenerem Simundzą, powiedział: “Daj mi napastnika i powinno być okej”. Wiedziałem, że musi lepiej poznać drużynę i te plany trochę się zmieniły, ale były bliskie tego, co przedstawiłem mu na początku. Nie będę jednak mówił, czy jesteśmy blisko, czy daleko z następnymi transferami. Dzisiaj mamy dwóch nowych piłkarzy, których chcieliśmy, a pracujemy nad kolejnymi dwoma. Nie mam zamiaru czekać do końca okienka, bo transfer pod koniec lutego nic nam nie da. Generalnie robimy wszystko, żeby na dniach lub maksymalnie w ciągu tygodnia zamknąć kadrę.
Poza tym bardzo się cieszę, że mamy nie tylko dwie nowe twarze, ale też kilku “odkopanych”. Nie zapominajmy, że w Śląsku już wcześniej było kilku ciekawych piłkarzy, którzy w doskonałej formie dużo tej drużynie mogą zaoferować.
Czy to nie jest trochę tak, że polegacie na złudnej nadziei w postaci napastnika, który strzelił 14 goli w drugiej lidze szwedzkiej?
Myślę, że tak nie jest. Jeśli chodzi o ofensywę, kluczowych zawodników będzie więcej. Zresztą uważam, że jednym z ciekawszych akcentów w rundzie wiosennej będzie gra Jakuba Świerczoka. Kuba pokazał nam w ostatnich tygodniach, że naprawdę zależy mu na Śląsku i na tym, żeby dobrze się zaprezentować.
To może być czarny koń wśród “odzyskanych” piłkarzy? Ktoś, kogo wzrostu akcji kibice się nie spodziewają?
Tak uważam. Odzyskaliśmy Świerczoka, który dostał bardzo duże zaufanie sztabu. Najbardziej podobały mi się słowa trenera Simundzy: “Rafał, zostawmy Kubę, to pan piłkarz, ja go podkręcę i będzie lepszy”. Ufam Ante, warto mu zaufać. To fachowiec, a do tego szczery i bezpośredni gość, który ma takie doświadczenie, że potrafił odkopać niejednego zawodnika. Dlatego liczymy na Świerczoka, o którym powinniśmy jeszcze nie raz słyszeć i mówić w dobrym kontekście.
WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:
- Śląsk Wrocław zarobi na obrońcy? Mamy nowe informacje [NEWS]
- Śląsk ma problem z wypłacalnością. Co będzie dalej?
- Marketingowcy Śląska Wrocław najwyraźniej zwariowali
Fot. Newspix