Reklama

Negocjacje z emeryturą w tle. Niecodzienne rozmowy o kontrakcie polskiego piłkarza

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

20 stycznia 2025, 18:34 • 6 min czytania 21 komentarzy

Negocjacje kontraktowe czy transferowe zwykle krążą wokół pieniędzy. Za ile chcą kupić, a za ile sprzedać? O jakiej pensji rozmawiamy? Co z premiami czy bonusami? Nie ma w tym nic złego, na tym ten biznes polega. Zwykle jednak więcej mówi się o tym, co można zyskać teraz, zamiast o tym, co przyniesie przyszłość. Właśnie dlatego przykład odwrotny, który dotyczy rozmów Widzewa Łódź z Rafałem Gikiewiczem, wart jest zerknięcia przez lupkę.

Negocjacje z emeryturą w tle. Niecodzienne rozmowy o kontrakcie polskiego piłkarza

Widzew Łódź i Rafał Gikiewicz rozmawiają o przedłużeniu wygasającego wraz z czerwcem bieżącego roku kontraktu. Żaden to news, czy nowina, negocjacje komentowały obie strony. Jeden z tych komentarzy, który w programie „Odliczanie do Ekstraklasy” na WeszłoTV wygłosił Michał Rydz, prezes łódzkiego klubu, szczególnie przykuł naszą uwagę.

— Są różne formy zatrudnienia, to też jest element negocjacji. Preferujemy zatrudnienie na działalnościach (jednoosobowa działalność gospodarcza — przyp.), Rafał do tej pory miał trochę inne zatrudnienie. To jeden z elementów naszych rozmów. Rafał musi najpierw przenegocjować sam ze sobą, potem rozmowy z nami będą trwały dziesięć minut — przyznał Rydz, gdy pytaliśmy go o to, czy kością niezgody w rozmowach o dalszej współpracy z podstawowym bramkarzem, jest forma zatrudnienia go w klubie.

Słowa prezesa Widzewa Łódź są dobrym punktem wyjścia do tego, w jaki sposób polskie kluby zatrudniają zawodników i dlaczego nie wszystkim, w tym Rafałowi Gikiewiczowi, taka sytuacja jest na rękę.

Ekstraklasa. Widzew Łódź i nowy kontrakt Rafała Gikiewicza. W tle rozmowa o… emeryturze

Rafał Gikiewicz jest jednym z nielicznych zawodników RTS, który jest zatrudniony na umowę o pracę. Nieoficjalnie mówi się, że podobnie wygląda sytuacja Imada Rondicia, jednak w tym przypadku jest to zrozumiałe. Bośniak jako piłkarz spoza Unii Europejskiej jest towarem wymagającym szczególnej opieki pod względem papierkowym. Gdy napastnik przychodził do Widzewa Łódź, klubowi dłużej niż zwykle zeszło z załatwieniem wszelkich formalności.

Reklama

Bramkarz umowę o pracę dostał z wyboru i chciałby kontynuować grę dla łódzkiej drużyny jako zawodnik zatrudniony właśnie w ten sposób. RTS tymczasem, jak przyznał prezes Michał Rydz, preferuje piłkarzy z JDG. Widzew nie należy do wyjątków, większość polskich klubów nakłania nie tylko zawodników, ale i trenerów, do założenia działalności, przedstawiając im korzystny dla każdego bilans zysków i strat.

W zasadzie tylko Zagłębie Lubin twardo trzyma się zasady zatrudniania na umowę o pracę. Wynika to z polityki KGHM, czyli właściciela oraz sponsora tytularnego klubu, który gotów jest płacić wyższe podatki i nie chce szukać oszczędności na tym polu. Właśnie z tego tytułu Zagłębie zwykle plasuje się w czołówce pod względem budżetu płacowego w Ekstraklasie. Z ostatniego raportu firmy Grant Thornton wynika, że więcej niż w Lubinie płacą tylko w Częstochowie, Poznaniu oraz Warszawie.

To jednak półprawda, co tłumaczył nam niegdyś Piotr Burlikowski. – Nigdy nie rywalizowaliśmy z najlepszymi klubami w Polsce, jeśli chodzi o budżet. Płacimy pełne opodatkowanie piłkarzy, to różnica, bo wiele klubów jest na B2B. Czyli de facto nasze brutto jest bardzo wysokie, netto jest niższe, bo nasze podatki są wysokie. Stąd mylna jest rozmowa o zarobkach piłkarzy. Budżet płac pierwszego zespołu jest dobry, ale nie topowy.

Korzyści, które zawodnicy i kluby uzyskują poprzez zatrudnienie na działalności gospodarczej, są jednak zyskiem na tu i teraz. Patrząc przyszłościowo, umowa o pracę przynosi piłkarzowi równie wiele atutów. Właśnie na nich zależy bramkarzowi Widzewa Łódź.

Plan na emeryturę. Piłkarze i forma zatrudnienia – umowa o pracę vs jednoosobowa działalność gospodarcza

Rafał Gikiewicz przyznaje nam, że forma zatrudnienia piłkarza w Polsce jest dla niego niezrozumiała. Mało kto przywiązuje do tego uwagę, jednak on, bramkarz, który spędził lata w Niemczech, wie, o czym mówi. Już grając po zachodniej stronie Odry Gikiewicz mocno interesował się tym, jak zabezpieczyć swoją przyszłość. Po kilku pierwszych latach niemieckiej kariery odrzucał zagraniczne opcje transferu, żeby zostać w kraju na tyle długo, by wyrobić minimum emerytalne.

Reklama

Efekt tego jest taki, że bramkarz już teraz jest pewien, że na starość jakieś pieniądze na konto będą wpływać, nawet jeśli wszystkie inwestycje oraz plany mu się posypią, czego oczywiście nie życzymy. Rozsądne planowanie ma zapewnić Gikiewiczom spokój i zbliżyć ich do deklaracji, którą Rafał złożył w rozmowie z Weszło w poprzednim roku, gdy był piłkarzem Ankaragucu.

— Jak będę miał 50 lat, będę leżał na statku i cygaro palił, starzejąc się z żoną — deklarował, odsłaniając przy okazji wiele tematów związanych z finansami i zarządzaniem budżetem.

Rafał Gikiewicz: Nie akceptuję przeciętności. Zarażam osobowością [WYWIAD]

W Turcji polski bramkarz podpisał — jak sam przyznaje — kontrakt życia, najwyższy w karierze. Z gwiazdą, rzecz jasna, bo na pieniądze zarobione w Ankarze i tym podobnych miastach często trzeba trochę poczekać. Część dostajesz z góry, część jest przedmiotem sporów, wyroków FIFA. W każdym razie po latach kariery na pusty portfel Rafał Gikiewicz narzekać nie może, ale mimo to dbał o to, żeby po powrocie do Ekstraklasy funkcjonować tak samo, jak w Niemczech.

Czyli, na przykład, odkładać na emeryturę. Właśnie dlatego piłkarzowi zależy na umowie o pracę, która w przypadku wysokich zarobków — nie oszukujmy się, mówimy o podstawowym bramkarzu ekstraklasowej drużyny — nawet w krótkim okresie pozwala odłożyć na emeryturę więcej niż w przypadku działalności gospodarczej. Różnica w wysokości składek ZUS może być ogromna, więc najwidoczniej sam zainteresowany uznał, że ważniejsze jest dla niego to, żeby mieć gwarantowane dochody w przyszłości niż to, żeby odłożyć pieniądze teraz.

Nie wspominając już o dodatkowym atucie w postaci tego, że wszelkie składki i opłaty nie są na twojej głowie, bo wszystkim zajmuje się klub.

Widzew Łódź to klub świadomych piłkarzy

Rozmowy na temat formy zatrudnienia nie wywrócą negocjacji między Widzewem Łódź a Rafałem Gikiewiczem. Słyszymy, że zmierzają one w dobrym kierunku i piłkarz najprawdopodobniej zostanie w RTS, choć opcji wciąż mu nie brakuje, nadal pytają o niego kluby niemieckie, odzywają się też bardziej egzotyczne drużyny. O nietypowym podejściu do kontraktu warto było jednak opowiedzieć szerzej, nawet znając tylko fragment, urywek pełnego obrazu. Bardzo rzadko dyskutujemy przecież o tym, jak zawodnicy dbają o życie po życiu, jak wygląda w Polsce system kontraktów.

Pod wieloma względami różni się on od tego, z czym mają do czynienia zawodnicy grający na zachodzie. Sławą owiany jest pomysł holenderski, gdzie część pensji odkładana jest na konto emerytalne, które służy jako zabezpieczenie po zakończeniu kariery. Ostatnio tłumaczyliśmy tajniki systemu czeskiego, który zakłada, że sporą część pieniędzy podnosi się z boiska, a gwarantowana kwota stanowi często mniej niż połowę całości.

Polska piłka to czeski film, czeska to sukces w Europie. Różnice między sąsiadami [REPORTAŻ]

Traf chciał, że akurat w Widzewie mamy do czynienia ze sporą grupą świadomych piłkarzy, którzy potrafią liczyć, inwestować i wybiegać myślami poza to, czy pobiec w lewo, czy w prawo. Wystarczy przypomnieć naszą wizytę w Łodzi i dyskusję z Bartłomiejem Pawłowskim oraz Markiem Hanouskiem o tym, jak finansowane oraz zarządzane są polskie kluby i jak wpływa to na rynek piłkarski w naszym kraju.

WIĘCEJ O TRANSFERACH:

SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Hiszpania

“Sytuacja mocno się zmieniła, jest niewiarygodny”. Czyżby Szczęsny na LM?

Kamil Warzocha
0
“Sytuacja mocno się zmieniła, jest niewiarygodny”. Czyżby Szczęsny na LM?

Komentarze

21 komentarzy

Loading...