Jest jednym z najlepszych na świecie. Niektórzy powiedzą, że nawet najlepszym. Pep Guardiola to po prostu trenerski fenomen. Geniusz. Ale jak u każdego geniusza da się u niego zauważyć elementy szaleństwa, by nie powiedzieć obłędu, które objawiają się coraz intensywniej w ostatnich tygodniach. To agresywne reakcje, wszystkowiedzące uwagi i toksyczne środowisko, jakie stworzył zarówno w klubie, jak i we własnym domu. Symptomy są niepokojące.
Mecz piątej kolejki Ligi Mistrzów. Manchester City prowadzi 3:0 z Feyenoordem Rotterdam, ale w ostatnim kwadransie trwoni trzybramkową przewagę i tylko remisuje z holenderską drużyną. Ten remis ciągnie się za The Citizens do dziś, bo obecnie klub zajmuje miejsce poza fazą pucharową Champions League.
Pep Guardiola też długo musiał wspominać ten mecz. W jego trakcie podrapał wyraźnie głowę. Zadrapał się również w nos, tworząc ranę, z której ściekała krew wąską strużką. Po spotkaniu zmartwieni dziennikarzy spytali o to skaleczenie.
Problemy Pepa Guardioli
–
Spis treści
Samookaleczenie
– [Zrobiłem je] paznokciem, palcem. Chciałem zrobić sobie krzywdę – wypalił w odpowiedzi Guardiola, uśmiechając się ironicznie do zgromadzonych na sali przedstawicieli mediów.
🚨 Pep Guardiola on those cuts: “With my fingers… I want to harm myself”.
🎥 @BeanymanSports pic.twitter.com/9g9Ix0LyrO
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) November 26, 2024
Metamorfoza od pełnego skupienia, poprzez żart, który nie wszystkich rozbawił, do czego przejdziemy za moment, aż po ironiczny uśmiech ma w sobie coś z obłędu. A samookaleczanie to jego niebezpieczny symptom. To zachowanie, które pokazuje, że osoba nie radzi sobie z emocjami, żyje w stresie, pod presją – jak możemy przeczytać na stronie Mindhealth. I musiał się z niego tłumaczyć, by nie zostać posądzonym o poważniejsze problemy, co uczynił następnego dnia.
– Pod koniec konferencji prasowej zostałem zaskoczony pytaniem o zadrapanie na mojej twarzy. Wyjaśniłem, że doszło do niego przypadkowo przez ostry paznokieć. Moja odpowiedź w żaden sposób nie miała na celu bagatelizowania bardzo poważnego problemu samookaleczenia. Wiem, że każdego dnia wiele osób zmaga się z problemami dotyczącymi zdrowia psychicznego, dlatego chciałbym wykorzystać tę sytuację i przedstawić jeden ze sposobów, w jaki można szukać pomocy, dzwoniąc na infolinię pod numer 116 123 lub wysyłając e-mail na adres
**@sa********.org
– napisał Guardiola w mediach społecznościowych, choć jak zwykle w przypadku tego typu komunikatów, nie można mieć pewności, że stoi za nimi osoba, z którego konta został on napisany. Szczególnie że to nie pierwszy akt (samo)agresji w wykonaniu Katalończyka.
Mina wściekłego furiata coraz częściej gości na twarzy Pepa Guardioli.
Agresja i amok
Wcześniej nie traktowano tego w takich kategoriach. Ciągłe uderzanie się w nogi, klepanie po głowie, kopanie butelek z wodą, band reklamowych i wszystkiego innego, co tylko napatoczyło się pod nogi, były formą ekspresji Guardioli. Tego, że zależy mu na każdym meczu, punkcie i golu.
W końcu, w maju 2023 roku na ostatniej prostej do zdobycia mistrzostwa Anglii Katalończyk zmieszał z błotem Erlinga Haalanda za to, że oddał rzut karny przy stanie 2:0 z Leeds United Ilkayowi Gundoganowi. Niemcowi też się dostało. Po zmarnowanej jedenastce niemal od razu został ściągnięty z boiska, a szkoleniowiec nie podziękował mu za występ i skompletowany dublet.
Haaland potrafił wysłuchiwać długich tyrad od Guardioli, nawet gdy strzelał jednego bądź dwa gole. Dla Katalończyka to było za mało. Dostaje się też innym piłkarzom. Po spotkaniu z Brentford szkoleniowiec ruszył agresywnie na Stefana Ortegę. Ściskał i kilkukrotnie uderzył pięścią bramkarza. Guardiola był w takim amoku, że nie reagował na to, że podziękować za mecz próbował im Mark Flekken, ani na zaczepki jednego z asystentów. Katalończyk wylał całą złość na golkipera, a następnie go przytulił, choć niewiele było w tym serdeczności.
Pep Guardiola was NOT happy with Stefan Ortega. 😡😡😡 pic.twitter.com/QnCYVH08ub
— Football Tweet ⚽ (@Football__Tweet) January 14, 2025
Większość zawodników City potulnie znosi te choleryczne wybuchy złości, agresji czy też perfekcjonizmu, w zależności od tego, jak ktoś to zinterpretuje swojego trenera. Ale wszystko ma swoje granice, co najbardziej widać po Kevinie De Bruyne. Belg ma raczej introwertyczną naturę. Swoją grą dyryguje z cienia – podaje i otwiera drogę do bramki kolegom, rzadko samemu wykańczając akcje. Podobnie zachowuje się w życiu. Daleko mu do blichtru. Gdy w 2020 roku przyszło do rozmów nad przedłużeniem kontraktu z Manchesterem City, a jego agent został aresztowany, wynajął firmę, która pomogła mu w obliczeniach jego wpływu na grę zespołu, sam natomiast przedstawił to włodarzom klubu i ci chcąc nie chcąc musieli zgodzić się, że bez pomocnika nie prezentowaliby się tak dobrze i zaakceptowali jego warunki nowej umowy.
Jednak gdy tak wybitnemu zawodnikowi, przez lata uznawanemu za jednego z najlepszych pomocników na świecie, trener, który również był świetnym piłkarzem, ale dziś obserwuje wszystko zza linii bocznej, wciąż powtarzał, kiedy i gdzie ma podać, coś w nim pękło. W złości odkrzyknął do Guardioli: – Zamknij się! Zamknij się! – po kolejnych instrukcjach podań.
Guardiola: “Pass the ball, Pass the ball!”
Kevin De Bruyne: “Shut up! Shut Up!” 🤣👊 pic.twitter.com/Qo98h7Rtzi
— Football Fights (@footbalIfights) January 23, 2025
Brak samokontroli
Agresywne reakcje Guardioli można zaobserwować nie tylko w stosunku do zawodników. Nerwy puszczają mu również przed kibicami. Niedawno wymownym gestem w kierunku fanów Liverpoolu pokazał, ile zdobył tytułów. Zaatakował też werbalnie sympatyków The Citizens, którzy zbierali autografy, a z pięściami chciał się rzucić na kibica The Reds, który zaczepnie rzucił do niego: – Płaczesz, bo przegrałeś?. Dwie osoby musiały trzymać Guardiolę, by nie naruszył nietykalności cielesnej tego człowieka.
Um torcedor do Liverpool abordou Guardiola na rua e lhe fez a seguinte pergunta: “você está chorando porque perdeu?”
Guardiola: – Quer saber como é perder?. E partiu em direção ao torcedor.
📽️: Reprodução pic.twitter.com/qIIXYOh8rz
— LIBERTA DEPRE (@liberta___depre) December 6, 2024
Każde zachowanie Guardioli w ostatnim czasie wygląda tak, jakby miał poważne problemy z samym sobą. Nie jest już w stanie kontrolować tego, co robi i jak reaguje. Jakby to, co się dzieje na boisku, przekładało się na niego ze zwielokrotniona siłą. Wszystkie napady furii, okaleczania są tylko tego dowodem. A że Manchesterowi City nie idzie najlepiej i Katalończyk przeżywa najtrudniejszy okres na ławce trenerskiej, ma się wrażenie, że w pewnych momentach szkoleniowiec ma ochotę wręcz eksplodować.
Rozwód
Problemy z klubu rzutują też na życie prywatne 54-latka. Przez choleryczną obsesję doskonałości rozpadło się jego wieloletnie małżeństwo. Niedawno żona Guardioli, Cristina Serra złożyła wniosek o rozwód. Jak anonimowo powiedział “Daily Mail” jeden z ich wspólnych znajomych winny temu stanu rzeczy jest pracoholizm szkoleniowca. Odkąd przeniósł się do Manchesteru, zupełnie zatonął w swojej obsesji do piłki nożnej, co już wcześniej mu się zdarzało, lecz w nie tak długich wymiarach czasu.
Problemy w domu Guardiolów zaczęły się już pięć lat temu, gdy Cristina Sierra zdecydowała się wyprowadzić z Manchesteru do Barcelony, gdzie prowadzi dom modowy. Regularnie przyjeżdżała jednak do męża. Nie była to jednak zależność dwustronna przez zbyt angażująca pracę Pepa, co doprowadziło do rozwodu.
– Czasem zatapiam się w swoim świecie. Moja rodzina wie, że z nimi jestem, ale tak naprawdę mnie z nimi nie ma. Czasami jestem w domu, ale to tylko pomieszczenie. Mówią: “Pep, Pep”, ale wiedzą, że jestem w swoim własnym świecie – przyznał już w 2016 roku na łamach “Timesa” Katalończyk.
Wtedy jeszcze zdawał sobie z tego sprawę. Po czteroletnim intensywnym okresie w Barcelonie, który wykańczał go podwójnie nie tylko ze względu na pracę, ale i emocjonalne przywiązanie do klubu, potrafił zrobić sobie przerwę. Nabrać dystansu. Zasmakować życia poza piłką. Rok spędzony w Nowym Jorku do dziś najlepiej wspominają jego bliscy.
– Biorąc pod uwagę szalone tempo karier moich rodziców, nie widywaliśmy się często. Pojechaliśmy więc na rok do Nowego Jorku, żeby być razem i uczyć się angielskiego. To było niezapomniane przeżycie – opowiadała na łamach “Vanity Fair” córka Pepa, Maria.
Brak balansu między domem a pracą
Również w Bayernie od Guardioli biła normalność, pomimo jego szaleństwa, które plastycznie opisał Robert Lewandowski w podcaście u Rio Ferdinanda. Monachium, mimo że jest dużym miastem, ma na swój sposób tradycyjnie wiejski urok. Gdy przychodziła odpowiednia pora Oktoberfestu, Pep wskakiwał w lederhosen i raczył się piwem z lokalnymi smakoszami. Okazywał ludzką twarz również na boisku. W końcu jego mina zdziwienia po piątym golu w dziewięć minut “Lewego” przeszła już do historii futbolu. Dobrze żyło się tam też jego rodzinie.
Lewandowski explains how Pep Guardiola talks about tactics😭😭 pic.twitter.com/xHrKrgxZo4
— 𝜗𝜚 (@LEWANDOWSKI9__) November 21, 2024
– To była najtrudniejsza zmiana, ponieważ miałam dobrych przyjaciół w Monachium i musiałam zaczynać wszystko od nowa – wyjaśniła Maria Guardiola.
W Bayernie nie udało mu się osiągnąć wszystkiego, czego zapragnął. Brak Ligi Mistrzów stał się obsesją Guardioli. I gdy nawet na konferencjach prasowych mówił, że ważniejsze dla niego jest zdobycie Premier League, to miało się wrażenie, że mówiąc o mistrzostwie Anglii, myśli tylko o Champions League. A że w Manchesterze otrzymał nieograniczone narzędzia do pracy, zupełnie zatracił się w futbolu.
Efekt jest taki, że zdobył wszystkie możliwe trofea z City. Na długie lata zabetonował Premier League, ale wciąż mu mało. Być może dlatego z takim uśmiechem przyjął fakt, że The Citizens mogą zostać zdegradowani za naruszenie zasad Finansowego Fair Play. Miałby wtedy okazję udowodnić, że nawet w takich trudnych okolicznościach jest w stanie stworzyć zespół gotowy podjąć się każdego wyzwania.
Czy to początek końca wielkiego Manchesteru City Pepa Guardioli?
Czy ktoś mógłby sobie teraz wyobrazić Pepa Guardiolę pijącego Guinessa w jednym z brytyjskich pubów?
Zanikająca ludzka twarz
Na razie jego irracjonalna mania doskonałości tłamsi piłkarzy. Haaland, Bernardo, De Bruyne i inni nie grają na swoim najwyższym poziomie, a tylko taki i to z wyjątkami akceptuje Katalończyk, co powoduje tarcia. Już wcześniej do nich dochodziło, ale Guardiolę stać było na ludzkie gesty.
Choć pokładał duże nadzieje w Ericu Garcii i mówił o nim jak o synu, pozwolił mu odejść do Barcelony, gdzie czekała na niego nie tylko wizja gry w katalońskim klubie, ale i miłość. Podobnie stało się z Kylem Walkerem. Obrońca wydawał się wręcz niezbędny dla menedżera The Citizens, a mimo to dał zgodę na jego transfer do Milanu, bo marzeniem Anglika od dawna była gra poza Wyspami Brytyjskimi.
Jego ludzką twarz opowiedział również w “Player Tribune” Gundogan.
– Pep jest właściwie moim sąsiadem tutaj, w Manchesterze, więc kupiliśmy butelkę szampana, mój przyjaciel napisał mu kartkę po hiszpańsku, a potem zapukał do jego drzwi. Kiedy wrócił, powiedział, że Pep był bardzo szczęśliwy z tego powodu. W każdym razie wróciłem do sali kinowej i trochę o tym zapomniałem. Jakieś pół godziny później rozległo się pukanie do drzwi. Pomyślałem: “Kto to, do cholery, przyszedł?”. Myślałem, że mój przyjaciel zamówił pizzę czy coś – zaczął Niemiec.
– Mój przyjaciel otworzył drzwi, a to był Pep! Zapytał: “Gdzie jest Gundo?”. Oboje byliśmy naprawdę zaskoczeni, ponieważ Pep to facet dbający o swoją prywatność. Widywałem go w windzie i tak dalej, ale nigdy nie był w moim mieszkaniu. Przyniósł butelkę szampana i trzy kieliszki. Skończyło się na tym, że został na dłużej – jakąś godzinę, żeby się ochłodzić – kontynuował pomocnik.
– Przypomniało mi to, że chociaż gramy w piłkę, w tym zawodzie liczą się także ludzie, wiesz? I myślę, że kiedy zakończę karierę, najbardziej będę pamiętał ludzi, z którymi ją dzieliłem – podsumował.
Czy tak wygląda Pep Guardiola, gdy ktoś wleje mu zbyt dużo lub mało szampana? Nie wiemy, ale pewnie nie tylko my. Również wiele osób z bliskiego otoczenia trenera nie ma dostępu do jego prywatnej strefy.
Nieufność i despotyzm
Ta historia wydarzyła się kilka lat temu. Od tego czasu mur wokół Guardioli znacznie urósł i ciężko, by ktoś znalazł się w jego prywatnym kręgu. W zasadzie jego obsesja przeniosła się już na klub. Z powodu słabszych wyników Katalończyk przestał ufać ludziom w Manchesterze City i sam zaczął wszystkiego doglądać, wszędzie szukając teorii spiskowych. Te informacje od dłuższego czasu krążą w angielskim środowisku, ale coraz mocniej przedostają się już do mediów.
W tym wszystkim Guardiola zapomina, że takim zachowaniem nie tylko nie zdobywa sobie zaufania przyjaciół, ale nawet staje się zarzewiem problemów, które chce rozwiązać. Robi wręcz wszystko wbrew temu, co starał się przekazać dzieciom.
– Moi rodzice zawsze radzili mi, żebym znalazła to, co mnie pasjonuje. Zachęcają mnie do próbowania nowych rzeczy, akceptowania porażek i ciągłego poszukiwania, aż odnajdę swoje powołanie, bo gdy je znajdę, pełne oddanie przyjdzie naturalnie. Przypominają mi również, że najważniejszą rzeczą w życiu jest kochać i być kochanym. “Al final tot es redueix a sentir-se estimat” [„Ostatecznie wszystko sprowadza się do poczucia, że jesteś kochany”], dlatego bycie życzliwym dla innych jest niezbędne. Nawet w sytuacjach, gdy czujemy się nie na miejscu, mówią mi, żebym uważnie słuchała innych, bo od każdego, kogo spotykamy, zawsze można się nauczyć czegoś cennego – opowiadała córka szkoleniowca Maria.
Obecnie Pep nie tylko przestał być kochany, ale również przestał słuchać, w wyniku czego stał się despotą, który w każdej sytuacji wie wszystko najlepiej. To, w połączeniu cholerycznymi napadami agresji, może doprowadzić do destrukcji. Na razie nie wiemy, czy Manchesteru City, czy Pepa Guardioli.
WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- Na spontanie po mistrzostwo Anglii. Wielka improwizacja Kevina Keegana
- Mistrzostwo skautów Lens. Abdukodir Chusanow — od Białorusi do Premier League
- Zabiera biednym, daje bogatym. Czy Jim Ratcliffe ukradnie ludziom Manchester United?
- Faraonowie szlachetnieją z wiekiem. Droga Marmousha do Manchesteru City
Fot. Newspix