Żeby nie dać się austriackiej dominacji w tym sezonie skoków, trzeba naprawdę rozbić bank. To zrobił dziś Anze Lanisek… ale tylko w pierwszej serii. Drugim skokiem Słoweniec zaprzepaścił nie tylko szansę na podium, ale niewiele brakowało, żeby przegrał nawet z Pawłem Wąskiem, który w Zakopanem nie zawiódł. Jako jedyny z Polaków.
Pięć triumfów Kamila Stocha. Cztery wygrane Adama Małysza. A do tego też podia Dawida Kubackiego. Zakopane wielokrotnie było świadkiem kapitalnych występów Biało-Czerwonych. Nawet w ubiegłym – bardzo słabym przecież – sezonie szansę na pierwsze w karierze miejsce w TOP 3 miał Aleksander Zniszczoł, który skoczył wówczas 141 metrów (ostatecznie jednak zepsuł drugą próbę).
To wszystko, w połączeniu ze świetną ostatnio dyspozycją Pawła Wąska, sprawiało, że niedzielny konkurs indywidualny w Zakopanem interesował nas szczególnie. Zresztą nie tylko nas, bo gorącą atmosferę dało się wyczuć pod skocznią już kilka godzin przed startem rywalizacji w ramach Pucharu Świata. Rywalizacji, którą tym razem z perspektywy trybun obserwował też między innymi prezydent Andrzej Duda.
Przełamanie dominacji?
Wszyscy zadawali sobie jedno i to samo pytanie: czy tym razem nie wygra Austriak? Reprezentanci tego kraju triumfowali przecież w sześciu ostatnich konkursach indywidualnych i wczorajszej drużynówce.
Kilkadziesiąt minut przed startem właściwej rywalizacji miała jeszcze miejsce oczywiście seria próbna. Tą zdominowali właśnie Austriacy (pierwszy był Hoerl, drugi Tschofenig, trzeci Kraft – i to z zapasem ponad 15 oczek nad czwartą lokatą). Niespodzianką było natomiast tylko 114.5 metrów Pawła Wąska. Mieliśmy nadzieję, że to tylko złe dobrego początki.
No i faktycznie – Wąsek w samym konkursie pokazał się już z bardzo dobrej strony, bo trudno narzekać na odległość 136 metrów. Inna sprawa, że konkurencję rozniósł Anze Lanisek, który po skoku na 145 metrów, prowadził z przewagą 11.9 punktów nad drugim miejsce. Polaka wyprzedzało też (już z mniejszym zapasem) pięciu innych zawodników. Do podium Paweł tracił 6.6 oczek.
1️⃣4️⃣4️⃣ meters from the lower gate 🤯 Anze Lanisek 🇸🇮 showed an outstanding jump in Zakopane tonight 🚀#worldcupzakopane #fisskijumping #skijumpingfamily pic.twitter.com/qdDac48weK
— Viessman FIS Ski Jumping World Cup (@FISskijumping) January 18, 2025
Nadzieja na wielki sukces (czyli TOP3) wciąż się zatem tliła. A jak spisali się pozostali Biało-Czerwoni? Chyba na miarę swoich obecnych możliwości. Stoch (133 m) był dwudziesty, Kubacki (132 m) dwudziesty trzeci. Rozczarowali natomiast Zniszczoł (34., 127 m) i Wolny (47., dyskwalifikacja).
– Taka postawa nie spełnia moich ambicji. Jest źle, ale trzeba zrobić tak, żeby ponownie było dobrze – mówił po zawodach Zniszczoł, który jeszcze niedawno był liderem naszej kadry.
Austriacy jednak swoje
W drugiej serii niektóre rzeczy wróciły do normy. Po mało ekscytujących skokach Stocha (125.5 metrów) i Kubackiego (120 metrów) czekaliśmy na to, jak ostatecznie ułożą się miejsce w czołówce. I po fantastycznej próbie w pierwszej serii Anze Lanisek ustąpił miejsca tym, którzy w trwającym sezonie pokazują lepszą regularność.
Zanim jednak obejrzeliśmy wpadkę Słoweńca (tylko 130 m), spodobała nam się postawa Wąska. Polak co prawda nie skoczył tak (137 m), żeby drżeli przed nim Hoerl (139.5 m) oraz Tschofenig (139.5 m), ale zdecydowanie nie odpuścił walki o podium. Choć trochę do niego zabrakło. Dokładnie – 9 oczek.
Atmosfera w drużynie jest 🥰
Paweł Wasek wyrównał rekord życiowy. Kamil i Dawid do końca trzymali kciuki i kibicowali Pawłowi#skijumpingfamily pic.twitter.com/7OVw7lcYi7
— Polski Związek Narciarski (@pzn_pl) January 19, 2025
Ostatecznie zawody w Zakopanem wygrał Tschofenig, przed Forfangiem i Hoerlem. Lanisek był czwarty, Wąsek piąty. Co więc możemy powiedzieć? Przede wszystkim to, że nasz skoczek jest coraz bliżej i bliżej życiowego sukcesu (a przy tym wywalczenia dla Polski pierwszego podium w sezonie). Miejmy nadzieję, że w końcu go osiągnie – tak jak Olek Zniszczoł przed rokiem.
Fot. Newspix.pl
CZYTAJ WIĘCEJ O SKOKACH: