Arsenal w dramatycznych okolicznościach pokonał na Molineux Stadium drużynę Wolverhampton 1:0 w meczu 23. kolejki Premier League. Kanonierzy przez sporą część meczu musieli radzić sobie bez jednego zawodnika, po tym jak kontrowersyjną czerwoną kartkę obejrzał Myles Lewis-Skelly. Do sytuacji odniósł się po meczu trener gości Mikel Arteta.
43. minuta meczu na Molineux, Arsenal wykonuje rzut rożny. Piłka po kiepskim dośrodkowaniu Declana Rice’a spada na głowę napastnika gospodarzy Hee-Chan Hwanga, który wybija futbolówkę poza pole karne. O piłkę walczą Pablo Sarabia i Leonardo Trossard. Wydaje się, że Belg jest w lepszej pozycji i zdoła utrzymać futbolówkę, ale odgrywa ją niedokładnie. Dopada więc do niej Matt Doherty i błyskawicznie rozpoczyna kontrakt gospodarzy. Widząc to, Miles Lewis-Skelly bez namysłu przerywa groźnie zapowiadającą się akcję Wilków, z pełną premedytacją, choć znikomą agresją, atakując nogę rywala. Błyskawicznie reaguje na to sędzia Michael Oliver, pokazując Anglikowi czerwony kartonik.
Tym faktem wydawali się zdziwieni nawet piłkarze Wolves. Owszem, Lewis-Skelly nie był w ogóle zainteresowany piłką i nie miał szans w nią trafić. Jego wejście nie było jednak brutalne. Ot, typowy faul taktyczny przerywający atak rywala. Co tydzień sędziowie pokazują za to dziesiątki kartek, ale jednak koloru żółtego.
Arsenal był więc zmuszony do gry w osłabieniu. Sytuacja wyrównała się dopiero w drugiej części meczu, kiedy za drugie “żółtko” wyleciał Joao Gomes. Niedługo później Kanonierzy wyszli na prowadzenie za sprawą Riccardo Calafioriego, którego trafienie okazało się jedynym w tym spotkaniu.
Po meczu, do sytuacji z końcówki pierwszej połowy odniósł się trener gości Mikel Arteta. Hiszpan, którego nastrój z pewnością poprawiły trzy punkty, starał się mocno powściągać emocje względem decyzji arbitra.
– Myślę, że to tak oczywiste, że nie wymaga komentarza. Mam nadzieję, że zostanie podjęta właściwa decyzja – stwierdził szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej wyraźnie nie chcąc powiedzieć za dużo.
– Liczę, że nie będziemy nawet musieli składać odwołania. Jeśli będziemy zmuszeni to zrobić, to trzeba spojrzeć na precedens z tego sezonu, czyli sytuację Bruno Fernandesa. Znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie powinniśmy się znaleźć, ale obyśmy przynajmniej po meczu znaleźli się we właściwej, czyli aby nasz zawodnik miał prawo wykonywać swoją pracę – podsumował Arteta, pijąc do sytuacji z początku sezonu, kiedy to Fernandes obejrzał czerwoną kartkę w meczu z Tottenhamem. Wówczas, po odwołaniu klubu, angielska federacja odstąpiła od kary zawieszenia dla zawodnika.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Mo Salah – najlepszy skrzydłowy w historii Premier League?
- Na spontanie po mistrzostwo Anglii. Wielka improwizacja Kevina Keegana
- Mistrzostwo skautów Lens. Abdukodir Chusanow — od Białorusi do Premier League
- Zabiera biednym, daje bogatym. Czy Jim Ratcliffe ukradnie ludziom Manchester United?
Fot. Newspix